Rozdział 77

ROZDZIAŁ 77
*per. Agaty*
Jest noc. Leżę już w łóżku, a pomimo to nie mogę zasnąć. Ciągle myślę o stalkerze Patrycji. Coraz bardziej się o nią boję. Przecież skoro jest zdolny do robienia jej zdjęć w nocy, to może być też zdolny do zrobienia jej krzywdy. Cały czas próbuję namówić ją do pójścia na policję, ale ona nie chce. Twierdzi, że sobie poradzi. Mimo to widzę, co się z nią dzieje. Widzę jak siada jej psychika i widzę jak przestaje nam ufać.
Wzdycham cicho i wstaję z łóżka. Już wiem, że nie dam rady zasnąć, więc przebieram się w pierwsze, lepsze cichy, narzucam bluzę, zakładam buty i wychodzę z domu. Wdycham świeże powietrze i kieruję się w stronę parku. Nie zachodzę jednak daleko. Zachodzę tylko niedaleko drzewa położonego przy naszym ogródku, gdyż zauważam za nim postać. Jest to dość wysoki mężczyzna z telefonem skierowanym na okno sypialni Patrycji i Kendalla. Stalker.
Stoję jak sparaliżowana, dopóki nie przenosi wzroku z telefonu na mnie. Powoli zaczyna do mnie podchodzić. Widzę, że jest wściekły. Otrząsam się z szoku w ostatniej chwili i zaczynam biec w stronę domu. Nie oglądam się za siebie. Wpadam do domu, nie zwracając uwagi na to czy robię hałas. Zatrzaskuję drzwi i opieram się o nie, ledwo stojąc z przerażenia. Po chwili ktoś wychodzi z kuchni. Patrzę wystraszona w tamtą stronę. Carlos. Podchodzi do mnie zdziwiony, ale widząc że cała się trzęsę i ledwo stoję, łapie mnie za rękę i, asekurując przed upadkiem, prowadzi do salonu. Chwilę później sadza mnie na kanapie i idzie po coś do kuchni.
Nie wiem, ile mija czasu od jego wyjścia do powrotu. Kiedy wchodzi z powrotem do pomieszczenia, jestem zdolna zauważyć tylko, że trzyma jakiś kubek. Siada obok mnie i podaje mi naczynie, napełnione gorącą czekoladą. Biorę łyk napoju i staram się uspokoić. Udaje mi się to dopiero po jakimś czasie. Pena cały czas siedzi obok, wpatrując się we mnie z niepokojem.
- Już lepiej? - pyta w pewnym momencie.
- Tak, dziękuję. - mówię cicho, wdzięczna że nie zostawił mnie samej.
- Nie ma za co. Powiesz mi, co się właściwie stało i co robiłaś o drugiej w nocy poza domem?
- Nic się nie stało. Pójdę już. - stwierdzam, nie chcąc mu mówić o wszystkim ze względu na obietnicę daną Patrycji. Sekundę później wstaję, w celu udania się do pokoju.
- Nigdzie nie idziesz. Siadaj i przestań kłamać. Masz mi powiedzieć, co się stało. - żąda, a ja nie wytrzymuję. Zaczynam płakać i mówić mu o wszystkim. Opowiadam o Patrycji, stalkerze, nawet o dziwnym zachowaniu Dagmary. Carlos przez ten cały czas siedzi cicho, a ja z emocji nie jestem w stanie zarejestrować nawet tego, że w pewnym momencie zaczyna mnie tulić. Latynos pozwala mi wypłakiwać się na jego ramieniu, po czym bez słowa zaczyna kołysać. Jestem tak zmęczona ucieczką i płaczem, że nawet się nie opieram. Zapłakana i wtulona w niego, zasypiam.
________________________________________________________________________
Hej!
Dzisiaj rozdział nieco inny, bo chyba po raz pierwszy od rozpoczęcia sprawy ze stalkerem, napisany z perspektywy Agaty, która jako jedyna była wtajemniczona we wszystko. Jak również widać, Carlos ma takie wyczucie, że nawet nad ranem znajduje się w kryzysowym momencie tam, gdzie jest najbardziej potrzebny.
O rozdziale to tyle, a teraz chcę się z Wami podzielić pewnym pomysłem (?), który wpadł mi ostatnio do głowy. Właściwie nie wiem czy można tak to nazwać, ale może przejdę już do rzeczy. Mianowicie chodzi o to, że mam ogromną chęć zrobić maraton rozdziałów na którymś z blogu. Jeśli potrzebujecie powodu do zrobienia go, może to być nawet niedawne rozpoczęcie wakacji. Dajcie mi konieczne w komentarzach znać, co sądzicie o tym pomyśle. Jeżeli się Wam spodoba, ustalimy szczegóły. I tak, wiem, że większość osób nie udziela się w komentarzach (udziela się tylko Marta, ale cii), więc zapewne zrobię ankietę tutaj na blogu, jak również na facebook'owej grupie, na której najczęściej informuję Was o nowym rozdziale. Niemniej jednak nie pogardziłabym komentarzem, nawet jeśli miałby on zawierać odpowiedź na pytanie, a nie odniesienie do całego rozdziału. Zdaję sobie sprawę też z tego, że mało kto czyta notki pod rozdziałami, więc niewykluczone, że pojawi się osobny post odnośnie maratonu.
To ten, ja już kończę, bo zaczynam przynudzać. Na kolejny rozdział zapraszam Was na sobotę na godzinę 20:00.
Do następnego.

