Rozdział 127

ROZDZIAŁ 127
*per. Julii*
Jest 7:30 rano, a ja z plecakiem na ramieniu stoję na hotelowym parkingu, czekając na Kendalla i Patrycję, którzy mają podwieźć mnie do szkoły. Mam szczerą nadzieję, że zapomną, albo przynajmniej bardzo się spóźnią. Nie chcę tam dzisiaj iść i musieć patrzeć na Jake'a, a tym bardziej z nim rozmawiać.
Oczywiście jak zwykle mam pecha, bo moja siostra i jej chłopak podjeżdżają na parking, tak jak się umawialiśmy. Nienawidzę tej punktualności i odpowiedzialności, którą cechuje się Patrycja. Po prostu nienawidzę. Czemu nie mogłam dostać pozytywnie szurniętej, nieodpowiedzialnej siostry, która pozwalałaby mi na to, na co nie pozwalają mi rodzice?
Z ciężkim westchnieniem wsiadam do samochodu, nawet się z nimi nie witając. Nie mam ochoty na zbędne pogawędki, chcę po prostu mieć ten dzień już za sobą. Kładę plecak na siedzeniu obok, po czym zapinam pas i zaczynam wpatrywać się w obrazy przelatujące za oknem.
Po kilku minutach jednak dostrzegam z niemałym zdziwieniem, że wcale nie jedziemy do szkoły. Kendall zamiast skręcić w prawo, jedzie cały czas prosto. Spoglądam na niego we wstecznym lusterku, nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Zamiast wyjaśnień otrzymuję jednak jedynie cwany uśmieszek Schmidta i rozbawiony wzrok Patrycji. Co jest?
- Umm... wiecie, że szkoła była tam, prawda? - pytam, wskazując palcem na tylną szybę.
- Tak, ale przecież nie jedziemy do szkoły. - mówi Kendall jak gdyby nigdy nic.
- Jak to nie? No to dokąd jedziemy? - patrzę zdziwiona za okno, kompletnie nie znając ulic, na których się znajdujemy.
- Zobaczysz... - odpowiada tajemniczo Patrycja, a mi pozostaje tylko jej zaufać. Zresztą jak zawsze.
Usadawiam się wygodniej na tylnym siedzeniu, wciąż wpatrując się w okno. Mam nadzieję, że prędzej czy później rozpoznam którąś z ulic, ale Kendall skręca w takie zaułki, że nie mam pojęcia, czy przypadkiem nie wyjechaliśmy już z miasta.
Po jakimś czasie wreszcie rozpoznaję jedną z ulic, którą okazuje się okolica centrum handlowego. Z jeszcze większym zdziwieniem dostrzegam, że Kend zatrzymuje samochód na parkingu pod galerią. No dobra, teraz serio nic już nie rozumiem.
Niepewnie wysiadam z auta, co robi też Patrycja. Moja siostra macha swojemu chłopakowi, a on odjeżdża, zostawiając nas przed galerią handlową. Patrzę na Pati, żądając wyjaśnień, ale zamiast tego zostaję niemal dosłownie wciągnięta do budynku. Patrycja nie zwraca uwagi na moje pytania, idąc prosto przed siebie. Chcąc nie chcąc drepczę za nią, mając nadzieję, że zaraz wszystko się wyjaśni.
Po kilkuminutowej wędrówce po centrum handlowej, Pati wchodzi do jednej z niewielkich kawiarenek, a ja przy jednym ze stolików dostrzegam jej przyjaciółki. Monika, Kasia i Agata jak gdyby nigdy nic siedzą przy stoliku i z zapałem plotkują.
- To jak? Robimy sobie babski dzień? - słyszę nagle radosny głos Patrycji.
- Przecież... ale... no bo... co? - plączę się, wciąż niezbyt rozumiejąc zaistniałą sytuację.
- Wiesz, wczoraj opowiadałaś mi o tym chłopaku, więc pomyślałam, że powinnaś trochę od niego odpocząć, żeby nie wpaść na jeszcze głupszy pomysł niż alkohol. Poza tym, dawno nie spędzałyśmy razem czasu i myślałam, że się ucieszysz. - wyjaśnia moja siostra, czym wywołuje na mojej twarzy szeroki uśmiech.
- Oczywiście, że się cieszę. - przytulam ją. - Tylko co na to rodzice? To podchodzi trochę pod wagary, wiesz?
- Spokojnie, rodzice się zgodzili. - twierdzi Pati, coraz bardziej mnie zadziwiając. - Rozmawiałam z nimi wczoraj i zgodziliśmy się z tym, że przyda ci się mały odpoczynek. Spokojnie, nie wspominałam im o tym bad boyu.
