Fałszywy uśmiech |Logan Henderson|

Kolejny dzień, kolejne obowiązki i kolejne rozczarowania. Otwieram oczy, kierując wzrok na lewą stronę łóżka, z nadzieją, że zobaczę tam mojego chłopaka. Jego jednak tam nie ma, zresztą jak zwykle. To było do przewidzenia.
Wzdycham cicho, po czym biorę z szafki nocnej mój telefon i sprawdzam godzinę. Dziesiąta – Logan już dawno jest w studiu. Szczerze mówiąc, nie chce mi się wstawać, ale wiem, że muszę. Znów mam masę obowiązków, w których nikt mnie nie wyręczy.
Przecieram oczy, a następnie wstaję i idę do łazienki. Zdejmuję pidżamę i wchodzę pod prysznic, puszczając ciepłą wodę. Opieram się plecami o ścianę kabiny, zamykając oczy. Chwila pod prysznicem, to moja ostatnia wolna chwila w tym dniu, więc chcę, aby trwała jak najdłużej.
Niestety już kilka minut później słyszę dźwięk przypomnienia, dochodzący z telefonu. Szybko dokańczam mycie się, a następnie wychodzę spod prysznica i owijam się ręcznikiem. Telefon został w sypialni, więc wychodzę z łazienki, zostawiając za sobą mokre ślady stóp.
Biorę z szafki nocnej smartfona i czytam treść powiadomienia. Kalendarz przypomina mi o dzisiejszej wizycie młodszej siostry mojego chłopaka – szesnastoletniej Presley. Skoro tak, to może zaproszę mojego brata? Loggie nie powinien mieć nic przeciwko, przecież kumpluje się z Drakiem.
Po napisaniu mojemu bratu wiadomości odkładam telefon i idę do garderoby, bo nadal jestem w samym ręczniku. Z uśmiechem rozsuwam drzwi dużego pomieszczenia i zamieram. Garderoba wygląda jakby przeszło przez nią tornado. Duża część ubrań Logana, zamiast na wieszakach i półkach, leży na podłodze, zajmując niemal całą jej połowę. Nie wierzę...
Biorę głęboki oddech, uspokajając nerwy, po czym wchodzę do pomieszczenia i biorę pierwsze lepsze rzeczy z mojej części garderoby, omijając ciuchy mojego chłopaka. Ubieram zwykłe dżinsy i białą bluzkę na ramiączkach, a następnie zabieram się za sprzątanie.
Wieszam bluzy Loggiego na wieszakach, a resztę ubrań składam w kostkę i układam je na półkach. Myśląc, że wszystkie rzeczy są już na swoich miejscach, kieruję się do drzwi garderoby, jednak w połowie drogi potykam się o coś leżącego na podłodze. Patrzę zdziwiona na tę rzecz, a po chwili na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Kucam i podnoszę z ziemi czarną skórzaną kurtkę, a przed oczami zaczynają przelatywać mi wszystkie wspomnienia związane z Loganem. Nasze pierwsze spotkanie, pierwszy wspólny wypad na miasto, pierwszy wspólny odcinek serialu, pierwsza nocna rozmowa. I pomyśleć, że byliśmy wtedy tylko głupimi nastolatkami, które chciały dobrze się bawić.
Wstaję z podłogi i podchodzę do rzędu wieszaków, po czym ostrożnie odwieszam kurtkę na miejsce obok innych kurtek mojego chłopaka. Obok kurtek, bez których kiedyś nie wyobrażał sobie wyjścia z domu. Kurtek, z którymi nigdy się nie rozstawał. Kurtek, które jeszcze kilka lat temu zakładał codziennie, niezależnie od pogody.
Wzdycham cicho i wychodzę z garderoby, kierując się do kuchni. Muszę wykombinować coś na obiad dla Logana, który niedługo powinien wrócić z pracy. Szczerze mówiąc nie chce mi się robić dzisiaj niczego wyszukanego, więc stawiam na zwykłe steki.
Kiedy już chcę wziąć się za gotowanie, słyszę dzwonek do drzwi. To pewnie Presley. Wychodzę z kuchni i idę szybkim krokiem do wyjścia. Otwieram drzwi, za którymi dostrzegam siostrę Logana oraz mojego brata.