Rozdział 76

ROZDZIAŁ 76
*per. Patrycji*
Wychodzę blada z łazienki i wchodzę do salonu. Wzrok wszystkich pada na mnie. Uśmiecham się sztucznie i na powrót siadam obok Kendalla, próbując skupić się na filmie, włączonym przez Logana. Moje myśli jednak wciąż krążą wokół tamtej wiadomości. Przecież to niemożliwe, że stalkerem był Kendall... prawda? Prawda?!
A co jeśli to rzeczywiście on? Co jeśli to właśnie on mnie straszy? Ale po co? Dlaczego miałby to robić? Jaki miałby w tym cel? A jeśli chce sprawdzić czy gdyby działo się coś złego, byłabym z nim szczera? Jeśli chce sprawdzić moją prawdomówność i zaufanie do niego?
Patrzę na niego ukradkiem, chcąc zauważyć cokolwiek. Jakiś znak, że to nie on. Jakiś znak, że nie byłby zdolny tego zrobić. On jednak wpatruje się w telewizor. Wydaje się, że jest nieświadomy tego, co się dzieje. Ale czy na pewno? Czy na pewno nie ma pojęcia, że ktoś mnie prześladuje?
Zaraz, zaraz... Przecież jest jeden sposób, żeby sprawdzić czy to on. Wyciągam dyskretnie telefon z kieszeni. Nikt tego nie zauważa. Wszyscy wpatrzeni są w ekran. Zaczynam przeglądać wszystkie social media blondyna. Zero. Nie ma tam mojego zdjęcia. Nie puścił go w świat. Czyli to on?
Blednę jeszcze bardziej i wręcz wbijam się przerażona w kanapę. Czy to możliwe, żebym niczego nie zauważyła? Żebym nie zauważyła jego dziwnego zachowania? Drugiego telefonu? Drugiej karty? Czegokolwiek?
W sumie to nie musi być osobiście on. Mógł kogoś wynająć, żeby mnie straszył i przesłać mu to zdjęcie. Przecież tamtej nocy, kiedy prześladowca zrobił mi zdjęcie, Kendall spał. A może nie spał? Może udawał tylko ja tego nie zauważyłam, zbyt zajęta myśleniem o gnębicielu?
Nie wiem. Nic już nie wiem. Chce mi się płakać, ale wiem, że nie mogę się rozkleić. Nie przy moich przyjaciołach i przy nim. Nie chcę pytań. Nie chcę rozmów. Nie chcę psuć im dnia. Chcę tylko, żeby to wszystko wreszcie się wyjaśniło i skończyło. Nawet jeśli okazałoby się, że to Kendall, chcę to wiedzieć. Chcę przestać się bać. Chcę zacząć normalnie żyć, ale nie mogę. Dopóki ta sprawa się nie wyjaśni, nie będę w stanie żyć normalnie. Będę patrzeć na wszystkich podejrzliwie i wpadnę w paranoję. Nie chcę tego. Nie chcę tak żyć. Nie tak jak teraz. Nie w ciągłym strachu i niepewności.
Chwileczkę. A co jeśli...? Co jeśli to już się zaczęło? Co jeśli już zaczynam podejrzewać najbliższe mi osoby? Co jeśli zaczynam je tracić? Co jeśli zaraz zostanę sama przez moje chore urojenia?
Pociągam cicho nosem i wtulam się w Kendalla, chcąc jeszcze przynajmniej przez chwilę wierzyć, że blondyn jest niewinny i nie ma o niczym pojęcia.
_________________________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie dotrzymuję słowa i rozdziały pojawiają się regularnie, więc juhu! Wreszcie blog zaczyna żyć i nie ma półrocznych przerw (a zdarzały się takie).
Nie wiem, dlaczego, ale ten rozdział pisałam najkrócej i najłatwiej przyszło mi napisanie go. Nie podoba mi się on co prawda nie wiadomo jak, ale przynajmniej nie myślałam pół godziny, co napisać, tylko po prostu napisałam to, co siedziało mi w głowie. Od razu, bez jakiegokolwiek zastanawiania się. Chyba zacznę częściej tak robić.
Dobra, kończę już, bo trochę mnie nosi. Zapraszam na mojego drugiego bloga, gdzie wczoraj pojawił się rozdział, a na tego zapraszam Was na czwartek na godzinę 20:00, gdyż wtedy dodam dalszą część sprawy ze stalkerem.
Do następnego.

