ROZDZIAŁ 131
*per. Patrycji*
- Skarbie, proszę, usiądź. Wszystko będzie dobrze, a twoje dreptanie jej nie pomoże. - Kendall łapie mnie za rękę, usiłując posadzić mnie na krześle.
- Zostaw mnie. - wyrywam dłoń z jego uścisku. Chodzę w kółko po szpitalnym korytarzu, powstrzymując płacz, ale łzy same cisną mi się do oczu, gdy patrzę na drzwi sali operacyjnej. Moja siostra... moja mała siostrzyczka walczy tam teraz o życie, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Nie mogę jej pomóc. Jestem okropną starszą siostrą. Tak bardzo skupiłam się na Kendallu i na moim życiu, że nie zdołałam ochronić Julki, pomimo że dawała mi wyraźne znaki, że potrzebuje pomocy. Już kiedy opowiadała mi o tym całym bad boyu powinna mi się zaświecić czerwona lampka. Powinnam była zignorować protesty Julii i powiedzieć o wszystkim rodzicom. Kiedyś bym tak zrobiła, nie mam pojęcia, dlaczego teraz postąpiłam inaczej. Co się ze mną stało?
Spoglądam na wiszący na ścianie zegar, uświadamiając sobie, jak długo Julka jest już na operacji. Łzy zaczynają płynąć po moich policzkach, a ja nie umiem dłużej tego powstrzymać. Chwilę później czuję uścisk Kendalla. Wtulam się w chłopaka i uwalniam przeraźliwy szloch, ciążący mi od wejścia do szpitala. Kend przytula mnie mocniej, zaczynając gładzić moje plecy.
- Henry?! - słyszę nagle zaskoczony głos Teri. Odwracam się na pięcie, odrywając się od Kendalla. Młody Forman przemierza szpitalny korytarz z plecakiem na ramieniu. Jego dłonie są zadrapane i poranione, a oczy smutne i zmęczone. - Co tutaj robisz?
- Gdzie jest Julka? Co z nią? - nastolatek przytula przelotnie swoją siostrę na powitanie, rozglądając się za swoją rówieśniczką.
- Jest operowana. - odpowiada zgodnie z prawdą Teri. Henry opada z ciężkim westchnieniem na jedno z wolnych krzeseł, zrzucając z ramion plecak. Opiera głowę o ścianę i zamyka oczy.
- Po co w ogóle tu przyjechałeś? Dlaczego tu jesteś? - pytam niezbyt miło, wpatrując się w chłopaka.
- Naprawdę myślałaś, że będę spokojnie siedział w Nowym Jorku, kiedy Julka będzie walczyła o życie? Przeliczyłaś się.
- Masz tupet, żeby przyjeżdżać tu po tym, co jej zrobiłeś. - mówię z kpiną.
- Zamknij się, dobrze? - cedzi nastolatek przez zaciśnięte zęby. - Wiem, że popełniłem błąd, nie musisz mi o tym przypominać.
- Uważaj na słowa.
- Bo co?! Bo jesteś starsza?! - Henry wstaje gwałtownie z krzesła, patrząc na mnie ze złością.
- Tak i jeszcze dlatego, że jestem siostrą Julki. Jeśli chcesz mieć z nią jeszcze jakiekolwiek kontakty, pilnuj się.
- Szantażujesz mnie?!
- Staram się chronić swoją młodszą siostrę!
- Serio?! To gdzie byłaś, kiedy ktoś wbijał jej nóż w brzuch?! No właśnie, nie było cię. - syczy z nienawiścią chłopak, a do moich oczu napływają łzy. Odbiegam, zanim zdążą wypłynąć. Wiem, że Henry ma rację. Nie ochroniłam jej. Nie było mnie przy niej, kiedy byłam potrzebna.
Wbiegam do toalety i zamyka się w jednej z kabin. Siadam na zamkniętej muszli klozetowej, chowając twarz w dłonie. Uwalniam łzy, zaczynając szlochać. Nie wybaczę sobie tego. Nigdy nie wybaczę sobie zbagatelizowania problemów Julki z tym badboyem. Mogłam zapobiec tragedii. Gdybym tylko bardziej zainteresowała się tą sprawą. Gdybym powiedziała rodzicom. Gdybym pilnowała dzisiaj Julki, nie doszłoby do tego. Siedziałybyśmy teraz w domu, oglądały filmy i obżerały się lodami. Zamiast tego wybrałam randkę z Kendallem, a moja siostrzyczka musi walczyć teraz walczyć przez to o swoje życie.
- Patrycja? - niespodziewanie słyszę głos Kasi. - Pati, jesteś tu?
- Zostaw mnie. - proszę cicho, łamiącym się głosem.
- On nie chciał tego powiedzieć.
- Ale powiedział. I miał całkowitą rację. Nie było mnie przy niej. Nie ochroniłam jej.
- Nieprawda, nie mogłaś nic zrobić.
