tag:blogger.com,1999:blog-3897808554503360022024-02-08T04:38:25.554+01:00BTR - ich muzyka nadaje sens życiaZwyczajne dziewczyny i sławny boysband - czy to ma prawo bytu?Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.comBlogger198125tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-43818231871918322812023-11-23T20:00:00.000+01:002023-11-23T20:00:52.862+01:0010 LAT PÓŹNIEJ...<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><div style="text-align: justify;">Był 23 listopada 2013 roku. Mała dziewczynka, wchodząca właśnie w okres dojrzewania, kochała tylko 4 rzeczy: swoją rodzinę, książki oraz pewien amerykański zespół i serial o tym samym tytule. Po wejściu w świat Internetu i odkryciu zjawiska zwanego "fanfiction", godzinami potrafiła siedzieć przy swoim biurku, czytając na komputerze blogi innych fanek zespołu Big Time Rush. Tego dnia założyła swoją własną stronę, ale zacznijmy od początku...</div></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Inne fanki zespołu, zapewne dużo starsze od głównej bohaterki tego wpisu, przelewały na strony internetowe swoje wyobrażenia o Kendallu, Loganie, Jamesie i Carlosie. Czasami opowiadania były oparte o serial, w którym grali młodzi mężczyźni, ale bywało też tak, że fanki opisywały swoje wrażenia na temat ich "prawdziwych" osobowości, a raczej ich obrazu, jaki miały w swoich głowach.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mała dziewczynka zapragnęła tego drugiego. Na początku nie była jednak pewna, czy powinna to zrobić. W rzeczywistości była bardzo nieśmiała i zamknięta w sobie. Nie wiedziała, czy założenie własnego bloga jest dobrym pomysłem. Bała się, że ją wyśmieją. Pomimo tego, z każdym dniem czytania opowiadań innych użytkowników, w jej głowie pojawiało się coraz więcej pomysłów na jej własną opowieść.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W końcu, po paru dniach rozmyślań zrobiła pierwszy krok: napisała do autorki swojego ulubionego bloga komentarz, w którym zapytała, jak w ogóle powinna zacząć. Ku jej zdziwieniu, autorka odpisała. Dała kilka cennych rad. To był znak.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dziewczynka przestała się wahać. Porozmawiała ze swoimi rodzicami, wszystko starannie przygotowała i, dwa miesiące później, założyła bloga. Pamięta to jak dziś. Nocowała wtedy u babci. To właśnie tam, na pożyczonym od swojej cioci laptopie, po raz pierwszy zalogowała się na Bloggera. Stworzyła swój własny, mały świat.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Bohaterka dzisiejszego wpisu pokochała stworzony przez siebie świat całym sercem. Chciała pisać jak najwięcej i publikować rozdziały jak najczęściej. Niestety, z czasem obowiązki zaczęły ją przytłaczać. Miała dużo nauki, może nawet zbyt dużo. Chciała mieć jednak jak najlepsze oceny, więc bloga odstawiła na drugi plan. Rozdziały dodawała wtedy, kiedy miała na to czas, ale to tylko zniechęciło jej czytelników.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy publikowała pierwszy wpis, nie liczyła na wiele wyświetleń. Liczba ponad 300. zszokowała ją, ale też bardzo ucieszyła. Myślała, że tak będzie już zawsze. Była w błędzie. Z rozdziału na rozdział czytelników było coraz mniej, ona publikowała coraz rzadziej, a blogi zaczęły odchodzić do lamusa. Co prawda po kilku latach od pierwszego wpisu, spróbowała odświeżyć swoją stronę i ożywić ją na nowo. Wtedy jednak wszyscy siedzieli już na aplikacji zwanej Wattpad, nie pamiętając już, że fanfiction publikowało się kiedyś na blogach.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wtedy już osiemnastolatka, odpuściła. Przestała prowadzić bloga. Rok później również zaczęła publikować na Wattpadzie, ale tym razem zupełnie inną historię, którą (o ironio) publikowała wcześniej na drugim blogu. Miała jeszcze trzeci, ale ten zakończył działalność po zaledwie kilku wpisach.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dzisiaj, dokładnie 10 lat później, ta mała dziewczyna z początku ma już 22 lata i właśnie pisze ten post, siedząc przy swoim laptopie. Niedawno zdobyła też tytuł licencjata na Filologii Angielskiej, a później poszła na ten sam kierunek, ale po to, żeby zdobyć tytuł magistra. Ma dobre życie oraz kochających ludzi wokół. Pomimo pewnych przeciwności losu próbuje spełniać marzenia i, nie zważając na upływ czasu, nie pozwala odejść tej małej części siebie, która zaczęła prowadzić tego bloga. Trzyma ją w swoim sercu, tak samo jak Big Time Rush, a także jej największe hobby, którym okazało się pisarstwo. Czasami wchodzi też na bloga, dzięki któremu rozpoczęła tę przygodę. "All Over Again With BTR", czy może bardziej "Bo kochać, to oplątać dwa serca jedną tęczą…” zostanie w jej pamięci już na zawsze. Tak samo jak na zawsze zostaną z nią wspomnienia dotyczące tego bloga oraz osób, które na niego wchodziły.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">I, choć dzisiaj pewnie nikogo już tutaj nie ma, to i tak chciałaby podziękować:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– czytelnikom, którym chciało się czytać dziwne pomysły dwunastolatki</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– rodzicom, którzy zawsze ją wspierali i robią to do tej pory</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– cioci, która tamtego pamiętnego dnia pożyczyła jej swój laptop</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Marcie, bo z czytelniczki stała się przyjaciółką.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dziękuję Wam wszystkim. I kto wie, może kiedyś zobaczycie na półce w jakiejś księgarni pseudonim "Domi Schmidt", a wtedy przypomni Wam się, że kiedyś ktoś taki przewinął się w Waszym życiu na ekranie komputera? Jeśli tak, to mam nadzieję, że choć trochę uśmiechniecie się do tych wspomnień, zanim pójdziecie dalej. Ja zawsze będę o Was pamiętać i uśmiechać się na myśl o tej przygodzie, bo była najlepszą, jaką przeżyłam, nawet jeśli nie wykorzystałam szansy, którą na początku mi dała.<br /></span></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">A, i nie martwcie się też o bohaterów publikowanej tu opowieści. Wszyscy mają się dobrze, założyli rodziny, znaleźli dobre zawody. Spełniają się i, pomimo że już od dawna nie mieszkają razem, wciąż są najlepszymi przyjaciółmi. Wiedzą, że zawsze mogą na siebie liczyć. Bez względu na wszystko ;)</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Już po raz ostatni tutaj: do zobaczenia, być może na Wattpadzie, a być może gdzieś przypadkiem w realu.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: right;"><span style="font-family: arial;">Wasza,</span></div><div style="text-align: right;"><span style="font-family: arial;">Domi Schmidt</span></div><div style="text-align: right;"><span style="font-family: arial;"><br /></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs8ppGuff_VqW3pLrHg_58cCsH7S_vwBZfdytTt-MYFuyZ4aZzZKUllIRVX6fvqPAkFzqLxDkKnbJTSrwrvYp81S114xm9Uy70F7pPuzNvLZruODDZgT5K-7fIZvXCjllGR9kpFIpKZj-wfkYplFcI05ZnJt3LLmGlTjTvdedb0XYh0pOh3jPAuJVostc/s1024/Big-Time-Rush-image-big-time-rush-36649257-1024-683.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="683" data-original-width="1024" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs8ppGuff_VqW3pLrHg_58cCsH7S_vwBZfdytTt-MYFuyZ4aZzZKUllIRVX6fvqPAkFzqLxDkKnbJTSrwrvYp81S114xm9Uy70F7pPuzNvLZruODDZgT5K-7fIZvXCjllGR9kpFIpKZj-wfkYplFcI05ZnJt3LLmGlTjTvdedb0XYh0pOh3jPAuJVostc/w640-h426/Big-Time-Rush-image-big-time-rush-36649257-1024-683.jpg" width="640" /></a></div></div><div style="text-align: center;"></div>Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-17022781409926824192020-04-27T20:02:00.003+02:002020-04-27T20:02:44.646+02:00Rozdział 139<span style="font-size: large;">*per. Agaty*</span><br />
<span style="font-size: large;">Wczorajszy wieczór był najlepszym wieczorem w moim życiu, a randka była przecudowna. Ja i Carlos bardzo dużo rozmawialiśmy i w tę jedną noc dowiedzieliśmy się o sobie więcej niż odkąd się poznaliśmy. Niesamowite...</span><br />
<span style="font-size: large;">Wracając jednak do dnia dzisiejszego, czas zejść na ziemię. Wychodzę z pokoju i, z szerokim uśmiechem na ustach, schodzę do kuchni, gdzie przy stole siedzi Henry. Chłopak wygląda na przygnębionego.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Siema, młody. Co tam? - zagaduję, przy okazji robiąc sobie na śniadanie płatki.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nic. - odburkuje nastolatek, skupiając się na jedzeniu swojej kanapki. Okay, trochę to dziwne...</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ej, co jest? Mamy piękny dzień, uśmiechnij się. - siadam obok niego, próbując poprawić mu humor.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak chcesz, to się uśmiechaj, ja nie mam ochoty. W ogóle co ty taka szczęśliwa?! - Henry zaczyna się mocno irytować. Oho, naprawdę musi być źle...</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie krzycz na nią. - do kuchni niespodziewanie wchodzi Teri. - Była wczoraj na randce, daj jej się nacieszyć.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A, tak, Carlos coś wspominał. Fajnie, że jesteście razem i że się cieszysz, ale nie zmuszaj mnie do uśmiechu, okay? - prosi nastolatek.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Okay, sorki. A czemu jesteś dzisiaj taki przygnębiony i drażliwy? - pytam, wciąż nie mogąc tego zrozumieć.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie dziw mu się, dzisiaj wraca do Nowego Jorku. - przypomina mi Teri. - A skoro już jesteśmy przy tym temacie, na pewno wszystko spakowałeś?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ta. - odpowiada zdawkowo Henry, robiąc coś w telefonie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Za dwie godziny masz samolot, więc jak pojedziemy na lotnisko, to nie będzie już czasu wracać. Na pewno masz wszystko?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak! - chłopak jest już naprawdę mocno zirytowany, ale Teri nie przestaje zadawać pytań, więc czym prędzej ulatniam się z kuchni, zostawiając ich samych.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kurczę, trochę szkoda, że Henry już wyjeżdża. Co prawda wiem, że musi mieszkać z rodzicami, ale myślę, że u nas byłoby mu lepiej. To znaczy, bardzo szanuję jego rodziców, ale Henry ma tutaj przyjaciół i siostrę, a w Nowym Jorku znów czeka na niego złe towarzystwo i Bóg wie, co może się tam wydarzyć. Poza tym, tutaj jest Julka, a jego państwo Forman nie powinni ich rozdzielać, nawet jeśli nie są już w związku. Czy rodzice Henry'ego naprawdę nie widzą, że im na sobie zależy? Kurczę, przecież on uciekł z domu i poleciał na drugi koniec kraju, żeby być przy niej, kiedy była w szpitalu. I żeby nie było, nie popieram uciekania z domu, ani fałszowania dokumentów, ale ta sytuacja pokazała tylko, jak bardzo chłopakowi zależy na Julce. Wiem, że jej też na nim zależy, pomimo że stara się to ukryć. Takie rzeczy po prostu widać. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego państwo Forman nie mogą lub nie chcą tego zauważyć.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wzdycham ciężko i wchodzę do pokoju. Biorę z biurka laptop, po czym siadam na łóżku i zakładam na uszy słuchawki, zaczynając oglądać jakiś głupi filmik. Po jakimś jestem jednak zmuszona przerwać rozrywkę, bo na korytarzu zaczyna robić się chaos, kiedy Teri zaczyna po raz setny sprawdzać, czy Henry na pewno wszystko spakował. Przewracam oczami i pogłaśniam dźwięk, próbując ponownie skupić się na filmiku. Nie udaje mi się jednak tego zrobić, bo rodzeństwo Forman zaczyna się kłócić. Boże, daj mi siłę. Czy oni choć raz nie mogliby spokojnie porozmawiać, zamiast się kłócić? Ja kumam, że są od siebie kompletnie różni, bo Teri jest zorganizowana, a Henry jest kompletnym chaosem, ale naprawdę nie muszą się wydzierać.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kiedy hałas na chwilę cichnie, korzystam z okazji i wznawiam filmik, ale przerywa mi pukanie do drzwi. Wzdycham cicho i pozwalam niespodziewanemu gościowi wejść do pokoju. W drzwiach staje Henry, trzymając w ręku jakieś pudełko, ozdobione ładnym papierem. Zamykam laptopa i patrzę na Henry'ego z wyczekiwaniem, czując że będzie ciekawie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Co tam? Coś się stało? - pytam, widząc że chłopak chyba nie bardzo wie, po co tak naprawdę przyszedł.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Będziesz widzieć się dzisiaj z Julką? - Henry patrzy na mnie niepewnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Być może. Czemu pytasz? - jestem coraz bardziej zaintrygowana całą sytuacją.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mogłabyś jej to dać? - prosi nastolatek, wyciągając w moim kierunku pudełko. - Ja już jestem spóźniony, więc nie mam czasu do niej podjechać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jasne. - biorę od chłopaka prezent i przytulam go na pożegnanie. - Trzymaj się tam i postaraj się w nic nie pakować, dobrze?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobrze. - zgadza się Henry. - A wy pilnujcie Julki, okay?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Spokojnie, będziemy się nią opiekować. - uśmiecham się lekko, co chłopak odwzajemnia, a chwilę później z dołu daje się słyszeć pospieszające wołanie Teri.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No to idę. - wzdycha Henry i wychodzi z pokoju. Jest mi go naprawdę żal.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kilka minut później daje się słyszeć trzask wyjściowych drzwi i wyjeżdżający z naszego pojazdu samochód, a ja zaczynam się nudzić. W domu nie ma kompletnie nikogo, więc po chwili namysłu postanawiam wybrać się do Julki i dać jej prezent od Henry'ego.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hejka!</span><br />
<span style="font-size: large;">Dzisiaj notka na szybko, bo trochę się spieszę, ale mam dla Was kilka informacji. Po pierwsze, przenoszę się na Wattpada, a tak dokładniej przenoszę tam moje dwa opowiadania ("Przeszłość nigdy nie znika" i "Muzyczną podróż"). Jeśli chcecie, możecie mnie tam zaobserwować. Znajdziecie mnie pod nickiem DomiSchmidt143 (<a href="https://www.wattpad.com/user/DomiSchmidt143" target="_blank">TUTAJ</a>).</span><br />
<span style="font-size: large;">Drugą informacją natomiast jest to, że założyłam własną stronę Facebookową, na której będą pojawiać się materiały dodatkowe, dotyczące moich opowiadań. Będę Wam bardzo wdzięczna, jeśli ją zalajkujecie. Strona nazywa się Domi Schmidt (<a href="https://www.facebook.com/domischmidt143/" target="_blank">TUTAJ</a>).</span><br />
<span style="font-size: large;">Dodatkowo, dzisiaj ruszył też mój Instagram (<a href="https://www.instagram.com/domischmidt143/" target="_blank">TUTAJ</a>) i Twitter (<a href="https://twitter.com/DomiSchmidt143" target="_blank">TUTAJ</a>). Będę wdzięczna, jeśli mnie zaobserwujecie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego!</span>Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-46986661976154722782020-04-20T20:00:00.000+02:002020-04-20T20:00:05.607+02:00Rozdział 138<span style="font-size: large;">*per. Agaty*</span><br />
<span style="font-size: large;">Nie wierzę w to, co się dzieje. Nie dość, że wyznałam Carlosowi, co do niego czuję, to jeszcze okazało się, że on to odwzajemnia, a na dodatek za godzinę idziemy na randkę. Podobno Los szykuje coś specjalnego. Jestem naprawdę ciekawa, co to będzie, ale mam też nadzieję, że nie będzie to nic zbyt drogiego, bo nie chcę, żeby chłopak się przeze mnie wykosztowywał, co zresztą byłoby bardzo w stylu chłopaka. James opowiadał mi kiedyś, że Carlos zawsze wydawał na swoje dziewczyny masę pieniędzy, chcąc je uszczęśliwić i że żadna kwota nie była dla niego problemem. Ja jednak nie chciałabym, żeby mnie traktował tak samo. Oczywiście, będę się cieszyła, jeśli raz na jakiś czas da mi jakiś drobny podarunek, ale nie chcę, aby robił to dzień w dzień, choć właśnie tego oczekiwały jego byłe. Poza tym, one w większości oczekiwały też, że chłopak będzie je utrzymywał, a ja w tej kwestii umiem sama sobie poradzić.</span><br />
<span style="font-size: large;">No dobra, jeszcze tylko odrobina błyszczyka i... gotowe. Uśmiecham się lekko do swojego odbicia w lustrze, po czym ostatni raz poprawiam sobie włosy, które dzisiaj ułożone są w lekkie fale, swobodnie opadające na moje ramiona i okalające twarz. Muszę przyznać, że wyglądam całkiem nieźle. Jedyną wadą mojego wyglądu jest makijaż. Z kosmetyków umiem posługiwać się tylko błyszczykiem i troszkę eyelinerem, więc mój make-up nie wyszedł mocny. Chociaż w sumie, jak tak teraz patrzę, to myślę, że taki delikatny makijaż nawet dodaje mi uroku.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Hej! - na dźwięk głosu Kasi podskakuję ze strachu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jezus, nie strasz. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie mam na imię Jezus i to nie jest moja wina, że myślisz o niebieskich migdałach. - mówi, a ja przewracam oczami. - Jak ci idzie szykowanie się na randkę z Losem?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Całkiem dobrze, ale... - przerywam wpół zdania, kiedy nagle coś sobie uświadamiam. - Chwila, skąd wiesz o naszej randce? Nikomu o tym jeszcze nie mówiłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wiem, Carlos mi powiedział. - twierdzi Kaśka, co jeszcze bardziej mnie dezorientuje.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak to ci powiedział?</span><br />
<span style="font-size: large;">- No normalnie. Po prostu nie chciał, żebym marnowała czas na wyciąganie cię z domu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Poczekaj, bo chyba nie nadążam. O czym ty mówisz? - pytam, siadając obok mojej przyjaciółki na łóżku.</span><br />
<span style="font-size: large;">- To ty nic nie wiesz? - dziwi się dziewczyna, a ja w odpowiedzi kręcę przecząco głową. - Wybacz, myślałam że Carlos ci powiedział.</span><br />
<span style="font-size: large;">- O czym?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Pamiętasz, jak minęłyśmy się w drzwiach, kiedy szłaś dzisiaj do Losa? - pyta ni stąd ni zowąd Kasia, na co przytakuję, przypominając sobie, że rzeczywiście się z nią mijałam. - Prosił mnie wtedy, żebym wyciągnęła cię z domu, bo chciał wszystko przygotować i zrobić ci niespodziankę.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobra, teraz rozumiem. - uśmiecham się. - A jak wyglądam? Może być?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ty się jeszcze pytasz? Dziewczyno on padnie z wrażenia.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A makijaż jest okay? Chciałam, żeby był trochę mocniejszy, ale nie bardzo wiedziałam, jak to zrobić.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Następnym razem przyjdź do mnie, to cię pomaluję.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A teraz nie możesz?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie mamy już czasu, za dziesięć minut masz randkę. - mówi Kasia, a ja patrzę zszokowana na zegar. Niby kiedy minęła ta godzina?! - Ej, spokojnie. To tylko randka, nie ślub. Nie masz czym się denerwować.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Błagam, nie uspokajaj mnie. Przypomnij sobie lepiej, jak było z Jamesem i z tobą. Ty się niby nie denerwowałaś przed waszą pierwszą randką? - pytam, zaczynając dreptać w kółko po pokoju.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Denerwowałam się, ale nie było czym. Jutro przyznasz mi rację, zobaczysz. A teraz siadaj i przestań zachowywać się jak Patrycja, kiedy była w szpitalu z Julką. Zaczynasz mi ją coraz bardziej przypominać, wiesz? To jest przerażające.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobra, może rzeczywiście muszę się uspokoić. Masz przecież rację, to tylko zwykła randka. - mówię, próbując się ogarnąć.</span><br />
<span style="font-size: large;">Całkowite uspokojenie się zajmuje mi dobre kilka minut. Kiedy wreszcie wybija dwudziesta, biorę głęboki oddech, po czym wychodzę z pokoju i schodzę na dół, gdzie czeka już na mnie Carlos. Widząc mnie uśmiecha się szeroko i komplementuje mój wygląd, na co odpowiadam tym samym, musząc przyznać, że chłopak w garniturze wygląda jeszcze przystojniej niż na co dzień. Los podaje mi rękę, za którą od razu łapię. Chłopak prowadzi mnie w stronę ogrodu, z którego widać delikatne, białe światło, a moje serce zaczyna bić tak mocno, że mam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi.</span><br />
<span style="font-size: large;">Chwilę później wchodzimy do ogrodu, znajdującego się za domem i mogę na własne oczy przekonać się, skąd dochodziło tajemnicze światło. Na dwóch znajdujących się na dworze drzewach zawieszone są białe lampki, dające magiczny klimat. Pomiędzy tymi drzewami znajduje się natomiast stolik z dwoma krzesłami, na którym znajdują się świece i dwa talerze z gorącymi jeszcze daniami.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mam nadzieję, że ci się podoba. - słyszę z boku głos Carlosa. - Wiem, że pewnie nie tego oczekiwałaś, ale nie miałem zbyt dużo czasu, a ludzie, którzy mieli przygotować coś o wiele lepszego w ostatniej chwili się wycofali, więc zwerbowałem chłopaków, ugotowałem twoje ulubione danie i zrobiliśmy coś takiego.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jest cudownie. - mówię zgodnie z prawdą, rozczulona faktem, że Los przygotował wszystko sam. No dobra, z małą pomocą chłopaków, ale i tak wolę taki wyjątkowy wieczór w przydomowym ogrodzie, niż jakieś wykwintne restauracje i sztywną atmosferę.</span><br />
<span style="font-size: large;">Uśmiecham się szczęśliwa i zajmuję miejsce przy stoliku, a Carlos siada obok mnie. Kątem oka widzę jeszcze tylko, jak Kasia przymyka drzwi do domu, aby nie przeszkadzał nam hałas. Dziewczyna dyskretnie pokazuje mi kciuk w górę i odchodzi, a ja skupiam całą swoją uwagę na Losie.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hej!</span><br />
<span style="font-size: large;">I jak? Podobała Wam się niespodzianka, jaką przygotował dla Agaty Carlos? A może spodziewaliście się czegoś innego? Koniecznie napiszcie mi swoje zdanie w komentarzach, a ja przechodzę do odpowiadania na komentarze z poprzedniego tygodnia.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Martula,</b> cieszę się, że tak myślisz o Kasi :D<br />Dlaczego? Mi zawsze wydawało się, że to normalny skrót.</span><br />
<span style="font-size: large;">Oj tam, oj tam, to tylko mały szczegół. Dzień, czy kilka miesięcy - kto by to liczył?</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego!</span>Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-13213093485061202572020-04-13T20:00:00.000+02:002020-04-13T20:00:00.068+02:00Rozdział 137<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 137</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">*per. Carlosa*</span><br />