Rozdział 75

ROZDZIAŁ 75
NEXT DAY
*per. Patrycji*
Otwieram powoli zaspane oczy i przeciągam się wyspana. Patrzę w prawo i z lekkim niepokojem biorę do ręki telefon, aby sprawdzić godzinę. Jest 9:20 i, o dziwo, nie ma jeszcze żadnej wiadomości od gnębiciela.
Uśmiecham się lekko i, pozytywnie zaskoczona, idę do łazienki. Cały czas jednak myślę, co się takiego stało, że stalker jeszcze nic mi nie wysłał. Czyżby mu się to znudziło i odpuścił? No cóż, lepiej dla mnie. Przynajmniej nie będę musiała się już bać, że ktoś ciągle mnie obserwuje, a na dźwięk przychodzącej wiadomości serce nie będzie podskakiwać mi do gardła.
Po ubraniu się i wykonaniu porannych czynności wychodzę z łazienki i kieruję się do kuchni. Już w połowie schodów słyszę rozmowy moich przyjaciół, więc z uśmiechem wchodzę do pomieszczenia i witam się ze wszystkimi, po czym zaczynam zajadać ze smakiem śniadanie przygotowane przez dziewczyny.
Kilka minut później rozpoczyna się dyskusja na temat tego, co będziemy dzisiaj robić. Wszyscy jednogłośnie zgadzają się, że nie chce im się dzisiaj nigdzie wychodzić, więc postanawiamy zostać w domu i zrobić sobie maraton filmowy. W tym celu chłopcy zaczynają przygotowywać przekąski, a my, dziewczyny, mamy wybrać filmy. Idziemy więc do salonu i zaczynamy przeglądać Internet w celu znalezienia jakichś ciekawych pozycji do obejrzenia. Większość filmów, które wybieramy są z gatunku komedii, ale pamiętając, jak bardzo chłopaki lubią horrory, wybieramy ze dwa na wieczór.
Po mniej więcej pół godzinie do salonu wkraczają chłopcy z masą przekąsek. Pomagamy im ustawić miski z jedzeniem na stole, po czym usadawiamy się wygodnie na kanapie i włączamy pierwszy film. Już kilka minut później mamy wrażenie, że nasz śmiech słyszy cała ulica. Produkcja jest świetna i dziwi nas, że nigdy wcześniej o niej nie słyszeliśmy.
Film kończy się po około dwóch godzinach świetnej zabawy i śmiechu. W ostatniej sekundzie napisów słyszę dźwięk SMSa, dochodzący z mojego telefonu. Lekko zaniepokojona biorę go do ręki i patrzę, kto do mnie napisał. Wiadomość jest od psychicznego kolesia. Idę szybko do łazienki pod pretekstem potrzeby fizjologicznej i odczytuję SMSa.

