Rozdział 129

ROZDZIAŁ 129
*per. Henry'ego*
Z niespokojnego snu wyrywa mnie dźwięk budzika. Nie otwierając oczu wyciągam rękę, odszukując budzik i wyłączam go. Mam szczerą nadzieję, że dzisiaj nie będę musiał iść do szkoły. Na moje nieszczęście chwilę później do mojego pokoju wchodzi mama, każąc mi szykować się na lekcje. Cudownie...
Niechętnie zwlekam się z łóżka, przecierając zaspane oczy. Wyciągam z szafy jakiś T-shirt i jeansy, po czym idę do łazienki, gdzie załatwiam poranną toaletę i układam włosy. Kiedy kończę, słyszę krzyk mamy, poganiający mnie do wyjścia. Proszę ją jeszcze o chwilę cierpliwości, po czym opieram się rękoma o umywalkę i podnoszę wzrok, napotykając w lustrze swoje odbicie. Podkrążone oczy, sztucznie ułożone włosy i lekki, ale fałszywy uśmiech - tym właśnie teraz jestem. Chłopakiem, który chciał być popularny tak bardzo, że zgubił gdzieś samego siebie i stracił tych, na których mu zależało. Jestem idiotą.
Wychodzę z łazienki, zamykając drzwi trochę zbyt głośno. Biorę głęboki oddech i idę do kuchni, gdzie czeka już na mnie śniadanie przygotowane przez moją mamę. Kobieta krząta się teraz po pomieszczeniu, sprzątając po smażeniu naleśników. Siadam do stołu, zaczynając jeść, ale ledwo udaje mi się przełknąć pierwszy kęs, a z kolejnymi jest tylko gorzej. W końcu pomimo głodu odsuwam od siebie talerz, czując że nie dam rady zjeść więcej. Wiem, dlaczego. Mam tak za każdym razem, kiedy czuję, że wydarzy lub wydarzyło się coś ważnego, o czym jeszcze nie wiem. Ostatnim razem, kiedy miałem takie przeczucie, Teri oznajmiła nam, że wyjeżdża na studia do Los Angeles. Boję się, o co chodzi tym razem.
Wstaję od stołu i odstawiam talerz z połową śniadania, po czym biorę plecak i wychodzę z domu, żegnając się z mamą. Wsiadam na rower stojący na podjeździe, a następnie zakładam kask i ruszam w stronę szkoły. Mam jeszcze dość sporo czasu do rozpoczęcia zajęć, więc zbaczam z drogi, w jedną z bocznych uliczek. Odjeżdżam trochę od głównej drogi i zatrzymuję rower. Zdejmuję z ramion plecak, po czym wyciągam z niego kartę do telefonu, a następnie zamieniam ją z moją kartą główną. Uruchamiam ponownie telefon, a następnie wybieram numer Julki i wciskam zieloną słuchawkę. Wiem, że tylko w ten sposób mogę się z nią skontaktować. Kiedy dzwoniłem z mojego normalnego numeru, Julia nie odbierała, więc wymyśliłem sposób z zamianą kart. Zadziałało, ale nie chciałem się odzywać, więc tylko słuchałem jej głosu. Wiedziałem, że gdybym się ujawnił, więcej bym jej nie usłyszał...
Odsuwam telefon od ucha i sprawdzam, czy wybrałem dobry numer. Niby wszystko jest w porządku, ale Julka nie odbiera. Ponownie naciskam zieloną słuchawkę, przypuszczając że być może jest w łazience albo ma wyciszony telefon. Niestety za drugim razem skutek jest taki sam. Lekko już zaniepokojony po raz kolejny wybieram numer dziewczyny, ale nadal nie ma żadnego odzewu z jej strony. Zmartwiony zamieniam karty z powrotem, zarzucam plecak na ramiona i wsiadam na rower, zaczynając jechać w stronę szkoły. Chętnie zadzwoniłbym jeszcze do Teri i dowiedział się, co z Julką, ale nie mam już czasu. Lekcje zaczynają się za kilka minut, a ja nie jestem jeszcze nawet w połowie drogi. Gdybym zadzwonił jak zawsze wieczorem, mógłbym zadzwonić do mojej siostry, ale dzisiaj czułem, że powinienem skontaktować się z Julką jeszcze zanim pójdę do szkoły. Nie przewidziałem tylko tego, że dziewczyna nie odbierze. Nie mam pojęcia, co teraz zrobić.
Do szkoły dojeżdżam równo z dzwonkiem. Parkuję rower pod budynkiem i wbiegam do środka, pędząc pod salę. Na całe szczęście nauczyciel jeszcze nie przyszedł, a cała moja klasa stoi na korytarzu. Podchodzę do chłopaków, po czym zbijam z nimi piątkę i zaczynam planować kolejny wieczorny wypad na miasto. Tak naprawdę odkąd Julka ze mną zerwała, wolę wyjść gdzieś z chłopakami i trochę się zabawić, niż siedzieć w pokoju. Wiem, że jeśli zostałbym w domu, zacząłbym myśleć o wszystkim, co się stało, a nie chcę tego roztrząsać. Wolę udawać, że wszystko jest w porządku i nie przypominać sobie tamtego okropnego dnia.