<span style="font-size: large;">Siedzę w pokoju, próbując wymyślić jakikolwiek dobry sposób na wyznanie Agacie swoich uczuć. Kocham się w niej już od dawna i dość często zbierałem się do powiedzenia jej o tym, ale cały czas, kiedy już miałem to zrobić, działo się coś złego, co kompletnie zajmowało naszą uwagę.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wzdycham cicho i włączam Instagram, zaczynając szukać jakichś inspiracji na jakąś fajną randkę. Domyślam się, że pewnie i tak nic tam nie znajdę, ale muszę przynajmniej spróbować, bo naprawdę nie chcę podejść do Agi i wyznać jej uczucia tak z niczego. Chciałbym, żeby to było wyjątkowe i żeby wyszło naturalnie. Nie mam pojęcia, co zrobić. Nie wiem, co spodobałoby się Agacie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Jakiś czas później wyłączam Instagram i wstaję z łóżka, wciąż zastanawiając się, co mogę zrobić, ale jestem tylko coraz bardziej sfrustrowany. W końcu jednak, wpadam na pewien pomysł.</span><br />
<span style="font-size: large;">Niemal biegiem opuszczam mój pokój, kierując się do sypialni Jamesa. Pukam dwa razy do drzwi, a następnie wchodzę, słysząc pozwolenie. Uśmiecham się lekko, widząc jak mój przyjaciel przytula do siebie Kasię, która zatrzymuje film, uruchomiony na laptopie. Ups, chyba troszkę im przeszkodziłem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Siema, stary. Co tam? - James patrzy na mnie wyczekująco.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Siema. Sorry, że wam przeszkodziłem, ale muszę porozmawiać z Kasią. Mogę ją porwać na kilka minut? - pytam niepewnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Już idę. - Kaśka uśmiecha się sympatycznie, wstając z łóżka.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tylko mi ją potem oddaj. - upomina się James, kiedy wychodzimy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Spokojnie, za chwilę będzie znowu twoja. - przewracam oczami, wychodząc z pokoju Maslowa.</span><br />
<span style="font-size: large;">Mam wielką nadzieję, że Kasia będzie w stanie mi pomóc, więc idę wraz z nią do swojego pokoju, gdzie będziemy mogli porozmawiać w cztery oczy. To znaczy, teoretycznie, w korytarzu też moglibyśmy porozmawiać, ale tam jest większe ryzyko tego, że usłyszy nas Agata, czego bardzo bym teraz nie chciał.</span><br />
<span style="font-size: large;">- O czym chciałeś pogadać? - pyta Kaśka, kiedy zamykam drzwi od sypialni.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Potrzebuję pomocy, więc zaraz ci coś powiem, ale musisz obiecać, że Agata się o tym nie dowie. - oznajmiam, modląc się w duszy, żeby dziewczyna się zgodziła.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Okay? Obiecuję. - mówi Kasia ze zdezorientowaniem w głosie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobra, no to tak... od jakiegoś czasu Agata bardzo mi się podoba. - mówię niepewnie, czekając na reakcję Polki.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No wow. - z głosu dziewczyny bije wyraźny sarkazm. - Naprawdę myślałeś, że nikt o tym nie wie? Naprawdę myślałeś, że nikt nie widzi tego, że się o nią martwisz, jesteś przy niej i wspierasz ją jak nikt inny? Carlos, serio, nie jesteśmy ślepi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Chwila, czyli... Agata też o tym wie?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie, ona akurat jest na to ślepa.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Okay... A mogłabyś w takim razie ją czymś dzisiaj zająć? Chciałbym jej w końcu wyznać, co czuję i mam już nawet plan, jak to zrobić, ale mogę to zorganizować dopiero na wieczór. - wyjaśniam, mając nadzieję, że Kasia mi pomoże.</span><br />
<span style="font-size: large;">- W porządku, wyrwę ją dzisiaj z domu. - Kasia uśmiecha się lekko.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dziękuję. - odwzajemniam uśmiech.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie ma za co. - dziewczyna wychodzi z pokoju, mijając się w drzwiach z nikim innym, jak właśnie z Agatą. Błagam, nie mówcie tylko, że słyszała naszą rozmowę.</span><br />
<span style="font-size: large;">Aga wchodzi do pokoju, a ja przez jakiś czas niepewnie się w nią wpatruję. Z jednej strony naprawdę boję się, że dziewczyna słyszała moją rozmowę z Kasią i cały plan pójdzie w łeb, ale z drugiej strony jestem ciekaw, co ją do mnie sprowadza. Ona jednak nie zamierza chyba zacząć rozmowy, bo też stoi w ciszy, patrząc w podłogę. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Umm... Agata? - zaczynam niepewnie, ściągając na siebie wzrok dziewczyny. - Wszystko w porządku? Coś się stało?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, coś się stało. - Aga wypowiada każde słowo powoli i niepewnie, jakby nie do końca wiedziała, co właściwie chce powiedzieć. - Musimy porozmawiać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobra, o czym? - pytam, udając wyluzowanego. W głębi duszy jednak bardzo boję się tego, co mogę za chwilę usłyszeć. Odkąd Polki z nami zamieszkały wydarzyło się tyle nieprzewidywalnych zdarzeń, że naprawdę już nie wiem, czego mogę się spodziewać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- O nas. - oznajmia nagle Agata, a ja zamieram. - Posłuchaj, wiem że nie mam prawa wtrącać się w twoje życie, tym bardziej uczuciowe, ale mam już dość czekania i niepewności. Odkąd się tu wprowadziłam, cały czas przy mnie byłeś, wspierałeś mnie, martwiłeś się o mnie i wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Jestem ci za to wdzięczna i na początku traktowałam to jak przejaw zwykłej przyjaźni, ale z biegiem czasu przez to, co robiłeś i mówiłeś, zaczęłam coś do ciebie czuć. Miałam nawet nadzieję, że może ty też czujesz do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń, ale po tym, jak dzisiaj zapytałeś mnie, co masz zrobić ze swoim uczuciem do jakiejś dziewczyny, przestałam cokolwiek rozumieć. Carlos, ja naprawdę nie chcę cię stracić, i masz pełne prawo wybrać tamtą dziewczynę, ale po prostu chcę mieć pewność, że zdajesz sobie sprawę z tego, co do ciebie czuję.</span><br />
<span style="font-size: large;">Agata kończy swój monolog i patrzy na mnie wyczekująco, a ja patrzę na nią z niedowierzaniem i chyba po raz pierwszy w życiu nie wiem, co mam powiedzieć. Nie mogę uwierzyć, że Aga coś do mnie czuje. Chyba nigdy wcześniej nie czułem takiego szczęścia. Z szerokim uśmiechem podchodzę bliżej do Agaty i mocno ją przytulam, widząc że dziewczynie zaczyna zbierać się na płacz.</span><br />
<span style="font-size: large;">- To byłaś ty, Aga. Od początku to byłaś ty. - szepczę jej do ucha, po czym całuję ją lekko w skroń.</span><br />
<span style="font-size: large;">- O czym ty mówisz? - Polka patrzy na mnie zdziwiona.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ty byłaś tą dziewczyną, o której ci dzisiaj mówiłem. Po prostu nie wiedziałem, jak wyznać ci, co do ciebie czuję, więc postanowiłem zasięgnąć rady u samego źródła. - wyjaśniam, szczerząc się jak głupi do sera.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Poważnie? - Aga wciąż nie dowierza. - Ale przecież... Wiesz, ile stresu się przez ciebie najadłam?! Wiesz, jak długo zbierałam się na odwagę, żeby tu przyjść i powiedzieć to wszystko?! Wiesz, jak się bałam?!<br />- Przepraszam. - przytulam ją mocniej do siebie. - A czy to, co powiedziałaś, znaczy może, że zostaniesz moją dziewczyną?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oczywiście, że tak, głupku. Nie zrobiłabym tego przecież na darmo. - śmieje się dziewczyna, mnie również doprowadzając do śmiechu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę. - mówię po chwili, patrząc na Agę z uśmiechem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ja też się cieszę, bardzo.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A wiesz, że ja też miałem ci dzisiaj powiedzieć, co czuję? - po raz kolejny zaskakuję Agatę. - Chciałem nawet przygotować coś specjalnego na tę okazję, ale skoro mnie ubiegłaś, to może potraktujemy to jako pierwszą randkę?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bardzo chętnie, ale musisz dać mi czas na przygotowanie się.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Pasuje ci ósma wieczorem? - pytam, przeliczając w głowie, jak długo zajmie mi zorganizowanie wszystkiego.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Pasuje, więc pędzę się szykować. - mówi dziewczyna i wychodzi z pokoju z szerokim uśmiechem.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po wyjściu Agaty cały w skowronkach rzucam się na łóżko, a następnie odpalam telefon, zaczynając organizować wszystko, co będzie mi potrzebne na randkę. Musi być idealnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hejka!</span><br />
<span style="font-size: large;">Po ponad pół roku w końcu wracam do pisania, a blog zostaje odwieszony! Moje pozostałe blogi również wracają do żywych. Wczoraj pojawił się już nowy rozdział na blogu, pt.: <a href="http://przeszloscnigdynieznika.blogspot.com/" target="_blank">"Przeszłość nigdy nie znika"</a>, a w środę nowy rozdział (a właściwie odcinek) pokaże się na blogu, pt.: <a href="https://muzycznapodrozbigtimerush.blogspot.com/" target="_blank">"Muzyczna podróż"</a>. Mam nadzieję, że się z tego cieszycie, tak samo jak z tego, co wydarzyło się w dzisiejszym rozdziale.</span><br />
<span style="font-size: large;">W komentarzu możecie napisać mi swoje przypuszczenia co do tego, jak będzie wyglądała randka. Bardzo chętnie przeczytam Wasze pomysły.</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego!</span></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-55245231345326326122019-07-01T19:58:00.000+02:002019-07-02T09:37:47.861+02:00Post informacyjnyCześć!<br />
Szczerze mówiąc, nie do końca wiem, jak mam zacząć ten post, bo w głowie mam kompletny chaos. Bez żadnych wyjaśnień zniknęłam z tego bloga na kilka miesięcy i trochę dziwnie czuję się ponownie pisząc tutaj post. Niemniej jednak jest parę rzeczy, które chciałabym Wam przekazać, więc postaram się ułożyć je w logiczną całość i napisać to jak najmniej chaotycznie.<br />
Zacznijmy może od tego, dlaczego w ogóle zniknęłam. Kiedy opublikowałam informacje o tym, że blog zostaje zawieszony, miałam bardzo dużo nauki, co było jednym z powodów zrezygnowania na chwilę z tego opowiadania. Mówiąc szczerze, planowałam wrócić z nowymi rozdziałami już w maju, ale niestety zbiegło się to w czasie z kilkoma ważnymi decyzjami, które podjęłam.<br />
Jedną z takich decyzji było przeniesienie jednego z moich opowiadań na Wattpada. "Przeszłość nigdy nie znika", bo tak właśnie nazywa się to opowiadanie, w międzyczasie stało się moim głównym projektem, o który zaczęłam najbardziej dbać. Moja pozostała twórczość poszła natomiast w odstawkę, chociaż nie do końca tego chciałam. To znaczy, chciałam odrobinę odpocząć od pozostałych blogów, ale nie chciałam znikać z nich na kilka miesięcy. Z drugiej strony jednak nie chciałam pisać też niczego na siłę, a jakoś w ostatnim czasie w ogóle nie miałam weny do projektów innych niż właśnie "Przeszłość". Niemniej jednak chęć do pisania pozostałych opowiadań powoli do mnie wróciła.<br />
Jeśli chodzi o tego bloga, zajrzałam ostatnio do pomysłów, które kiedyś sobie zapisałam i mam kilka wątków, które chciałabym zrealizować. Jest więc szansa, że rozdziały niedługo tutaj powrócą, zwłaszcza że są wakacje. Nie chcę Wam jednak niczego obiecywać, ponieważ już teraz mam zaplanowane mnóstwo wyjazdów, a wolne przecież dopiero się zaczęło. Właśnie dlatego jeszcze tak naprawdę nie wiem, kiedy uda mi się usiąść do laptopa i coś napisać. Postaram się stworzyć coś na wyjazdach, ale naprawdę nie mam pojęcia, czy mi się to uda, zważywszy na to, że chciałabym spędzić też trochę czasu z bliskimi, a nie tylko przed ekranem.<br />
Co do okresu po wakacjach, tutaj niestety też nie mogę Wam niczego obiecać. Nadchodzący rok szkolny będzie dla mnie bardzo ciężki, ponieważ będę zdawała maturę, a żeby zdać będę musiała poświęcić na naukę jeszcze więcej czasu niż w poprzednich latach. Moim zdaniem w takich okolicznościach najlepszym rozwiązaniem byłoby napisanie mnóstwa rozdziałów na zapas, bo publikacja nie jest aż takim problemem - zajmuje przecież zaledwie kilka sekund. Naprawdę mam nadzieję, że uda mi się rozwiązać to we właśnie taki sposób, ale tak jak już mówiłam, na ten moment nie mogę niczego Wam obiecać.<br />
No i to chyba byłoby na tyle. Wiem, że ten post jest dość krótki, ale jest to tylko post informacyjny, więc mam nadzieję, że się za to nie gniewacie. Jeśli mi się uda, postaram się opublikować nowy rozdział jakoś w przyszłym tygodniu, a tym czasem zapraszam Was na mojego drugiego bloga (<a href="http://przeszloscnigdynieznika.blogspot.com/" target="_blank">TUTAJ</a>), gdzie już w piątek zostanie opublikowany pierwszy rozdział drugiej części opowiadania. Będzie się działo, obiecuję.<br />
Ps. Żeby nie kończyć tak nijako, podrzucam Wam jeszcze małą przeróbkę, którą zrobiłam dosłownie kilka godzin temu. Polecam oglądać do końca i z włączonym dźwiękiem ^^<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/hXQ-BvSREhw/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/hXQ-BvSREhw?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-4159533697172336502019-03-25T06:52:00.002+01:002019-03-25T06:55:03.284+01:00<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: x-large;"><u><i>BLOG ZAWIESZONY</i></u></span></b></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-53704003306062543502019-02-04T20:00:00.000+01:002019-02-04T20:00:06.455+01:00Rozdział 136<span style="font-size: large;">*per. Agaty*</span><br />
<span style="font-size: large;">Po jakimś czasie samotnego leżenia w pokoju i uspokajania płaczu, wstaję powoli z łóżka. Z jednej strony nie chce mi się wychodzić z sypialni, a z drugiej strony mam wrażenie, że jeśli tutaj zostanę, to zwariuję. Muszę z kimś porozmawiać, bo ta cisza tylko mnie dobija.</span><br />
<span style="font-size: large;">Idę do łazienki, gdzie przemywam twarz wodą, zmywając z niej ślady łez. Następnie wychodzę z pomieszczenia i kieruję się do salonu. Mam nadzieję zobaczyć tam którąś z moich przyjaciółek, jednak na kanapie siedzi tylko Henry, wpatrujący się bezmyślnie w telewizor.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak poszło? - pytam, siadając obok niego.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zerwała ze mną. - odpowiada chłopak, przełączając na inny film.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Współczuję. Jak się czujesz?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Źle, ale zasłużyłem sobie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A zamierzasz dalej o nią walczyć?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie mam nawet jak. Jutro wracam do Nowego Jorku, a Julka twierdzi, że nie chce związku na odległość. Chyba po prostu muszę się z tym pogodzić. - wzdycha ze smutkiem chłopak. - A co u ciebie?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Poza tym, że chłopak, który mi się podoba, niedługo prawdopodobnie będzie miał dziewczynę, to jest okay.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Kto, Carlos? - Henry patrzy na mnie ze zdziwieniem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ciszej. - proszę, bojąc się, że ktoś usłyszy naszą rozmowę. - Skąd wiesz, że chodzi o Losa?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie jestem ślepy. Widać, że na niego lecisz.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Skoro tak, to dlaczego on tego nie widzi? - biorę z kanapy poduszkę i przytulam ją do siebie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bo jest głupi?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Przestań. Nie mów tak o nim. - hamuję nastolatka, nie chcąc, żeby obrażał Carlosa. Nie zasłużył na to wyłącznie dlatego, że się w kimś zakochał.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobra, dobra. Lepiej powiedz, co chcesz z tym zrobić.</span><br />
<span style="font-size: large;">- To znaczy? - patrzę na Henry'ego, nie do końca wiedząc, co ma na myśli.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No chyba nie pozwolisz, żeby jakaś laska ci go odbiła, co nie?</span><br />
<span style="font-size: large;">- A co mam zrobić? Jeśli Carlos jest z nią szczęśliwy, to nie mogę mu tego zabrać. Nie chcę go zranić. - mówię zgodnie z prawdą.</span><br />
<span style="font-size: large;"> - Słuchaj, z tego, co mówiła kiedyś Pati, to ty z polskiej paczki jesteś najodważniejsza. To ty jesteś tą spontaniczną dziewczyną, która pakuje się w kłopoty i nie boi się mówić tego, co myśli. Dlaczego teraz taka nie jesteś? Dlaczego nie powiesz Carlosowi, co do niego czujesz?</span><br />
<span style="font-size: large;">- W liceum byłam odważna i spontaniczna, bo tam trzeba było przetrwać. Poza tym, nie mogę powiedzieć teraz Losowi o moich uczuciach, bo jeszcze godzinę temu doradzałam mu, jak ma powiedzieć tamtej dziewczynie, że się w niej zakochał.</span><br />
<span style="font-size: large;">- I po co to niby zrobiłaś? - chłopak patrzy na mnie ze zdziwieniem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Żeby wciąż być z nim blisko. Jeśli nie mogę być z nim w związku, to chcę przynajmniej nadal się z nim przyjaźnić. - wzruszam ramionami, wstając z kanapy. - A teraz cicho, bo ktoś idzie. - mówię, słysząc jak ktoś otwiera drzwi jednego z pokoi.</span><br />
<span style="font-size: large;">Chwilę później na schodach daje się słyszeć czyjeś kroki, a do salonu wchodzi Carlos. Chłopak patrzy na mnie przelotnie, uśmiechając się pod nosem. Odwzajemniam jego uśmiech, a on na kilka minut znika w kuchni. Jakiś czas później Los wraca do salonu z talerzem, na którym paruje ciepły obiad. Chłopak stawia przede mną naczynie z lazanią, a ja patrzę na niego niepewnie, nie wiedząc, o co chodzi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie przyszłaś na obiad, więc zjedz teraz, żebyś nie padła nam tu z głodu. - wyjaśnia Pena, widząc moje zdziwienie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dziękuję. - uśmiecham się, zauroczona jego troską, i zaczynam jeść. Muszę przyznać, że Carlos jest naprawdę dobrym kucharzem. Jego dania smakują niesamowicie, nawet kiedy są jednymi z tych łatwych do zrobienia. Nie wiem, jakich przypraw i przepisów używa chłopak, ale jedzenie jest pyszne.</span><br />
<span style="font-size: large;">Podczas spożywania posiłku, oglądam z Carlosem i Henrym film akcji, który włączył nastolatek. Jednocześnie zastanawiam się nad jego słowami. Może rzeczywiście powinnam zebrać się na odwagę i powiedzieć Losowi, co do niego czuję, zanim będzie za późno? Może coś by to zmieniło? Z drugiej strony, jeśli naprawdę jest zakochany w kimś innym, to pewnie tylko zniszczę naszą przyjaźń. Nie chcę tego, ale wiem też, że będzie mi ciężko patrzeć na jego związek. Sama nie wiem, co powinnam zrobić.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wstaję z kanapy i idę do kuchni, gdzie odkładam pusty talerz do zmywarki. Nalewam sobie soku do szklanki, po czym wypijam go powoli, wpatrując się w ścianę. Zastanawiam się, dlaczego Carlos tak bardzo się o mnie troszczy, skoro nic do mnie nie czuje. Dlaczego przyniósł mi dzisiaj obiad, chociaż go o to nie prosiłam? Dlaczego pilnował, żebym spała i nie wychodziła sama z domu, kiedy Pati zaginęła? Dlaczego, kiedy zobaczyłam jej stalkera, Los uspokoił mnie i wysłuchał? Dlaczego tego nie olał? A może po prostu za dużo sobie wyobrażam i robił to, bo jestem jego przyjaciółką? Albo może dlatego, że traktuje mnie jak siostrę? Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi...</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hej!</span><br />
<span style="font-size: large;">Rozterek Agaty ciąg dalszy. Jak myślicie, jak to się skończy?</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Marta, </b>pewnie po to, żeby mieć dużo kliknięć, a co za tym idzie - pieniędzy.</span><br />
<span style="font-size: large;">Jeśli strona była bardzo popularna i mieli dużo komentarzy, to na ten jeden nie zwrócą nawet uwagi.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po prostu nie wiedział jak to powiedzieć.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kojarzę.</span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;"><b>Marie,</b> zapewne nie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Niektóre owszem, ale niektóre jednak zostają.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego.</span>Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-2033531519522099402019-01-28T20:00:00.000+01:002019-01-28T20:16:49.753+01:00Rozdział 135<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 135</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">*per. Agaty*</span><br />
<span style="font-size: large;">Ostatnie dni były koszmarne. Najpierw Julka wylądowała w szpitalu, później Henry pokłócił się ze swoimi rodzicami i z powrotem wprowadził się do nas, a na samym końcu Patrycja wyprowadziła się do rodziców. Przez te dni w domu panował chaos, więc teraz, kiedy jest już cicho i spokojnie, wydaje mi się to bardzo dziwne.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wzdycham i wstaję z łóżka, po czym wychodzę z pokoju. Schodzę na dół, gdzie nie ma zupełnie nikogo. Prawie wszyscy siedzą w pokojach, odpoczywając po ostatnich wydarzeniach. Tylko Henry'emu chciało się dzisiaj wyjść z domu. Uparł się, że właśnie dziś musi pogadać z Julką i dopiął swego. Mam tylko nadzieję, że nie pokłócą się jeszcze bardziej.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wchodzę do kuchni, gdzie natykam się na Carlosa. Chłopak ze słuchawkami w uszach przygotowuje obiad. Po cichu podchodzę do lodówki i wyciągam z niej sok gruszkowy. Widzę, jak Carlos kątem oka obserwuje moje ruchy. Uśmiecham się do niego lekko, a następnie sięgam po szklankę, do której wlewam sok.</span><br />
<span style="font-size: large;">Odkładam napój z powrotem do lodówki, cały czas czując na sobie wzrok chłopaka. Biorę łyk soku, zauważając jak Carlos wyciąga z uszu słuchawki. Na mojej twarzy cały czas gości lekki uśmiech, który znika jednak zaraz po wyjściu z kuchni.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wchodzę do swojego pokoju i siadam na łóżku, stawiając szklankę z sokiem na szafce nocnej. Biorę do ręki laptopa, po czym stawiam go na łóżku, otwierając go. Uruchamiam urządzenie i loguję się na Facebooka, przez co zalewa mnie fala powiadomień. No tak, dość dawno nie było mnie na tym portalu.</span><br />
<span style="font-size: large;">Klikam w pierwsze lepsze powiadomienie, które przekierowuje mnie na fanpage jednej z plotkarskich stron. Tytuł linku załączonego w poście mówi o pobycie Big Time Rush w szpitalu. Zdziwiona klikam w link, wchodząc na stronę plotkarską. Nie zdążam nawet przeczytać kawałka artykułu, kiedy na ekranie laptopa wyskakuje zdjęcie, przedstawiające chłopców z BTR, wychodzących z auta zaparkowanego pod szpitalem. Fotografia zajmuje prawie pół strony, podczas gdy tekst jest jedynie na kilkanaście linijek. Przelatuję go wzrokiem, podejrzewając, że są tam jedynie jakieś bzdury. Tak, jak myślałam, autorowi artykułu nie chciało się nawet sprawdzić, o co dokładnie chodziło. Według niego któryś z chłopaków prawdopodobnie ma problemy zdrowotne, a reszta zespołu pojechała z nim do szpitala, chcąc wspierać go po usłyszeniu diagnozy, która na pewno była druzgocąca.</span><br />
