ROZDZIAŁ 126
*per. Julii*
Oficjalnie oświadczam, że nienawidzę Jake'a. Przez niego właśnie w tym momencie siedzę w sekretariacie, czekając na mamę. Nauczycielka niestety wyczuła ode mnie alkohol i stwierdziła, że muszę ponieść konsekwencje. Po prostu świetnie...
Wzdycham cicho, widząc moją mamę, wchodzącą do sekretariatu. Patrzę na nią niepewnie, nie wiedząc nawet, co powiedzieć. Na jej twarzy nie widzę jednak złości. Mama ze spokojem wysłuchuje słów nauczycielki, która wspaniałomyślnie zamiast zawieszenia w prawach ucznia, postanawia jedynie wpisać mi uwagę i obniżyć ocenę z zachowania.
Po kilkunastu minutach rozmowy wychodzę wraz z mamą ze szkoły, zwolniona z pozostałych lekcji przez nauczycielkę. Bez słowa wsiadam do samochodu, a moja rodzicielka zajmuje miejsce za kierownicą i rusza w stronę hotelu. Przez niemal całą drogę jedziemy w męczącej ciszy, zagłuszanej jedynie cichym graniem radia.
- Jesteś zła? - pytam w końcu niepewnie.
- Zawiedziona. - twierdzi mama, a w moich oczach pojawiają się łzy. Już chyba wolałabym, żeby była zła.
- Przepraszam. - szepczę, wbijając wzrok w jezdnię.
- Dlaczego to zrobiłaś? - pyta mnie kobieta, ale nie odpowiadam. Jeśli wkopię Jake'a cały plan pójdzie na marne, a ja nie będę miała w szkole życia. - Julia, co się z tobą dzieje? Myślałam, że jesteś mądrą, odpowiedzialną dziewczynką.
- Chciałam tylko spróbować... - kłamię, mając nadzieję, że mama to kupi. Nie wiem, czy mi wierzy, ale do końca drogi jedziemy znów w ciszy.
Po wejściu do mieszkania chcę jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju i nie musieć już patrzeć na zawiedziony wzrok mamy. O dziwo kobieta nie zatrzymuje mnie, pozwalając pójść do sypialni. Chwilę potem wiem już czemu, gdy widzę siedzącą na moim łóżku Patrycję. Wzdycham cicho i rzucam plecak pod ścianę, siadając obok mojej siostry.
- No dawaj. - mówię po krótkiej chwili ciszy. - Zrób mi pogadankę o tym, jaki alkohol jest zły i jaka to jestem nieodpowiedzialna.
- Nie zamierzałam robić ci pogadanki, ale skoro chcesz, to mogę wymyślić coś na szybko.
- Co? Jak to nie zamierzałaś? To po co tu jesteś? - patrzę na nią zaskoczona.
- Bo wiem, że dzieje się coś złego. Nie tknęłabyś alkoholu sama z siebie. I nie wmawiaj mi, że chciałaś spróbować. Nie jestem naszą mamą, nie uwierzę ci w to. - zastrzega Patrycja. - Więc? Jak to było?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Jest okay. - zapewniam, chociaż wiem, że moja siostra mi w to nie uwierzy. Za dobrze mnie zna.
- Dobra, nie będę cię męczyć. Odpocznij i może zjedz gumę. - Pati podaje mi opakowanie miętowej gumy.
- Dzięki. A... mogłabyś może ze mną posiedzieć? - pytam niepewnie, biorąc do ust jeden listek gumy.
- Pewnie. - Patrycja nie rusza się z miejsca, ale przestaje też zadawać jakiekolwiek pytania.
Oficjalnie oświadczam, że nienawidzę Jake'a. Przez niego właśnie w tym momencie siedzę w sekretariacie, czekając na mamę. Nauczycielka niestety wyczuła ode mnie alkohol i stwierdziła, że muszę ponieść konsekwencje. Po prostu świetnie...