Moja skóra robi się niemal przezroczysta, gdy rozpoznaję zdjęcie zrobione przez... Kendalla.
_________________________________________________________________________
Hej!
Zgodnie z obietnicą dodaję dzisiaj nowy rozdział. Pragnę również przypomnieć, iż wczoraj na blogu pojawił się post z serii "Przemyślenia", na który bardzo serdecznie Was zapraszam.
Na kolejny rozdział zapraszam we wtorek o godzinie 20:00 oraz zachęcam do odwiedzenia mojego drugiego bloga, na którym rozdział pojawi się już jutro o 16:00.
Do następnego.

Przemyślenia #2 - uzależnienia

Hej!
Jako drugi post z serii Przemyślenia, postanowiłam napisać post o uzależnieniach.
Czym jest uzależnienie?

Uzależnienie to silna potrzeba wykonywania jakiejś czynności, bądź zażywania konkretnych środków.

Od czego możemy się uzależnić?

Uzależnić możemy się od wszystkiego. Od alkoholu, od narkotyków, od Internetu, od telefonu, od komputera, a nawet od jakiejś osoby.
Kiedy możemy od czegoś się uzależnić i jak zachowują się ludzie uzależnieni?
Uzależnić od czegoś możemy się w każdym momencie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Wiele uzależnionych osób wypiera się swojej choroby jak tylko może, ponieważ nie zauważa, co się z nią dzieje, gdy zabraknie rzeczy, od której się uzależniła. Uważa, że jej zachowanie jest zupełnie normalne i nie ma w nim nic złego.
Co jest skutkiem uzależnień?
To zależy, od czego jesteśmy uzależnieni, jednak najczęściej jest to agresywne zachowanie po odebraniu nam rzeczy, od której jesteśmy uzależnieni.
Jak można pozbyć się uzależnienia?
Uzależnienia można pozbyć się poprzez pójście na odwyk lub robiąc sobie taki odwyk w domu. Odwyk w domu polega na tym, że staramy się nie zbliżać do rzeczy nas uzależniających. Jeśli nie dajemy sobie jednak rady, aczkolwiek nie chcemy iść na profesjonalny odwyk, możemy poprosić bliskich, aby pomogli nam w tym, na przykład odcinając nam dostęp od czegoś, od czego jesteśmy uzależnieni.
Jakie jest moje zdanie?
Osobiście uważam, że zażywanie różnego rodzaju substancji uzależniających (alkohol, narkotyki, papierosy) jest zwyczajną głupotą, bo wiadomo, że to do niczego nie prowadzi. Moim zdaniem ludzie najczęściej, aczkolwiek nie zawsze, popadają w tego typu nałogi przez problemy. Człowiek, który nie radzi sobie z życiem i nie ma wsparcia od bliskich mu osób, woli zamknąć się w świecie alkoholu oraz narkotyków, ponieważ to poprawia mu nastrój, dzięki znajdującym się w podanych powyżej "produktach" składnikom. Według mnie naprawdę warto czasami chociażby zadzwonić na specjalne linie zaufania i spróbować poradzić sobie z problemami, niż zażywać uzależniające używki.
To chyba byłoby na tyle, więc proszę tylko, żebyście pamiętali o jednym. Wszystko jest dla ludzi, ale trzeba znać granice, bo co za dużo, to niezdrowo.
Dziękuję, jeśli przeczytaliście ten post do końca. Zachęcam do kulturalnej dyskusji na ten temat w komentarzach. Chcę poznać Wasze zdanie o uzależnieniach.