<span style="font-size: large;">Śmieję się cicho pod nosem, a następnie piszę komentarz, sugerujący "dziennikarzom" lepsze sprawdzenie źródeł i nie wprowadzanie ludzi w błąd. Publikuję moją opinię o tym czymś, co miało być artykułem, jak i o całej tej nieudanej stronie, żerującej jedynie na kłamstwach. Wyłączam tekst, a następnie wylogowuję się z Facebooka i zamykam laptop, kiedy nagle słyszę pukanie do drzwi.</span><br />
<span style="font-size: large;">Chwilę później do mojego pokoju zagląda Carlos. Odkładam laptop na biurko, podczas gdy chłopak rozgaszcza się w sypialni, siadając na łóżku. Mina Losa jest dość niepewna i jakby speszona, ale chyba nie chcę w to wnikać. Znaczy, chciałabym, ale nie chcę wyjść na natrętną, więc postanawiam t przemilczeć, dopóki chłopak sam nie postanowi powiedzieć mi, co się dzieje.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Aga? - zaczyna niepewnie Carlos. - Możemy porozmawiać?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jasne. Co jest? - siadam obok chłopaka, patrząc na niego uważnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Potrzebuję twojej rady w kwestii uczuciowej.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Okay... Co się dzieje? - wpatruję się w Losa, czując jak moje serce zaczyna szybciej bić.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ja... jakiś czas temu poznałem pewną dziewczynę i chyba tak jakby się w niej zakochałem. Nie wiem tylko, jak jej to powiedzieć. Boję się, że zepsuję przez to naszą relację i nie mam pojęcia, co zrobić. Masz jakiś pomysł?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wiesz... - mówię, starając się nie okazywać tego, że moje serce rozpadło się właśnie na drobne kawałeczki. - ... myślę, że powinieneś posłuchać swoich uczuć i powiedzieć tej dziewczynie, co do niej czujesz. Jestem pewna, że nic między wami się nie zmieni, a nawet jeśli, to będzie to jej strata.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Naprawdę tak myślisz?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oczywiście. Jesteś świetnym facetem i miliony dziewczyn marzą, żeby z tobą być. Czytałeś kiedyś posty swoich fanek? Szaleją za tobą, dałyby się pokroić choćby za możliwość porozmawiania z tobą. Za związek pewnie byłyby w stanie oddać swoją duszę diabłu. - śmieję się lekko, co Carlos odwzajemnia. - Proszę cię, trochę więcej pewności siebie. Jesteś naprawdę super i jeśli ta dziewczyna nie doceni twoich uczuć i odrzuci je, to będzie zwykłą idiotką.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A jak jej to powiedzieć? Bo wiesz, nie chciałbym tak po prostu podejść do niej i tak z niczego wyznać jej uczucia. Chciałbym zrobić coś specjalnego.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie wiem, może kup kwiaty albo czekoladki? Tylko najpierw upewnij się, że nie jest uczulona ani na diecie. - radzę mu. - Chociaż w sumie, zależy jaka ona jest. Jeśli wiesz, że to jej wystarczy, to masz rozwiązanie. A jeśli nie, to musisz wymyślić coś, co ona lubi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Na przykład?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie wiem, zrób romantyczną kolację?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Okay... dziękuję. - Carlos uśmiecha się lekko i wstaje z łóżka. - Jesteś super przyjaciółką.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Do usług. Jeśli będziesz potrzebował czegoś jeszcze, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.</span><br />
<span style="font-size: large;">Chłopak wychodzi z pokoju, zostawiając mnie samą. Padam na łóżko, czując napływające do oczu łzy. Nie wierzę, że to tak się skończy. Przecież... jak tylko działo się coś złego, Carlos przy mnie był. Pilnował mnie, pomagał mi i pocieszał. Myślałam, że to znak, że mu na mnie zależy. Myślałam, że może chociaż trochę mu się podobam. Myślałam, że może coś do mnie poczuł, choć odrobinkę. Boże, jaka ja byłam głupia...</span><br />
<span style="font-size: large;">Zwijam się w kłębek na środku łóżka, próbując powstrzymać lecące łzy. Nie daję rady. To zbyt boli, a kiedy pomyślę sobie, że Carlos pewnie niedługo przyprowadzi tu dziewczynę, w której się zakochał, zaczyna boleć dwa razy mocniej. Z jednej strony chcę jego szczęścia, a z drugiej strony wiem, że nie wytrzymam widoku Losa z inną dziewczyną. Nie wiem, co zrobić. Może lepiej by było, gdybym po prostu zniknęła? Może bolałoby mniej?</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hej!</span><br />
<span style="font-size: large;">Jako, że rozwiązałam na razie wątek Julki, postanowiłam wrócić do innych postaci. Szczerze mówiąc, brakowało mi ich. A Wam? Cieszycie się, że wrócili?</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Raspberry,</b> Julka wybaczyła Henry'emu tylko dlatego, że nadal coś do niego czuje i nie chciała dłużej się z nim kłócić.</span><br />
<span style="font-size: large;">"Marvin Marvin" był naprawdę fajnym serialem, a najlepszy odcinek, to według mnie ten z Big Time Rush. Kurczę, chyba obejrzę sobie cały serial jeszcze raz. W ogóle ostatnio mam ochotę na oglądanie seriali z dzieciństwa. Chyba zrobię sobie taki mały sentymentalny maraton. Znaczy, jak tylko znajdę czas.</span><br />
<span style="font-size: large;">Jakoś sobie poradzi. W zasadzie, to będzie dobra próba dla ich związku. Tak mi się przynajmniej wydaje.</span><br />
<span style="font-size: large;">Doczekałaś się.</span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;"><b>Marta,</b> szczerze mówiąc, bardzo wątpię, że Patrycja olałaby Julkę po takim wydarzeniu.</span><br />
<span style="font-size: large;">Pewnie trochę tak.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wiesz, zawsze mogli rozstać się w przyjaźni.</span><br />
<span style="font-size: large;">Tak teoretycznie, Julka nie zerwała wtedy z Henrym. Po prostu uciekła, więc tak jakby jeszcze ze sobą byli.</span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;"><b>Marie,</b> wydaje mi się, że jest coś na kształt odpowiednika gimnazjum. Z tego, co wiem, nazywa się to Junior Secondary.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wiesz, dla nich obojga był to pierwszy poważny związek, więc jeszcze nie do końca wiedzieli, jak się zachować i dlatego są tacy niepewni i niezdecydowani.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego.</span></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-12461777921510319332019-01-21T20:00:00.000+01:002019-01-21T20:00:00.824+01:00Rozdział 134<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 134</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">*per. Julii*</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Siedzę na szpitalnym łóżku, pakując do torby ubrania, które dwa dni temu przywieźli mi rodzice. Przed chwilą lekarz przyniósł mi wypis. Moje wyniki są na tyle dobre, że wreszcie mogę wrócić do domu. Znaczy, do hotelu... Tak bardzo się cieszę, że wreszcie położę się w wygodnym łóżku, zjem obiad zrobiony przez mamę i spokojnie pooglądam sobie telewizję. Teraz czekam tylko na rodziców i mogę iść.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">W momencie, kiedy zapinam torbę, do sali wchodzi mama. Wstaję szczęśliwa z łóżka i przytulam ją, biorąc swoje rzeczy. Szybkim krokiem wychodzę z pomieszczenia, nie czekając nawet na moją rodzicielkę, która idzie gdzieś za mną. Niemal wybiegam ze szpitala, zatrzymywana przez mamę. Wiem, że nie powinnam jeszcze zbytnio biegać, ale po prostu chciałam się już stamtąd wydostać.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Kilka chwil później wsiadam do samochodu, za którego kierownicą siedzi mój tata. Witam się z nim, a następnie zapinam pasy, kładąc na siedzeniu obok moja torbę z rzeczami. Kiedy tata odpala silnik i rusza, ja wyciągam z kieszeni spodni telefon i piszę SMSa do Patrycji. Proponuję jej wspólne spędzenie popołudnia, ale moja siostra nie odpisuje. Trochę zawiedziona chowam telefon i czekam na dotarcie do hotelu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Jakiś czas potem dojeżdżamy wreszcie na hotelowy parking. Wysiadam z samochodu, biorąc swoją torbę, a następnie wchodzę do budynku, kierując się do windy. Wsiadam do niej razem z rodzicami i jadę na odpowiednie piętro. Jedyne, o czym teraz marzę, to obejrzenie jakiegoś głupawego serialu i zrelaksowanie się. Znaczy, poza spędzeniem czasu ze swoją siostrą, ale to chyba nierealne...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Kilka minut później wchodzę wreszcie do mieszkania, gdzie wyczuwam przyrządzane spaghetti. Co jest? Zdziwiona wchodzę do kuchni i doznaję pozytywnego szoku. Patrycja krząta się po pomieszczeniu, nakładając danie na talerze. Szczęśliwa podbiegam do niej i mocno ją przytulam. Zaskoczona dziewczyna odwzajemnia ze śmiechem mój uścisk.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- No hej. Jak się czujesz? - pyta Pati, układając na stole talerze z gotowym spaghetti.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Jest super, zwłaszcza że wreszcie wyszłam ze szpitala. A ty co tutaj robisz?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- A tak przyjechałam. Aha, przepraszam, że nie odpisałam na SMSa, ale zadzwonił Kendall i trochę się zagadaliśmy. - wyjaśnia Pati, siadając do stołu. Siadam obok niej, a rodzice zajmują miejsca naprzeciwko nas.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Nic się nie stało, ale czy wy przypadkiem nie jesteście trochę od siebie uzależnieni? - patrzę na nią kątem oka. - No wiesz, widzieliście się rano i wieczorem też będziecie się widzieć.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- No nie do końca. - oznajmia Patrycja, a ja rzucam jej zdziwione spojrzenie. - Umm... na jakiś czas zamieszkam z wami, dobrze?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Co? Ale dlaczego? W sensie, nie żebym się nie cieszyła, bo się cieszę, ale czemu? Pokłóciłaś się z Kendallem? No nie mów, że się rozstaliście. - patrzę na nią z niedowierzaniem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Nie, spokojnie. Po prostu postanowiłam, że przeprowadzę się do was, żebyś miała z kim pogadać, poplotkować. Wiesz, jak za starych, dobrych czasów.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Serio? Wyprowadziłaś się dla mnie od Kendalla? Dziękuję. - uśmiecham się lekko, nadal w to nie wierząc.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Ej, siostrę mam przecież tylko jedną, a chłopaków może być jeszcze wielu, prawda? Chociaż tak między nami, mam nadzieję, że Kendall będzie już tym ostatnim.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Jeśli nic mu nie odbije, to pewnie tak. - uśmiecham się lekko.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Po zjedzeniu pysznego obiadu, idę wraz z Patrycją do swojego pokoju. Biorę z biurka laptop i kładę go na łóżku, po czym wracam do kuchni po jakiś sok i przekąski. Kiedy wchodzę znów do pokoju, Pati wybiera film. Siadam obok niej, kładąc między nami miskę z chipsami i uruchamiam komedię.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Świetnie się bawimy i przez dłuższą chwilę jest tak, jak dawniej. Jak wtedy, kiedy mieszkałyśmy w Polsce. W połowie filmu jednak do mojej sypialni wchodzi mama, oznajmiając że mam gościa. Patrzę zdziwiona na Patrycję, która zatrzymuje film. Widzę, że też nie ma pojęcia, o co chodzi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Wstaję z łóżka i idę do salonu, gdzie zastaję Henry'ego. No to pięknie... Chłopak patrzy na mnie niepewnie, uśmiechając się nieśmiało. Jeju, chyba pierwszy raz widzę u Formana jakąkolwiek niepewność.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Cześć. Co tu robisz? - pytam niepewnie, zauważając kątem oka, że mama wychodzi z kuchni, zostawiając nas samych.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ja... chciałem pogadać. Jak się czujesz?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jest okay. O czym chciałeś porozmawiać?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Um... o nas. - wzdycha chłopak. - No chyba, że jeszcze nie czujesz się na siłach. W sensie wiesz, po szpitalu. Jeśli potrzebujesz jeszcze kilka dni, żeby dojść do siebie, to...</span><br />
<span style="font-size: large;">- Henry! - przerywam mu, mając wrażenie, że dostał jakiegoś słowotoku. - Możemy porozmawiać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- To... co z nami będzie?</span><br />
<span style="font-size: large;">- A co ma być? - siadam zrezygnowana na kanapie. - Masz w Nowym Jorku dziewczynę, a mnie okłamywałeś.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie, to nie tak. - Henry zajmuje miejsce obok mnie. - Nie jestem z Emmą, nigdy nie byłem. Nie wiem, co mi wtedy odbiło.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Skoro z nią nie jesteś, to dlaczego się z nią całowałeś? Przecież nie całuje się nikogo bez powodu. Proszę, powiedz wreszcie prawdę.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Może... tak jakby... nie lubię odrabiać zadań domowych? - chłopak patrzy na mnie niepewnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No i co to ma do rzeczy? Całowałeś się z tamtą dziewczyną, bo nie lubisz robić prac domowych?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Julka, ja udawałem jej chłopaka, żeby dostawać dobre oceny. Emma nigdy nie dostała oceny gorszej niż cztery, a wiedziałem, że jej się podobam, no to trochę to wykorzystałem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Co zrobiłeś?! - wstaję gwałtownie z kanapy, patrząc na niego z niedowierzaniem. Nie mieści mi się w głowie, że mógł zrobić coś takiego.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Przepraszam, okay?!</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie, nic nie jest okay! Ilu jeszcze dziewczynom tak zrobiłeś, co?!</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wiesz...</span><br />
<span style="font-size: large;">- No pięknie, spotykałam się z oszustem! </span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie, Julka, nieprawda. Ja... zanim cię poznałem byłem kompletnie inny, okay? W Nowym Jorku, owszem, oszukiwałem dziewczyny i czasem miałem ich kilka naraz, ale kiedy poznałem ciebie, wszystko się zmieniło. Ciebie pokochałem naprawdę. Nie chciałem cię oszukać, ani zranić. Po prostu, kiedy wróciłem do Nowego Jorku i nie miałem z tobą kontaktu, to wszystko wróciło. Całe moje dawne życie, wszystkie oszustwa. Wiesz, w gimnazjum wszyscy mieli mnie za cwaniaka i chyba nie chciałem, żeby się to zmieniło. Nie chciałem stracić reputacji, na którą sobie zapracowałem. Wiem, że to było złe. Przepraszam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Twoje przeprosiny nie zmienią tego, co zrobiłeś. - mówię, uspokajając się trochę. Nadal jestem okropnie zła na Henry'ego, ale muszę przyznać, że to, co powiedział, trochę mnie zmiękczyło.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wiem, ale... jeśli tylko dasz mi szansę, udowodnię ci, że się zmieniłem. Skończę z oszustwami i reputacją cwaniaka, obiecuję.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Henry, ja... ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Wiem, że zawaliłem, ale proszę, proszę, daj mi drugą szansę. Wszystko jakoś się ułoży.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie, nic się nie ułoży. Posłuchaj, mogę ci wybaczyć to, co zrobiłeś, ale nie zmieni to faktu, że będziemy na dwóch różnych końcach kraju. Nie zrozum mnie źle, naprawdę chciałabym, żeby to wypaliło, ale po tym, co się stało, chyba nie będę już w stanie zaufać ci na tyle, żeby być z tobą w związku na odległość. - wyjaśniam, czując jak powoli znów pęka mi serce.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Czyli... wybaczasz mi i jednocześnie ze mną zrywasz? - chłopak patrzy na mnie zdezorientowany.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Na razie tak.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Na razie? Czyli jest jeszcze szansa, że będziemy razem? - w oczach Formana pojawia się nadzieja.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oczywiście, że jest, ale nie teraz. Dajmy sobie czas, dobrze? Może jak trochę dorośniemy i trochę bardziej nauczymy się życia, będziemy mogli spróbować raz jeszcze. Na razie mamy czternaście lat i każdego dnia poznajemy mnóstwo ludzi. Może po prostu musimy się wyszaleć i skorzystać z życia zanim wpakujemy się w stałe związki, co?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, może masz rację. - wzdycha chłopak. - Ale możemy się przyjaźnić, tak?</span><br />
<span style="font-size: large;">- No pewnie. - uśmiecham się lekko, co Henry odwzajemnia.</span><br />
<span style="font-size: large;">Chwilę później chłopak wychodzi z mieszkania, żegnając się ze mną. Zamykam za nim drzwi, a w moich oczach pojawiają się łzy. Z jednej strony naprawdę uważam, że powinniśmy trochę dorosnąć i wyszaleć się, a z drugiej strony wiem, że będzie mi strasznie brakowało Henry'ego i tego, co nas łączyło.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hej!</span><br />
<span style="font-size: large;">I jak? Spodziewaliście się, że tak przebiegnie ta rozmowa? A może myśleliście, że Julka i Henry jednak do siebie wrócą?</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Marta</b>, czy ja wiem? Monikę chyba też możemy zaliczyć do tych mądrych, chociaż dawno jej nie było.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wybacz, nie znam się zbytnio na szpitalnych sprawach, więc napisałam tylko tyle, ile udało mi się znaleźć w Internecie.</span><br />
<span style="font-size: large;">W takim razie dziękuję w imieniu Kamili.</span><br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b>Marie</b>, konfrontacja nastąpiła. I jak?</span><br />
<span style="font-size: large;">Czy ja wiem? Po prostu chciał trochę rozweselić siostry.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego.</span></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-31659199405640411942019-01-14T20:00:00.000+01:002019-01-14T20:00:07.525+01:00Rozdział 133<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 133</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">*per. Patrycji*</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Siedzę przy szpitalnym łóżku Julki, rozmawiając z nią. Odkąd wczoraj wybudziła się ze śpiączki, czuje się już lepiej. Jej wyniki też są bardzo dobre. Jeszcze trochę brakuje im do ideału, ale jest coraz lepiej. Właściwie jest na tyle dobrze, że prawdopodobnie za kilka dni młoda będzie mogła wyjść ze szpitala.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- A tak właściwie, nie powinno być już tu Kendalla? - pyta nagle Julka. - Za parę minut kończy się czas wizyty, a on przecież zawsze po ciebie przyjeżdżał.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Tak, za chwilę powinien tu być. - uśmiecham się lekko, patrząc na moją siostrę. Tak strasznie się cieszę, że nic jej nie jest. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby operacja się nie udała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Fajnie, że nie zostawił cię w tej trudnej sytuacji. To znaczy, że mu na tobie zależy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- A wiesz, komu zależy na tobie?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Rodzicom? Tobie?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Henry'emu. Uciekł z domu, żeby być przy tobie, kiedy byłaś w śpiączce i...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Nie, błagam. Nie zaczynaj tego tematu, bo naprawdę... Zaraz, zaraz... uciekł z domu? Jak to uciekł z domu? - pyta zdziwiona, patrząc na mnie z niedowierzaniem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Jego rodzice nie zgodzili się, żeby przyjechał do Los Angeles. Tak bardzo się o ciebie martwił, że po prostu się wymknął. - wyjaśniam, a na twarzy mojej siostry maluje się jeszcze większy szok.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A-ale dlaczego? Czemu tak się o mnie martwił? Przecież nie jesteśmy już razem. On ma teraz Emmę.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No właśnie nie bardzo. Podobno rzucił ją zaraz po tym, jak ich przyłapałaś.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Serio?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Serio, a ja wcale nie podsłuchiwałem. - mówi Kendall, wchodząc do sali. - Hej kotek, idziemy?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak. - wstaję z niezbyt wygodnego, szpitalnego krzesełka. - Wpadnę jutro, dzwoń jak lekarz powie ci coś nowego.</span><br />
<span style="font-size: large;">- I kuruj się nam tutaj, bo ona nie sypia po nocach. - Kend obejmuje mnie, a Julka cicho się śmieje.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Siostra, powiem ci to, co ty kiedyś mnie. - zaczyna Julka, patrząc mi prosto w oczy. - Jeśli nie pójdziesz dzisiaj spać, to jutro nie będziesz miała sił na zabawę.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Przecież miałaś wtedy jakieś pięć lat. - wybucham śmiechem. - Nie próbuj bawić się we mnie, bo ci to nie wyjdzie siostrzyczko.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Niech ci będzie. - młoda przewraca oczami. - Ale proszę, idź dzisiaj spać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobrze, spróbuję. - uśmiecham się lekko, idąc do drzwi. - I pamiętaj, wracam tu jutro.</span><br />
<span style="font-size: large;">Jakiś czas później Kendall parkuje auto pod naszym domem. Światła już są zgaszone, czyli wszyscy już śpią. No tak, w sumie trochę już późno. </span><br />
<span style="font-size: large;">Wysiadam z samochodu i wchodzę do mieszkania, idąc prosto do pokoju. Ostatnie dni wymęczyły mnie tak bardzo, że chyba zaraz zasnę na stojąco.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po dotarciu do sypialni, biorę z szafy piżamę, a następnie idę z nią do łazienki, gdzie szybko myję się i przebieram. Kiedy wracam do pokoju, Kend leży już w łóżku. Widocznie skorzystał z łazienki na dole.<br />Kładę się obok chłopaka, przytulając się do niego i zamykam oczy. Sytuacja rodzinna ciągle jednak nie daje mi spokoju. Pomimo, że Julka czuje się dobrze, ja wciąż boję się, że jej wyniki nagle się pogorszą. Poza tym czuję, że nie powinnam być teraz w domu, tylko przy niej. Powinnam siedzieć w szpitalu i wspierać ją. Wiem, że jest jej teraz ciężko, zwłaszcza że jest tam zupełnie sama. To znaczy, rodzice siedzą przy niej najdłużej jak mogą, ale im raczej nie zwierzy się ze swoich spraw.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wzdycham cicho i przewracam się na drugi bok. Nie zasnę dzisiaj, no nie ma szans. Muszę wiedzieć, co u Julki, bo chyba zwariuję.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Pati, wszystko w porządku? - Kendall zerka na mnie zaniepokojony.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie do końca. - podnoszę się do pozycji siedzącej. - Chyba... powinnam się przeprowadzić.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Co?! - Kend patrzy na mnie zszokowany, siadając. - Ale przecież... no wiesz... myślałem, że jest nam razem dobrze. Jeśli zrobiłem coś nie tak, mogłaś mi to po prostu powiedzieć.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie, nie o to mi chodziło. - uspokajam go. - Nie chcę z tobą zrywać, ani wyprowadzać się tak na stałe. Po prostu myślę, że na jakiś czas powinnam zamieszkać w hotelu, z moją rodziną. No wiesz, żeby Julka nie była sama.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A, rozumiem. Cóż... jeśli naprawdę tego chcesz, to chyba nie mogę ci tego zabronić.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jesteś zły? - patrzę na niego niepewnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie, to twoja siostra. To normalne, że chcesz przy niej teraz być. - Kendall przytula mnie. - Ale będę codziennie przyjeżdżał, jasne?<br />- Jasne. - śmieję się cicho. - To jutro się spakuję, a na razie może... zadzwonię do mamy i dam znać o moich planach. - biorę z szafki nocnej telefon, po czym wychodzę z pokoju, wybierając numer mojej rodzicielki.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hej!<br />Jak widzicie, dzisiaj wracamy na chwilę do Patrycji i Kendalla, ale spokojnie, następny rozdział będzie znowu o Julce.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Marta, </b>skąd wiedziałaś? Nie powiedziałam tego wprost, a Ty i tak zgadłaś. Wow...</span><br />