Wzdycham cicho, widząc moją mamę, wchodzącą do sekretariatu. Patrzę na nią niepewnie, nie wiedząc nawet, co powiedzieć. Na jej twarzy nie widzę jednak złości. Mama ze spokojem wysłuchuje słów nauczycielki, która wspaniałomyślnie zamiast zawieszenia w prawach ucznia, postanawia jedynie wpisać mi uwagę i obniżyć ocenę z zachowania.
Po kilkunastu minutach rozmowy wychodzę wraz z mamą ze szkoły, zwolniona z pozostałych lekcji przez nauczycielkę. Bez słowa wsiadam do samochodu, a moja rodzicielka zajmuje miejsce za kierownicą i rusza w stronę hotelu. Przez niemal całą drogę jedziemy w męczącej ciszy, zagłuszanej jedynie cichym graniem radia.
- Jesteś zła? - pytam w końcu niepewnie.
- Zawiedziona. - twierdzi mama, a w moich oczach pojawiają się łzy. Już chyba wolałabym, żeby była zła.
- Przepraszam. - szepczę, wbijając wzrok w jezdnię.
- Dlaczego to zrobiłaś? - pyta mnie kobieta, ale nie odpowiadam. Jeśli wkopię Jake'a cały plan pójdzie na marne, a ja nie będę miała w szkole życia. - Julia, co się z tobą dzieje? Myślałam, że jesteś mądrą, odpowiedzialną dziewczynką.
- Chciałam tylko spróbować... - kłamię, mając nadzieję, że mama to kupi. Nie wiem, czy mi wierzy, ale do końca drogi jedziemy znów w ciszy.
Po wejściu do mieszkania chcę jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju i nie musieć już patrzeć na zawiedziony wzrok mamy. O dziwo kobieta nie zatrzymuje mnie, pozwalając pójść do sypialni. Chwilę potem wiem już czemu, gdy widzę siedzącą na moim łóżku Patrycję. Wzdycham cicho i rzucam plecak pod ścianę, siadając obok mojej siostry.
- No dawaj. - mówię po krótkiej chwili ciszy. - Zrób mi pogadankę o tym, jaki alkohol jest zły i jaka to jestem nieodpowiedzialna.
- Nie zamierzałam robić ci pogadanki, ale skoro chcesz, to mogę wymyślić coś na szybko.
- Co? Jak to nie zamierzałaś? To po co tu jesteś? - patrzę na nią zaskoczona.
- Bo wiem, że dzieje się coś złego. Nie tknęłabyś alkoholu sama z siebie. I nie wmawiaj mi, że chciałaś spróbować. Nie jestem naszą mamą, nie uwierzę ci w to. - zastrzega Patrycja. - Więc? Jak to było?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Jest okay. - zapewniam, chociaż wiem, że moja siostra mi w to nie uwierzy. Za dobrze mnie zna.
- Dobra, nie będę cię męczyć. Odpocznij i może zjedz gumę. - Pati podaje mi opakowanie miętowej gumy.
- Dzięki. A... mogłabyś może ze mną posiedzieć? - pytam niepewnie, biorąc do ust jeden listek gumy.
- Pewnie. - Patrycja nie rusza się z miejsca, ale przestaje też zadawać jakiekolwiek pytania.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Od jakiegoś czasu leżę w ciszy na łóżku, zatopiona we własnych myślach. Patrycja zgodnie z moją prośbą nie zostawiła mnie. Usiadła na krześle biurowym i zaczęła robić coś w telefonie. Z jednej strony cieszę się, że mnie nie zostawiła. Z drugiej jednak strony mam coraz większą ochotę powiedzieć jej o wszystkim. O Jake'u, o planie, o bandzie... Wiem, że nie powinnam mówić o tym mojej siostrze, ale mam też wrażenie, że wszystko wtedy stałoby się łatwiejsze. Mam wrażenie, że Patrycja zrobiłaby coś, co pomogłoby mi przetrwać szkołę, a jednocześnie nie narażać się Jake'owi.
