Rozdział 123

ROZDZIAŁ 123
KILKA DNI PÓŹNIEJ
*per. Julki*
Ze snu wyrywa mnie dźwięk mojego budzika. Wyciągam rękę i po omacku wyłączam alarm, otwierając powoli oczy. Biorę z szafki nocnej telefon, a następnie sprawdzam godzinę. Siódma rano, w dodatku poniedziałek, cudnie.
Wstaję ledwo z łóżka i wlokę się ledwo żywa w stronę łazienki. Tej nocy prawie w ogóle nie spałam. Przez niemal cały czas miałam koszmary. Budziłam się co kilka minut, a potem kompletnie nie mogłam zasnąć, no a jak już zasnęłam, to znów miałam koszmar. I tak w kółko, przez całą noc.
Z łazienki wychodzę dopiero po pół godzinie. To chyba mój rekord szykowania się do szkoły. No ale co się dziwić, skoro ja dobre dziesięć minut nakładałam pastę na szczoteczkę? Ehh... podejrzewam, że jeśli dzisiaj w szkole nie zasnę, to będzie to cud.
Powolnym krokiem wchodzę do kuchni, ale nikogo tam nie zastaję. Patrzę zdziwiona na zegar, wiszący na ścianie. Wpół do ósmej, mama powinna już być na nogach. Zaniepokojona chcę już nawet iść do pokoju rodziców, kiedy zauważam na lodówce zapisaną karteczkę. Biorę ją do ręki i odczytuję wiadomość. Okazuje się, że tata został pilnie wezwany do firmy, a mama siedzi u sąsiadki obok i pilnuje jej dziecka.
Wracam szybko do pokoju, z którego biorę plecak i komórkę, a następnie wracam do kuchni, biorę z półmiska owoców jabłko i wychodzę z mieszkania. Chwilę później pukam do sąsiadki, a drzwi otwiera mi moja mama z dwuletnim chłopcem na rękach.
- Dasz mi pieniądze na lunch? Nie zdążyłam zrobić sobie śniadania, a zaraz muszę być w szkole. - mówię prosto z mostu, spoglądając co kilka sekund na zegar w telefonie.
- Pewnie kochanie, dwadzieścia dolarów wystarczy? - pyta mama, wyciągając banknot z kieszeni spodni.
- Powinno wystarczyć, dzięki. - stawiam plecak na podłodze i kucam obok niego, chowając pieniądze do jednej z przegródek.
- Jedziesz dzisiaj do szkoły z tym chłopakiem, tak? - pyta nagle moja rodzicielka, kompletnie mnie zaskakując.
- Z jakim chłopakiem? - pytam zdziwiona, zarzucając plecak z powrotem na ramię.
- Jakąś godzinę temu był u nas taki chłopak. Twierdził, że jest twoim kolegą z klasy i umówiliście się, że dzisiaj jedziecie razem do szkoły. Powiedziałam mu, że jeszcze śpisz, ale on stwierdził, że w takim razie poczeka na parkingu. - wyjaśnia mama, totalnie zbijając mnie z tropu.
- Okay? No dobra, to lecę zobaczyć, co to za chłopak. A, właśnie, mam pytanie. Mogłabym dzisiaj po lekcjach nie wracać od razu do domu? - patrzę niepewnie na mamę.
- A gdzie jeszcze chcesz iść?
- Do galerii handlowej, z Lilly. Obiecałam, że pomogę wybrać jej strój na chrzest jej siostrzenicy. To mogę?
- Dobrze, ale masz zadzwonić jak tam dotrzesz. Aha, i nie wróć zbyt późno. - stawia warunki mama.
- Jasne, nie ma problemu. Dzięki! - pędzę w stronę schodów, widząc że jest już za dziesięć ósma. Biegnę na parter, a stamtąd wybiegam na parking, rozglądając się za rzekomym chłopakiem, o którym mówiła mama, a chwilę później doznaję szoku.