<span style="font-size: large;">Nie, nie jest. Po prostu nie miała zbytnio siły nic powiedzieć.</span><br />
<span style="font-size: large;">Napisz mi na mailu albo na czacie, też chcę się pośmiać.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wiesz, dziewczyny nie miałyby z Kamilą szans. Wierz mi, zabiłaby je w kilka minut.</span><br />
<span style="font-size: large;">No wiem, wiem. Postaram się z tym opanować, ale nie obiecuję, że mi wyjdzie.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego!</span></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-31744434449445857072019-01-07T20:00:00.000+01:002019-01-07T20:00:04.610+01:00Rozdział 132<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 132</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-size: large;">KILKA DNI PÓŹNIEJ</span></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-size: large;"><br /></span></i></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">*per. Henry'ego*</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Od kilku dni moje życie toczy się w szpitalu. Cały czas siedzę przy Julce, nie odstępując jej łóżka na krok. Dziewczyna od czasu operacji jest w śpiączce, ale jej wyniki są coraz lepsze, więc jest duża szansa, że za kilka dni wreszcie się obudzi. Mam tylko nadzieję, że przez ten czas nic już się nie pogorszy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Hej. I jak, lekarz już był? - do sali Julki wchodzi Patrycja ze swoimi rodzicami oraz Teri.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Cześć. Był, ale na razie nie ma żadnych zmian. - wzdycham zmartwiony.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- A ty jak się czujesz? Spałeś dzisiaj w ogóle? - pyta moja siostra, podając mi jednocześnie przywiezione z domu śniadanie. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Trochę. - odpowiadam, wgryzając się w kanapkę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Henry, wróć dzisiaj ze mną do domu. Twoja obecność tutaj nie pomoże Julce. Nic nie zdziałasz, a tylko się zamęczysz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Przestań, nic mi nie będzie. Spałem kilka godzin, jest dobrze.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Kilka, znaczy ile? Dwie, trzy?<br />- Nieważne. W domu i tak nie zasnę, okay? Daj spokój. - proszę, czując nadchodzący ból głowy. Teri na szczęście zamyka się i przez jakiś czas siedzimy w kompletnej ciszy, każde zatopione we własnych myślach.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Nie wiem, o czym myślą inni, ale ja zastanawiam się, co dzieje się w Nowym Jorku. Czy rodzice naprawdę nie zauważyli mojej ucieczki? A może po prostu mają to gdzieś? Z jednej strony cieszę się, że dali mi spokój. Z drugiej jednak czuję się jak niepotrzebny śmieć. Jakby fakt mojej obecności nie był w ogóle istotny. Jakby moja nieobecność nie robiła moim rodzicom żadnej różnicy. Kurczę, trochę to boli... </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Z zamyślenia wyrywa mnie lekki ruch ręki Julki. Patrzę na nią z nadzieją, a Patrycja biegnie po lekarza. Chwilę później Julia otwiera powoli oczy, kierując wzrok wprost na mnie. Uśmiecham się lekko, a ona blednie, jednak zanim udaje mi się coś powiedzieć, do sali wraca Pati z lekarzem, który wyprasza nas z pomieszczenia. Posłusznie wychodzę wraz z dziewczynami na korytarz, a w sali z Julką zostają jedynie jej rodzice.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Jakiś czas później zaczynam kręcić się zniecierpliwiony po korytarzu, bo badanie przedłuża się. Bardzo boję się, jakie będą wyniki, ale staram się być dobrej myśli. Przyszłoby mi to jednak łatwiej, gdyby lekarz wyszedł już z sali i powiedział nam, co z Julką.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- No nie, najpierw Patrycja, a teraz ty zaczynasz z tym chodzeniem? Siadaj mi tu. - Teri ciągnie mnie za rękaw bluzy, przez co ląduję z powrotem na krześle. Wzdycham cicho i staram się uspokoić, ale niezbyt mi to wychodzi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Po kilku minutach drzwi sali nareszcie się otwierają i na korytarzu pojawia się lekarz, a ja wraz z Patrycją i Teri wracamy do Julki. Dziewczyna leży na łóżku, powoli zasypiając. Patrzy na mnie przelotnie, po czym uśmiecha się smutno, a chwilę potem zamyka oczy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Państwo Krajewscy informują nas, że wyniki Julii mogą być już tylko lepsze. Mając świadomość, że dziewczynie nic już nie grozi, zgadzam się wrócić z Teri do domu. Wychodzimy ze szpitala, zostawiając w budynku Patrycję. Spacerkiem kierujemy się do posiadłości BTR, a moje siostra w międzyczasie opowiada mi, co działo się, kiedy byłem w Nowym Jorku. Dzięki jej opowieści dowiaduję się o tajemniczym chłopaku, który przyczynił się do pobytu Julki w szpitalu, a także o nowej przyjaciółce mojej byłej dziewczyny. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to druga Jadzia.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Po jakimś czasie docieramy do domu, gdzie czeka na mnie niemiła niespodzianka. W salonie siedzą bowiem moi rodzice, dyskutując z przyjaciółkami mojej siostry. Kiedy mnie dostrzegają, przerywają rozmowę z dziewczynami i od razu zaczynają prawić mi kazanie. Słucham ich w spokoju, nie odzywając się. Teraz, kiedy emocje już opadły, wiem że nie powinienem był uciekać, ale nie żałuję tego. Nie zamierzam też wracać do Nowego Jorku, tak jak każą mi rodzice. Chcę zostać w Los Angeles jeszcze przynajmniej przez tydzień. Nie zdążyłem przecież wyjaśnić Julce sprawy z Emmą i nie zdążyłem jej przeprosić.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Rodzice wydają się nieugięci, ale kiedy Teri wstawia się ze mną i prosi ich o zostawienie mnie na jakiś czas pod jej opieką, raz jeszcze zaczynają się nad tym zastanawiać. Moja siostra podaje sensowne argumenty, które chyba zaczynają przekonywać rodziców. Koniec końców zgadzają się, ale tylko pod warunkiem, że kiedy wrócę, od razu wezmę się do nauki. Zgadzam się, a następnie przytulam rodziców i biegnę do pokoju Teri, żeby się zdrzemnąć. Jestem naprawdę zmęczony pobytem w szpitalu, a muszę jeszcze przygotować się na rozmowę z Julką.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Hej!<br />Pamiętacie, jak w zeszłym tygodniu mówiłam Wam o nowym blogu, który założyłam? Otóż w poprzedni wtorek pojawił się na nim już pierwszy post, więc bardzo serdecznie chciałabym zaprosić Was do zapoznania się z nim. Tutaj macie link do pierwszego posta: <a href="http://muzycznapodrozbigtimerush.blogspot.com/2019/01/big-time-prologue.html" target="_blank">muzycznapodrozbigtimerush.blogspot.com/2019/01/big-time-prologue.html</a></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span></div>
<span style="font-size: large;"><b>Raspberry</b>, z jednej strony chyba nie chciałam wywołać aż takiej reakcji, a z drugiej cieszę się, że moje rozdziały wywołują w czytelnikach emocje. Fajnie wiedzieć, że nie tylko ja wczuwam się w te rozdziały.</span><br />
<span style="font-size: large;">W takim razie trzymam kciuki, abyś spełniła swoje noworoczne postanowienia.</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Marta</b>, dla Patrycji rodzina jest właściwie najważniejsza, więc nie tak łatwo ją uspokoić i to wcale nie wina Kendalla.</span><br />
<span style="font-size: large;">Owszem, przegiął, ale wiesz, kierowały nim emocje. Najpierw powiedział, a dopiero potem pomyślał.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wybacz, nie mogłam się powstrzymać. No weź, nie rób mi tego. Jeśli to zrobisz, zaspamuję Ci skrzynkę mailową i czat, przysięgam.</span><br />
<span style="font-size: large;">Jaki pomysł?</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego!</span>Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-11801522077144924772018-12-31T20:00:00.000+01:002018-12-31T20:00:07.105+01:00Rozdział 131<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 131</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">*per. Patrycji*</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Skarbie, proszę, usiądź. Wszystko będzie dobrze, a twoje dreptanie jej nie pomoże. - Kendall łapie mnie za rękę, usiłując posadzić mnie na krześle.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Zostaw mnie. - wyrywam dłoń z jego uścisku. Chodzę w kółko po szpitalnym korytarzu, powstrzymując płacz, ale łzy same cisną mi się do oczu, gdy patrzę na drzwi sali operacyjnej. Moja siostra... moja mała siostrzyczka walczy tam teraz o życie, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Nie mogę jej pomóc. Jestem okropną starszą siostrą. Tak bardzo skupiłam się na Kendallu i na moim życiu, że nie zdołałam ochronić Julki, pomimo że dawała mi wyraźne znaki, że potrzebuje pomocy. Już kiedy opowiadała mi o tym całym bad boyu powinna mi się zaświecić czerwona lampka. Powinnam była zignorować protesty Julii i powiedzieć o wszystkim rodzicom. Kiedyś bym tak zrobiła, nie mam pojęcia, dlaczego teraz postąpiłam inaczej. Co się ze mną stało?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Spoglądam na wiszący na ścianie zegar, uświadamiając sobie, jak długo Julka jest już na operacji. Łzy zaczynają płynąć po moich policzkach, a ja nie umiem dłużej tego powstrzymać. Chwilę później czuję uścisk Kendalla. Wtulam się w chłopaka i uwalniam przeraźliwy szloch, ciążący mi od wejścia do szpitala. Kend przytula mnie mocniej, zaczynając gładzić moje plecy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">- Henry?! - słyszę nagle zaskoczony głos Teri. Odwracam się na pięcie, odrywając się od Kendalla. Młody Forman przemierza szpitalny korytarz z plecakiem na ramieniu. Jego dłonie są zadrapane i poranione, a oczy smutne i zmęczone. - Co tutaj robisz?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Gdzie jest Julka? Co z nią? - nastolatek przytula przelotnie swoją siostrę na powitanie, rozglądając się za swoją rówieśniczką.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jest operowana. - odpowiada zgodnie z prawdą Teri. Henry opada z ciężkim westchnieniem na jedno z wolnych krzeseł, zrzucając z ramion plecak. Opiera głowę o ścianę i zamyka oczy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Po co w ogóle tu przyjechałeś? Dlaczego tu jesteś? - pytam niezbyt miło, wpatrując się w chłopaka.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Naprawdę myślałaś, że będę spokojnie siedział w Nowym Jorku, kiedy Julka będzie walczyła o życie? Przeliczyłaś się.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Masz tupet, żeby przyjeżdżać tu po tym, co jej zrobiłeś. - mówię z kpiną.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zamknij się, dobrze? - cedzi nastolatek przez zaciśnięte zęby. - Wiem, że popełniłem błąd, nie musisz mi o tym przypominać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Uważaj na słowa.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bo co?! Bo jesteś starsza?! - Henry wstaje gwałtownie z krzesła, patrząc na mnie ze złością.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak i jeszcze dlatego, że jestem siostrą Julki. Jeśli chcesz mieć z nią jeszcze jakiekolwiek kontakty, pilnuj się.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Szantażujesz mnie?!</span><br />
<span style="font-size: large;">- Staram się chronić swoją młodszą siostrę!</span><br />
<span style="font-size: large;">- Serio?! To gdzie byłaś, kiedy ktoś wbijał jej nóż w brzuch?! No właśnie, nie było cię. - syczy z nienawiścią chłopak, a do moich oczu napływają łzy. Odbiegam, zanim zdążą wypłynąć. Wiem, że Henry ma rację. Nie ochroniłam jej. Nie było mnie przy niej, kiedy byłam potrzebna.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wbiegam do toalety i zamyka się w jednej z kabin. Siadam na zamkniętej muszli klozetowej, chowając twarz w dłonie. Uwalniam łzy, zaczynając szlochać. Nie wybaczę sobie tego. Nigdy nie wybaczę sobie zbagatelizowania problemów Julki z tym badboyem. Mogłam zapobiec tragedii. Gdybym tylko bardziej zainteresowała się tą sprawą. Gdybym powiedziała rodzicom. Gdybym pilnowała dzisiaj Julki, nie doszłoby do tego. Siedziałybyśmy teraz w domu, oglądały filmy i obżerały się lodami. Zamiast tego wybrałam randkę z Kendallem, a moja siostrzyczka musi walczyć teraz walczyć przez to o swoje życie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Patrycja? - niespodziewanie słyszę głos Kasi. - Pati, jesteś tu?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zostaw mnie. - proszę cicho, łamiącym się głosem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- On nie chciał tego powiedzieć.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ale powiedział. I miał całkowitą rację. Nie było mnie przy niej. Nie ochroniłam jej.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nieprawda, nie mogłaś nic zrobić.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mogłam zrobić wiele rzeczy. Czułam, że nie powinnam dzisiaj iść na tę randkę. Czułam, że nie powinnam nigdzie wychodzić. - wzdycham, powstrzymując kolejną falę łez.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Daj spokój, przecież nie możesz pilnować Julki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ma czternaście lat i własny rozum. Wiedziała, że może przyjść do ciebie z każdym problem, ale nie zrobiła tego. Nie chciała twojej pomocy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Powiedziała mi o tym chłopaku. Może miała nadzieję, że powiem o tym rodzicom? Może gdybym to zrobiła, nic by się nie wydarzyło? - zastanawiam się na głos.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A może byłoby jeszcze gorzej? Pati, nie możesz obwiniać się o to, na co nie miałaś wpływu. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Niby co mogło być gorsze od noża wbitego w brzuch? - wychodzę z kabiny, patrząc na Kasię z niedowierzaniem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Kulka w głowę? Wtedy nie miałaby już szans na przeżycie, a nie wiesz, do czego ten chłopak jest zdolny. Nie wiesz, co mogłoby się jeszcze stać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ale...</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie Pati, nie ma żadnego "ale". Weź głęboki oddech, przemyj twarz zimną wodą i idź pod blok operacyjny, bo właśnie tego potrzebuje teraz Julka. Jasne? - Kasia próbuje przemówić mi do rozsądku.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jasne, dziękuję. - przytulam ją, po czym przemywam twarz zimną wodą i wychodzę z łazienki, a moja przyjaciółka idzie za mną.</span><br />
<span style="font-size: large;">Patrzę w stronę bloku operacyjnego i zamieram, widząc lekarza, rozmawiającego z moimi rodzicami. Patrzę przerażona na Kasię, a ona na mnie. Czym prędzej ruszamy z miejsca i biegniemy w stronę lekarza, chcąc wreszcie dowiedzieć się, co z Julką.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hej!</span><br />
<span style="font-size: large;">Na wstępie chciałam Was poprosić, abyście nie zabijali mnie za zakończenie. Wiem, że znowu bawię się w Polsat, ale czasami trzeba, prawda? Od następnych rozdziałów postaram się nie robić już cliffanderów tak często, jak teraz. Nie wiem, czy się uda, ale przynajmniej spróbuję.</span><br />
<span style="font-size: large;">A jako że dzisiaj jest Sylwester chciałam bardzo podziękować Wam za ten rok, który mimo wszystko był według mnie dość produktywny. Wiem, że miałam kilka przerw w blogowaniu, więc jako postanowienie noworoczne, postaram się w roku 2019 nie robić już żadnych przerw i dodawać rozdziały regularnie. Będzie to tym trudniejsze, że teraz do ogarnięcia będę miała trzy blogi.</span><br />
<span style="font-size: large;">Pisałam to już w zeszłej notce, ale dzisiaj chcę Wam o tym przypomnieć. Już jutro startuje moje nowe opowiadanie, którego tematyką znów będzie Big Time Rush. Co prawda nie chcę bezpośrednio zdradzać, o czym dokładnie będzie nowy projekt, jednak chcę podzielić się z Wami małą zapowiedzią graficzną (którą wykonała oczywiście Maddie17xxx z Wattpada), więc może ktoś z Was się domyśli. Jeśli będziecie mieli jakieś pomysły, napiszcie je w komentarzu. Oto zapowiedź:</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" data-original-height="420" data-original-width="807" height="331" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9kdkwDAIJG5Wi6Yg_OP7YOATUl7kRisxCxuymsqcyG3WC7uBnb7LdZF7KQRqqRltWNPgevYiwnjZW5938EtgyUs07iW9SCyWIgHhghq5c5HEcwnhaXHnShTozQh8UBdLrv82tgeNNszg/s640/Baner.png" width="640" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-size: large;">I jak? Domyślacie się już, o czym będzie opowiadanie?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-size: large;">A tak swoją drogą, czy Wy macie jakieś postanowienia noworoczne? O moich już wiecie, więc napiszcie trochę o swoich. Chętnie poczytam.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-size: large;">No i to chyba wszystko, co chciałam powiedzieć. Pamiętajcie, że jutro widzimy się na nowym blogu, a w piątek na moim drugim blogu. Wszystkie linki znajdziecie jutro w zakładkach.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Szczęśliwego Nowego Roku!</span></div>
</div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-7803546376060067892018-12-24T20:01:00.000+01:002018-12-24T20:01:55.809+01:00Rozdział 130<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 130</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">*per. Henry'ego*</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Wybiegam ze szkoły, nie zważając na to, że powinienem być teraz na lekcjach, ani na to, że kumple i Emma biegną za mną, dopytując, co się dzieje. Wsiadam na rower, zakładam kask i odjeżdżam spod szkoły najszybciej, jak tylko potrafię. Pędzę do domu, wjeżdżając we wszystkie skróty, jakie znam.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kilka minut później podjeżdżam wreszcie pod dwupiętrowy budynek. Zsiadam z roweru, rzucając go niedbale na ziemię, a kask ląduje obok. Wpadam do mieszkania, z hukiem zamykając drzwi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mamo! Mamo! - wołam, biegając po domu w poszukiwaniu kobiety.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Henry? Dlaczego nie jesteś w szkole? - mama pojawia się na schodach, niosąc kosz z praniem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mamo, proszę, odłóż to... - zabieram jej ubrania - ...i zabukuj bilety na najbliższy lot do Los Angeles. Ja pójdę się spakować.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Po co nam bilety do Los Angeles i dlaczego idziesz się pakować? - pyta tata, który właśnie wszedł do domu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak w wielkim skrócie, Julka została dźgnięta nożem i jest w szpitalu, a ja muszę przy niej być. - wyjaśniam, starając się zachować resztki spokoju.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Synu, nie mam pojęcia, kim jest Julka, ale w tym momencie nie ma opcji, żebyśmy wybrali się tak daleko. W tym tygodniu masz dużo sprawdzianów, a poza tym nie mamy pieniędzy na bilet. Ten miesiąc nie był dla naszej firmy zbyt łaskawy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Julia to moja była dziewczyna. Przyjaźniliśmy się w dzieciństwie. Muszę tam jechać, rozumiecie? Muszę przy niej być, ja ją kocham! - podnoszę głos, pozwalając emocjom nad sobą zapanować.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Henry, masz dopiero czternaście lat, to zwykłe zauroczenie. A tata ma rację, nie możesz teraz wyjechać, przykro mi. - mama całuje mnie w głowę i idzie do kuchni, a tata jedynie klepie mnie po ramieniu w drodze do garażu.</span><br />
<span style="font-size: large;">Stoję przed schodami, patrząc w przestrzeń i czuję, jak do oczu napływają mi łzy. Niewiele myśląc, wypadam z mieszkania i znów wsiadam na rower. Ruszam z miejsca, z każdą chwilą rozpędzając się coraz bardziej. Zaciskam ręce na kierownicy najmocniej, jak potrafię, a w oczach czuję łzy wściekłości, które chwilę potem zaczynają płynąć po moich policzkach, ale nie dbam o to. Zaczynam pedałować coraz szybciej, jeszcze mocniej zaciskając dłonie na kierownicy. Ręce zaczynają mnie piec, a łez w oczach jest coraz więcej. Ledwo widzę drogę, ale nie zwalniam. Jadę prosto do celu.</span><br />
<span style="font-size: large;">Jakiś czas później dojeżdżam do Central Parku. Znajduję pustą alejkę i podjeżdżam do jednej z ławek. Rzucam rower i kask na ziemię, po czym wchodzę między drzewa. Zaczynam wrzeszczeć, waląc pięściami w jedno z drzew. Wyrzucam z siebie wszystkie miotające mną emocje, nie zważając nawet na to, że za chwilę mogą zbiec się gapie.<br />Kiedy czuję, że nie mam już więcej sił, opieram się o stojące za mną drzewo, a następnie osuwam się po nim, lądując na ziemi. Podciągam kolana pod brodę i chowam w nie głowę, jednocześnie obejmując je ramionami. Z moich oczu nadal lecą łzy, a moim ciałem wstrząsa szloch. Jeszcze nigdy tak się nie czułem. Tak bezsilny. Tak przerażony.</span><br />
<span style="font-size: large;">Nie wiem, ile mija czasu, gdy słyszę dzwonek mojego telefonu. Drżącymi rękami wyciągam smartfon z kieszeni. Ma zbity ekran i wygląda jakby zaliczył upadek z co najmniej trzeciego piętra, a nie z moich dłoni, które swoją drogą nie wyglądają lepiej. Są całe poranione i zakrwawione. Dopiero po zauważeniu w jakim są stanie, zaczynam czuć okropne szczypanie i ból, który towarzyszył mi prawdopodobnie przez cały ten czas.</span><br />
<span style="font-size: large;">Syczę cicho i sprawdzam, kto dzwoni. Widząc numer mojej mamy, od razu odrzucam połączenie. Nie mam zamiaru z nią teraz rozmawiać. Z tatą zresztą też nie. Muszę szybko wymyślić jakiś sposób, żeby ich wykiwać i polecieć do Julki, nawet jeśli miałoby to skutkować dożywotnim szlabanem i utratą reszty ich zaufania.</span><br />