Pozytywnie zaskoczona raz jeszcze przytulam Patrycję, a następnie dosiadamy się do dziewczyn, które jak się okazuje, czekały na nas już od kilku dobrych minut. Zamawiamy sobie kawę i kawałek ciasta, po czym zaczynamy opowiadać o ostatnim tygodniu. One opowiadają mi, co u nich i co u chłopaków, a ja opowiadam im, co się działo w szkole. Oczywiście pomijam niewygodne szczegóły, wspominając o Jake'u tylko przelotnie.
Po cząstkowym nadrobieniu tygodnia wraz z dziewczynami biegniemy na podbój sklepów. Co prawda rodzice odcięli mi na miesiąc kieszonkowe, ale na szczęście przez jakiś czas oszczędzałam, więc tak czy siak będę mogła coś sobie kupić. Widzę, że Patrycji niezbyt chce się chodzić po sklepach, ale już kilka minut później zauważa na jednej z wystaw naprawdę śliczne buty, dzięki czemu dostaje jakiegoś dziwnego zastrzyku energii.
Następną godzinę spędzamy w butiku, przymierzając rozmaite typy butów. W między czasie robimy sobie mini pokaz, zaśmiewając się przy tym do rozpuku. W końcu wychodzimy ze sklepu z kilkoma parami butów, a cała galeria jeszcze przed nami. Coś czuję, że po powrocie do domu będę kompletnie spłukana.
Przez kolejne kilka godzin chodzimy po centrum handlowym, przymierzając masę ciuchów, na których większość koniec końców i tak się nie decydujemy. Nie za bardzo obchodzi nas jednak ilość przymierzanych ubrań, ani ilość ubrań kupionych. Dzisiaj liczy się tylko dobra zabawa, do której włącza się nawet Patrycja, przymierzając razem z nami ciuchy. Muszę przyznać, że moja siostra coraz bardziej mnie zaskakuje, a w pewnym momencie nawet wpędza mnie w szok, kupując sukienkę. Patrycja i sukienka... Te słowa naprawdę dziwnie razem brzmią.
Około popołudnia w wyśmienitych humorach kierujemy się do budki z lodami, kiedy nagle słyszę dzwonek mojego telefonu. Sprawdzam, kto dzwoni i zaczynam odrobinę się niepokoić, po raz kolejny widząc nieznany numer. Wiem jednak, że nie mogę okazać mojej niepewności przy Patrycji, jeśli nie chcę znowu poważnej rozmowy. Jak gdyby nigdy nic odbieram telefon, mając nadzieję, że tym razem ktoś po drugiej stronie słuchawki w końcu się odezwie. Niestety tak jak wcześniej słyszę tylko oddech dzwoniącego, a chwilę później połączenie zostaje zakończone.
- Kto dzwonił? - pyta zaciekawiona Aga, patrząc na mój telefon.
- Nikt, zwykła pomyłka. - uśmiecham się lekko, chowając smartfona do kieszeni spodni.
- Na pewno tylko pomyłka? A może to ten twój bad boy, co? - dopytuje ze śmiechem Monika.
- Nie, to nie był bad boy. Poza tym, ten bad boy nie jest mój. - odpowiadam, rozbawiona nagłym zaciekawieniem dziewczyn moim życiem uczuciowym.
Reszta popołudnia na szczęście przebiega spokojnie i w miłej atmosferze. Do hotelu wracam dopiero wieczorem, odwieziona przez Patrycję i Kendalla. Radosnym krokiem wchodzę do mieszkania, targając torby z moimi dzisiejszymi zdobyczami. W mieszkaniu nikogo nie ma, ale nagle w pewnym momencie do moich uszu dochodzi stłumiony dźwięk płaczu. Zaniepokojona idę w stronę cichego łkania, docierając tym samym do mojego pokoju. Zdziwiona wchodzę do środka i na chwilę zamieram.
- Lilly? Co ty tutaj robisz? - czym prędzej odkładam na podłogę torby z zakupami i podchodzę do dziewczyny, siedzącej na moim łóżku.
- Twoja mama mnie wpuściła. Mówiła, że mogę tu na ciebie poczekać. - wyjaśnia blondynka łamiącym się głosem. Dziewczyna jest cała zapłakana i wygląda na naprawdę przerażoną.
- Dobrze, spokojnie. Co się stało? Dlaczego płaczesz? - pytam, przestraszona stanem mojej przyjaciółki.
- Jake... - mówi dziewczyna i już wiem, że cały spokój i radość zaraz odejdą w zapomnienie.
________________________________________________________________
Hej!