— Hej mała. — Mój bliźniak od razu mnie przytula. — Jak tam? Wszystko okay?
— Tak, pewnie. — Uśmiecham się lekko, nie chcąc martwić Presley, która zawsze wszystko bierze zbytnio do siebie.
— Ta... Logan jest? — pyta Drake, wchodząc do środka.
— Jeszcze nie, ale niedługo powinien wrócić.
— Czyli załapaliśmy się na obiad? — W oczach mojego brata dostrzegam znajomy blask.
— Tak żarłoku, nakarmię cię — mówię ze śmiechem.
— A zrobimy ciasteczka? — wtrąca się Presley.
— No pewnie, chodź. — Biorę od dziewczyny jej torebkę i kładę ją na szafce do butów stojącej niedaleko, a następnie biegnę razem z szesnastolatką i Jackiem do kuchni.
Przygotowuję wszystko do zrobienia ciasteczek, a Presley zakłada swój kuchenny fartuch, który zawsze jest w naszym domu. Chwilę później zaczynamy przygotowywać słodką przekąskę. O dziwo Drake też przyłącza się do wspólnego gotowania, chociaż nigdy nie ciągnęło go do kuchni i rzadko kiedy robił coś z własnej, nieprzymuszonej woli.
Podczas robienia ciasteczek nie obywa się oczywiście bez masy śmiechu i mąki w całej kuchni. Presley miała świetny pomysł z tymi ciastkami. Muszę przyznać, że już dawno się tak dobrze nie bawiłam. Odkąd wyprowadziłam się z rodzinnego domu, po prostu nie miałam na to czasu. Praca, zajmowanie się domem i znoszenie humorków Logana zajmowały mi cały czas i wręcz doskonale psuły humor.
Wkładając blachę z uformowanym w kształt okręgów ciastem do piekarnika, słyszę dźwięk przychodzącego SMSa. Zamykam piec i włączam go, biorąc do ręki telefon, po czym otwieram wiadomość, która okazuje się od Loggiego. Chłopak informuje mnie w niej, że wróci dzisiaj później i żebym nie czekała z obiadem. Świetnie...
— Co jest? — pyta Drake, kiedy Presley opuszcza na chwilę kuchnię.
— Logan mi napisał, że wróci dzisiaj później. — Wzdycham, siadając na krześle.
— Czyli nic się nie zmieniło? Jak długo jeszcze zamierzasz dawać się tak traktować, co?
— O co ci chodzi? Przecież Loggie traktuje mnie normalnie — mówię zdziwiona.
— Nie Erin, on traktuje cię jak służącą. Zrób to, zrób tamto, idź tam, ugotuj to.
— Mieszkamy razem, a on pracuje, więc ja zajmuję się domem. To normalne Drake.
— Ty też chodzisz do pracy, pamiętasz? Powinniście dzielić się obowiązkami. On też umie sprzątać, gotować, czy prać. Otrząśnij się wreszcie — mówi, a w moich oczach pojawiają się łzy.
— Wiem o tym, ale kocham go i chcę, żeby był szczęśliwy. Nie chcę, żeby musiał robić coś, na co nie ma ochoty.
— A może już czas odpuścić? Może czas, żebyś wreszcie pomyślała o swoim szczęściu? Czego tak naprawdę chcesz?
— Chcę, żeby było jak dawniej. Jak przed tą głupią przeprowadzką. Drake, ja nie wiem, ile jeszcze wytrzymam, jeśli nic się nie zmieni. — Patrzę na mojego brata ze łzami w oczach, prosząc o pomoc.
— Spróbuj z nim porozmawiać, a jeśli nic to nie da, to... skończ z nim i z tym związkiem. Jeśli będzie taka potrzeba, pomogę ci, ale przestań łudzić się, że Logana nagle olśni i sam z siebie zacznie ci pomagać. Tak nie będzie Erin. Zrozum to wreszcie.