<span style="font-size: large;">Chwilę później do głowy wpada mi pewien pomysł. Wycieram zakrwawione dłonie w bluzkę i nią też ocieram łzy z policzków. Wsiadam na rower i jadę z powrotem do domu, jednak nie pędzę już jak nienormalny. Jadę szybko, ale spokojnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po dotarciu do mieszkania, od razu idę do swojego pokoju, ignorując wściekłą mamę. Zamykam się w swoich czterech ścianach, a następnie wyrzucam z plecaka wszystkie książki i zaczynam się pakować. W zasadzie nie wiem, czy można nazwać to pakowaniem. Po prostu wrzucam ubrania do torby, nawet ich nie składając. Przez telefon bukuję bilet na najbliższy samolot do Los Angeles, płacąc swoimi oszczędnościami. Szybko przebieram się w czystą bluzkę, tę zakrwawioną wrzucając pod łóżko, z nadzieją że tam mama nie zajrzy. Następnie otwieram szufladę biurka i z samego jej dna wyciągam podrobione dokumenty. Dawno ich nie używałem i po ostatniej wpadce obiecałem mamie, że je spalę, ale coś mi mówiło, żeby tego nie robić. Czułem, że będą mi jeszcze potrzebne, a właśnie teraz są. Wrzucam je do plecaka razem z moją prawdziwą legitymacją, a na wszelki wypadek wrzucam tam też zgodę na lot z podrobionymi podpisami rodziców.<br />Zarzucam na siebie bluzę i otwieram okno, które na całe szczęście wychodzi na ogród. Wyrzucam na trawę torbę z rzeczami, a następnie staję na parapecie i zeskakuję z niego, lądując sprawnie obok plecaka. Nie pierwszy raz wymykam się z domu, umiem to robić. Wyrzucam torbę przez płot, po czym sam przez niego przeskakuję. Biorę do ręki moje rzeczy, ruszając z miejsca. Biegnę w stronę lotniska, nie oglądając się za siebie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kiedy wbiegam do budynku, mam jeszcze kilka minut do odlotu. Wyciągam z kieszeni rozbity telefon i wybieram numer do Teri. Moja siostra jednak nie odbiera. Biorę głęboki oddech, po czym próbuję ponownie, ale efekt jest taki sam. Klnę cicho pod nosem, a następnie wyłączam telefon i idę na odprawę, słysząc komunikat. Cudem udaje mi się oszukać pracowników lotniska, dzięki czemu wchodzę bez problemu do samolotu i zajmuję swoje miejsce, zapinając pasy.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kiedy maszyna wzbija się w powietrze, patrzę przez okno. Przez moment myślę o moich rodzicach, których nie powiadomiłem o zniknięciu, ale szybko o tym zapominam. Nie mam wyrzutów sumienia z powodu ucieczki, choć wiem, że jeśli mama dostanie się do mojego pokoju, jedynym co zobaczy, będzie częściowo opróżniona szafa i otwarte okno.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Witajcie!<br />Jak widzicie, pomimo że dzisiaj jest Wigilia Bożego Narodzenia, postanowiłam dodać normalny rozdział zamiast świątecznego oneshota. Jest to spowodowane tym, że niestety nie byłam do końca zadowolona z jednorazówki, którą napisałam. W tym wyjątkowym dniu chciałabym życzyć Wam jednak zdrowia, szczęścia oraz wesołych i spokojnych świąt.</span><br />
<span style="font-size: large;">Dzisiaj mam również pewne ogłoszenie. Jakiś czas temu zaczęłam realizować nowy projekt, którego temat jest jednak niespodzianką. Więcej dowiecie się 1 stycznia, kiedy to zacznę regularną publikację projektu. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i będziecie ze mną przez czas jego trwania.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Marta</b>, Julka dostała już kilka takich telefonów i raczej nie wyglądała na przestraszoną. Bardziej na zdziwioną.</span><br />
<span style="font-size: large;">W zasadzie to prawda.</span><span style="font-size: large;">Oj, wiem, wiem.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;">Wesołych świąt!</span></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-54381114949930913322018-12-17T20:00:00.000+01:002018-12-17T20:00:01.320+01:00Rozdział 129<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 129</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">*per. Henry'ego*</span><br />
<span style="font-size: large;">Z niespokojnego snu wyrywa mnie dźwięk budzika. Nie otwierając oczu wyciągam rękę, odszukując budzik i wyłączam go. Mam szczerą nadzieję, że dzisiaj nie będę musiał iść do szkoły. Na moje nieszczęście chwilę później do mojego pokoju wchodzi mama, każąc mi szykować się na lekcje. Cudownie...</span><br />
<span style="font-size: large;">Niechętnie zwlekam się z łóżka, przecierając zaspane oczy. Wyciągam z szafy jakiś T-shirt i jeansy, po czym idę do łazienki, gdzie załatwiam poranną toaletę i układam włosy. Kiedy kończę, słyszę krzyk mamy, poganiający mnie do wyjścia. Proszę ją jeszcze o chwilę cierpliwości, po czym opieram się rękoma o umywalkę i podnoszę wzrok, napotykając w lustrze swoje odbicie. Podkrążone oczy, sztucznie ułożone włosy i lekki, ale fałszywy uśmiech - tym właśnie teraz jestem. Chłopakiem, który chciał być popularny tak bardzo, że zgubił gdzieś samego siebie i stracił tych, na których mu zależało. Jestem idiotą.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wychodzę z łazienki, zamykając drzwi trochę zbyt głośno. Biorę głęboki oddech i idę do kuchni, gdzie czeka już na mnie śniadanie przygotowane przez moją mamę. Kobieta krząta się teraz po pomieszczeniu, sprzątając po smażeniu naleśników. Siadam do stołu, zaczynając jeść, ale ledwo udaje mi się przełknąć pierwszy kęs, a z kolejnymi jest tylko gorzej. W końcu pomimo głodu odsuwam od siebie talerz, czując że nie dam rady zjeść więcej. Wiem, dlaczego. Mam tak za każdym razem, kiedy czuję, że wydarzy lub wydarzyło się coś ważnego, o czym jeszcze nie wiem. Ostatnim razem, kiedy miałem takie przeczucie, Teri oznajmiła nam, że wyjeżdża na studia do Los Angeles. Boję się, o co chodzi tym razem.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wstaję od stołu i odstawiam talerz z połową śniadania, po czym biorę plecak i wychodzę z domu, żegnając się z mamą. Wsiadam na rower stojący na podjeździe, a następnie zakładam kask i ruszam w stronę szkoły. Mam jeszcze dość sporo czasu do rozpoczęcia zajęć, więc zbaczam z drogi, w jedną z bocznych uliczek. Odjeżdżam trochę od głównej drogi i zatrzymuję rower. Zdejmuję z ramion plecak, po czym wyciągam z niego kartę do telefonu, a następnie zamieniam ją z moją kartą główną. Uruchamiam ponownie telefon, a następnie wybieram numer Julki i wciskam zieloną słuchawkę. Wiem, że tylko w ten sposób mogę się z nią skontaktować. Kiedy dzwoniłem z mojego normalnego numeru, Julia nie odbierała, więc wymyśliłem sposób z zamianą kart. Zadziałało, ale nie chciałem się odzywać, więc tylko słuchałem jej głosu. Wiedziałem, że gdybym się ujawnił, więcej bym jej nie usłyszał...</span><br />
<span style="font-size: large;">Odsuwam telefon od ucha i sprawdzam, czy wybrałem dobry numer. Niby wszystko jest w porządku, ale Julka nie odbiera. Ponownie naciskam zieloną słuchawkę, przypuszczając że być może jest w łazience albo ma wyciszony telefon. Niestety za drugim razem skutek jest taki sam. Lekko już zaniepokojony po raz kolejny wybieram numer dziewczyny, ale nadal nie ma żadnego odzewu z jej strony. Zmartwiony zamieniam karty z powrotem, zarzucam plecak na ramiona i wsiadam na rower, zaczynając jechać w stronę szkoły. Chętnie zadzwoniłbym jeszcze do Teri i dowiedział się, co z Julką, ale nie mam już czasu. Lekcje zaczynają się za kilka minut, a ja nie jestem jeszcze nawet w połowie drogi. Gdybym zadzwonił jak zawsze wieczorem, mógłbym zadzwonić do mojej siostry, ale dzisiaj czułem, że powinienem skontaktować się z Julką jeszcze zanim pójdę do szkoły. Nie przewidziałem tylko tego, że dziewczyna nie odbierze. Nie mam pojęcia, co teraz zrobić.</span><br />
<span style="font-size: large;">Do szkoły dojeżdżam równo z dzwonkiem. Parkuję rower pod budynkiem i wbiegam do środka, pędząc pod salę. Na całe szczęście nauczyciel jeszcze nie przyszedł, a cała moja klasa stoi na korytarzu. Podchodzę do chłopaków, po czym zbijam z nimi piątkę i zaczynam planować kolejny wieczorny wypad na miasto. Tak naprawdę odkąd Julka ze mną zerwała, wolę wyjść gdzieś z chłopakami i trochę się zabawić, niż siedzieć w pokoju. Wiem, że jeśli zostałbym w domu, zacząłbym myśleć o wszystkim, co się stało, a nie chcę tego roztrząsać. Wolę udawać, że wszystko jest w porządku i nie przypominać sobie tamtego okropnego dnia.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wzdycham i wchodzę do sali, zauważając nauczyciela. Następna godzina mija mi na liczeniu ułamków i modleniu się, aby pan Cooper nie zawołał mnie do tablicy. Cały czas staram się być skupiony na obliczeniach oraz słowach nauczyciela, jednak pod koniec lekcji zaczynam czuć czyjś wzrok na swoich plecach. Odwracam się niepewnie, dzięki czemu zauważam wpatrującą się we mnie Emmę, a chwilę później nasze spojrzenia krzyżują się. Szybko odrywam wzrok od dziewczyny, skupiając się znów na matematyce.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kilka minut później dzwonek ogłaszający przerwę wybawia mnie od rozwiązywania zadań na tablicy. Razem z kumplami wychodzę z sali, kierując się w stronę szafek.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Henry, zaczekaj! - słyszę nagle głos Emmy. Tylko nie to...</span><br />
<span style="font-size: large;">- Czego chcesz? - odwracam się niechętnie w jej stronę.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Pogadać... o nas. - patrzy na mnie błagalnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zostawcie nas samych. - zwracam się do chłopaków, którzy chwilę potem odchodzą, życząc mi powodzenia. Wszyscy już wiedzą, że zerwaliśmy. Nikt tylko nie wie, dlaczego. - Więc? Czego chcesz?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Naprawić naszą relację. Jest jeszcze szansa, żebyśmy znów byli razem? - pyta, przybliżając się do mnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie Emma. I zanim spytasz, nie będziemy razem, bo nic do ciebie nie czuję. A poza tym okłamałaś mnie, kiedy miałem jeszcze szansę naprawić to, co zepsułem. Nie wybaczę ci tego. Już nigdy. - odchodzę od dziewczyny, nie chcąc słuchać tego, co ma do powiedzenia. Nie chcę słyszeć już nic o tamtym dniu.</span><br />
<span style="font-size: large;">Podchodzę do swojej szafki, gdzie czekają na mnie kumple. Nie pytają o mnie i Emmę, planują nasz dzisiejszy wypad. Zachowują się tak, jakby nic się nie wydarzyło. I dobrze, tak jest lepiej.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wyciągam z szafki książkę od biologii, kiedy w mojej kieszeni zaczyna wibrować telefon. Zdziwiony biorę smartfona do ręki i sprawdzam, kto dzwoni. Blednę, widząc numer mojej siostry. Ona nigdy nie dzwoni w trakcie moich lekcji, coś musiało się stać.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zaniepokojony naciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha. Ze słuchawki wydobywa się spanikowany głos Teri. Dziewczyna zachowuje się, jakby dostała słowotoku, a ja ledwo mogę zrozumieć, o czym do mnie mówi. Kiedy jednak dociera do mnie, co mówi moja siostra, cały świat się zatrzymuje, a telefon wypada z mojej dłoni, lądując na ziemi z głuchym hukiem.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hej!</span><br />
<span style="font-size: large;">Przepraszam, że rozdział nie pojawił się tydzień temu, ale miałam nieplanowany wyjazd. Zresztą, nieważne. Najważniejsze jest to, że w opowiadaniu w końcu znów pojawił się Henry. Spodziewaliście się jego powrotu? A może woleliście, kiedy go nie było?</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Marta</b>, wiem że się tego nie spodziewałaś. O to chodziło.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wiesz, skoro Jake wtedy był inny, to być może Lilly również. Być może nie dałaby zrobić sobie takich zdjęć i uważałaby na słowa.</span><br />
<span style="font-size: large;">Adrenalina jej skoczyła.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zależy w jakim stanie. W Kalifornii jest chyba tak jak mówisz, ale pewna nie jestem. </span><br />
<span style="font-size: large;">Nie dziwię się, taki był plan.</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Marie</b>, nie mogę nic powiedzieć. Nie chcę spoilerować Wam kolejnych rozdziałów ;-)</span><br />
<span style="font-size: large;">Oj tak, zdecydowanie powinien.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego.</span></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-11707513011622698012018-12-03T20:00:00.000+01:002018-12-03T20:00:00.564+01:00Rozdział 128<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 128</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">*per. Lilly*</span><br />
<span style="font-size: large;">Siedzę z Julką w jej pokoju, trzymając w rękach kubek kakao. Popijam co jakiś czas gorący napój, próbując uspokoić płacz. Za każdym razem jednak, kiedy chcę opowiedzieć, co się stało, do moich oczu znów napływają łzy i nie jestem w stanie wydobyć z siebie słowa. Jeszcze chyba nigdy w życiu nie byłam roztrzęsiona tak bardzo, jak teraz. </span><br />
<span style="font-size: large;">Patrzę przelotnie na Julkę, która cierpliwie czeka aż się uspokoję. Siedzi obok w ciszy, nie pospieszając mnie. Daje mi czas na zebranie myśli i przemyślenie tego, co chcę powiedzieć. Jestem jej za to wdzięczna, bo jest tego tak dużo, że w tym momencie nie wiem nawet, od czego zacząć.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Groził mi. - szepczę w końcu, czując jak do moich oczu znów napływają łzy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak to ci groził? Dlaczego? - pyta Julka, wyraźnie wystraszona.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Byłam w parku, na spacerze. Zobaczyłam go na jednej z ławek. Pił piwo. Wiedziałam, co może się stać, więc zaczęłam się cofać, ale on mnie zauważył. Wstał i zaczął do mnie podchodzić. Próbowałam uciec, ale dogonił mnie. Popchnął mnie na drzewo i wyciągnął nóż. - głos zaczyna mi się łamać, a moja przyjaciółka jest coraz bardziej przerażona. - Powiedział... powiedział, że mam dać spokój jemu i jego ludziom. Że mam przestać spiskować przeciwko jego bandzie, bo inaczej... - nie jestem w stanie dokończyć, ale szatynka domyśla się, co mam na myśli.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A-ale dlaczego? Przecież on nie wie, że się ze mną przyjaźnisz, prawda?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tu nie chodzi o naszą przyjaźń, Julka. Nawet gdyby dowiedział się, że się ze mną zadajesz, nic by mi nie zrobił. Ty byś oberwała.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No to dlaczego ci groził? Jaki miał powód? - dopytuje dziewczyna, nie mogąc tego zrozumieć. Zaczyna zadawać coraz więcej pytań i wyliczać na głos powody, przez które mógł to zrobić, ale żadna jej teoria nie jest poprawna.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zerwałam z nim, okay?! - krzyczę w końcu, uciszając ją.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak to z nim zerwałaś? Kiedy? - pyta zszokowana, patrząc na mnie z niedowierzaniem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Rok temu. Byliśmy wtedy w pierwszej klasie gimnazjum, a on jeszcze nie był taki agresywny. Fakt, już wtedy kiblował, ale jeszcze nawet nie miał planów, aby założyć szkolny gang. Nie prześladował innych uczniów, ani nie okradał ich. Był miły i przyjazny. Pomógł mi odnaleźć się w szkole. Zaczęliśmy spędzać razem masę czasu i w końcu zostaliśmy parą. - mówię, a wszystkie wspomnienia związane z Jakiem wracają do mnie ze zdwojoną siłą.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Skoro był taki super, to dlaczego się rozstaliście?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bo po jakimś czasie zaczął stawać się agresywny. Wpadł w złe towarzystwo, zaczął pić i palić. To już nie był ten sam chłopak, którego poznałam i w którym się zakochałam. Stał się kimś zupełnie innym, obcym. Nie chciałam już z nim być, więc z nim zerwałam. Wtedy powstał szkolny gang. Na początku uwzięli się tylko na mnie. To miała być zemsta za to, że śmiałam rzucić Jake'a. Podobno banda miała rozpaść się po dokopaniu mi, ale Jake zauważył, że inni też zaczynają się go bać. Zobaczył, że może mieć władzę, więc brnął w to dalej. Zaczął prześladować innych, a ten cały mini-gang nigdy się nie rozpadł. - wyjaśniam, a Julka gwałtownie wstaje z łóżka, żądając adresu chłopaka. Patrzę na nią zaskoczona, nie wiedząc, po co jej ta informacja. Dziewczyna jednak nie odpuszcza, więc niechętnie podaję jej nazwę ulicy, na której mieszka Jake. Moja przyjaciółka wychodzi zdenerwowana z pokoju, a potem z mieszkania, zmierzając w kierunku domu chłopaka. Idę za nią szybkim krokiem, bojąc się, co chce zrobić. Próbuję odciągnąć Julkę od pomysłu odwiedzenia Jake'a, ale nie udaje mi się przemówić jej do rozsądku.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kilka minut później docieramy pod dom mojego byłego chłopaka, a Julia puka do drzwi, które otwiera jej Parker. Jest kompletnie pijany. Moja przyjaciółka nie zwraca na to jednak uwagi i zaczyna krzyczeć na chłopaka. Próbuję ją uspokoić, ale ona tylko coraz bardziej się rozkręca. Chwilę później Jake też zaczyna wrzeszczeć, popychając ją na ścianę budynku. Dziewczyna uderza o ścianę, a Jake wyciąga z kieszeni bluzy nóż.</span><br />
<span style="font-size: large;">Podbiegam do Julki i zasłaniam ją, próbując przemówić Jake'owi do rozumu, ale on mnie nie słucha. Odpycha mnie, a ja ląduję na zimnym betonie. Patrzę przerażona na moją przyjaciółkę, która próbuje się bronić. Chłopak jednak jest silniejszy. Popycha Julkę raz jeszcze, a ona uderza głową o ścianę, nie wiedząc przez chwilę, co się dzieje. Parker korzysta z okazji i przyciska szatynkę do ściany, wbijając jej nóż w brzuch. Moja przyjaciółka osuwa się po ścianie, patrząc z niedowierzaniem na krew lecącą z rany. Dopiero po kilku sekundach dociera do niej, co tak naprawdę się stało. Patrzy na Jake'a ze łzami bólu w oczach, a on odsuwa się d niej i jak gdyby nigdy nic wchodzi do domu.</span><br />
<span style="font-size: large;">Podbiegam do mdlejącej dziewczyny i dzwonię po karetkę, modląc się o to, żeby Julka wytrzymała do przyjazdu pogotowia. Krwi jest jednak coraz więcej, a szatynka jest coraz słabsza. Cały czas mówię do niej, próbując utrzymać jej uwagę, ale nie udaje mi się to. Julka traci przytomność, a ja przerażona klęczę przy niej, błagając w duchu, aby karetka przyjechała jak najszybciej.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hej!<br />Tak, jak obiecałam, wracam z nowymi rozdziałami, które będą pojawiały się już regularnie. Mam napisane kilka części na zapas, więc nie będzie z tym problemu. A gdyby ktoś zastanawiał się, dlaczego miałam prawie dwumiesięczną przerwę, spowodowane to było wieloma obowiązkami, które miałam w ostatnim czasie. Teraz jednak ogarnęłam sobie wszystko i będę pisać już regularnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Aha, jeszcze jedno. Pod koniec września założyłam Instagramowe konto, które dotyczy tylko i wyłącznie Big Time Rush. Gdyby ktoś był zainteresowany i chciał zapoznać się z tym kontem, to serdecznie zapraszam <a href="https://www.instagram.com/rusher143/" target="_blank">TUTAJ</a>.</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego.</span></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-21122705591183118222018-11-23T20:01:00.001+01:002018-11-23T20:01:25.257+01:00Dawno temu w Polsce, czyli 5-lecie bloga<span style="font-size: large;">Dawno, dawno temu, gdzieś w środkowej Polsce, żyła sobie dziewczynka imieniem Dominika. Dziewczynka żyła beztrosko i radośnie. Lubiła się uczyć, a jej pasją było czytanie. W głębi duszy jednak dziewczynka zawsze marzyła o wielkiej karierze. Dominika miała jednak jedną, poważną wadę: była straszliwie nieśmiała. Nie wyobrażała sobie więc rozmów z obcymi ludźmi, a na samą myśl o jakimkolwiek publicznym występie, zżerał ją stres.</span><br />
<span style="font-size: large;">Nasza historia zaczyna się w listopadzie 2009 roku, kiedy Dominika wchodzi do sali lekcyjnej, a koleżanki zaczynają opowiadać jej o nowym serialu, który ma pojawić się na stacji Nickelodeon. Nasza bohaterka lubiła bajki tej stacji, ale po dość chaotycznej opowieści koleżanek o nowym serialu, nie sądziła, że zostanie jego fanką. Mimo to postanowiła obejrzeć jednak pierwszy odcinek i przekonać się, czy na pewno serial nie przypadnie jej do gustu.</span><br />
<span style="font-size: large;">W pewien poniedziałek, zaraz po powrocie do domu, włączyła telewizor i czekała na pilotażowy odcinek serialu, o którym opowiadały jej koleżanki. Lekko podekscytowana i zaciekawiona obejrzała nowy program, a opowieść o czterech chłopakach z Minnesoty, skradła jej małe, dziecięce serduszko.</span><br />
<span style="font-size: large;">Od tej pory Dominika oglądała każdy odcinek serialu z szerokim uśmiechem na ustach. Z pomocą rodziców zaczęła nawet szukać informacji o chłopakach, dzięki czemu dowiedziała się, że zespół z serialu istnieje naprawdę. Chciała jednak wiedzieć więcej. Czytała więc na temat chłopaków artykuły, ciekawostki, oglądała ich zdjęcia i wsłuchiwała się w ich piosenki. Zespół nazywał się Big Time Rush i stał się jej numerem 1.</span><br />
<span style="font-size: large;">Pewnego dnia, kiedy Dominika potwornie się nudziła, a pod ręką nie było nic nowego do przeczytania, odpaliła Internet. Zaciekawiona postanowiła sprawdzić, czy istnieją gdzieś może opowiadania o jej ukochanym zespole. Możecie tylko wyobrazić sobie radość dziewczynki, kiedy zobaczyła mnóstwo linków, kierujących ją do fanowskich opowiadań. Czytała wszystkie, jakie tylko znalazła. Nigdy jednak nie udzielała się w komentarzach pod nimi. Czytanie opowiadań zabrało naszej bohaterce cztery lata. Cztery lata, po których trafiła na bloga, który podsunął jej szalony pomysł.</span><br />
<span style="font-size: large;">W ten właśnie sposób 23 listopada 2013 roku, z małą pomocą rodziców, Dominika założyła bloga, na którym właśnie jesteście. Wtedy też pojawił się post, opisujący bohaterów jej pierwszego opowiadania.</span><br />
<span style="font-size: large;">Domi Schmidt, bo taki właśnie pseudonim sobie nadała, zawsze lubiła pisać, ale nigdy nie było to jej wielką pasją. Zawsze ciągnęło ją do książek i czytania,pisanie zaś było na drugim planie. Kiedy jednak Domi napisała pierwszy rozdział swojego pierwszego opowiadania, poczuła że nie ma już odwrotu, a pisanie stało się jej największą pasją.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po opublikowaniu pierwszego rozdziału na blogu, nasza bohaterka była z siebie niesamowicie dumna. Nawet nie wiecie, jak wielka była jej radość, kiedy na jej blogu pojawiło się pierwsze 100 wyświetleń. Dominika nie przypuszczała nawet bowiem, że uda jej się zdobyć choćby 10 wyświetleń. Był to więc dla niej wielki sukces.</span><br />
<span style="font-size: large;">Dziewczyna prowadziła bloga przez kilka lat, czasem z długimi przerwami, spowodowanymi jej szkołą, jak również sprawami prywatnymi. Nigdy jednak się nie poddała i nie zrezygnowała z bloga, którego prowadzenie sprawiało jej wielką przyjemność. I choć na początku pisanie opowiadania było dla niej jedynie dobrą zabawą, z czasem stało się czymś więcej. Po paru latach tworzenie opowieści stało się dla niej bowiem odskocznią od życia codziennego, a blog ze zwykłej strony internetowej zmienił się dla Dominiki w jej własny kąt, w którym istniała tylko ona i jej wyobraźnia.</span><br />
<span style="font-size: large;">Lata mijały, a dziewczyna, jak i jej blog, nieustannie się rozwijali. To właśnie dzięki tej jednej stronie internetowej, całe życie Domi uległo gigantycznej zmianie. Nastolatka z czasem stała się bardziej śmiała, a pisanie przerodziło się w coś, z czym Dominika postanowiła związać swoją przyszłość.</span><br />