Tak, jak mówiłam, dzisiaj zmienił się wygląd bloga oraz zakładek. Zniknęła jednak zakładka "Zapytaj bohatera" i na ten moment nie wiem, czy wróci.
Podoba Wam się ten styl czy woleliście poprzedni wygląd strony? Mnie osobiście bardzo podobają się grafiki, które wykonała Maddie17xxx z Wattpada. Według mnie wykonała ona kawał dobrej roboty, ale ocenę pozostawiam Wam.
Chciałabym jeszcze o coś Was poprosić. Otóż, pamiętacie jak niedawno wspominałam, że zaczęłam publikować na Wattpadzie opowiadanie o innym moim idolu? Otóż, postanowiłam zacząć publikować je też na Bloggerze. Tyle tylko, że nie wiem, w który dzień publikować rozdziały. Zastanawiam się między środą, a niedzielą. Nie umiem jednak podjąć ostatecznej decyzji, więc proszę Was teraz, abyście napisali w komentarzu, który dzień najbardziej by Wam odpowiadał. Z góry dziękuję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, Jake ma swój cel, którego jeszcze nie zdradzę. Mogę tylko obiecać, że będzie się działo.
Nie, nic nie nagrywa na boku, a Pati jak to Pati. U niej takich rad pod dostatkiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

Rozdział 126

ROZDZIAŁ 126
*per. Julii*
Oficjalnie oświadczam, że nienawidzę Jake'a. Przez niego właśnie w tym momencie siedzę w sekretariacie, czekając na mamę. Nauczycielka niestety wyczuła ode mnie alkohol i stwierdziła, że muszę ponieść konsekwencje. Po prostu świetnie...
Wzdycham cicho, widząc moją mamę, wchodzącą do sekretariatu. Patrzę na nią niepewnie, nie wiedząc nawet, co powiedzieć. Na jej twarzy nie widzę jednak złości. Mama ze spokojem wysłuchuje słów nauczycielki, która wspaniałomyślnie zamiast zawieszenia w prawach ucznia, postanawia jedynie wpisać mi uwagę i obniżyć ocenę z zachowania.
Po kilkunastu minutach rozmowy wychodzę wraz z mamą ze szkoły, zwolniona z pozostałych lekcji przez nauczycielkę. Bez słowa wsiadam do samochodu, a moja rodzicielka zajmuje miejsce za kierownicą i rusza w stronę hotelu. Przez niemal całą drogę jedziemy w męczącej ciszy, zagłuszanej jedynie cichym graniem radia.
- Jesteś zła? - pytam w końcu niepewnie.
- Zawiedziona. - twierdzi mama, a w moich oczach pojawiają się łzy. Już chyba wolałabym, żeby była zła.
- Przepraszam. - szepczę, wbijając wzrok w jezdnię.
- Dlaczego to zrobiłaś? - pyta mnie kobieta, ale nie odpowiadam. Jeśli wkopię Jake'a cały plan pójdzie na marne, a ja nie będę miała w szkole życia. - Julia, co się z tobą dzieje? Myślałam, że jesteś mądrą, odpowiedzialną dziewczynką.
- Chciałam tylko spróbować... - kłamię, mając nadzieję, że mama to kupi. Nie wiem, czy mi wierzy, ale do końca drogi jedziemy znów w ciszy.
Po wejściu do mieszkania chcę jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju i nie musieć już patrzeć na zawiedziony wzrok mamy. O dziwo kobieta nie zatrzymuje mnie, pozwalając pójść do sypialni. Chwilę potem wiem już czemu, gdy widzę siedzącą na moim łóżku Patrycję. Wzdycham cicho i rzucam plecak pod ścianę, siadając obok mojej siostry.
- No dawaj. - mówię po krótkiej chwili ciszy. - Zrób mi pogadankę o tym, jaki alkohol jest zły i jaka to jestem nieodpowiedzialna.
- Nie zamierzałam robić ci pogadanki, ale skoro chcesz, to mogę wymyślić coś na szybko.
- Co? Jak to nie zamierzałaś? To po co tu jesteś? - patrzę na nią zaskoczona.
- Bo wiem, że dzieje się coś złego. Nie tknęłabyś alkoholu sama z siebie. I nie wmawiaj mi, że chciałaś spróbować. Nie jestem naszą mamą, nie uwierzę ci w to. - zastrzega Patrycja. - Więc? Jak to było?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Jest okay. - zapewniam, chociaż wiem, że moja siostra mi w to nie uwierzy. Za dobrze mnie zna.
- Dobra, nie będę cię męczyć. Odpocznij i może zjedz gumę. - Pati podaje mi opakowanie miętowej gumy.