Na samym środku parkingu, oparty nonszalancko o czarny samochód stoi nie kto inny, jak Jake. Kiedy mnie zauważa przywołuje mnie do siebie gestem ręki, lekko się uśmiechając. Ten uśmiech jednak jest inny niż wszystkie dotychczasowe. Nie jest wyniosły, czy cwany, tylko sympatyczny i niewinny. Co jest?
Podchodzę niepewnie do chłopaka, gotowa do ewentualnej ucieczki. Nie chce mi się wierzyć, że przyjechał po mnie sam z siebie, bez żadnego ukrytego celu. Poza tym, skąd miał mój adres? Skąd w ogóle wiedział, w którym mieszkaniu mieszkam?
- Wsiadaj, zaraz się spóźnimy. - mówi Parker, bez żadnego przywitania.
- Podaj mi jeden powód, dla którego miałabym wsiąść z tobą do auta i gdziekolwiek pojechać.
- Zaraz się spóźnimy? - patrzy na mnie rozbawiony. - Poza tym, jesteśmy w jednej paczce, co cię nagle ugryzło?
- To, że jesteśmy razem w jednej paczce nie znaczy jeszcze, że muszę z tobą gdziekolwiek jechać. Poza tym, od kiedy ty jesteś taki miły?
- Ludzie się zmieniają. - twierdzi, puszczając mi z uśmiechem oczko, a następnie wsiada do samochodu. - Jedziesz czy nie?
- Nie. - zawzięcie stoję przy swoim. Jake wzrusza jedynie ramionami i odpala silnik, po czym odjeżdża, zostawiając mnie samą na parkingu.
Wzdycham cicho i wracam z powrotem do hotelu, odpuszczając dzisiejszy dzień w szkole. Jak raz nie pójdę, to nic mi nie będzie. Przynajmniej porządnie się wyśpię i będę miała siłę na zakupy z Lilly.
__________________________________________________________________
Hej!
Wiem, że dzisiaj miała być jednorazówka, ale sprawy się trochę pokomplikowały i dzisiaj wstawiam zaległy rozdział, który powinien pojawić się w zeszłym tygodniu. Niestety wyszło tak, że pomimo szczerych chęci utknęłam na kilka dni w łóżku z wysoką gorączką i brakiem sił na cokolwiek. Serio, jedyne co robiłam, to słuchałam muzyki, spałam i oglądałam mecze Mundialu. Cudownie, prawda?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, w złości ludzie myślą (i mówią) kompletne bzdury.
W sumie, Teri mogłaby to zrobić i być takim jakby pośrednikiem.
Okay, wiem że Violka była na końcu z Leonem, ale ciekawi mnie jedna rzecz. Co do kija stało się z Tomasem?!
Co to Malec?
A, jeszcze jedno. Dzisiaj, najpóźniej jutro, możesz spodziewać się komentarzy ode mnie, bo będę nadrabiać Twojego bloga.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

1 komentarz:

  1. Okey… Wciąło mi koma, muszę pisać od nowa, co nie jest łatwe, jak co chwilę ktoś zawraca mi głowę, ale spróbuję to jakoś odtworzyć.
    Nakładanie pasty na szczotkę przez dziesięć minut? Niezły czas.
    Dwadzieścia dolców na lunch? Jakoś dużo, czy mi się wydaje?
    Wpadł do niej do domu? To jest jakiś żart?
    Do ucieczki?
    A… czyli to nie ściema.
    No dobra, rozdział super, czekam na nn! I Twoje komentarze, ale nie gwarantuję, że notka się dzisiaj pojawi, bo nie mam siły.
    Nie wiem, pewnie gdzieś wyjechał. Albo porwali go kosmici. I tak najbardziej mi brakowało Braco. To był taki uroczy chłopak…
    Raczej kto… Malec to Magnus i Alec. Wygoogluj sobie i zobacz, jaka ładna para.

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D