Rozdział 64



ROZDZIAŁ 64
NEXT DAY
*per. Carlosa*
Otworzyłem powoli oczy i spojrzałem na zegar, wiszący na ścianie nad łóżkiem. Była 6:30 rano, czyli wychodzi na to, że spałem tylko dwie godziny. Świetnie (wyczujcie ten sarkazm). Najgorsze jest to, że chce mi się spać, ale wiem, że już nie zasnę. Boże! I po co mi było zakochiwanie się?! No po co?!
Westchnąłem, po czym wstałem, w miarę się ogarnąłem i poszedłem zrobić sobie kawę na rozbudzenie. Ledwo patrzyłem na oczy i kilka razy prawie się wywaliłem, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Za każdym razem czegoś się przytrzymywałem, ale było naprawdę blisko upadku.
Po zejściu na dół poszedłem do kuchni i szybko zrobiłem sobie kawę, po czym zacząłem ją pić. Po kilku minutach mój organizm zaczął się rozbudzać, ale nadal byłem padnięty. Usiadłem na krześle, popijając gorący napój. Po chwili ktoś wszedł do kuchni spojrzałem na tę osobę. Była to Agata. Uśmiechnąłem się do niej lekko, co odwzajemniła. Podeszła do szafki, omijając mnie. Zaczęła robić sobie kakao. Podczas tej czynności zorientowała się, że leży ono na najwyższej półce, a ona niestety była niziutka. Zaczęła stawać na palcach i wyciągać rękę najwyżej, jak umiała. Zaśmiałem się pod nosem, po czym wstałem, stanąłem za nią i podałem jej produkt.
- Dzięki. – uśmiechnęła się do mnie, lekko zawstydzona.
- Do usług. – zaśmiałem się i ponownie usiadłem na krześle. Upiłem łyk kawy, patrząc w blat stołu. Po chwili usłyszałem ciche westchnienie Agi. Spojrzałem na nią. Siłowała się z jeszcze jedną paczuszką kakao. Podszedłem i jej pomogłem.
- Jeszcze raz dziękuję. – usłyszałem.
- Nie ma za co. Tak właściwie, po co Ci dwie paczki kakao? – spytałem zaciekawiony.
- Julka prosiła, żebym zrobiła też jej. – zaśmiała się.
- Trzeba było powiedzieć od razu. – odwzajemniłem.
- Myślałam, że sama dam radę. Dopiero teraz zauważyłam, jaka jestem niska. Jestem niższa od Ciebie, a to jest wyczyn.
- Ej! – oburzyłem się na żarty.
- No co? Mówię jak jest. Nie możesz fochać się o prawdę. – powiedziała, uśmiechając się.
- Oj, wiem, wiem. Ale serio jesteś niziutka. – stwierdziłem po chwili.
- Nie denerwuj mnie nawet! – zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że rozmawiamy ze sobą sam na sam chyba po raz pierwszy od przyjazdu dziewczyn do Los Angeles.
Po kilkuminutowej rozmowie, Agata wróciła do swojego pokoju. Patrzyłem za nią, dopóki nie weszła do pomieszczenia. Chciałem, żeby takie sytuacje powtarzały się częściej. Żebyśmy częściej ze sobą rozmawiali, częściej się śmiali. Chciałem się do niej zbliżyć, lepiej ją poznać. W tamtym momencie, nie wiedziałem o niej praktycznie nic, co było strasznie dołujące, zważywszy na to, jak bardzo mi się podobała.
Po kilku minutach bezczynnego wpatrywania się w drzwi od sypialni Agaty, poszedłem do swojego królestwa, gdzie spędziłem resztę dnia, odsypiając noc.
_____________________________________________________________

Hej!
Jak widzicie, zgodnie ze środową obietnicą, wstawiam dzisiaj rozdział. Chciałabym przy okazji odnieść się do notki, która pojawiła się właśnie w środę oraz do komentarzy spod niej.
Drogi Anonimku, zdaję sobie sprawę z tego, że nowa seria, to nowe obowiązki i obiecuję, że jeszcze przemyślę, zanim wprowadzę w życie mój pomysł, ponieważ rzeczywiście, regularnie komentuje tylko Marta i czasami Ty. Jednakże dziękuję za wyrażenie swojej opinii i poniekąd pomoc w podjęciu odpowiedniej decyzji.
Droga Marto, rzeczywiście troszeczkę źle to ujęłam. W żadnym wypadku nie chodziło mi o to, aby ludzie pisali mi, co mam myśleć. Chodziło bardziej o to, aby pisali, o czym mam pomyśleć. W notce wyraziłabym swoją opinię oraz omówiła dany temat ze swojej perspektywy. Co do alternatywy, jaką miałoby być odpowiadanie na komentarze, byłoby to fajne, ale jak już wspomniał Anonimek, tylko Ty komentujesz moje notki, więc myślę, że na dłuższą metę takie coś nie wypaliłoby. Jednakże jeśli masz jeszcze jakieś alternatywy, napisz o nich w komentarzu, a ja chętnie się nad nimi zastanowię. I tak, pamiętam o Twoim blogu. Czytam go regularnie na telefonie, a jak już kiedyś wspominałam, nie lubię komentować z telefonu. Obiecuję, że jak tylko znajdę chwilkę czasu, wszystko skomentuję.
A co do projektu, o którym wspomniałam w środę, pojawi się o nim osobna notka. Być może już jutro, jednakże nie obiecuję.
To by było na tyle. Dziękuję, jeśli doczytaliście to wszystko do końca. Następny rozdział pojawi się w niedzielę.
Do następnego.
Bay ;******************