Rozdział 74

ROZDZIAŁ 74
*per. Patrycji*
Kiedy wchodzę do salonu, wzrok wszystkich pada na mnie, a zaciekła rozmowa gwałtownie zostaje przerwana. Czyżby rozmawiali o mnie? No nic. Uśmiecham się lekko i siadam między Kendallem, a Agatą, gdzie jest jedyne wolne miejsce, a oni zaczynają dyskutować o tym, co dziś będziemy robić. W pewnym momencie pada propozycja pojechania na plażę. O dziwo proponuje to Dagmara. Nie jestem pewna co do tego pomysłu, zważywszy na to, co się ostatnio dzieje, ale nic nie mówię. Zgadzam się na ten pomysł, bo wiem, jeśli odmówię, zaczną się pytania, a Kendall będzie chciał zostać ze mną w domu. Nie chcę psuć mu życia przez jednego, psychicznego kolesia, któremu coś się ubzdurało.
Po kilku minutach, cały czas z uśmiechem na ustach, kieruję kroki do pokoju, żeby założyć strój kąpielowy pod ubranie i spakować najpotrzebniejsze rzeczy, po czym schodzę na dół. Czekam jeszcze chwilę na resztę przyjaciół i idziemy do samochodów.
Na plażę dojeżdżamy po niecałych trzydziestu minutach. Chłopcy wyciągają wszystko z bagażników, a ja z dziewczynami idę szukać dogodnego miejsca do rozłożenia się. Po kilku minutach znajdujemy miejsce w cieniu pod drzewem, więc czym prędzej kierujemy się tam z ręcznikami, a chwilę później dołączają do nas chłopaki z resztą rzeczy. Rzucają je byle gdzie, po czym rozbierają się do kąpielówek i pędzą do wody. Idąc ich śladem, razem z dziewczynami zostajemy w samym stroju kąpielowym. My jednak kładziemy się i zaczynamy opalać. Szczerze mówiąc nie za bardzo to lubię, ale bądź co bądź jestem w Los Angeles już jakiś czas, a moja skóra nadal jest okropnie blada. Zakładam okulary przeciwsłoneczne i patrzę w niebo, rozkoszując się świecącym słońcem. Nadal myślę jednak o moim dręczycielu. Boję się, że gdzieś tu jest. Staram się uspokoić, ale nie jest to takie łatwe jak się wydaje. Przez cały czas mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale kiedy zaczynam dyskretnie się rozglądać nie zauważam nikogo poza zwykłymi ludźmi relaksującymi się na plaży. Nikt nie ma w dłoni telefonu komórkowego. No, może jakieś nastolatki, które dnia sobie bez tego nie wyobrażają. Poza tym jest spokojnie, więc staram się zapomnieć o tym, co ostatnio przeszłam i cieszyć się tym dniem.
Z zamyślenia wyrywa mnie nagłe zimno na mojej skórze. Podnoszę się szybko i spoglądam w górę, gdzie widzę Kendalla z wyszczerzem.
- Co? - pytam niewinnie, patrząc na niego z udawanym strachem.
- Idziesz pływać. - bardziej oznajmia niż pyta, po czym przerzuca mnie sobie przez ramię i kieruje się w stronę wody. Biję go ze śmiechem w plecy i próbuję wydostać się z jego objęć, ale koniec końców i tak ląduje z piskiem w zimnej wodzie. Kiedy się wynurzam, Kendalla nie ma przede mną, więc zaczynam się rozglądać. Dopiero po chwili dostrzegam go w połowie wodnej drogi na drugi koniec plaży. Macha mi z szerokim uśmiechem, więc czym prędzej zaczynam do niego płynąć. Niestety dogonienie go nie jest takie łatwe jak się wydaje, bo co rusz drogę zagradzają mi chłopcy. Zmówili się czy jak? No nic. Wymijam większość i płynę dalej, aż w pewnym momencie drogę zagradza mi Logan. Już wiem, że nie będzie łatwo, bo Henderson jest uparty jak osioł. Kiedy ja przesuwam się w prawo, on robi to samo. Ja płynę w lewo, on w lewo. Ja nurkuję, on nurkuje. Po jakimś czasie zaczyna się to robić trochę uciążliwe, więc próbuję wyminąć go za wszelką cenę. On jednak się nie poddaje. W pewnym momencie patrzę mu przez ramię i zaczynam się nieopanowanie śmiać. Kendall stoi niedaleko i robi głupie miny w stronę niczego nieświadomego bruneta.
Po moim wybuchu śmiechu Henderson odwraca się zdezorientowany, odgradzając mi tym drogę ucieczki. Pędem go wymijam i widzę jak Kendall zaczyna płynąć. Przyspieszam więc i wskakuję mu ze śmiechem na plecy, a on zanurza się, nie mogąc utrzymać równowagi.
Po wynurzeniu się zauważamy zachodzące powoli słońce. Szybko zleciało. Wzdycham i płynę z nim na brzeg. Wychodzimy z wody i kierujemy się do ręczników. Pomimo pory, piasek nadal jest gorący i parzy nas w bose stopy. Jest to jednak przyjemne uczucie. Gorący piasek zawsze kojarzył mi się z wakacjami i beztroską, więc nie narzekam.
Kiedy jesteśmy już niedaleko miejsca, w którym się rozłożyliśmy, przyjaciele rzucają nam ręczniki. Łapiemy je w locie i wycieramy się, a ja przy okazji suszę mokre włosy. Po dojściu do dziewczyn zakładam ubranie i pomagam im spakować wszystkie rzeczy. Kilka minut później wszystko jest już w bagażnikach, a my idziemy zrobić szybką "sesję zdjęciową" na pamiątkę tego dnia.
Po zrobieniu zdjęć wsiadamy do samochodów i jedziemy do domu, a ja z uśmiechem przytulam się do Kendalla i odpływam w nicość.
_____________________________________________________________________
Hejka!
Tak jak obiecałam, dzisiaj pojawia się rozdział. W przeciwieństwie do poprzednich jest on dłuższy i spokojniejszy, co możecie zresztą sami zauważyć.
Chciałam Was też przeprosić za to, że wczoraj nie pojawił się post z serii "Przemyślenia", ale o 16 pojechałam na zakończenie roku i wszystko wydłużyło się tak, że w domu wylądowałam około 21, nie mając na nic siły. Niemniej jednak postaram się dodać ten post jutro o 20. Następny rozdział natomiast, pojawi się w niedzielę o 20.
Do następnego.