<span style="font-size: large;">Teraz dziewczyna ma 17 lat, na koncie dwa blogi i kilkanaście oneshotów, a jej miłość do Big Time Rush nadal trwa i nie zapowiada się na szybkie jej zakończenie. Pomimo tego wszystkiego Domi nadal nie może jednak uwierzyć, że od powstania jej bloga minęło już 5 długich lat, a wszystko przecież jeszcze przed nią.</span><br />
<span style="font-size: large;">______________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Witajcie!</span><br />
<span style="font-size: large;">Po dość długiej przerwie wracam do Was ze specjalnym oneshotem, napisanym z okazji 5-lecia bloga! Tak kochani, od opublikowania pierwszego posta, minęło już 5 lat, a ja naprawdę nie mogę w to uwierzyć.</span><br />
<span style="font-size: large;">Chciałam, żeby ta rocznica była inna niż poprzednie. Chciałam, żeby była wyjątkowa. Właśnie dlatego oneshot jest w innej formie niż dotychczas zwykłam pisać. Dlatego też jednorazówka ta opowiada historię moją i bloga. Nie powstałaby jednak ona, gdyby nie Wy - moi czytelnicy. Wiem, że mówię to co roku, ale DZIĘKUJĘ. Jestem Wam niesamowicie wdzięczna za to, że czytacie rozdziały, a niektórym z Was zdarza się nawet napisać komentarz. Jestem Wam bardzo, bardzo wdzięczna za motywację, jaką mi dajecie. Dzięki Wam wciąż chcę rozwijać moją pasję, z którą już od dawna wiążę moje dalsze życie. Raz jeszcze - DZIĘKUJĘ.</span><br />
<span style="font-size: large;">Mam nadzieję, że będziecie też ze mną podczas następnych rozdziałów, z którymi startujemy już od 3 grudnia. Uwierzcie mi, będzie się działo.</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego.</span>Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-71287148784818080522018-09-17T20:00:00.000+02:002018-09-17T20:00:30.958+02:00Rozdział 127<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">ROZDZIAŁ 127</span></b></div>
<span style="font-size: large;">*per. Julii*</span><br />
<span style="font-size: large;">Jest 7:30 rano, a ja z plecakiem na ramieniu stoję na hotelowym parkingu, czekając na Kendalla i Patrycję, którzy mają podwieźć mnie do szkoły. Mam szczerą nadzieję, że zapomną, albo przynajmniej bardzo się spóźnią. Nie chcę tam dzisiaj iść i musieć patrzeć na Jake'a, a tym bardziej z nim rozmawiać.</span><br />
<span style="font-size: large;">Oczywiście jak zwykle mam pecha, bo moja siostra i jej chłopak podjeżdżają na parking, tak jak się umawialiśmy. Nienawidzę tej punktualności i odpowiedzialności, którą cechuje się Patrycja. Po prostu nienawidzę. Czemu nie mogłam dostać pozytywnie szurniętej, nieodpowiedzialnej siostry, która pozwalałaby mi na to, na co nie pozwalają mi rodzice?</span><br />
<span style="font-size: large;">Z ciężkim westchnieniem wsiadam do samochodu, nawet się z nimi nie witając. Nie mam ochoty na zbędne pogawędki, chcę po prostu mieć ten dzień już za sobą. Kładę plecak na siedzeniu obok, po czym zapinam pas i zaczynam wpatrywać się w obrazy przelatujące za oknem.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po kilku minutach jednak dostrzegam z niemałym zdziwieniem, że wcale nie jedziemy do szkoły. Kendall zamiast skręcić w prawo, jedzie cały czas prosto. Spoglądam na niego we wstecznym lusterku, nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Zamiast wyjaśnień otrzymuję jednak jedynie cwany uśmieszek Schmidta i rozbawiony wzrok Patrycji. Co jest?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Umm... wiecie, że szkoła była tam, prawda? - pytam, wskazując palcem na tylną szybę.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, ale przecież nie jedziemy do szkoły. - mówi Kendall jak gdyby nigdy nic.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak to nie? No to dokąd jedziemy? - patrzę zdziwiona za okno, kompletnie nie znając ulic, na których się znajdujemy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zobaczysz... - odpowiada tajemniczo Patrycja, a mi pozostaje tylko jej zaufać. Zresztą jak zawsze.</span><br />
<span style="font-size: large;">Usadawiam się wygodniej na tylnym siedzeniu, wciąż wpatrując się w okno. Mam nadzieję, że prędzej czy później rozpoznam którąś z ulic, ale Kendall skręca w takie zaułki, że nie mam pojęcia, czy przypadkiem nie wyjechaliśmy już z miasta.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po jakimś czasie wreszcie rozpoznaję jedną z ulic, którą okazuje się okolica centrum handlowego. Z jeszcze większym zdziwieniem dostrzegam, że Kend zatrzymuje samochód na parkingu pod galerią. No dobra, teraz serio nic już nie rozumiem.</span><br />
<span style="font-size: large;">Niepewnie wysiadam z auta, co robi też Patrycja. Moja siostra macha swojemu chłopakowi, a on odjeżdża, zostawiając nas przed galerią handlową. Patrzę na Pati, żądając wyjaśnień, ale zamiast tego zostaję niemal dosłownie wciągnięta do budynku. Patrycja nie zwraca uwagi na moje pytania, idąc prosto przed siebie. Chcąc nie chcąc drepczę za nią, mając nadzieję, że zaraz wszystko się wyjaśni.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po kilkuminutowej wędrówce po centrum handlowej, Pati wchodzi do jednej z niewielkich kawiarenek, a ja przy jednym ze stolików dostrzegam jej przyjaciółki. Monika, Kasia i Agata jak gdyby nigdy nic siedzą przy stoliku i z zapałem plotkują.</span><br />
<span style="font-size: large;">- To jak? Robimy sobie babski dzień? - słyszę nagle radosny głos Patrycji.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Przecież... ale... no bo... co? - plączę się, wciąż niezbyt rozumiejąc zaistniałą sytuację.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wiesz, wczoraj opowiadałaś mi o tym chłopaku, więc pomyślałam, że powinnaś trochę od niego odpocząć, żeby nie wpaść na jeszcze głupszy pomysł niż alkohol. Poza tym, dawno nie spędzałyśmy razem czasu i myślałam, że się ucieszysz. - wyjaśnia moja siostra, czym wywołuje na mojej twarzy szeroki uśmiech.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oczywiście, że się cieszę. - przytulam ją. - Tylko co na to rodzice? To podchodzi trochę pod wagary, wiesz?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Spokojnie, rodzice się zgodzili. - twierdzi Pati, coraz bardziej mnie zadziwiając. - Rozmawiałam z nimi wczoraj i zgodziliśmy się z tym, że przyda ci się mały odpoczynek. Spokojnie, nie wspominałam im o tym bad boyu.</span><br />
<span style="font-size: large;">Pozytywnie zaskoczona raz jeszcze przytulam Patrycję, a następnie dosiadamy się do dziewczyn, które jak się okazuje, czekały na nas już od kilku dobrych minut. Zamawiamy sobie kawę i kawałek ciasta, po czym zaczynamy opowiadać o ostatnim tygodniu. One opowiadają mi, co u nich i co u chłopaków, a ja opowiadam im, co się działo w szkole. Oczywiście pomijam niewygodne szczegóły, wspominając o Jake'u tylko przelotnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po cząstkowym nadrobieniu tygodnia wraz z dziewczynami biegniemy na podbój sklepów. Co prawda rodzice odcięli mi na miesiąc kieszonkowe, ale na szczęście przez jakiś czas oszczędzałam, więc tak czy siak będę mogła coś sobie kupić. Widzę, że Patrycji niezbyt chce się chodzić po sklepach, ale już kilka minut później zauważa na jednej z wystaw naprawdę śliczne buty, dzięki czemu dostaje jakiegoś dziwnego zastrzyku energii.</span><br />
<span style="font-size: large;">Następną godzinę spędzamy w butiku, przymierzając rozmaite typy butów. W między czasie robimy sobie mini pokaz, zaśmiewając się przy tym do rozpuku. W końcu wychodzimy ze sklepu z kilkoma parami butów, a cała galeria jeszcze przed nami. Coś czuję, że po powrocie do domu będę kompletnie spłukana.</span><br />
<span style="font-size: large;">Przez kolejne kilka godzin chodzimy po centrum handlowym, przymierzając masę ciuchów, na których większość koniec końców i tak się nie decydujemy. Nie za bardzo obchodzi nas jednak ilość przymierzanych ubrań, ani ilość ubrań kupionych. Dzisiaj liczy się tylko dobra zabawa, do której włącza się nawet Patrycja, przymierzając razem z nami ciuchy. Muszę przyznać, że moja siostra coraz bardziej mnie zaskakuje, a w pewnym momencie nawet wpędza mnie w szok, kupując sukienkę. Patrycja i sukienka... Te słowa naprawdę dziwnie razem brzmią.</span><br />
<span style="font-size: large;">Około popołudnia w wyśmienitych humorach kierujemy się do budki z lodami, kiedy nagle słyszę dzwonek mojego telefonu. Sprawdzam, kto dzwoni i zaczynam odrobinę się niepokoić, po raz kolejny widząc nieznany numer. Wiem jednak, że nie mogę okazać mojej niepewności przy Patrycji, jeśli nie chcę znowu poważnej rozmowy. Jak gdyby nigdy nic odbieram telefon, mając nadzieję, że tym razem ktoś po drugiej stronie słuchawki w końcu się odezwie. Niestety tak jak wcześniej słyszę tylko oddech dzwoniącego, a chwilę później połączenie zostaje zakończone.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Kto dzwonił? - pyta zaciekawiona Aga, patrząc na mój telefon.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nikt, zwykła pomyłka. - uśmiecham się lekko, chowając smartfona do kieszeni spodni.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Na pewno tylko pomyłka? A może to ten twój bad boy, co? - dopytuje ze śmiechem Monika.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie, to nie był bad boy. Poza tym, ten bad boy nie jest mój. - odpowiadam, rozbawiona nagłym zaciekawieniem dziewczyn moim życiem uczuciowym.</span><br />
<span style="font-size: large;">Reszta popołudnia na szczęście przebiega spokojnie i w miłej atmosferze. Do hotelu wracam dopiero wieczorem, odwieziona przez Patrycję i Kendalla. Radosnym krokiem wchodzę do mieszkania, targając torby z moimi dzisiejszymi zdobyczami. W mieszkaniu nikogo nie ma, ale nagle w pewnym momencie do moich uszu dochodzi stłumiony dźwięk płaczu. Zaniepokojona idę w stronę cichego łkania, docierając tym samym do mojego pokoju. Zdziwiona wchodzę do środka i na chwilę zamieram.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Lilly? Co ty tutaj robisz? - czym prędzej odkładam na podłogę torby z zakupami i podchodzę do dziewczyny, siedzącej na moim łóżku.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Twoja mama mnie wpuściła. Mówiła, że mogę tu na ciebie poczekać. - wyjaśnia blondynka łamiącym się głosem. Dziewczyna jest cała zapłakana i wygląda na naprawdę przerażoną.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobrze, spokojnie. Co się stało? Dlaczego płaczesz? - pytam, przestraszona stanem mojej przyjaciółki.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jake... - mówi dziewczyna i już wiem, że cały spokój i radość zaraz odejdą w zapomnienie.</span><br />
<span style="font-size: large;">________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-size: large;">Hej!</span><br />
<span style="font-size: large;">Tak, jak mówiłam, dzisiaj zmienił się wygląd bloga oraz zakładek. Zniknęła jednak zakładka "Zapytaj bohatera" i na ten moment nie wiem, czy wróci.</span><br />
<span style="font-size: large;">Podoba Wam się ten styl czy woleliście poprzedni wygląd strony? Mnie osobiście bardzo podobają się grafiki, które wykonała Maddie17xxx z Wattpada. Według mnie wykonała ona kawał dobrej roboty, ale ocenę pozostawiam Wam.</span><br />
<span style="font-size: large;">Chciałabym jeszcze o coś Was poprosić. Otóż, pamiętacie jak niedawno wspominałam, że zaczęłam publikować na Wattpadzie opowiadanie o innym moim idolu? Otóż, postanowiłam zacząć publikować je też na Bloggerze. Tyle tylko, że nie wiem, w który dzień publikować rozdziały. Zastanawiam się między środą, a niedzielą. Nie umiem jednak podjąć ostatecznej decyzji, więc proszę Was teraz, abyście napisali w komentarzu, który dzień najbardziej by Wam odpowiadał. Z góry dziękuję.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Marta, </b>Jake ma swój cel, którego jeszcze nie zdradzę. Mogę tylko obiecać, że będzie się działo.</span><br />
<span style="font-size: large;">Nie, nic nie nagrywa na boku, a Pati jak to Pati. U niej takich rad pod dostatkiem.</span><br />
<span style="font-size: large;">~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</span><br />
<span style="font-size: large;">Do następnego.</span>Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-74079089026675315182018-09-10T19:54:00.000+02:002018-09-10T19:54:19.674+02:00Rozdział 126<div style="text-align: center;">
<b>ROZDZIAŁ 126</b></div>
<div style="text-align: left;">
*per. Julii*<br />
Oficjalnie oświadczam, że nienawidzę Jake'a. Przez niego właśnie w tym momencie siedzę w sekretariacie, czekając na mamę. Nauczycielka niestety wyczuła ode mnie alkohol i stwierdziła, że muszę ponieść konsekwencje. Po prostu świetnie...<br />
Wzdycham cicho, widząc moją mamę, wchodzącą do sekretariatu. Patrzę na nią niepewnie, nie wiedząc nawet, co powiedzieć. Na jej twarzy nie widzę jednak złości. Mama ze spokojem wysłuchuje słów nauczycielki, która wspaniałomyślnie zamiast zawieszenia w prawach ucznia, postanawia jedynie wpisać mi uwagę i obniżyć ocenę z zachowania.<br />
Po kilkunastu minutach rozmowy wychodzę wraz z mamą ze szkoły, zwolniona z pozostałych lekcji przez nauczycielkę. Bez słowa wsiadam do samochodu, a moja rodzicielka zajmuje miejsce za kierownicą i rusza w stronę hotelu. Przez niemal całą drogę jedziemy w męczącej ciszy, zagłuszanej jedynie cichym graniem radia.<br />
- Jesteś zła? - pytam w końcu niepewnie.<br />
- Zawiedziona. - twierdzi mama, a w moich oczach pojawiają się łzy. Już chyba wolałabym, żeby była zła.<br />
- Przepraszam. - szepczę, wbijając wzrok w jezdnię.<br />
- Dlaczego to zrobiłaś? - pyta mnie kobieta, ale nie odpowiadam. Jeśli wkopię Jake'a cały plan pójdzie na marne, a ja nie będę miała w szkole życia. - Julia, co się z tobą dzieje? Myślałam, że jesteś mądrą, odpowiedzialną dziewczynką.<br />
- Chciałam tylko spróbować... - kłamię, mając nadzieję, że mama to kupi. Nie wiem, czy mi wierzy, ale do końca drogi jedziemy znów w ciszy.<br />
Po wejściu do mieszkania chcę jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju i nie musieć już patrzeć na zawiedziony wzrok mamy. O dziwo kobieta nie zatrzymuje mnie, pozwalając pójść do sypialni. Chwilę potem wiem już czemu, gdy widzę siedzącą na moim łóżku Patrycję. Wzdycham cicho i rzucam plecak pod ścianę, siadając obok mojej siostry.<br />
- No dawaj. - mówię po krótkiej chwili ciszy. - Zrób mi pogadankę o tym, jaki alkohol jest zły i jaka to jestem nieodpowiedzialna.<br />
- Nie zamierzałam robić ci pogadanki, ale skoro chcesz, to mogę wymyślić coś na szybko.<br />
- Co? Jak to nie zamierzałaś? To po co tu jesteś? - patrzę na nią zaskoczona.<br />
- Bo wiem, że dzieje się coś złego. Nie tknęłabyś alkoholu sama z siebie. I nie wmawiaj mi, że chciałaś spróbować. Nie jestem naszą mamą, nie uwierzę ci w to. - zastrzega Patrycja. - Więc? Jak to było?<br />
- Nie chcę o tym rozmawiać. Jest okay. - zapewniam, chociaż wiem, że moja siostra mi w to nie uwierzy. Za dobrze mnie zna.<br />
- Dobra, nie będę cię męczyć. Odpocznij i może zjedz gumę. - Pati podaje mi opakowanie miętowej gumy.<br />
- Dzięki. A... mogłabyś może ze mną posiedzieć? - pytam niepewnie, biorąc do ust jeden listek gumy.<br />
- Pewnie. - Patrycja nie rusza się z miejsca, ale przestaje też zadawać jakiekolwiek pytania.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>KILKA GODZIN PÓŹNIEJ</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
Od jakiegoś czasu leżę w ciszy na łóżku, zatopiona we własnych myślach. Patrycja zgodnie z moją prośbą nie zostawiła mnie. Usiadła na krześle biurowym i zaczęła robić coś w telefonie. Z jednej strony cieszę się, że mnie nie zostawiła. Z drugiej jednak strony mam coraz większą ochotę powiedzieć jej o wszystkim. O Jake'u, o planie, o bandzie... Wiem, że nie powinnam mówić o tym mojej siostrze, ale mam też wrażenie, że wszystko wtedy stałoby się łatwiejsze. Mam wrażenie, że Patrycja zrobiłaby coś, co pomogłoby mi przetrwać szkołę, a jednocześnie nie narażać się Jake'owi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pati? - pytam nagle, na co moja siostra odkłada telefon. - Mogę cię o coś zapytać?<br />
- Pewnie. Co jest? - Patrycja siada obok mnie, patrząc na mnie z niepokojem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest taki jeden chłopak... - zaczynam niepewnie. - ...ale jest takim jakby bad boyem i... to przez niego spróbowałam alkoholu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co? Julka, musisz to powiedzieć rodzicom, a potem tamtej nauczycielce. - Patrycja wstaje, chcąc iść z tym do mamy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie! - zatrzymuję ją, nie chcąc, żeby zniszczyła mój plan.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego nie? - pyta zdziwiona, z powrotem siadając.</div>
<div style="text-align: left;">
- To skomplikowane. - wzdycham, nie mając pojęcia, jak jej to wyjaśnić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy on... ci się podoba? Dlatego go chronisz? - pyta niepewnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Może... - kłamię, mając nadzieję, że wtedy nie będzie kazała mi tego wyjawiać. Chociaż w sumie... może to nie do końca kłamstwo?<br />
- Porozmawiaj z nim o tym i mów mu, jeśli czegoś nie chcesz. Jeżeli tego nie zrozumie, to nie jest ciebie wart. Proszę, nie pakuj się w żadne bagno. </div>
<div style="text-align: left;">
- Okay, masz rację. Pogadam z nim. Dzięki. - uśmiecham się lekko.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie ma sprawy. Gdyby coś się działo, to dzwoń, albo przychodź kiedy tylko chcesz. A teraz się prześpij. Jutro podwiozę cię z Kendallem do szkoły. Dobranoc. - Patrycja przytula mnie i wychodzi.</div>
<div style="text-align: left;">
Kładę się zmęczona i przykrywam się kołdrą, a chwilę później zasypiam.</div>
<div style="text-align: left;">
_________________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: left;">
Hej!<br />
Tak, jak zapowiadałam, wracam do regularnego publikowania rozdziałów. W przyszłym tygodniu natomiast zmieniony zostanie wygląd bloga oraz zakładek.<br />
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Marta</b>, do rozmowy Julki i Henry'ego dojdzie prędzej czy później. Chociaż osobiście obstawiam, że raczej później.<br />
Kurczę, muszę w końcu obejrzeć tego Chucka.<br />
To Jake. Jemu ciągle odwala, przyzwyczaj się.<br />
Mają sklepik, ale Julka nie miała już czasu, żeby iść i cokolwiek kupić.<br />
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />
Do następnego.</div>
</div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-28202617071420097172018-09-03T15:56:00.000+02:002018-09-03T15:56:42.696+02:00Wyjaśnienia i zmiany - czyli co dalej z blogiemWitajcie!<br />
Tak, jak obiecałam, dzisiaj pojawia się post dotyczący przyszłości bloga i tego, dlaczego w wakacje pojawiało się tak mało postów, pomimo że obiecywałam regularność.<br />
<div>
Zacznijmy od wyjaśnień. Jak wiadomo w wakacje powinno się mieć dużo czasu na realizowanie swoich pasji i na odpoczynek. Tegoroczne wakacje jednak zafundowało nam piękną pogodę i upały, przez co bardzo dużo czasu spędzałam poza domem. Moim głównym zajęciem podczas tych dwóch miesięcy było podróżowanie wraz z rodziną po Polsce. Jeździłam do wielu miast i dużo zwiedzałam, a niestety mieszkam w takim miejscu, że wszędzie mam daleko, więc kiedy wyjeżdżałam rano, często wracałam do domu w nocy.<br />
Ponadto ostatnio zaczęłam nowy, dość duży projekt, na którego skończenie dałam sobie czas do moich urodzin, więc codziennie staram się zrobić przy nim chociaż troszeczkę, żeby ruszyć z tym do przodu.<br />
A, no i zarejestrowałam się na Netflixie. Nawet nie wiedziałam, że seriale mogą tak bardzo wciągnąć i zająć tak dużo wolnego czasu, ale kiedy wracałam w nocy z wyjazdów i ruszyłam trochę z projektem, to zamiast zacząć zajmować się blogami, wolałam odpocząć przy dobrym serialu. Nie znaczy to jednak, że całkowicie zaniedbywałam blogi. Codziennie rano, jeszcze przed wyjazdem, starałam się dopisywać do rozdziałów przynajmniej po kilka słów.<br />
Poza tym, pamiętacie jednorazówkę o Loganie, którą jakiś czas temu tutaj dodałam? Otóż, przerobiłam ją tak, aby opowiadała o innym moim idolu, po czym dorobiłam do niej kilka rozdziałów i zrobiłam z nie pełnoprawne opowiadanie, którego premiera miała miejsce kilka godzin temu na moim Wattpadzie. Jeśli jesteście zainteresowani, zapraszam <a href="https://www.wattpad.com/user/DomiSchmidt143" target="_blank">TUTAJ</a>. Jakiś czas temu na Wattpadzie zaczęłam również publikować moje drugie opowiadanie o Big Time Rush, czyli "Przeszłość nigdy nie znika", więc jeśli chcielibyście zapoznać się z tym opowiadaniem, ale łatwiej jest Wam czytać na Wattpadzie, teraz macie taką możliwość.<br />
W moim życiu podczas tych wakacji dość dużo się zmieniło, więc zaczęłam zastanawiać się również nad zmianami na tym blogu. Chciałabym bowiem, aby mój blog w jakimś stopniu odzwierciedlał mnie, mój styl i moje upodobania. Wchodząc na bloga, chciałabym po prostu widzieć część siebie. Chciałabym mieć świadomość, że to, co tworzę i to, jak wygląda blog jest całkowicie zgodne ze mną. Nie będą to co prawda jakieś drastyczne zmiany, ale jednak będą. Właśnie dlatego piszę ten post. Dlatego, że nie chcę robić nic bez informowania Was o tym.<br />
Główną zmianą będzie na pewno wygląd bloga. Od jakiegoś czasu współpracuję z pewną osóbką, która podjęła się robienia dla mnie grafik. Robi je głównie na Wattpada, aczkolwiek nie ma problemu z tym, aby wykonać kilka obrazków również na bloga. Jedne z jej prac w ten piątek ukażą się na moim drugim blogu w zakładce "Bohaterowie", więc jeśli chcecie przekonać się, z czym będziecie mieli do czynienia, serdecznie zapraszam <a href="http://przeszloscnigdynieznika.blogspot.com/" target="_blank">TUTAJ</a>.<br />
Teraz chciałabym poruszyć temat jednorazówek. Podczas całego istnienia bloga sprawa z nimi była bardzo zagmatwana. Raz miały być, raz miało ich nie być, raz miały być regularnie, a raz... no właśnie. Tutaj dochodzimy do dnia dzisiejszego. Na ten moment mam napisane kilka jednorazówek o BTR, ale na razie postanowiłam ich nie publikować. Dlaczego? Po prostu nie mam ochoty. Na razie chcę skupić się na głównym opowiadaniu tego bloga. Jednorazówki pojawiać się będą, ale tylko wtedy, kiedy będę miała ochotę je opublikować. Nie chcę do niczego się zmuszać, bo nie na tym to polega. Pisanie jest moją wielką pasją, więc chcę, aby pasja ta wciąż była dla mnie przyjemnością, a nie przymusem. W tej chwili zaplanowałam sobie, aby jakąś jednorazówkę opublikować na święta - wiecie, taki "special".<br />
A jeśli już o specialach mowa, nie wiem, czy wiecie, ale w tym roku mija dokładnie 5 LAT istnienia tego bloga. Bardzo chciałabym, aby ta rocznica była wyjątkowa i inna niż wszystkie pozostałe. O tym, co mogłabym zrobić na tę rocznicę myślałam już tak naprawdę od początku tego roku. Co prawda mam kilka pomysłów, ale żadnego nie jestem pewna w stu procentach, więc jeśli macie jakiś fajny pomysł na to, jak można by uczcić te 5 lat, napiszcie mi to w komentarzu albo na którymś z moich portali społecznościowych. Na maila też możecie pisać.<br />
Co do moich social mediów, wszystko zostaje tak, jak dotychczas. Mimo to bardzo zachęcam Was do zaobserwowania mojego Instagrama, ponieważ jestem tam bardzo aktywna i nawet, jeśli nie pojawia się nic na blogu, możecie być pewni, że na Instagramie coś znajdziecie.<br />