— Pogadam z nim jak tylko wróci — zapewniam i wycieram łzy, a następnie ponownie przywdziewam na twarz uśmiech, widząc Presley wchodzącą do kuchni.
Reszta dnia mija naszej trójce na rozmowie i zajadaniu ciasteczek, przy jednoczesnym oglądaniu filmów. Muszę przyznać, że całkiem dobrze się bawię. Przynajmniej mogę zająć czymś głowę i nie rozmyślać ciągle o Loganie. A tak na marginesie, ciasteczka wyszły nam świetnie.
— Jesteśmy! — Słyszę nagle głos Loggiego, który chwilę później wchodzi do salonu i podkrada nam jedno ciastko, witając się z Presley.
— My? — pytam zdziwiona.
— Tak, my. — Daje się słyszeć kobiecy głos, a w drzwiach staje jedna ze współpracowniczek mojego chłopaka – Malese Jow. O nie, tylko nie ona.
— Loggie, musimy pogadać. Teraz. — Wstaję, łapiąc chłopaka za nadgarstek.
— O czym? — Logan patrzy na mnie ze zdziwieniem.
— Po prostu chodź, okay? — proszę, będąc już na skraju cierpliwości.
— Niech ci będzie, byle szybko. — Chłopak przewraca oczami i wymija mnie, kierując się do sypialni. Biorę głęboki oddech na uspokojenie, a następnie ruszam w tym samym kierunku.
Kiedy wchodzę do sypialni, Logan wpatruje się w mokre ślady stóp, wychodzące z łazienki. No nie, kompletnie o nich zapomniałam! A zresztą, teraz mam większe problemy niż drobne niedociągnięcie w sprzątaniu.
— Serio? Nie umiesz nawet porządnie posprzątasz? — Na twarz Logana wstępuje kpiący uśmieszek.
— Mógłbyś na chwilę zapomnieć o obowiązkach i mnie posłuchać? Loggie, to naprawdę jest bardzo ważne.
— Niech ci będzie. — Chłopak siada na łóżku. — No więc? Co jest takie ważne? O czym musimy tak pilnie porozmawiać?
— O nas Logan. — Siadam obok niego, łapiąc jego zdziwiony wzrok. — Posłuchaj, ja już nie daję rady. Odkąd się tu wprowadziliśmy, wszystko się posypało. Nie dość, że kompletnie nie mamy już dla siebie, bo wracasz na obiad, a potem wychodzisz z kumplami i wracasz w nocy, to jeszcze haruję praktycznie na dwa etaty. Najpierw w zwykłej pracy, a potem w domu, bo potrafisz nawrzeszczeć na mnie za najmniejszą drobinkę kurzu, jaką zauważysz. Loggie, ja już naprawdę mam dość. Kocham cię, ale nie chcę tak żyć i...
— Oj, nie przesadzaj — przerywa mi Logan. — Do twoich obowiązków należy zajmowanie się domem. Jak chcesz, to możesz nawet zwolnić się z pracy, zarabiam wystarczająco dużo.
— Nie o to mi chodzi. Ja nie potrzebuję ciągłego siedzenia w domu, tylko spędzenia z tobą odrobiny czasu i pomocy w domowych obowiązkach, nie rozumiesz?
— Przestań się nad sobą użalać, dobra? Malese też pracuje, a potem wykonuje domowe obowiązki i jakoś nie narzeka.
— Może dlatego, że Malese nadal mieszka z rodzicami i ma do pomocy rodzeństwo? — sugeruję zła.
— No i co z tego? Robi tyle samo, co ty, a może nawet więcej. — Logan uparcie obstaje przy swoim.
— Naprawdę? A to ciekawe, bo jakoś nie wygląda na zmęczoną. Wręcz przeciwnie. Ma ciągle nową fryzurę, makijaż jakby wracała prosto od kosmetyczki i paznokcie jak od manicurzystki. A ja? Ja nie mam nawet czasu odwiedzić moich rodziców, a co dopiero o pójść do kosmetyczki.
— Takie wybrałaś życie, to nie jest moja wina — twierdzi Loggie, patrząc na mnie obojętnie.