Rozdział 73


ROZDZIAŁ 73
*per. Patrycji*
Kolejny SMS. Kolejne zdjęcie. Coraz większy strach i nadchodząca chęć ucieczki. Zamykam za sobą drzwi od łazienki i osuwam się po nich. Podciągam nogi pod brodę, obejmuję je rękami i chowam w nich twarz. Powstrzymuję płacz.
Chwilę później wyciągam z kieszeni telefon i wchodzę w wiadomości. Ponownie patrzę na wiadomość dostarczoną pół godziny temu i coraz bardziej się boję.
Nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. W pokoju nie było przecież nikogo poza mną i Kendallem, a on wtedy spał. Poza tym raczej zauważyłabym, gdyby ktoś robił mi zdjęcie z tak bliskiej odległości.
Czuję, że moja psychika powoli wysiada i nie wiem, jak długo będę w stanie udawać, że nic się nie dzieje. Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam z myślą, że ktoś śledzi każdy mój ruch. Że mnie obserwuje. Że nawet w nocy nie jestem bezpieczna.
Wiem, że teraz muszę uważać na każdy mój ruch i obserwować czy w pobliżu nie ma nikogo z telefon skierowanym w moją stronę. Muszę się dowiedzieć, kto robi to wszystko i po co. Muszę wiedzieć, dlaczego ten ktoś mnie zastrasza. Nie mogę zostawić tego i czekać nie wiadomo na co. Muszę podjąć jakieś kroki już teraz, bo inaczej zwariuję i nie będę mogła w stanie normalnie funkcjonować. Jeśli czegoś nie zrobię, w pewnym momencie prawdopodobnie zacznę podejrzewać wszystkich i wszystkich przez to stracę. Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę dopuścić do tego, żeby jeden człowiek zniszczył całe moje życie.
Z taką myślą ubieram się, po czym wychodzę z łazienki i idę do salonu, gdzie siedzą moi przyjaciele. Czas przestać się bać i zacząć na powrót normalne życie.
________________________________________________________________________
Hej!
Zgodnie z obietnicą wstawiam dzisiaj kolejny rozdział. Nie ma chyba co za dużo dodawać, więc przypomnę tylko, że w komentarzach możecie dawać pomysły na jutrzejszy post z serii "Przemyślenia".
Kolejny rozdział w piątek o 20:00.
Do następnego.