No cóż, to chyba wszystko, o czym chciałam Was poinformować. Postaram się, aby następne rozdziały i notki były dodawane już regularnie, ale nic nie obiecuję, ponieważ nie wiem, czy nic nie zmieni się w moim życiu.<br />
Do następnego.</div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-87117018620205776632018-08-27T19:59:00.001+02:002018-08-27T19:59:59.085+02:00Rozdział 125<div style="text-align: center;">
<b>ROZDZIAŁ 125</b></div>
<div style="text-align: left;">
*per. Julii*</div>
<div style="text-align: left;">
Wchodzę zmęczona do szkoły, powstrzymując ziewanie. W nocy prawie w ogóle nie spałam. Znowu myślałam o Henrym i o tym, co zrobił. Wiem, że nie powinnam, ale to było silniejsze ode mnie. Kiedy tylko zamykałam oczy z zamiarem zaśnięcia, widziałam jego twarz i jego uśmiech, a chwilę później przed oczami pojawiał mi się obraz tego, jak całował się z tamtą dziewczyną.<br />
Wzdycham cicho i kieruję się w stronę sali, starając się skupić na bieżących sprawach. Nie chcę myśleć już o Henrym, ani o tym, co się stało. Lepiej będzie, jak zajmę głowę czymś innym. Na przykład Jakiem. A jeśli już o wilku mowa, to zastanawia mnie, co mu odbiło, że wczoraj chciał zawieźć mnie do szkoły. Nie wiem dlaczego, ale wyczuwam tu jakiś podstęp.<br />
Podchodzę pod salę od języka angielskiego, gdzie z przeciwnego końca korytarza zmierza już także banda Jake'a. Co oni wszyscy nagle tacy punktualni? Opieram się o ścianę i krzyżuję ramiona na piersi, patrząc niepewnie na ten mini-gang. Chwilę później dostrzegam też nauczycielkę, która idzie otworzyć salę.<br />
- Przyjdź za szkołę na następnej przerwie. - rozkazuje Parker, przechodząc obok mnie. Zdziwiona wchodzę razem z nim do sali i kieruję się do ławki, którą zazwyczaj dzieliłam z Lilly. Tym razem dziewczyny nie ma jednak w szkole, ale tylko dlatego, że to właśnie dzisiaj jest chrzest jej siostrzenicy. Mam tylko nadzieję, że dotarła tam cała i zdrowa, a spotkanie za szkołą nie ma z nią nic wspólnego.<br />
Następne czterdzieści pięć minut mija mi na intensywnym zastanawianiu się, czego Jake znowu ode mnie chce. Boję się, że chodzi o Lilly. Może widzieli mnie z nią w galerii i domyślili się, że ich okłamałam? A może ktoś im doniósł, że spotykam się z nią poza szkołą? Jeśli dowiedzieli się, że nadal przyjaźnię się z Lilly, na pewno tak tego nie zostawili. Może nie znam ich zbyt długo, ale wiem, że ich nie wolno okłamywać i boję się, że będę musiała słono zapłacić za ściemę, jaką im wmówiłam.<br />
Słysząc dzwonek oznajmiający przerwę, zrywam się z miejsca i wychodzę z sali razem z bandą Parkera. Wszyscy kierujemy się za szkołę, ale nikt się nie odzywa. Idziemy w kompletnej ciszy, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że chodzi o coś grubszego. Jeśli by tak nie było, rozmawialiby, jak zawsze.<br />
Od razu po wyjściu na zewnątrz biorę głęboki oddech, próbując choć trochę się uspokoić, ale nic to nie daje. Pomimo że na zewnątrz udaję, że to wszystko mnie nie rusza, wewnątrz cała trzęsę się ze strachu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Więc? Czego chcesz? - pytam, krzyżując ręce na piersi.<br />
- Spokojnie, nie spiesz się tak. - mówi, podchodząc do mnie, a ja odruchowo robię krok w tył, uderzając w ścianę. - Najpierw sobie porozmawiamy. - Parker opiera się o ścianę, kładąc dłoń tuż obok mojej głowy i tym samym blokuje mi ucieczkę.<br />
- Porozmawiamy o czym? - pytam, mając nadzieję, że nie zauważył, jak drży mi głos.<br />
- Rozmawiam z różnymi ludźmi o różnych rzeczach. - Jake patrzy mi prosto w oczy, coraz bardziej przybliżając swoją twarz do mojej.<br />
- Jakoś mało mnie to obchodzi Parker. - nie spuszczam wzroku z chłopaka. - Powiedz, o co chodzi i daj mi spokój. Muszę wracać na lekcje. Gdybyś zapomniał teraz mamy chemię, z której musimy zrobić projekt, a nie chcę zawalić tego przez Twoje idiotyczne fanaberie. - mówię odważnie, a z ust przydupasów Jake'a wydobywa się głośne "Uuuu"... Idioci.<br />
- No dobra, sama chciałaś. - Parker uśmiecha się cwanie, po czym podaje mi butelkę wody. - Wypij.<br />
- Po co? - patrzę na niego podejrzliwie.<br />
- Wypij. - powtarza bardziej stanowczym tonem. Niepewnie zaczynam pić, ale jak tylko czuję gorzki i ostry posmak napoju, wypluwam wszystko na ziemię, zaczynając się krztusić.<br />
- Odbiło ci?! Nie będę tego piła! - wciskam mu w dłoń butelkę, poprawiam spadający mi z ramienia plecak i szybkim krokiem wracam do szkoły. Nie mogę uwierzyć, że Jake przyniósł do szkoły alkohol. Co mu strzeliło do głowy, żeby robić takie coś?!<br />Zdenerwowana wchodzę do łazienki, zderzając się niechcący z jedną z uczennic. Mamroczę pod nosem przeprosiny, a następnie wyciągam z plecaka wodę i przepłukuję nią usta. Opieram się rękami o zlew, biorąc głęboki oddech. Muszę się uspokoić, ale nie jest to łatwe. Okropnie boję się, że któryś z nauczycieli wyczuje z moich ust charakterystyczny zapach wódki.<br />
Stawiam plecak na podłogę i kucam obok niego, zaczynając szukać gumy do żucia. Kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce, zawsze miałam gumę w przedniej kieszonce. Teraz niestety nie ma tam ani listka. Dlaczego akurat dzisiaj musiałam zapomnieć tej głupiej gumy?!<br />Słysząc dzwonek na lekcję zarzucam plecak z powrotem na ramię i niechętnie wychodzę z łazienki. Szybkim krokiem kieruję się w stronę sali, w której mam mieć teraz lekcję, a jednocześnie modlę się, abym nie musiała z nikim rozmawiać. Tak się boję...<br />- Julia, możemy porozmawiać? - słyszę nagle jedną z nauczycielek. Kobieta uśmiecha się sympatycznie, raczej nie mając złych zamiarów. Kiwam twierdząco głową, przywdziewając na twarz sztuczny uśmiech. Już po mnie...<br />
__________________________________________________________________<br />
Hej!<br />
Jak widzicie, wreszcie pojawia się nowy rozdział! Jej! Bardzo Was przepraszam za tak długą nieobecność, ale było kilka powodów, przez które nie mogłam nic opublikować. Nie będę teraz pisała, co to były za powody, wybaczcie. Niedługo jednak na blogu zajdą zmiany, więc za tydzień, czyli dokładnie 3 września zamiast rozdziału pojawi się specjalny post, w którym wyjaśnię powody mojej nieobecności, a także opowiem trochę o nadchodzących zmianach. Jeszcze raz bardzo przepraszam.<br />
Do następnego.</div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-21207780345838331662018-07-16T15:59:00.000+02:002018-07-16T15:59:03.702+02:00Rozdział 124<div style="text-align: center;">
<b>ROZDZIAŁ 124</b></div>
<div style="text-align: left;">
*per. Julii*<br />- No dobra, a co powiesz na to? - pokazuję Lilly już którąś z kolei sukienkę, licząc że wreszcie będzie to ta odpowiednia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wydaje ci się zbyt oficjalna? - dziewczyna mierzy wzrokiem czarną, prostą sukienkę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Idziesz na chrzciny, nie na osiemnastkę kumpla. - mówię zrezygnowana, odwieszając ubranie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra, dobra. Znajdźmy po prostu coś, co nie będzie wyglądało, jakbym wybierała się na pogrzeb. - Lilly wychodzi ze sklepu, ciągnąc mnie za sobą. Nie wiem, który to już sklep, ale chyba wreszcie zaczynam rozumieć niechęć mojej siostry do zakupów.</div>
<div style="text-align: left;">
Od ponad godziny chodzimy po galerii handlowej, a Lilly nadal nie może się na nic zdecydować. To za brzydkie, tamto krótkie, to zbyt oficjalne. Jak tak dalej pójdzie, to do jutra nie wyjdziemy z tego głupiego centrum handlowego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra, stój. - zatrzymuję dziewczynę przed wejściem do następnego sklepu. - Jakiej sukienki w ogóle szukasz? Masz jakieś konkretne wymagania, czy liczysz na to, że coś wpadnie ci w oko?</div>
<div style="text-align: left;">
- Na pewno musi być kolorowa i niezbyt oficjalna. Zupełnie jak ja. - uśmiecha się i wchodzi do sklepu. Kilka następnych minut spędzamy na przeglądaniu wieszaków w poszukiwaniu tego idealnego stroju. Kolorowej sukienki co prawda nie znajduję, ale za to w oczy rzuca mi się czarno-biała sukienka z czarnym paskiem. Idealnie pasowałaby do Lilly.</div>
<div style="text-align: left;">
- Patrz, co znalazłam. - pokazuję moją zdobycz dziewczynie, a ona patrzy na mnie niepewnie. - No weź, przynajmniej przymierz.</div>
<div style="text-align: left;">
Lilly bez słowa bierze ode mnie sukienkę, kierując się w stronę przymierzalni. Idę za nią ze zwycięskim uśmiechem, wiedząc że jeśli już przymierzy strój, to jakoś przekonam ją do kupna.</div>
<div style="text-align: left;">
Staję obok przymierzalni, cierpliwie czekając, aż Lilly przymierzy sukienkę, kiedy nagle dzwoni mój telefon. Wyciągam go z kieszeni i patrzę, kto dzwoni. Nieznany numer, znowu. Odbieram zdziwiona, ale tak jak poprzednio nic się nie dzieje. Słychać tylko czyjś oddech, a chwilę później połączenie zostaje przerwane. O co tu chodzi? Przecież nie dawałam nikomu swojego numeru telefonu...<br />- Julka? - głos Lilly wyrywa mnie z zamyślenia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak? - pytam nieprzytomnie, przenosząc na nią wzrok. Dziewczyna stoi w znalezionej przeze mnie sukience i wygląda naprawdę fajnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czuję się jak pingwin. - twierdzi Lilly, zaczynając udawać pingwina, co doprowadza mnie do nieopanowanego śmiechu. Po chwili dziewczyna dołącza do mnie i obie zwijamy się ze śmiechu.</div>
<div style="text-align: left;">
- To co, bierzesz? - pytam, uspokajając się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Niech będzie. Tak szczere, to nie chce mi się już łazić po sklepach. - Lilly zasuwa kotarę i przebiera się w zwykłe ubrania, po czym idzie do kasy, a ja drepczę za nią.</div>
<div style="text-align: left;">
Resztę dnia spędzamy na spacerowaniu i rozmawianiu na temat dzisiejszego dziwnego zachowania Jake'a. Żadna z nas nie wie, co tak naprawdę mu odbiło, ale obie jesteśmy zgodne w tym, że to wszystko robi się coraz bardziej niepokojące.</div>
<div style="text-align: left;">
_______________________________________________________________</div>
<div style="text-align: left;">
Hej!</div>
<div style="text-align: left;">
Wreszcie pojawia się tu rozdział, a mój Internet wreszcie się ogarnął, więc mam nadzieję, że będzie już dobrze i będę mogła dodawać rozdziały regularnie, tak samo jak regularnie będę mogła komentować inne blogi.<br />P.S. Dzisiaj James kończy 28 lat! Nie wierzę, jak szybko leci czas.</div>
<div style="text-align: left;">
Do następnego.</div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-41188762739588180482018-07-02T19:59:00.000+02:002018-07-02T19:59:11.994+02:00Fałszywy uśmiech |Logan Henderson|<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" data-original-height="300" data-original-width="960" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlA35iIj1eoqGTN_wy5aHoJ40usSwxZ0W3VLWY47FyWRYGzYfP7Ozgx9vFROOBfQIv6j4PDU3jyc1e3LL9Ay3Vlnk4xBgxGu8xCT3go69qTCk3i5NyCFZEZi7soyxt7sFMkoa2WVlsOl0/s640/Fa%25C5%2582szywy+u%25C5%259Bmiech.png" width="640" /></div>
<div data-p-id="97bbb51948fc85341ec708eb2d0342a5" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Kolejny dzień, kolejne obowiązki i kolejne rozczarowania. Otwieram oczy, kierując wzrok na lewą stronę łóżka, z nadzieją, że zobaczę tam mojego chłopaka. Jego jednak tam nie ma, zresztą jak zwykle. To było do przewidzenia.</span></div>
<div data-p-id="9e199ed416eabb9acb353cd39be328aa" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Wzdycham cicho, po czym biorę z szafki nocnej mój telefon i sprawdzam godzinę. Dziesiąta – Logan już dawno jest w studiu. Szczerze mówiąc, nie chce mi się wstawać, ale wiem, że muszę. Znów mam masę obowiązków, w których nikt mnie nie wyręczy.</span></div>
<div data-p-id="b05edeb3fa53e9bc6dc59a23c53c4f9b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Przecieram oczy, a następnie wstaję i idę do łazienki. Zdejmuję pidżamę i wchodzę pod prysznic, puszczając ciepłą wodę. Opieram się plecami o ścianę kabiny, zamykając oczy. Chwila pod prysznicem, to moja ostatnia wolna chwila w tym dniu, więc chcę, aby trwała jak najdłużej.</span></div>
<div data-p-id="93aa4afb28c00d8ddae0fc27f3e85ae8" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Niestety już kilka minut później słyszę dźwięk przypomnienia, dochodzący z telefonu. Szybko dokańczam mycie się, a następnie wychodzę spod prysznica i owijam się ręcznikiem. Telefon został w sypialni, więc wychodzę z łazienki, zostawiając za sobą mokre ślady stóp.</span></div>
<div data-p-id="aa6c1c529c6122b2038461c82dd80454" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Biorę z szafki nocnej smartfona i czytam treść powiadomienia. Kalendarz przypomina mi o dzisiejszej wizycie młodszej siostry mojego chłopaka – szesnastoletniej Presley. Skoro tak, to może zaproszę mojego brata? Loggie nie powinien mieć nic przeciwko, przecież kumpluje się z Drakiem.</span></div>
<div data-p-id="c5405bc324e0a800d2716d8a53311c13" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Po napisaniu mojemu bratu wiadomości odkładam telefon i idę do garderoby, bo nadal jestem w samym ręczniku. Z uśmiechem rozsuwam drzwi dużego pomieszczenia i zamieram. Garderoba wygląda jakby przeszło przez nią tornado. Duża część ubrań Logana, zamiast na wieszakach i półkach, leży na podłodze, zajmując niemal całą jej połowę. Nie wierzę...</span></div>
<div data-p-id="b31e10a73feee86bae241931ad7fb45d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Biorę głęboki oddech, uspokajając nerwy, po czym wchodzę do pomieszczenia i biorę pierwsze lepsze rzeczy z mojej części garderoby, omijając ciuchy mojego chłopaka. Ubieram zwykłe dżinsy i białą bluzkę na ramiączkach, a następnie zabieram się za sprzątanie.</span></div>
<div data-p-id="4b702e41912db2ce124c7d640e80ce27" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Wieszam bluzy Loggiego na wieszakach, a resztę ubrań składam w kostkę i układam je na półkach. Myśląc, że wszystkie rzeczy są już na swoich miejscach, kieruję się do drzwi garderoby, jednak w połowie drogi potykam się o coś leżącego na podłodze. Patrzę zdziwiona na tę rzecz, a po chwili na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Kucam i podnoszę z ziemi czarną skórzaną kurtkę, a przed oczami zaczynają przelatywać mi wszystkie wspomnienia związane z Loganem. Nasze pierwsze spotkanie, pierwszy wspólny wypad na miasto, pierwszy wspólny odcinek serialu, pierwsza nocna rozmowa. I pomyśleć, że byliśmy wtedy tylko głupimi nastolatkami, które chciały dobrze się bawić.</span></div>
<div data-p-id="924422a369373ba7d1fc0c9f3d64ccfe" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Wstaję z podłogi i podchodzę do rzędu wieszaków, po czym ostrożnie odwieszam kurtkę na miejsce obok innych kurtek mojego chłopaka. Obok kurtek, bez których kiedyś nie wyobrażał sobie wyjścia z domu. Kurtek, z którymi nigdy się nie rozstawał. Kurtek, które jeszcze kilka lat temu zakładał codziennie, niezależnie od pogody.</span></div>
<div data-p-id="cf78814753485d2633136695039acf97" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Wzdycham cicho i wychodzę z garderoby, kierując się do kuchni. Muszę wykombinować coś na obiad dla Logana, który niedługo powinien wrócić z pracy. Szczerze mówiąc nie chce mi się robić dzisiaj niczego wyszukanego, więc stawiam na zwykłe steki.</span></div>
<div data-p-id="a12ef90e2b522ef13ad80d94991191e0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Kiedy już chcę wziąć się za gotowanie, słyszę dzwonek do drzwi. To pewnie Presley. Wychodzę z kuchni i idę szybkim krokiem do wyjścia. Otwieram drzwi, za którymi dostrzegam siostrę Logana oraz mojego brata.</span></div>
<div data-p-id="6b2012fa38446005f2ec2ffd051f959a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Hej mała. — Mój bliźniak od razu mnie przytula. — Jak tam? Wszystko okay?</span></div>
<div data-p-id="aa819e5c5ac84c5c267a97e276abf24a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Tak, pewnie. — Uśmiecham się lekko, nie chcąc martwić Presley, która zawsze wszystko bierze zbytnio do siebie.</span></div>
<div data-p-id="f0b938b30d38a5d9d178aa6952ae5794" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Ta... Logan jest? — pyta Drake, wchodząc do środka.</span></div>
<div data-p-id="ac14a74f020fafe77f713aa02b21d931" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Jeszcze nie, ale niedługo powinien wrócić.</span></div>
<div data-p-id="af61f04c34e11d6e157190b632f6a030" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Czyli załapaliśmy się na obiad? — W oczach mojego brata dostrzegam znajomy blask.</span></div>
<div data-p-id="54cd132451f2340089934ecc9625f418" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Tak żarłoku, nakarmię cię — mówię ze śmiechem.</span></div>
<div data-p-id="603c8cd863c4188c088a50a83ba91910" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— A zrobimy ciasteczka? — wtrąca się Presley.</span></div>
<div data-p-id="8eb2be8f58f4776edbb4946748fb716c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— No pewnie, chodź. — Biorę od dziewczyny jej torebkę i kładę ją na szafce do butów stojącej niedaleko, a następnie biegnę razem z szesnastolatką i Jackiem do kuchni.</span></div>
<div data-p-id="6d7ffad8473b25c1678c98597f221384" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Przygotowuję wszystko do zrobienia ciasteczek, a Presley zakłada swój kuchenny fartuch, który zawsze jest w naszym domu. Chwilę później zaczynamy przygotowywać słodką przekąskę. O dziwo Drake też przyłącza się do wspólnego gotowania, chociaż nigdy nie ciągnęło go do kuchni i rzadko kiedy robił coś z własnej, nieprzymuszonej woli.</span></div>
<div data-p-id="ab96a0144a8e8b537ae0b39e330b8eb0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Podczas robienia ciasteczek nie obywa się oczywiście bez masy śmiechu i mąki w całej kuchni. Presley miała świetny pomysł z tymi ciastkami. Muszę przyznać, że już dawno się tak dobrze nie bawiłam. Odkąd wyprowadziłam się z rodzinnego domu, po prostu nie miałam na to czasu. Praca, zajmowanie się domem i znoszenie humorków Logana zajmowały mi cały czas i wręcz doskonale psuły humor.</span></div>
<div data-p-id="d9d42a074fae12b53df8d146b35548f3" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Wkładając blachę z uformowanym w kształt okręgów ciastem do piekarnika, słyszę dźwięk przychodzącego SMSa. Zamykam piec i włączam go, biorąc do ręki telefon, po czym otwieram wiadomość, która okazuje się od Loggiego. Chłopak informuje mnie w niej, że wróci dzisiaj później i żebym nie czekała z obiadem. Świetnie...</span></div>
<div data-p-id="91f5111ab0c79d684e990632cdaaf1a1" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Co jest? — pyta Drake, kiedy Presley opuszcza na chwilę kuchnię.</span></div>
<div data-p-id="975627d874d4aae48e6cc8bbe60810ef" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Logan mi napisał, że wróci dzisiaj później. — Wzdycham, siadając na krześle.</span></div>
<div data-p-id="2ccc063476b976c0c990c214ef8d4834" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Czyli nic się nie zmieniło? Jak długo jeszcze zamierzasz dawać się tak traktować, co?</span></div>
<div data-p-id="51124c7a41123e795d74e87aae7584f8" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— O co ci chodzi? Przecież Loggie traktuje mnie normalnie — mówię zdziwiona.</span></div>
<div data-p-id="de217cb3a08ad8118d33a941460f96df" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Nie Erin, on traktuje cię jak służącą. Zrób to, zrób tamto, idź tam, ugotuj to.</span></div>
<div data-p-id="4e30cd3b523d13b3a66e7dd323241b27" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Mieszkamy razem, a on pracuje, więc ja zajmuję się domem. To normalne Drake.</span></div>
<div data-p-id="00edd50855ed1c6021b8481485c0f1b8" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Ty też chodzisz do pracy, pamiętasz? Powinniście dzielić się obowiązkami. On też umie sprzątać, gotować, czy prać. Otrząśnij się wreszcie — mówi, a w moich oczach pojawiają się łzy.</span></div>
<div data-p-id="7e86b50bb7a91d7686a711b49b059798" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Wiem o tym, ale kocham go i chcę, żeby był szczęśliwy. Nie chcę, żeby musiał robić coś, na co nie ma ochoty.</span></div>
<div data-p-id="1a99c685264a9b5ab8d1669d36f7e3b8" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— A może już czas odpuścić? Może czas, żebyś wreszcie pomyślała o swoim szczęściu? Czego tak naprawdę chcesz?</span></div>
<div data-p-id="6674916d15bde5e06587021e8c169c3d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Chcę, żeby było jak dawniej. Jak przed tą głupią przeprowadzką. Drake, ja nie wiem, ile jeszcze wytrzymam, jeśli nic się nie zmieni. — Patrzę na mojego brata ze łzami w oczach, prosząc o pomoc.</span></div>
<div data-p-id="e5dc278bead3d1731deb107cdb72a1cc" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Spróbuj z nim porozmawiać, a jeśli nic to nie da, to... skończ z nim i z tym związkiem. Jeśli będzie taka potrzeba, pomogę ci, ale przestań łudzić się, że Logana nagle olśni i sam z siebie zacznie ci pomagać. Tak nie będzie Erin. Zrozum to wreszcie.</span></div>
<div data-p-id="4d65d92c3c992dda81bef71a5380264e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Pogadam z nim jak tylko wróci — zapewniam i wycieram łzy, a następnie ponownie przywdziewam na twarz uśmiech, widząc Presley wchodzącą do kuchni.</span></div>
<div data-p-id="71bce1502f6282c296e6d0e74535da0a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Reszta dnia mija naszej trójce na rozmowie i zajadaniu ciasteczek, przy jednoczesnym oglądaniu filmów. Muszę przyznać, że całkiem dobrze się bawię. Przynajmniej mogę zająć czymś głowę i nie rozmyślać ciągle o Loganie. A tak na marginesie, ciasteczka wyszły nam świetnie.</span></div>
<div data-p-id="b3c32e1375eb0792773bd2175d87b066" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Jesteśmy! — Słyszę nagle głos Loggiego, który chwilę później wchodzi do salonu i podkrada nam jedno ciastko, witając się z Presley.</span></div>
<div data-p-id="1775dffc099f68971a0f3eeaaa5c9b0a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— My? — pytam zdziwiona.</span></div>
<div data-p-id="4e90f26218fbb364944973c67a084bfa" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Tak, my. — Daje się słyszeć kobiecy głos, a w drzwiach staje jedna ze współpracowniczek mojego chłopaka – Malese Jow. O nie, tylko nie ona.</span></div>
<div data-p-id="3ed8a5624e2d51c20917075210ddf8f2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Loggie, musimy pogadać. Teraz. — Wstaję, łapiąc chłopaka za nadgarstek.</span></div>
<div data-p-id="a527f06fa10789662b07bf50aae712ba" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— O czym? — Logan patrzy na mnie ze zdziwieniem.</span></div>
<div data-p-id="0e6cefabe643a4eb108b376b1378ebe7" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Po prostu chodź, okay? — proszę, będąc już na skraju cierpliwości.</span></div>
<div data-p-id="12336859ab4106b574f8760fc79d27dc" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Niech ci będzie, byle szybko. — Chłopak przewraca oczami i wymija mnie, kierując się do sypialni. Biorę głęboki oddech na uspokojenie, a następnie ruszam w tym samym kierunku.</span></div>