- Dzięki. A... mogłabyś może ze mną posiedzieć? - pytam niepewnie, biorąc do ust jeden listek gumy.
- Pewnie. - Patrycja nie rusza się z miejsca, ale przestaje też zadawać jakiekolwiek pytania.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Od jakiegoś czasu leżę w ciszy na łóżku, zatopiona we własnych myślach. Patrycja zgodnie z moją prośbą nie zostawiła mnie. Usiadła na krześle biurowym i zaczęła robić coś w telefonie. Z jednej strony cieszę się, że mnie nie zostawiła. Z drugiej jednak strony mam coraz większą ochotę powiedzieć jej o wszystkim. O Jake'u, o planie, o bandzie... Wiem, że nie powinnam mówić o tym mojej siostrze, ale mam też wrażenie, że wszystko wtedy stałoby się łatwiejsze. Mam wrażenie, że Patrycja zrobiłaby coś, co pomogłoby mi przetrwać szkołę, a jednocześnie nie narażać się Jake'owi.
- Pati? - pytam nagle, na co moja siostra odkłada telefon. - Mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie. Co jest? - Patrycja siada obok mnie, patrząc na mnie z niepokojem.
- Jest taki jeden chłopak... - zaczynam niepewnie. - ...ale jest takim jakby bad boyem i... to przez niego spróbowałam alkoholu.
- Co? Julka, musisz to powiedzieć rodzicom, a potem tamtej nauczycielce. - Patrycja wstaje, chcąc iść z tym do mamy.
- Nie! - zatrzymuję ją, nie chcąc, żeby zniszczyła mój plan.
- Dlaczego nie? - pyta zdziwiona, z powrotem siadając.
- To skomplikowane. - wzdycham, nie mając pojęcia, jak jej to wyjaśnić.
- Czy on... ci się podoba? Dlatego go chronisz? - pyta niepewnie.
- Może... - kłamię, mając nadzieję, że wtedy nie będzie kazała mi tego wyjawiać. Chociaż w sumie... może to nie do końca kłamstwo?
- Porozmawiaj z nim o tym i mów mu, jeśli czegoś nie chcesz. Jeżeli tego nie zrozumie, to nie jest ciebie wart. Proszę, nie pakuj się w żadne bagno. 
- Okay, masz rację. Pogadam z nim. Dzięki. - uśmiecham się lekko.
- Nie ma sprawy. Gdyby coś się działo, to dzwoń, albo przychodź kiedy tylko chcesz. A teraz się prześpij. Jutro podwiozę cię z Kendallem do szkoły. Dobranoc. - Patrycja przytula mnie i wychodzi.
Kładę się zmęczona i przykrywam się kołdrą, a chwilę później zasypiam.
_________________________________________________________________________________
Hej!
Tak, jak zapowiadałam, wracam do regularnego publikowania rozdziałów. W przyszłym tygodniu natomiast zmieniony zostanie wygląd bloga oraz zakładek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, do rozmowy Julki i Henry'ego dojdzie prędzej czy później. Chociaż osobiście obstawiam, że raczej później.
Kurczę, muszę w końcu obejrzeć tego Chucka.
To Jake. Jemu ciągle odwala, przyzwyczaj się.
Mają sklepik, ale Julka nie miała już czasu, żeby iść i cokolwiek kupić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

Wyjaśnienia i zmiany - czyli co dalej z blogiem

Witajcie!
Tak, jak obiecałam, dzisiaj pojawia się post dotyczący przyszłości bloga i tego, dlaczego w wakacje pojawiało się tak mało postów, pomimo że obiecywałam regularność.
Zacznijmy od wyjaśnień. Jak wiadomo w wakacje powinno się mieć dużo czasu na realizowanie swoich pasji i na odpoczynek. Tegoroczne wakacje jednak zafundowało nam piękną pogodę i upały, przez co bardzo dużo czasu spędzałam poza domem. Moim głównym zajęciem podczas tych dwóch miesięcy było podróżowanie wraz z rodziną po Polsce. Jeździłam do wielu miast i dużo zwiedzałam, a niestety mieszkam w takim miejscu, że wszędzie mam daleko, więc kiedy wyjeżdżałam rano, często wracałam do domu w nocy.
Ponadto ostatnio zaczęłam nowy, dość duży projekt, na którego skończenie dałam sobie czas do moich urodzin, więc codziennie staram się zrobić przy nim chociaż troszeczkę, żeby ruszyć z tym do przodu.