— Nie Logan, nie wybrałam takiego życia. Wybrałam życie z chłopakiem, który miał mi pomagać i przy mnie być, nie z chłopakiem, który niemal codziennie wraca nad ranem i potrafi mnie zbesztać, kiedy nie spełnię jakiejś jego zachcianki.
— Jak coś ci się nie podoba, to możesz się wyprowadzić, droga wolna.
— Tak chyba będzie najlepiej — szepczę, a w moich oczach pojawiają się łzy.
— No i dobrze, wreszcie będzie spokój — twierdzi i wychodzi z sypialni, a ja ze łzami w oczach wyciągam z szafy walizkę, zaczynając się pakować. Już dawno powinnam była to zrobić. Byłam głupia, wierząc że jeszcze będzie między nami tak jak dawniej, ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia. Moja właśnie umarła.
Kilka minut później słyszę, jak ktoś wchodzi do pokoju. Patrzę zapłakana w stronę drzwi, w których dostrzegam Drake'a. Już wszystko wie, widzę to po jego minie. W ciszy pomaga mi dokończyć pakowanie, a następnie bez słowa bierze moją walizkę i wychodzi.
Oddycham głęboko, wycieram łzy i wychodzę z sypialni. Idę w kierunku wyjścia, nie mając nawet zamiaru żegnać się z Loganem. Już wszystko sobie powiedzieliśmy, nie ma sensu w kółko powtarzać tego samego.
— Ej, ty! — Słyszę za plecami głos Malese, kiedy sięgam do klamki. Zdziwiona odwracam się w jej stronę. Dziewczyna stoi ze szklanką soku winogronowego w ręce, a na jej twarzy gości cwany uśmieszek. — To na do widzenia — mówi, po czym wylewa na mnie całą szklankę soku. Piszczę zaskoczona i zaciskam oczy, chroniąc jej przed falą lepkiego napoju.
— Oszalałaś?! Jesteś nienormalna! — patrzę na nią zszokowana, a po chwili przenoszę wzrok na wychodzącego z salonu Logana, mając nadzieję, że jakoś zareaguje.
— Co się tak gapisz? Dobrze ci tak, wynocha. — Na twarzy chłopaka widać wściekłość wymieszaną z kpiną.
— Jak sobie życzysz. — Uśmiecham się sztucznie, powstrzymując płacz i wychodzę z domu.
Chwilę później wsiadam do samochodu mojego brata, który zamiast zapytać, co się stało, daje mi czas na ochłonięcie. Opieram czoło o zimne okno w aucie i głośno wypuszczam z płuc powietrze. Całe napięcie, które towarzyszyło mi przez dłuższy czas uchodzi ze mnie, a jego miejsce zastępuję ulga i upragniony spokój.
Po raz ostatni patrzę na dom, który miał być początkiem czegoś pięknego, a z mojej twarzy raz na zawsze schodzi wreszcie fałszywy uśmiech.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!
Zgodnie z obietnicą, dzisiaj pojawia się kolejny oneshot. Wiem, że miał być o 16, ale mój Internet od kilku dni jest na mnie obrażony i nie działa, a jak już działa, to przez pół godziny wczytuje mi się jedna strona...
Nieważne, możecie napisać, jak podobała Wam się ta jednorazówka oraz grafika do niej dołączona. Następna jednorazówka pojawi się prawdopodobnie za miesiąc, a nowy rozdział już za tydzień.
Do następnego!

2 komentarze:

  1. No dobra, takiej formy się nie spodziewałam. Jednocześnie zdałam sobie sprawę, jak szybko leci czas. Wydaje mi się, że całkiem niedawno oglądałam po raz kolejny ten sam odcinek, a prawda jest taka, że od formatowania dysku kilka miesięcy temu nie wgrałam ich z powrotem do komputera. Może najwyższy czas to zrobić?
    Nie do końca rozumiem o co chodzi z jednym momentem, ale widzę, że to jest o związku, który się rozpadał kawałek po kawałeczku. Ta... żadne odkrycie. Co jednak nie zmienia faktu, że nie potrafię jej skomentować. Mimo, że jest super.
    A mój Internet ma podobnie, więc znam ten ból. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D