Rozdział 108

ROZDZIAŁ 108
*per. Julii*
Idąc pod salę, w której mam mieć drugą lekcję, rozglądam się po szkole. Uczniowie z innych klas patrzą na mnie dziwnie i zaczynają szeptać między sobą. No tak, nowa. Wzdycham cicho, po czym staję obok drzwi sali, do której zmierzałam. Odwracam się przodem do ściany i zaczynam oglądać wiszącą na niej szklaną gablotkę, w której umieszczone są informacje o kołach zainteresowań organizowanych przez szkołę. Chcę jakieś wybrać, ale ja nie mam zainteresowań. O raju, nie mam zainteresowań! Tak długo spędzałam czas z moją siostrą i jej przyjaciółkami, a później z BTR, że kompletnie straciłam siebie. Ciągle byłam zajęta problemami innych osób, zamiast raz w życiu zająć się sobą.
- Hej, hej! - słyszę niespodziewanie przy uchu dziewczęcy głos, przez co podskakuję ze strachu. - Do którego kółka dołączasz?
- Um... do żadnego. Nie mam zainteresowań. - odpowiadam niepewnie, patrząc na radosną niebieskooką blondynkę, stojącą zaledwie kilka centymetrów ode mnie.
- Ale jak to, zupełnie żadnych?! Trzeba to natychmiast zmienić, chodź! - dziewczyna łapie mnie za nadgarstek i zaczyna pędem ciągnąć mnie w tylko jej znanym kierunku.
- Ej, zaczekaj! Dokąd biegniemy?! Nawet Cię nie znam! - hamuję ją zaskoczona.
- Oj, no tak, wybacz. Jestem Lilly. - uśmiecha się szeroko blondynka, podając mi rękę.
- Miło mi. Jestem Julka. - ściskam lekko dłoń niebieskookiej. - Chodzimy razem do klasy, czy podchodzisz do każdej osoby, którą widzisz?
- Chodzimy razem do klasy. - śmieje się dziewczyna. - Jeśli chcesz, to mogę oprowadzić Cię po szkole.
- Serio? Dzięki. - uśmiecham się lekko, trochę zaskoczona propozycją rówieśniczki.
- Nie ma problemu. To teraz czy na następnej przerwie? - pyta Lilly, nie przestając się uśmiechać.
- Jeśli zdążymy, to teraz, ale szkoła wydaje się dość duża. - mówię, wątpiąc że uda nam się obejść ją całą w jedną przerwę.
- Tylko się taka wydaje, chodź. - blondynka rusza śmiało przed siebie, więc podążam za nią, rozglądając się.
Przez kolejne dziesięć minut moja nowa znajoma oprowadza mnie po budynku gimnazjum, tłumacząc w której sali mamy jakie lekcje. Zwiedzanie podstawówki na razie sobie odpuszczamy, bo nie zdążyłybyśmy obejść dwóch budynków w jedną przerwę, a gimnazjum rzeczywiście jest na tyle małe, że spokojnie udaje nam się wszystko obejrzeć.
- Ej, a Ty lubisz Jake'a? - pyta nagle Lilly, zatrzymując się przy wyjściu na tyły szkoły.
- A nie wiem w sumie. Nie znam go, ale wydaje się miły. A dlaczego pytasz? - patrzę niepewnie na dziewczynę, zdziwiona takim pytaniem.
- Nie zadawaj się z nim, dobra? Postaraj się usiąść gdzieś indziej i trzymaj się od niego z daleka. - radzi mi nastolatka.
- Dlaczego? Co z nim nie tak? - pytam coraz bardziej zdziwiona. Moja nowa znajoma w odpowiedzi otwiera uchyla lekko drzwi prowadzące na tyły szkoły, pokazując żebym była cicho. Przez szparę w drzwiach udaje mi się dostrzec Jake'a i jeszcze kilku innych uczniów z papierosami w ręku. - On pali?
- No niestety. - Lilly zamyka drzwi, zaczynając kierować się w stronę sali, w której mamy mieć lekcję.
- No dobra, ale przecież dużo osób pali, nawet w tym wieku. Może chciał tylko spróbować, ale mu się spodobało? Przecież w naszym wieku chce się spróbować wszystkiego. - mówię, nie wierząc, że chłopak może być zły.
- Wow, niezła z Ciebie optymistka. Wiesz, może i mogłoby być tak jak mówisz, gdyby nie to, że Jake jest od nas starszy. - oznajmia, szokując mnie.
- Jak to starszy? O ile? - pytam zaskoczona.
- O dwa lata. Jest tu, bo dwa razy nie ukończył drugiej klasy gimnazjum. - wyjaśnia, siadając na ławce obok sali.
- No dobra, ale co to zmienia? Nie każdy kto kiblował musi być od razu zły. - siadam obok blondynki.
- Nie chodzi tylko o to, rozumiesz? To bardziej skomplikowane niż się wydaje. - twierdzi niebieskooka, sięgając po plecak stojący pod ścianą.
- Więc mi to wytłumacz. Skoro mam chodzić do tej szkoły, chcę wiedzieć kogo i dlaczego mam unikać. - zanim dziewczyna zdąża coś powiedzieć daje się słyszeć dzwonek na lekcje, a nauczyciel otwiera salę językową. Chwilę później pod klasą pojawia się również paląca spółka. Lilly spogląda na nich przelotnie i wstaje z ławki, zarzucając na ramię plecak.
- Wyjaśnię Ci wszystko na następnej przerwie, a teraz możesz usiąść ze mną, jeśli chcesz. - mówi dziewczyna, po czym wchodzi do sali, zostawiając mnie zdezorientowaną na ławce.

______________________________________________________________
Hej!
Tak, wiem, tydzień temu nie było rozdziału, wybaczcie. Po prostu zupełnie nie miałam weny. W ogóle ostatnio mam mało pomysłów na rozdziały, więc nie wiem, czy nie zrobię sobie przerwy na jakiś czas. Może zdarzyć się tak, że ten wpis będzie ostatnim w tym roku. Wybaczcie, ale coraz częściej mam ochotę po prostu się wyłączyć. Chociażby na kilka dni, dlatego jeśli w piątek nie pojawi się rozdział na moim drugim blogu, będzie oznaczało to, że kolejny wpis pojawi się dopiero w roku 2018 (chyba że uda mi się napisać świąteczną jednorazówkę). Jednak jeśli tak się wydarzy, obiecuję że od 1 stycznia ruszymy pełną parą ze wszystkimi seriami, jakie kiedykolwiek tutaj zaczęłam. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tej przerwy za złe.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, owszem, ktoś zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni, ale jeszcze nie powiem kto. Dlaczego myślisz akurat o Teri?
Tak, to rzeczywiście Parker. Kiedy pisałam ten rozdział byłam akurat po maratonie "Liv i Maddie" i jakoś tak on najbardziej mi pasował.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A, jeszcze jedno - zdjęcie i opis Lilly macie już w zakładce "Bohaterowie drugoplanowi" (TUTAJ)
Do następnego.