Nowa seria?!



Hej Kochani!
Bardzo Was przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało, ale miałam strasznie dużo nauki, byłam przeziębiona i zwyczajnie nie miałam siły, żeby coś napisać oraz przygotowywałam dla Was specjalny projekt, o którym więcej napiszę niebawem.
 Jednakże leżąc w domu z gorączką, myślałam jak wynagrodzić Wam moją nieobecność i w końcu, wymyśliłam.
Jak wiecie, rozdziały będą się pojawiały co dwa dni, więc dni, w których teoretycznie na blogu nie powinno być nowych notek, będzie pojawiała się nowa seria. Seria ta będzie nosiła tytuł „Przemyślenia”. Jak sama nazwa wskazuje, będą to moje przemyślenia na tematy, które napiszecie mi w komentarzach.
Mam nadzieję, że takie coś przypadnie Wam do gustu i będziecie dawać dużo pomysłów na nowe przemyślenia.
Co do rozdziału, pojawi się on najprawdopodobniej w piątek.
Do następnego.
Bay ;***************

Rozdział 63



ROZDZIAŁ  63
NEXT DAY
*per. Agaty*
Obudziłam się około 12 p.m. i od razu stwierdziłam, że jestem niewyspana. Niektórzy z Was powiedzą, że jestem leniem i ciągle tylko bym spała, ale to nieprawda. Byłam niewyspana, ponieważ od kilku dni spałam tylko po 3-4 godziny. W nocy nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok i myślałam o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Mój mózg nie dawał mi spokoju. Zwykle zasypiałam dopiero o świcie. Nie było to dobre, ale nie mogłam nic na to poradzić.
Cicho westchnęłam, po czym wstałam. W samej pidżamie poszłam do kuchni. Wychodząc z pokoju minęłam się z Carlosem, który szedł do swojego królestwa. Kiedy go zobaczyłam, posmutniałam. Nadal byłam w nim zakochana, ale nie wiem nawet, kiedy ostatnio rozmawialiśmy. Nigdy nie było na to czasu. Chociaż mieszkaliśmy pod jednym dachem, zawsze się mijaliśmy. Owszem, widzieliśmy się podczas posiłków, ale wtedy byliśmy z resztą gromadki. Nie mogliśmy porozmawiać w cztery oczy. Marzyłam o tym, żeby było jak wtedy w Polsce. Żebyśmy zamienili ze sobą przynajmniej kilka słów sam na sam. Bez dziewczyn i bez reszty zespołu.
Inna dziewczyna poszłaby do niego i zaczęła rozmowę, ale ja nie chciałam mu się narzucać. Wiedziałam, że jeśli będzie chciał, sam się odezwie. Widocznie nie chciał. Nie miałam mu tego za złe, ale nie ukrywam, że było mi przykro. Kiedy się zaprzyjaźniliśmy, miałam cichą nadzieję, że wyniknie z tego coś więcej. Jak widać, grubo się myliłam, bo teraz nawet nie wiem czy jesteśmy jeszcze przyjaciółmi, czy może już tylko współlokatorami. To bolało. Bardzo bolało. Jeszcze nigdy nie zależało mi na nikim tak bardzo, jak na Carlosie. Szkoda tylko, że on o tym nie wiedział. Tak, zdaję sobie sprawę, że to moja wina, bo mu o tym nie powiedziałam, ale zwyczajnie się boję. Boje się reakcji Losa na moje słowa. Boję się, że zakończy naszą… przyjaźń? Znajomość? Nie mam pojęcia, jak to nazwać, ale nie chcę końca tej relacji.
Podczas tych rozmyślań zdążyłam zjeść śniadanie i wrócić do swojego pokoju. Tym razem jednak, nikogo nie spotkałam, co było mi nawet na rękę. Pytacie dlaczego? Już Wam mówię. Ano dlatego, że nie miałam zbyt wesołej miny, a gdybym wpadała na którąś z dziewczyn, od razu zaczęłyby się pytania typu: „Co się stało?”, „Czy wszystko dobrze?”, „Dlaczego jestem smutna?” itp. Dziewczyny nie dałyby mi spokoju, dopóki nie odpowiedziałabym im na wszystkie pytania, a nie miałam zbytniej ochoty dyskutować na ten temat.
Po wejściu do pokoju, położyłam się na łóżku, włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam słuchać muzyki. Podczas tej czynności, zasnęłam.
___________________________________________________________