<div data-p-id="00f78f8ed5e936d55c76a643db091d7c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Kiedy wchodzę do sypialni, Logan wpatruje się w mokre ślady stóp, wychodzące z łazienki. No nie, kompletnie o nich zapomniałam! A zresztą, teraz mam większe problemy niż drobne niedociągnięcie w sprzątaniu.</span></div>
<div data-p-id="7d3683aad5dcaee49b5434b053219e31" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Serio? Nie umiesz nawet porządnie posprzątasz? — Na twarz Logana wstępuje kpiący uśmieszek.</span></div>
<div data-p-id="fbe88ab1411585793ba98e98809bb957" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Mógłbyś na chwilę zapomnieć o obowiązkach i mnie posłuchać? Loggie, to naprawdę jest bardzo ważne.</span></div>
<div data-p-id="c498c0e75701127bb8cc0bf78162453c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Niech ci będzie. — Chłopak siada na łóżku. — No więc? Co jest takie ważne? O czym musimy tak pilnie porozmawiać?</span></div>
<div data-p-id="49c8ef57980244e299df77c94dce46ef" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— O nas Logan. — Siadam obok niego, łapiąc jego zdziwiony wzrok. — Posłuchaj, ja już nie daję rady. Odkąd się tu wprowadziliśmy, wszystko się posypało. Nie dość, że kompletnie nie mamy już dla siebie, bo wracasz na obiad, a potem wychodzisz z kumplami i wracasz w nocy, to jeszcze haruję praktycznie na dwa etaty. Najpierw w zwykłej pracy, a potem w domu, bo potrafisz nawrzeszczeć na mnie za najmniejszą drobinkę kurzu, jaką zauważysz. Loggie, ja już naprawdę mam dość. Kocham cię, ale nie chcę tak żyć i...</span></div>
<div data-p-id="d1eb8fe882168ac152c403de15f0ca92" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Oj, nie przesadzaj — przerywa mi Logan. — Do twoich obowiązków należy zajmowanie się domem. Jak chcesz, to możesz nawet zwolnić się z pracy, zarabiam wystarczająco dużo.</span></div>
<div data-p-id="1fa5c4f26fbb9e93bb31753c28ee563d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Nie o to mi chodzi. Ja nie potrzebuję ciągłego siedzenia w domu, tylko spędzenia z tobą odrobiny czasu i pomocy w domowych obowiązkach, nie rozumiesz?</span></div>
<div data-p-id="84d673025cd6423f22e5ebe5bb99e4bd" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Przestań się nad sobą użalać, dobra? Malese też pracuje, a potem wykonuje domowe obowiązki i jakoś nie narzeka.</span></div>
<div data-p-id="6948e36f34a1a698f9e04d3e51906e35" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Może dlatego, że Malese nadal mieszka z rodzicami i ma do pomocy rodzeństwo? — sugeruję zła.</span></div>
<div data-p-id="c7599394c03d5c0b91f5085beec597e7" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— No i co z tego? Robi tyle samo, co ty, a może nawet więcej. — Logan uparcie obstaje przy swoim.</span></div>
<div data-p-id="4e91070922871a8cab4543a50ded7a10" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Naprawdę? A to ciekawe, bo jakoś nie wygląda na zmęczoną. Wręcz przeciwnie. Ma ciągle nową fryzurę, makijaż jakby wracała prosto od kosmetyczki i paznokcie jak od manicurzystki. A ja? Ja nie mam nawet czasu odwiedzić moich rodziców, a co dopiero o pójść do kosmetyczki.</span></div>
<div data-p-id="db3a43cad2a86904648708275438fee5" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Takie wybrałaś życie, to nie jest moja wina — twierdzi Loggie, patrząc na mnie obojętnie.</span></div>
<div data-p-id="ab25d0c8385837eaf57973107e414609" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Nie Logan, nie wybrałam takiego życia. Wybrałam życie z chłopakiem, który miał mi pomagać i przy mnie być, nie z chłopakiem, który niemal codziennie wraca nad ranem i potrafi mnie zbesztać, kiedy nie spełnię jakiejś jego zachcianki.</span></div>
<div data-p-id="bf4eeebbc48451c26acfa6736e35e966" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Jak coś ci się nie podoba, to możesz się wyprowadzić, droga wolna.</span></div>
<div data-p-id="de322d55337734b61ba97863ed9cfe6c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Tak chyba będzie najlepiej — szepczę, a w moich oczach pojawiają się łzy.</span></div>
<div data-p-id="4d808ed5aa841bc3984e5a95ee3e95ad" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— No i dobrze, wreszcie będzie spokój — twierdzi i wychodzi z sypialni, a ja ze łzami w oczach wyciągam z szafy walizkę, zaczynając się pakować. Już dawno powinnam była to zrobić. Byłam głupia, wierząc że jeszcze będzie między nami tak jak dawniej, ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia. Moja właśnie umarła.</span></div>
<div data-p-id="38909df2a660301c60feb658785c62f0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Kilka minut później słyszę, jak ktoś wchodzi do pokoju. Patrzę zapłakana w stronę drzwi, w których dostrzegam Drake'a. Już wszystko wie, widzę to po jego minie. W ciszy pomaga mi dokończyć pakowanie, a następnie bez słowa bierze moją walizkę i wychodzi.</span></div>
<div data-p-id="dbd69e690a48fc5e34d0fcb03e100903" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Oddycham głęboko, wycieram łzy i wychodzę z sypialni. Idę w kierunku wyjścia, nie mając nawet zamiaru żegnać się z Loganem. Już wszystko sobie powiedzieliśmy, nie ma sensu w kółko powtarzać tego samego.</span></div>
<div data-p-id="54d767af4bab2863473a0e4840c6a5da" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Ej, ty! — Słyszę za plecami głos Malese, kiedy sięgam do klamki. Zdziwiona odwracam się w jej stronę. Dziewczyna stoi ze szklanką soku winogronowego w ręce, a na jej twarzy gości cwany uśmieszek. — To na do widzenia — mówi, po czym wylewa na mnie całą szklankę soku. Piszczę zaskoczona i zaciskam oczy, chroniąc jej przed falą lepkiego napoju.</span></div>
<div data-p-id="ac1ee71c655eba9a03800fb90523cca8" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Oszalałaś?! Jesteś nienormalna! — patrzę na nią zszokowana, a po chwili przenoszę wzrok na wychodzącego z salonu Logana, mając nadzieję, że jakoś zareaguje.</span></div>
<div data-p-id="37669d497083225cc2fba8ffba6855d0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Co się tak gapisz? Dobrze ci tak, wynocha. — Na twarzy chłopaka widać wściekłość wymieszaną z kpiną.</span></div>
<div data-p-id="0ab693fd49b580ec9132392f8af42de4" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">— Jak sobie życzysz. — Uśmiecham się sztucznie, powstrzymując płacz i wychodzę z domu.</span></div>
<div data-p-id="9554231fef808eefd5a3e7d6ec9ad8b7" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Chwilę później wsiadam do samochodu mojego brata, który zamiast zapytać, co się stało, daje mi czas na ochłonięcie. Opieram czoło o zimne okno w aucie i głośno wypuszczam z płuc powietrze. Całe napięcie, które towarzyszyło mi przez dłuższy czas uchodzi ze mnie, a jego miejsce zastępuję ulga i upragniony spokój.</span></div>
<div data-p-id="102c5ee34735d75a94c5f605abf9854f" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #555555; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Po raz ostatni patrzę na dom, który miał być początkiem czegoś pięknego, a z mojej twarzy raz na zawsze schodzi wreszcie <span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;">fałszywy uśmiech</span>.<br />~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />Hej!<br />Zgodnie z obietnicą, dzisiaj pojawia się kolejny oneshot. Wiem, że miał być o 16, ale mój Internet od kilku dni jest na mnie obrażony i nie działa, a jak już działa, to przez pół godziny wczytuje mi się jedna strona...<br />Nieważne, możecie napisać, jak podobała Wam się ta jednorazówka oraz grafika do niej dołączona. Następna jednorazówka pojawi się prawdopodobnie za miesiąc, a nowy rozdział już za tydzień.<br />Do następnego!</span></div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-26043522258934588842018-06-25T16:00:00.000+02:002018-06-25T16:00:10.964+02:00Rozdział 123<div style="text-align: center;">
<b>ROZDZIAŁ 123</b></div>
<b><i>KILKA DNI PÓŹNIEJ</i></b><br />
*per. Julki*<br />
Ze snu wyrywa mnie dźwięk mojego budzika. Wyciągam rękę i po omacku wyłączam alarm, otwierając powoli oczy. Biorę z szafki nocnej telefon, a następnie sprawdzam godzinę. Siódma rano, w dodatku poniedziałek, cudnie.<br />
Wstaję ledwo z łóżka i wlokę się ledwo żywa w stronę łazienki. Tej nocy prawie w ogóle nie spałam. Przez niemal cały czas miałam koszmary. Budziłam się co kilka minut, a potem kompletnie nie mogłam zasnąć, no a jak już zasnęłam, to znów miałam koszmar. I tak w kółko, przez całą noc.<br />
Z łazienki wychodzę dopiero po pół godzinie. To chyba mój rekord szykowania się do szkoły. No ale co się dziwić, skoro ja dobre dziesięć minut nakładałam pastę na szczoteczkę? Ehh... podejrzewam, że jeśli dzisiaj w szkole nie zasnę, to będzie to cud.<br />
Powolnym krokiem wchodzę do kuchni, ale nikogo tam nie zastaję. Patrzę zdziwiona na zegar, wiszący na ścianie. Wpół do ósmej, mama powinna już być na nogach. Zaniepokojona chcę już nawet iść do pokoju rodziców, kiedy zauważam na lodówce zapisaną karteczkę. Biorę ją do ręki i odczytuję wiadomość. Okazuje się, że tata został pilnie wezwany do firmy, a mama siedzi u sąsiadki obok i pilnuje jej dziecka.<br />
Wracam szybko do pokoju, z którego biorę plecak i komórkę, a następnie wracam do kuchni, biorę z półmiska owoców jabłko i wychodzę z mieszkania. Chwilę później pukam do sąsiadki, a drzwi otwiera mi moja mama z dwuletnim chłopcem na rękach.<br />
- Dasz mi pieniądze na lunch? Nie zdążyłam zrobić sobie śniadania, a zaraz muszę być w szkole. - mówię prosto z mostu, spoglądając co kilka sekund na zegar w telefonie.<br />
- Pewnie kochanie, dwadzieścia dolarów wystarczy? - pyta mama, wyciągając banknot z kieszeni spodni.<br />
- Powinno wystarczyć, dzięki. - stawiam plecak na podłodze i kucam obok niego, chowając pieniądze do jednej z przegródek.<br />
- Jedziesz dzisiaj do szkoły z tym chłopakiem, tak? - pyta nagle moja rodzicielka, kompletnie mnie zaskakując.<br />
- Z jakim chłopakiem? - pytam zdziwiona, zarzucając plecak z powrotem na ramię.<br />
- Jakąś godzinę temu był u nas taki chłopak. Twierdził, że jest twoim kolegą z klasy i umówiliście się, że dzisiaj jedziecie razem do szkoły. Powiedziałam mu, że jeszcze śpisz, ale on stwierdził, że w takim razie poczeka na parkingu. - wyjaśnia mama, totalnie zbijając mnie z tropu.<br />
- Okay? No dobra, to lecę zobaczyć, co to za chłopak. A, właśnie, mam pytanie. Mogłabym dzisiaj po lekcjach nie wracać od razu do domu? - patrzę niepewnie na mamę.<br />
- A gdzie jeszcze chcesz iść?<br />
- Do galerii handlowej, z Lilly. Obiecałam, że pomogę wybrać jej strój na chrzest jej siostrzenicy. To mogę?<br />
- Dobrze, ale masz zadzwonić jak tam dotrzesz. Aha, i nie wróć zbyt późno. - stawia warunki mama.<br />
- Jasne, nie ma problemu. Dzięki! - pędzę w stronę schodów, widząc że jest już za dziesięć ósma. Biegnę na parter, a stamtąd wybiegam na parking, rozglądając się za rzekomym chłopakiem, o którym mówiła mama, a chwilę później doznaję szoku.<br />
Na samym środku parkingu, oparty nonszalancko o czarny samochód stoi nie kto inny, jak Jake. Kiedy mnie zauważa przywołuje mnie do siebie gestem ręki, lekko się uśmiechając. Ten uśmiech jednak jest inny niż wszystkie dotychczasowe. Nie jest wyniosły, czy cwany, tylko sympatyczny i niewinny. Co jest?<br />
Podchodzę niepewnie do chłopaka, gotowa do ewentualnej ucieczki. Nie chce mi się wierzyć, że przyjechał po mnie sam z siebie, bez żadnego ukrytego celu. Poza tym, skąd miał mój adres? Skąd w ogóle wiedział, w którym mieszkaniu mieszkam?<br />
- Wsiadaj, zaraz się spóźnimy. - mówi Parker, bez żadnego przywitania.<br />
- Podaj mi jeden powód, dla którego miałabym wsiąść z tobą do auta i gdziekolwiek pojechać.<br />
- Zaraz się spóźnimy? - patrzy na mnie rozbawiony. - Poza tym, jesteśmy w jednej paczce, co cię nagle ugryzło?<br />
- To, że jesteśmy razem w jednej paczce nie znaczy jeszcze, że muszę z tobą gdziekolwiek jechać. Poza tym, od kiedy ty jesteś taki miły?<br />
- Ludzie się zmieniają. - twierdzi, puszczając mi z uśmiechem oczko, a następnie wsiada do samochodu. - Jedziesz czy nie?<br />
- Nie. - zawzięcie stoję przy swoim. Jake wzrusza jedynie ramionami i odpala silnik, po czym odjeżdża, zostawiając mnie samą na parkingu.<br />
Wzdycham cicho i wracam z powrotem do hotelu, odpuszczając dzisiejszy dzień w szkole. Jak raz nie pójdę, to nic mi nie będzie. Przynajmniej porządnie się wyśpię i będę miała siłę na zakupy z Lilly.<br />__________________________________________________________________<br />Hej!<br />Wiem, że dzisiaj miała być jednorazówka, ale sprawy się trochę pokomplikowały i dzisiaj wstawiam zaległy rozdział, który powinien pojawić się w zeszłym tygodniu. Niestety wyszło tak, że pomimo szczerych chęci utknęłam na kilka dni w łóżku z wysoką gorączką i brakiem sił na cokolwiek. Serio, jedyne co robiłam, to słuchałam muzyki, spałam i oglądałam mecze Mundialu. Cudownie, prawda?<br />~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />
<b>Marta, </b>w złości ludzie myślą (i mówią) kompletne bzdury.<br />
W sumie, Teri mogłaby to zrobić i być takim jakby pośrednikiem.<br />
Okay, wiem że Violka była na końcu z Leonem, ale ciekawi mnie jedna rzecz. Co do kija stało się z Tomasem?!<br />
Co to Malec?<br />
<div>
A, jeszcze jedno. Dzisiaj, najpóźniej jutro, możesz spodziewać się komentarzy ode mnie, bo będę nadrabiać Twojego bloga.<br />~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />Do następnego.</div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-33233901573127668382018-06-11T16:00:00.001+02:002018-06-11T16:00:23.562+02:00Rozdział 122<div style="text-align: center;">
<b>ROZDZIAŁ 122</b></div>
<div style="text-align: left;">
*per. Julii*<br />Idę powoli przez ulice Los Angeles, zmierzając w stronę posiadłości BTR, choć nie chcę tam jeszcze wracać. Wybrałam jak najdłuższą trasę, żeby opóźnić dotarcie do domu. Nie mam ochoty na gadanie z dziewczynami. Mam ochotę posiedzieć w ciszy i pomyśleć o tym wszystkim. O mnie, o Henrym, o planie wobec Jake'a... Potrzebuję tylko trochę czasu, żeby sobie to wszystko uporządkować, ale nie mam takiej możliwości, bo ciągle coś się dzieje. A to rodzice się kłócą, a to Pati sobie o mnie przypomina, a to Lilly przychodzi. Nigdy nie ma spokoju którego tak bardzo potrzebuję. No i jeszcze to, czego się dzisiaj dowiedziałam...<br />Z jednej strony bardzo chciałabym porozmawiać z Henrym, dowiedzieć się, co się z nim dzieje i może jakoś mu pomóc. Z drugiej strony jednak chyba nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie jestem gotowa, żeby znowu go zobaczyć i usłyszeć jego głos. Jeszcze nie mogę tego zrobić. Zbyt mało czasu minęło od jego zdrady, a moje serce nie jest jeszcze do końca poskładane w całość. Chwila, stop... co ja w ogóle gadam?! Moje serce w ogóle nie jest poskładane, nawet troszeczkę. Ja ciągle czuję coś do Henry'ego i przez to nie mogę pozbierać się po tym, co zrobił. Dlaczego to wszystko musi być takie ciężkie?!<br />Moje rozmyślania przerywa mój dzwoniący telefon. Wyciągam go z kieszeni bluzy i patrzę, kto znowu czegoś ode mnie chce. Szczerze mówiąc spodziewam się Patrycji, która dzwoniła masę razy zanim włączyłam telefon. O dziwo widzę jednak nieznany numer. Nie jestem do końca pewna, czy chcę odbierać, ale w sumie czemu nie? To pewnie tylko oferta czegoś albo coś w tym stylu. Przesuwam palec w prawą stronę odbierając połączenie.<br />- Halo? - pytam, przystawiając telefon do ucha, jednak nikt nie odpowiada. - Halo? - mówię jeszcze raz, tym razem nieco głośniej. Kilka sekund potem w słuchawce daje się słyszeć czyjś oddech, a chwilę później połączenie zostaje przerwane. No dobra, to było dziwne. Chowam telefon z powrotem do kieszeni spodni i kontynuuję wędrówkę.<br />Kilka minut później docieram do domu BTR, gdzie czeka na mnie zmartwiona Patrycja i reszta dziewczyn. Oczywiście moja siostra od razu zaczyna dawać mi wykład o tym, jak to nieodpowiedzialnie się zachowałam i co mogło mi się stać. Na całe szczęście jej przyjaciółki uciszają ją i ciągną mnie z powrotem do pokoju.<br />Resztę wieczoru spędzamy na gadaniu i oglądaniu filmów. O dziwo bawię się całkiem nieźle i nawet dużo się śmieję, co przez ostatnie dni było jakąś anomalią. Dziewczyny jednak wiedzą, jak poprawić mi humor. Powinnyśmy częściej robić sobie takie wieczorki, bo na każdą z nas świetnie to działa. Pod koniec trzeciego z rzędu filmu żadna z nas nie jest już zła, ani smutna. Wszystkie jesteśmy roześmiane i radosne. Szczerze mówiąc, brakowało mi tego. Brakowało mi takiego rozluźnienia i zwykłego gadania o głupotach.<br />W pewnym momencie Agata wychodzi z pokoju, żeby po kilku minutach wrócić do niego z pustą butelką i już wszystkie wiemy, na co przyszła pora. Coś czuję, że to będzie długa noc.<br />________________________________________________________<br />No hej!<br />Tak, jak mówiłam, rozdział pojawia się o 16 i chcę przypomnieć, że będzie tak do końca sierpnia ^^<br />Notka nie będzie długa, bo zaraz pędzę z bratem na miasto, ale chciałam jeszcze tylko oznajmić, że w ostatni poniedziałek miesiąca pojawi się nowy oneshot. Poza tym ostatnio mam mnóstwo pomysłów na jednorazówki, więc będzie ich dużo i niewykluczone, że będą się pojawiały dwa razy w miesiącu. Zależy, jak wyrobię się z ich pisaniem. A, no i przypominam, że możecie podawać mi tematy do nowych oneshotów, tutaj lub na moich portalach społecznościowych. Wszystkie wezmę pod uwagę i postaram się je zrealizować.<br />~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br /><b>Marta, </b>niektórzy w ten sposób szukają jakichś rzeczy, nie tylko obrusu. Zwłaszcza, kiedy nie wiedzą, gdzie dokładnie znajduje się dana rzecz, a wierz mi, może się tak zdarzyć.<br />W sumie niezły pomysł. Gdybym tak zrobiła, rzeczywiście pomysły by mi się nie kończyły.<br />~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />Do następnego.</div>
Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-389780855450336002.post-65512073871814227922018-06-04T19:58:00.000+02:002018-06-04T19:58:19.435+02:00Rozdział 121<div style="text-align: center;">
<b>ROZDZIAŁ 121</b></div>
*per. Patrycji*<br />
Krążę nerwowo po pokoju, próbując dodzwonić się do Julki, jednak jej telefon jest wyłączony. Okropnie się o nią martwię. Od wyjścia mojej siostry minęła już niemal godzina, a ona nadal nie daje znaku życia. Boję się, że znów się zgubiła. Los Angeles jest przecież wielkim miastem i Julka nie zna jeszcze wszystkich jego zakamarków.<br />
Siadam zrezygnowana na łóżku, ponownie słysząc komunikat o niedostępności Julki. Wiem, że to moja wina. Nie powinnam namawiać ją do rozmowy z Henrym, wiedząc, że ją zranił. Z drugiej strony jednak chciałabym wierzyć, że Teri ma rację i nastolatek popełnił tylko głupi błąd, a z Emmą nie ma nic wspólnego.<br />
Po raz kolejny wybieram numer Julki, mając nadzieję, że tym razem odbierze. Nic takiego jednak nie następuje, a ja coraz bardziej się martwię. Nie mam pojęcia, co zrobić. Nie mam nawet prawa jazdy, żeby pojechać na miasto i jej poszukać. Poza tym, i tak Kendall wziął samochód, więc nawet nie miałabym czym pojechać na miasto.<br />
Nagle słyszę otwieranie frontowych drzwi. Zrywam się z łóżka i biegnę na dół, modląc się, abym zobaczyła Julkę. Zamiast niej jednak widzę Kendalla, zmierzającego w stronę salonu. Idę za nim, zdziwiona jego wcześniejszym powrotem. Chłopak kuca obok komody i zaczyna w niej grzebać, przewracając jej zawartość do góry nogami.<br />
- Co robisz kochanie? - pytam zdziwiona.<br />
- Szukam obrusu. Nie wiesz, gdzie jest? - zerka na mnie, nie przestając grzebać w szafce.<br />
- Ummm... powinien gdzieś tam być. A po co ci obrus? - kucam obok Kendalla i odsuwam go lekko, zaczynając szukać białej serwety.<br />
- Stephen prosił, żebyśmy pomogli mu przygotować romantyczną kolację na piątą rocznicę jego małżeństwa, ale nie przyniósł obrusa, bo jego żona by to zauważyła i nici z niespodzianki. - wyjaśnia mój chłopak, w czasie gdy ja w kilka sekund odnajduję obrus i podaję mu go. - Jak ty to...?<br />
- Magia słońce. A jak jechałeś, nie widziałeś gdzieś po drodze Julki? - pytam niepewnie, podnosząc się.<br />
- Nie? Myślałem, że jest z wami. Co się stało? - Kendall siada na kanapie, ciągnąc mnie za sobą.<br />
- Teri zaczęła mówić o Henrym, ja zaproponowałam, żeby porozmawiali, a Julka się zdenerwowała i wyszła z domu. Jej telefon jest wyłączony i tak naprawdę nie wiem, co się z nią dzieje. - wzdycham, sprawdzając, czy Julka nie przysłała mi żadnej wiadomości.<br />
- To może pożyczę ci samochód i pojeździsz po mieście? - proponuje mój chłopak, obejmując mnie.<br />
- Chciałabym, ale nie mam prawka. Chyba po prostu się przejdę i poszukam jej tradycyjną metodą. - wstaję z kanapy, kierując się w stronę drzwi.<br />
- Pati, to nie ma sensu. Ona może być wszędzie. Może po prostu zadzwoń do rodziców i powiedz im o tym?<br />
- Powiedzieć o czym? O tym, że Julka ode mnie uciekła, bo jestem głupia i wtrącam się w nieswoje sprawy?! - wybucham, nie umiejąc zapanować nad emocjami.<br />
- Nie jesteś głupia. Chciałaś dobrze, nie twoja wina, że nie wyszło. Poza tym, twoi rodzice powinni wiedzieć. W końcu nie wiadomo, czy Julka jest cała i zdrowa.<br />
- Przestań! Jest cała i zdrowa! Musi być! - krzyczę, a w moich oczach pojawiają się łzy.<br />
- Uspokój się. Mówię tylko, że Los Angeles jest wielkie i nie wiadomo, czy nic jej się nie stało. Po mieście łazi wielu podejrzanych typów. Już nie pamiętasz, jak było z tobą?<br />
- Nie chcę pamiętać! - wrzeszczę i wychodzę z domu, trzaskając drzwiami. Poszukiwania Julki czas zacząć.<br />
__________________________________________________________________<br />
Hej!<br />
Tak, wiem, w zeszłym tygodniu nie było rozdziału. Wybaczcie, ale zwyczajnie nie było mnie w domu i nie miałam jak opublikować tego rozdziału. Przez ten ostatni tydzień jednak dużo myślałam o zmienieniu czegoś na blogu. Czegoś, co sprawiłoby, że byłoby mi łatwiej go prowadzić. <br />
Otóż, postanowiłam że zmianie ulegnie godzina publikacji rozdziałów. Od przyszłego tygodnia przez całe wakacje rozdziały będą pojawiać się o godzinie 16. Ułatwi mi to prowadzenie tego bloga, ponieważ o tej godzinie zazwyczaj jestem w domu lub przynajmniej mam dostęp do Internetu, a o 20 nie zawsze tak jest, zwłaszcza podczas tegorocznych upałów, gdzie zamiast wieczorami przesiadywać w domu, wolę spacerować po mieście, czy chociażby siedzieć gdzieś na dworze i czytać.<br />
Mam nadzieję, że taka zmiana Wam nie przeszkadza i szybko się do niej przyzwyczaicie. Być może ta godzina zostanie na stałe, ale na razie to jeszcze nie jest pewne. Na ten moment chcę spróbować takiej zmiany tylko podczas wakacji, a dopiero potem pomyśleć o wprowadzeniu tego na stałe.<br />
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />
<b>Marta, </b>w sumie dopiero teraz uświadomiłam sobie, że Julka rzeczywiście jest podobna do Violetty. Tak dawno tego nie oglądałam, że nie przeszło mi to przez myśl, ale masz rację. Dziewczyny pod względem rozwiązywania problemów są identyczne.<br />
To zdecydowanie nie skończy się dobrze.<br />
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~<br />
Do następnego.Domi Schmidthttp://www.blogger.com/profile/12073214763952285248noreply@blogger.com1