Recenzje #1 - "Play"

Hej!
Jak widzicie, jest to pierwszy post z serii Recenzje. Postanowiłam, że skoro to początek serii, zrecenzuję moją ulubioną książkę. Nie przedłużając, zaczynajmy.
Powieść "Play", której autorem jest Javier Ruescas, jest pierwszą z trzech części bestsellerowej serii, w której skład wchodzą książki pt.: "Play", "Show" oraz "Live".
Książka opowiada o jednej nieszczęśliwej miłości, dwóch skłóconych braciach i wielkim przekręcie. Starszy z braci ma parcie na sławę, więc kiedy wpada na jeden ze swoich pomysłów, wraz z młodszym bratem trafiają do świata jego marzeń. Żaden z braci nie ma jednak pojęcia, w co tak naprawdę się pakuje i jak ciężka jest praca w showbiznesie.
Javier Ruescas w prostych, zrozumiałych dla każdego słowach, opisuje mechanikę pracy w showbiznesie i cały ten świat, który dla zwykłych ludzi jest obcy. Daje takim ludziom szansę na poznanie tego biznesu "od kuchni". Nie zapomina jednak przy tym o szarych, codziennych problemach młodych ludzi, jak nieodwzajemniona miłość, utrata ukochanej osoby czy kłótnia z przyjaciółmi bądź rodzeństwem. 
We wczuciu się w historię oraz emocje dwóch braci pomaga fakt, iż Ruescas pisze rozdziały z ich perspektywy, trafnie opisując ich uczucia. Każdy rozdział opisany jest z perspektywy innego z braci i, podczas gdy jednocześnie przeżywają oni inne sytuacje, każda skupiona jest w jednym wątku wielkiego przekrętu, dzięki czemu sytuacje te razem tworzą spójną całość.
Moim zdaniem książka jest świetna, nie tylko przez styl pisania czy rozmaite nawiązania do popkultury, ale także przez poruszanie problemów świetnie znanych zwykłemu nastolatkowi. I choć powieść ta przeznaczona jest głównie dla takiej kategorii wiekowej, podoba się też niejednemu dorosłemu, który ją przeczyta.
Książkę kupić można w każdym Empiku, dlatego myślę, że jeśli kogoś interesują takie książki, to warto wydać te kilkadziesiąt złotych i przeżyć przygodę razem z Aaronem i Leo.
________________________________________________________________
Hej!
Tak jak wczoraj obiecałam, wstawiam pierwszy post z serii "Recenzje". Napiszcie mi czy notka Wam się spodobała i co mogłabym poprawić w przyszłości. W komentarzach możecie również dawać pomysły, na jaki temat mam napisać kolejny post z serii "Przemyślenia", gdyż chcę napisać go na czwartek.
Jutro natomiast, zapraszam Was na godzinę 20:00 na nowy rozdział opowiadania.
Do następnego.