Hej!
Przepraszam, że rozdział dodałam po tak długiej przerwie i jest taki krótki, ale przez szkołę nie mam zupełnie na nic czasu. Obiecuję jednak, że następny rozdział (który pojawi się za dwa dni) będzie dłuższy.
Do następnego.
Bay ;***********************

Rozdział 62



ROZDZIAŁ 62
NEXT DAY
*per. Julki*
Obudziłam się około 9 a.m. Tak, jak obiecałam Patrycji, wstałam, po czym ogarnęłam się i zeszłam na dół. Chciałam zapomnieć o tej całej sytuacji i żyć tak, jak wcześniej. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale musiałam prędzej czy później się z tego otrząsnąć. Nie mogłam cały czas się tym przejmować. To musiało się kiedyś skończyć. Na razie postanowiłam, że zrobię sobie przerwę od Internetu. Nie będę wchodziła na Facebooka, Twittera, Instagrama, Snapchata ani tym podobne portale społecznościowe. Przynajmniej do czasu, kiedy cała sprawa nie ucichnie. Tak, byłam tchórzem, ale nie wstydziłam się tego. Przecież strach nie jest niczym złym. Każdy z nas w pewnym etapie życia go doświadcza. Nawet, jeśli się do tego nie przyznaje. Nie ma ludzi odpornych na strach. Nawet, gdyby bardzo tego chcieli, zawsze będą się czegoś bać.
Podczas tych rozmyślań, zdążyłam zejść na dół i kątem oka zauważyć, że nikogo tam nie ma. Zdziwiło mnie to, ale nie zastanawiałam się nad tym zbyt długo. Szybko poszłam do kuchni, po czym zrobiłam sobie śniadanie i zjadłam je. Wróciłam do salonu i włączyłam telewizor. Leciały „Pingwiny z Madagaskaru”, więc z chęcią je obejrzałam. Kiedy się skończyły, wróciłam do pokoju. Wzięłam do ręki telefon i napisałam do Jadzi.


Nie otrzymałam odpowiedzi, ale nie było mi przykro. Szybko wykasowałam numer blondynki z telefonu i odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej ten etap mam już za sobą. Wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej.

*per. Henry’ego*
Leżałem w pokoju ze słuchawkami na uszach i rozmyślałem o tym, co stało się przez te kilka dni. Nie martwiłem się już jednak o Julkę, bo Patrycja powiedziała mi o jej wczorajszym postanowieniu, a dzisiaj widziałem na własne oczy, jak wraca do życia. Cieszyłem się z tego, bo nie mogłem znieść jej łez. Bolało mnie to, że dzieje jej się krzywda, a ja nie mogę nic na to nie poradzić. Ponadto coraz częściej chciałem z nią być. Przytulać ją, całować i pocieszać. Po prostu być przy niej. Wiedziałem jednak, że nie jest to możliwe, bo ona traktowała mnie tylko jak kumpla. Nieraz chciałem wyznać jej swoje uczucia, ale za każdym razem tchórzyłem. Bałem się, że jeśli się dowie, nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego, a wtedy ją stracę. Nie chciałem tego. Za bardzo mi na niej zależało. Miałem jednak świadomość, że w każdej chwili może kogoś poznać i zakochać się, a wtedy nie miałbym już żadnych szans. Cały czas zastanawiałem się, jak powiedzieć Julce, co do niej czuję. Najpierw jednak chciałem, aby sprawa z jej byłą przyjaciółką trochę się uspokoiła. Na razie będę zachowywał się tak, jak zawsze. Mam tylko nadzieję, że kiedyś zdobędę się na odwagę i powiem Julce wszystko, co leży mi na sercu.
____________________________________________________________

Hej!
Tak, jak obiecałam, dzisiaj pojawia się rozdział. Nie będę się rozpisywać, bo raczej wszystko wiecie. Jedyne, o co chcę poprosić to, abyście przeczytali notkę sprzed kilku godzin i zagłosowali w ankiecie, bo to dla mnie bardzo ważne.
PYTANIE DO ROZDZIAŁU:
W jaki sposób, Waszym zdaniem, Henry wyzna Julce miłość i kiedy to nastąpi?
NAGRODA:
Kolaż z całym zespołem.
Do następnego.
Bay ;************************