A, no i zarejestrowałam się na Netflixie. Nawet nie wiedziałam, że seriale mogą tak bardzo wciągnąć i zająć tak dużo wolnego czasu, ale kiedy wracałam w nocy z wyjazdów i ruszyłam trochę z projektem, to zamiast zacząć zajmować się blogami, wolałam odpocząć przy dobrym serialu. Nie znaczy to jednak, że całkowicie zaniedbywałam blogi. Codziennie rano, jeszcze przed wyjazdem, starałam się dopisywać do rozdziałów przynajmniej po kilka słów.
Poza tym, pamiętacie jednorazówkę o Loganie, którą jakiś czas temu tutaj dodałam? Otóż, przerobiłam ją tak, aby opowiadała o innym moim idolu, po czym dorobiłam do niej kilka rozdziałów i zrobiłam z nie pełnoprawne opowiadanie, którego premiera miała miejsce kilka godzin temu na moim Wattpadzie. Jeśli jesteście zainteresowani, zapraszam TUTAJ. Jakiś czas temu na Wattpadzie zaczęłam również publikować moje drugie opowiadanie o Big Time Rush, czyli "Przeszłość nigdy nie znika", więc jeśli chcielibyście zapoznać się z tym opowiadaniem, ale łatwiej jest Wam czytać na Wattpadzie, teraz macie taką możliwość.
W moim życiu podczas tych wakacji dość dużo się zmieniło, więc zaczęłam zastanawiać się również nad zmianami na tym blogu. Chciałabym bowiem, aby mój blog w jakimś stopniu odzwierciedlał mnie, mój styl i moje upodobania. Wchodząc na bloga, chciałabym po prostu widzieć część siebie. Chciałabym mieć świadomość, że to, co tworzę i to, jak wygląda blog jest całkowicie zgodne ze mną. Nie będą to co prawda jakieś drastyczne zmiany, ale jednak będą. Właśnie dlatego piszę ten post. Dlatego, że nie chcę robić nic bez informowania Was o tym.
Główną zmianą będzie na pewno wygląd bloga. Od jakiegoś czasu współpracuję z pewną osóbką, która podjęła się robienia dla mnie grafik. Robi je głównie na Wattpada, aczkolwiek nie ma problemu z tym, aby wykonać kilka obrazków również na bloga. Jedne z jej prac w ten piątek ukażą się na moim drugim blogu w zakładce "Bohaterowie", więc jeśli chcecie przekonać się, z czym będziecie mieli do czynienia, serdecznie zapraszam TUTAJ.
Teraz chciałabym poruszyć temat jednorazówek. Podczas całego istnienia bloga sprawa z nimi była bardzo zagmatwana. Raz miały być, raz miało ich nie być, raz miały być regularnie, a raz... no właśnie. Tutaj dochodzimy do dnia dzisiejszego. Na ten moment mam napisane kilka jednorazówek o BTR, ale na razie postanowiłam ich nie publikować. Dlaczego? Po prostu nie mam ochoty. Na razie chcę skupić się na głównym opowiadaniu tego bloga. Jednorazówki pojawiać się będą, ale tylko wtedy, kiedy będę miała ochotę je opublikować. Nie chcę do niczego się zmuszać, bo nie na tym to polega. Pisanie jest moją wielką pasją, więc chcę, aby pasja ta wciąż była dla mnie przyjemnością, a nie przymusem. W tej chwili zaplanowałam sobie, aby jakąś jednorazówkę opublikować na święta - wiecie, taki "special".
A jeśli już o specialach mowa, nie wiem, czy wiecie, ale w tym roku mija dokładnie 5 LAT istnienia tego bloga. Bardzo chciałabym, aby ta rocznica była wyjątkowa i inna niż wszystkie pozostałe. O tym, co mogłabym zrobić na tę rocznicę myślałam już tak naprawdę od początku tego roku. Co prawda mam kilka pomysłów, ale żadnego nie jestem pewna w stu procentach, więc jeśli macie jakiś fajny pomysł na to, jak można by uczcić te 5 lat, napiszcie mi to w komentarzu albo na którymś z moich portali społecznościowych. Na maila też możecie pisać.
Co do moich social mediów, wszystko zostaje tak, jak dotychczas. Mimo to bardzo zachęcam Was do zaobserwowania mojego Instagrama, ponieważ jestem tam bardzo aktywna i nawet, jeśli nie pojawia się nic na blogu, możecie być pewni, że na Instagramie coś znajdziecie.
No cóż, to chyba wszystko, o czym chciałam Was poinformować. Postaram się, aby następne rozdziały i notki były dodawane już regularnie, ale nic nie obiecuję, ponieważ nie wiem, czy nic nie zmieni się w moim życiu.
Do następnego.