Rozdział 72

ROZDZIAŁ 72
*per. Kendalla*
Ze snu wyrywa mnie dźwięk melodyjki, dochodzący z telefonu. Budzik. Otwieram niechętnie oczy i wyłączam alarm. Spoglądam na Patrycję. Jeszcze śpi. Całuję ją delikatnie w czoło i kieruję się do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety, wracam do pokoju. Biorę z szafki telefon, przykrywam szczelniej Patrycję i wychodzę po cichu z pomieszczenia, obierając kurs na kuchnię.
W domu jest cicho. Wszyscy jeszcze śpią. Robię sobie kilka kanapek i wracam do pokoju. Kładę talerz z jedzeniem na mojej szafce nocnej, po czym biorę laptop i na powrót zajmuję miejsce obok Patrycji. Już po chwili zaczynam odpisywać fanom, biorąc gryza kanapki.
Co jakiś czas spoglądam na Patrycję. Niby śpi spokojnie, ale po jej wyrazie twarzy można stwierdzić, że nie śni jej się nic przyjemnego. Martwi mnie to, zwłaszcza gdy przypominam sobie sytuację z dnia poprzedniego, kiedy to Pati po powrocie z miasta słowem się do mnie nie odezwała. Mam wrażenie, że coś ukrywa i boję się myśleć, co to może być. Z jednej strony bardzo chcę to wiedzieć, ale z drugiej - nie chcę naciskać. Wiem, że jeśli blondynka odczuje taką potrzebę, to sama mi o tym powie. Przynajmniej mam taką nadzieję...
Po około godzinie do Patrycji przychodzi SMS, którego dźwięk wyrywa ją ze snu. Spoglądam na nią. Przeciera oczy i bierze telefon do ręki. Odblokowuje go i wchodzi w wiadomości, po czym blednie i wybiega z pokoju. Zdążam tylko zauważyć na ekranie jej iPhona jakieś zdjęcie, więc jeszcze bardziej zaniepokojony odkładam laptopa i ruszam za dziewczyną. Kiedy wychodzę z pokoju, udaje mi się tylko zobaczyć, jak Patrycja zatrzaskuje drzwi pokoju Agaty. Nie mam pojęcia, co się dzieje, ale jest to coraz dziwniejsze i z każdą chwilą bardziej niepokojące. Wiem, że nie mogę tak tego zostawić, więc idę pod pokój szatynki. Nie podsłuchuję. Czekam w miarę spokojnie na wyjście Patrycji.
Kilka minut później blondynka wyłania się z królestwa Agaty i, nieświadoma że tam jestem, odwraca się w moją stronę.
- Jak długo tu stoisz? - pyta cicho, kiedy mnie zauważa, blednąc jeszcze bardziej... o ile to w ogóle możliwe.
- Spokojnie, nie słyszałem Waszej rozmowy. - uspokajam ją, a ona uśmiecha się lekko, po czym kieruje się do pokoju. - Co nie zmienia faktu, że chcę wiedzieć, co się dzieje. - dodaję po chwili, idąc za nią.
- Przecież nic się nie dzieje. - twierdzi z takim samym wyrazem twarzy, jaki przybrała przed chwilą. Widzę, że jej uśmiech jest fałszywy, a ona wystraszona.
- Patrycja, nie kłam. Przecież widzę, że coś jest nie tak. - mówię, coraz bardziej się o nią martwiąc.
- Kendall, spokojnie. Wszystko jest w porządku, naprawdę. - zapewnia mnie, po czym całuje w policzek i wchodzi do łazienki, zostawiając mnie kompletnie zdezorientowanego na środku pokoju.
_________________________________________________________________________
Hej!
Tak jak obiecałam, zmieniłam design bloga i powracam z regularnymi rozdziałami.
Jak pewnie widzicie, do zakładek doszła strona "Kontakt", gdzie podałam linki do moich profili na portalach społecznościowych, dzięki czemu, jeśli będziecie mieli do mnie jakąś sprawę lub pytanie, będziecie mogli skontaktować się ze mną poza blogiem. 
Koniecznie napiszcie mi, co sądzicie o nowym designie bloga. Co Wam się podoba, a co Waszym zdaniem można byłoby ulepszyć bądź poprawić.
Mam także nadzieję, iż zostawicie swoją opinię dotyczącą tego rozdziału.
Przypominam również, że prowadzę też drugiego bloga: przeszloscnigdynieznika.blogspot.com, na którym rozdział pojawił się dzisiaj o 16:00.
Na tego bloga natomiast, zapraszam Was już jutro o 20:00, gdyż na 90% dodam post z serii "Przemyślenia" lub "Recenzje". Jeszcze nie wiem, z której, ale z którejś na pewno.

Do następnego.

OGŁOSZENIE


OGŁOSZENIE
Witam Was w ten jakże piękny, niedzielny wieczór!
Chciałam tylko ogłosić, że z powodu zbliżającego się wielkimi krokami końca roku szkolnego, od przyszłego tygodnia powracam z regularnymi rozdziałami i nie tylko. Pojawią się także recenzje, moje przemyślenia oraz zmieni się design bloga, więc nie zdziwcie się, jeżeli będzie on przez jakiś czas niedostępny. Będzie to znaczyło, że pracuję nad jego wyglądem. Tak jest teraz z moim drugim blogiem. Jest on niedostępny publicznie, gdyż wprowadzam zmiany techniczne.
Wraz z blogami ruszy także mój Instagram oraz Snapchat, do którego linki dam Wam w kolejnym poście.
To chyba tyle, więc życzę Wam miłej niedzieli i mam nadzieję, że będziecie ze mną w kolejnych postach.
Do następnego.