- Mogłam zrobić wiele rzeczy. Czułam, że nie powinnam dzisiaj iść na tę randkę. Czułam, że nie powinnam nigdzie wychodzić. - wzdycham, powstrzymując kolejną falę łez.
- Daj spokój, przecież nie możesz pilnować Julki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ma czternaście lat i własny rozum. Wiedziała, że może przyjść do ciebie z każdym problem, ale nie zrobiła tego. Nie chciała twojej pomocy.
- Powiedziała mi o tym chłopaku. Może miała nadzieję, że powiem o tym rodzicom? Może gdybym to zrobiła, nic by się nie wydarzyło? - zastanawiam się na głos.
- A może byłoby jeszcze gorzej? Pati, nie możesz obwiniać się o to, na co nie miałaś wpływu.
- Niby co mogło być gorsze od noża wbitego w brzuch? - wychodzę z kabiny, patrząc na Kasię z niedowierzaniem.
- Kulka w głowę? Wtedy nie miałaby już szans na przeżycie, a nie wiesz, do czego ten chłopak jest zdolny. Nie wiesz, co mogłoby się jeszcze stać.
- Ale...
- Nie Pati, nie ma żadnego "ale". Weź głęboki oddech, przemyj twarz zimną wodą i idź pod blok operacyjny, bo właśnie tego potrzebuje teraz Julka. Jasne? - Kasia próbuje przemówić mi do rozsądku.
- Jasne, dziękuję. - przytulam ją, po czym przemywam twarz zimną wodą i wychodzę z łazienki, a moja przyjaciółka idzie za mną.
Patrzę w stronę bloku operacyjnego i zamieram, widząc lekarza, rozmawiającego z moimi rodzicami. Patrzę przerażona na Kasię, a ona na mnie. Czym prędzej ruszamy z miejsca i biegniemy w stronę lekarza, chcąc wreszcie dowiedzieć się, co z Julką.
________________________________________________________________
Hej!
Na wstępie chciałam Was poprosić, abyście nie zabijali mnie za zakończenie. Wiem, że znowu bawię się w Polsat, ale czasami trzeba, prawda? Od następnych rozdziałów postaram się nie robić już cliffanderów tak często, jak teraz. Nie wiem, czy się uda, ale przynajmniej spróbuję.
A jako że dzisiaj jest Sylwester chciałam bardzo podziękować Wam za ten rok, który mimo wszystko był według mnie dość produktywny. Wiem, że miałam kilka przerw w blogowaniu, więc jako postanowienie noworoczne, postaram się w roku 2019 nie robić już żadnych przerw i dodawać rozdziały regularnie. Będzie to tym trudniejsze, że teraz do ogarnięcia będę miała trzy blogi.
Pisałam to już w zeszłej notce, ale dzisiaj chcę Wam o tym przypomnieć. Już jutro startuje moje nowe opowiadanie, którego tematyką znów będzie Big Time Rush. Co prawda nie chcę bezpośrednio zdradzać, o czym dokładnie będzie nowy projekt, jednak chcę podzielić się z Wami małą zapowiedzią graficzną (którą wykonała oczywiście Maddie17xxx z Wattpada), więc może ktoś z Was się domyśli. Jeśli będziecie mieli jakieś pomysły, napiszcie je w komentarzu. Oto zapowiedź:
- Gdzie jest Julka? Co z nią? - nastolatek przytula przelotnie swoją siostrę na powitanie, rozglądając się za swoją rówieśniczką.
- Jest operowana. - odpowiada zgodnie z prawdą Teri. Henry opada z ciężkim westchnieniem na jedno z wolnych krzeseł, zrzucając z ramion plecak. Opiera głowę o ścianę i zamyka oczy.
- Po co w ogóle tu przyjechałeś? Dlaczego tu jesteś? - pytam niezbyt miło, wpatrując się w chłopaka.
- Naprawdę myślałaś, że będę spokojnie siedział w Nowym Jorku, kiedy Julka będzie walczyła o życie? Przeliczyłaś się.
- Masz tupet, żeby przyjeżdżać tu po tym, co jej zrobiłeś. - mówię z kpiną.
- Zamknij się, dobrze? - cedzi nastolatek przez zaciśnięte zęby. - Wiem, że popełniłem błąd, nie musisz mi o tym przypominać.
- Uważaj na słowa.
- Bo co?! Bo jesteś starsza?! - Henry wstaje gwałtownie z krzesła, patrząc na mnie ze złością.
- Tak i jeszcze dlatego, że jestem siostrą Julki. Jeśli chcesz mieć z nią jeszcze jakiekolwiek kontakty, pilnuj się.
- Szantażujesz mnie?!
- Staram się chronić swoją młodszą siostrę!
- Serio?! To gdzie byłaś, kiedy ktoś wbijał jej nóż w brzuch?! No właśnie, nie było cię. - syczy z nienawiścią chłopak, a do moich oczu napływają łzy. Odbiegam, zanim zdążą wypłynąć. Wiem, że Henry ma rację. Nie ochroniłam jej. Nie było mnie przy niej, kiedy byłam potrzebna.