- Pati? - pytam nagle, na co moja siostra odkłada telefon. - Mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie. Co jest? - Patrycja siada obok mnie, patrząc na mnie z niepokojem.
- Pewnie. Co jest? - Patrycja siada obok mnie, patrząc na mnie z niepokojem.
- Jest taki jeden chłopak... - zaczynam niepewnie. - ...ale jest takim jakby bad boyem i... to przez niego spróbowałam alkoholu.
- Co? Julka, musisz to powiedzieć rodzicom, a potem tamtej nauczycielce. - Patrycja wstaje, chcąc iść z tym do mamy.
- Nie! - zatrzymuję ją, nie chcąc, żeby zniszczyła mój plan.
- Dlaczego nie? - pyta zdziwiona, z powrotem siadając.
- To skomplikowane. - wzdycham, nie mając pojęcia, jak jej to wyjaśnić.
- Czy on... ci się podoba? Dlatego go chronisz? - pyta niepewnie.
- Może... - kłamię, mając nadzieję, że wtedy nie będzie kazała mi tego wyjawiać. Chociaż w sumie... może to nie do końca kłamstwo?
- Porozmawiaj z nim o tym i mów mu, jeśli czegoś nie chcesz. Jeżeli tego nie zrozumie, to nie jest ciebie wart. Proszę, nie pakuj się w żadne bagno.
- Porozmawiaj z nim o tym i mów mu, jeśli czegoś nie chcesz. Jeżeli tego nie zrozumie, to nie jest ciebie wart. Proszę, nie pakuj się w żadne bagno.
- Okay, masz rację. Pogadam z nim. Dzięki. - uśmiecham się lekko.
- Nie ma sprawy. Gdyby coś się działo, to dzwoń, albo przychodź kiedy tylko chcesz. A teraz się prześpij. Jutro podwiozę cię z Kendallem do szkoły. Dobranoc. - Patrycja przytula mnie i wychodzi.
Kładę się zmęczona i przykrywam się kołdrą, a chwilę później zasypiam.
_________________________________________________________________________________
Hej!
Tak, jak zapowiadałam, wracam do regularnego publikowania rozdziałów. W przyszłym tygodniu natomiast zmieniony zostanie wygląd bloga oraz zakładek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, jak zapowiadałam, wracam do regularnego publikowania rozdziałów. W przyszłym tygodniu natomiast zmieniony zostanie wygląd bloga oraz zakładek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, do rozmowy Julki i Henry'ego dojdzie prędzej czy później. Chociaż osobiście obstawiam, że raczej później.
Kurczę, muszę w końcu obejrzeć tego Chucka.
To Jake. Jemu ciągle odwala, przyzwyczaj się.
Mają sklepik, ale Julka nie miała już czasu, żeby iść i cokolwiek kupić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
Kurczę, muszę w końcu obejrzeć tego Chucka.
To Jake. Jemu ciągle odwala, przyzwyczaj się.
Mają sklepik, ale Julka nie miała już czasu, żeby iść i cokolwiek kupić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
Zaczęłam się zastanawiać, co właściwie Jake chce osiągnąć. Bo na "testowanie" mi to nie wygląda. Może po prostu chce wpędzić Julkę w kłopoty? Serio, myślę, że nawet on nie jest tak głupi, żeby pić na terenie szkoły.
OdpowiedzUsuńSpróbować? Już prędzej bym się spodziewała odpowiedzi, że banda chlejusów wylała na nią gorzałę.
Hahaha! Patrycja to mistrzyni!
Nagle mnie naszła taka myśl... Czy Julka przypadkiem nie nagrywa gdzieś na boku video-raportów?
Owszem. Powinnaś. Jak nie video-raporty, to Pati. Pati Cię zawsze wysłucha.
No dalej...
na początku było "W końcu!", ale mistrzyni Patrycja wszystko popsuła oklepaną pseudo-radą.
Rozdział super! Czekam na nn!
To kto to w końcu pisze? Duch Święty? Sorki, ostatnio jestem trochę zgryźliwa.
No, koniecznie!