Wzdycham i wchodzę do sali, zauważając nauczyciela. Następna godzina mija mi na liczeniu ułamków i modleniu się, aby pan Cooper nie zawołał mnie do tablicy. Cały czas staram się być skupiony na obliczeniach oraz słowach nauczyciela, jednak pod koniec lekcji zaczynam czuć czyjś wzrok na swoich plecach. Odwracam się niepewnie, dzięki czemu zauważam wpatrującą się we mnie Emmę, a chwilę później nasze spojrzenia krzyżują się. Szybko odrywam wzrok od dziewczyny, skupiając się znów na matematyce.
Kilka minut później dzwonek ogłaszający przerwę wybawia mnie od rozwiązywania zadań na tablicy. Razem z kumplami wychodzę z sali, kierując się w stronę szafek.
- Henry, zaczekaj! - słyszę nagle głos Emmy. Tylko nie to...
- Czego chcesz? - odwracam się niechętnie w jej stronę.
- Pogadać... o nas. - patrzy na mnie błagalnie.
- Zostawcie nas samych. - zwracam się do chłopaków, którzy chwilę potem odchodzą, życząc mi powodzenia. Wszyscy już wiedzą, że zerwaliśmy. Nikt tylko nie wie, dlaczego. - Więc? Czego chcesz?
- Naprawić naszą relację. Jest jeszcze szansa, żebyśmy znów byli razem? - pyta, przybliżając się do mnie.
- Nie Emma. I zanim spytasz, nie będziemy razem, bo nic do ciebie nie czuję. A poza tym okłamałaś mnie, kiedy miałem jeszcze szansę naprawić to, co zepsułem. Nie wybaczę ci tego. Już nigdy. - odchodzę od dziewczyny, nie chcąc słuchać tego, co ma do powiedzenia. Nie chcę słyszeć już nic o tamtym dniu.
Podchodzę do swojej szafki, gdzie czekają na mnie kumple. Nie pytają o mnie i Emmę, planują nasz dzisiejszy wypad. Zachowują się tak, jakby nic się nie wydarzyło. I dobrze, tak jest lepiej.
Wyciągam z szafki książkę od biologii, kiedy w mojej kieszeni zaczyna wibrować telefon. Zdziwiony biorę smartfona do ręki i sprawdzam, kto dzwoni. Blednę, widząc numer mojej siostry. Ona nigdy nie dzwoni w trakcie moich lekcji, coś musiało się stać.
Zaniepokojony naciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha. Ze słuchawki wydobywa się spanikowany głos Teri. Dziewczyna zachowuje się, jakby dostała słowotoku, a ja ledwo mogę zrozumieć, o czym do mnie mówi. Kiedy jednak dociera do mnie, co mówi moja siostra, cały świat się zatrzymuje, a telefon wypada z mojej dłoni, lądując na ziemi z głuchym hukiem.
________________________________________________________________
Hej!
Przepraszam, że rozdział nie pojawił się tydzień temu, ale miałam nieplanowany wyjazd. Zresztą, nieważne. Najważniejsze jest to, że w opowiadaniu w końcu znów pojawił się Henry. Spodziewaliście się jego powrotu? A może woleliście, kiedy go nie było?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, wiem że się tego nie spodziewałaś. O to chodziło.
Wiesz, skoro Jake wtedy był inny, to być może Lilly również. Być może nie dałaby zrobić sobie takich zdjęć i uważałaby na słowa.
Adrenalina jej skoczyła.
Zależy w jakim stanie. W Kalifornii jest chyba tak jak mówisz, ale pewna nie jestem. 
Nie dziwię się, taki był plan.
Marie, nie mogę nic powiedzieć. Nie chcę spoilerować Wam kolejnych rozdziałów ;-)
Oj tak, zdecydowanie powinien.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

6 komentarzy:

  1. Henry idiota... No, nie da się ukryć.
    Okey, może numer z kartą jest lekko sprytny, ale Julka może się takiego telefonu lekko przerazić.
    Julka zerwała? o nie nie... To raczej ta dziunia między Wami zerwała.
    Wiesz co... przez moją awersję do Emmy Stone, Emma denerwuje mnie jeszcze bardziej. Kurde... Z żadną inną aktorka tak nie mam. Tylko z nią.
    Rozdział super!
    Plan był taki, żebym napisała "ja pierniczę"? Przeginasz, wiesz? Wiesz co mam na myśli.
    Nadal przeginasz. Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, czemu mój komentarz poszedł z konta koleżanki? Co jest nie tak z moją przeglądarką?

      Usuń
    2. Zapomniałam się wylogować, kiedy siedziałam na Twoim kompie. Sorka.

      Usuń
    3. Agata... Już Ci nie pozwolę, nawet gdybyś mnie błagała na kolach.

      Usuń
    4. Nie strasz, nie strasz...

      Usuń
  2. Rodzice prawie zawsze utrudniają nie pójście do szkoły.
    Dobrze, że nie mam takiego problemu.
    Zobaczymy jak to będzie, kiedy on będzie błagał o przebaczenie.

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D