Wbiegam do toalety i zamyka się w jednej z kabin. Siadam na zamkniętej muszli klozetowej, chowając twarz w dłonie. Uwalniam łzy, zaczynając szlochać. Nie wybaczę sobie tego. Nigdy nie wybaczę sobie zbagatelizowania problemów Julki z tym badboyem. Mogłam zapobiec tragedii. Gdybym tylko bardziej zainteresowała się tą sprawą. Gdybym powiedziała rodzicom. Gdybym pilnowała dzisiaj Julki, nie doszłoby do tego. Siedziałybyśmy teraz w domu, oglądały filmy i obżerały się lodami. Zamiast tego wybrałam randkę z Kendallem, a moja siostrzyczka musi walczyć teraz walczyć przez to o swoje życie.
- Patrycja? - niespodziewanie słyszę głos Kasi. - Pati, jesteś tu?
- Zostaw mnie. - proszę cicho, łamiącym się głosem.
- On nie chciał tego powiedzieć.
- Ale powiedział. I miał całkowitą rację. Nie było mnie przy niej. Nie ochroniłam jej.
- Nieprawda, nie mogłaś nic zrobić.
- Mogłam zrobić wiele rzeczy. Czułam, że nie powinnam dzisiaj iść na tę randkę. Czułam, że nie powinnam nigdzie wychodzić. - wzdycham, powstrzymując kolejną falę łez.
- Daj spokój, przecież nie możesz pilnować Julki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ma czternaście lat i własny rozum. Wiedziała, że może przyjść do ciebie z każdym problem, ale nie zrobiła tego. Nie chciała twojej pomocy.
- Powiedziała mi o tym chłopaku. Może miała nadzieję, że powiem o tym rodzicom? Może gdybym to zrobiła, nic by się nie wydarzyło? - zastanawiam się na głos.
- A może byłoby jeszcze gorzej? Pati, nie możesz obwiniać się o to, na co nie miałaś wpływu.
- Niby co mogło być gorsze od noża wbitego w brzuch? - wychodzę z kabiny, patrząc na Kasię z niedowierzaniem.
- Kulka w głowę? Wtedy nie miałaby już szans na przeżycie, a nie wiesz, do czego ten chłopak jest zdolny. Nie wiesz, co mogłoby się jeszcze stać.
- Ale...
- Nie Pati, nie ma żadnego "ale". Weź głęboki oddech, przemyj twarz zimną wodą i idź pod blok operacyjny, bo właśnie tego potrzebuje teraz Julka. Jasne? - Kasia próbuje przemówić mi do rozsądku.
- Jasne, dziękuję. - przytulam ją, po czym przemywam twarz zimną wodą i wychodzę z łazienki, a moja przyjaciółka idzie za mną.
Patrzę w stronę bloku operacyjnego i zamieram, widząc lekarza, rozmawiającego z moimi rodzicami. Patrzę przerażona na Kasię, a ona na mnie. Czym prędzej ruszamy z miejsca i biegniemy w stronę lekarza, chcąc wreszcie dowiedzieć się, co z Julką.
________________________________________________________________
Hej!
Na wstępie chciałam Was poprosić, abyście nie zabijali mnie za zakończenie. Wiem, że znowu bawię się w Polsat, ale czasami trzeba, prawda? Od następnych rozdziałów postaram się nie robić już cliffanderów tak często, jak teraz. Nie wiem, czy się uda, ale przynajmniej spróbuję.
A jako że dzisiaj jest Sylwester chciałam bardzo podziękować Wam za ten rok, który mimo wszystko był według mnie dość produktywny. Wiem, że miałam kilka przerw w blogowaniu, więc jako postanowienie noworoczne, postaram się w roku 2019 nie robić już żadnych przerw i dodawać rozdziały regularnie. Będzie to tym trudniejsze, że teraz do ogarnięcia będę miała trzy blogi.
Pisałam to już w zeszłej notce, ale dzisiaj chcę Wam o tym przypomnieć. Już jutro startuje moje nowe opowiadanie, którego tematyką znów będzie Big Time Rush. Co prawda nie chcę bezpośrednio zdradzać, o czym dokładnie będzie nowy projekt, jednak chcę podzielić się z Wami małą zapowiedzią graficzną (którą wykonała oczywiście Maddie17xxx z Wattpada), więc może ktoś z Was się domyśli. Jeśli będziecie mieli jakieś pomysły, napiszcie je w komentarzu. Oto zapowiedź:
I jak? Domyślacie się już, o czym będzie opowiadanie?
A tak swoją drogą, czy Wy macie jakieś postanowienia noworoczne? O moich już wiecie, więc napiszcie trochę o swoich. Chętnie poczytam.
No i to chyba wszystko, co chciałam powiedzieć. Pamiętajcie, że jutro widzimy się na nowym blogu, a w piątek na moim drugim blogu. Wszystkie linki znajdziecie jutro w zakładkach.
Szczęśliwego Nowego Roku!