ROZDZIAŁ 60
W TYM SAMYM
CZASIE
*per. Jadzi*
Siedziałam właśnie w salonie, oglądając film, kiedy dostałam SMS-a. Spojrzałam, kto napisał. Okazało się, że była to wiadomość od mojej „przyjaciółki” Julki. Z ciekawości sprawdziłam, co napisała, po czym odpisałam jej wściekła. Jeśli myślała, że po tym, co zrobiła, nadal będziemy się przyjaźnić, to grubo się myliła! Wyjechała bez słowa i jeszcze miała czelność prosić mnie o pomoc! Za kogo ona się uważała?! Za pępek świata?!
Zresztą, nawet dobrze, że tak się stało. Od dawna chciałam zakończyć tę „przyjaźń”. Krajewska była naiwna. Myślała, że naprawdę się przyjaźnimy, podczas gdy ja potrzebowałam tylko kogoś, przy kim wypadnę lepiej i kto jest w miarę rozgarnięty, aby mi doradzić. Nieraz szatynka chciała mi się z czegoś zwierzyć, ale od razu jej przerywałam. Miałam dość własnych zmartwień, żeby wysłuchiwać jej „problemików”. Nasza znajomość polegała na tym, że ja się jej zwierzam, a ona doradza mi, chwali mnie (na przykład jak byłyśmy na zakupach) i wszędzie ze mną chodzi, żebym wypadła dobrze na jej tle w oczach innych ludzi, a zwłaszcza chłopaków. Właściwie, jakby tak pomyśleć, to przy takim brzydkim kaczątku, każdy wypadłby świetnie, a zwłaszcza ja.
W pewnym momencie rozmyślań, postanowiłam dodać na FB post, w którym „poskarżę się” na Julię. W końcu, trzeba poudawać ofiarę, żeby ludzie znienawidzili ją, a zaczęli wspierać mnie. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Dodałam post i oznaczyłam w nich Krajewską. Już po chwili posypały się współczujące komentarze. Uświadomiłam sobie wtedy, że ludzie są naiwni. Uwierzą, cokolwiek powiesz lub napiszesz.
Zaśmiałam się cicho pod nosem. Już nie mogłam się doczekać roku szkolnego. Ta ciamajda nie będzie miała tu nikogo, za to ja będę miała przyjaciół na pęczki. Wyobrażam sobie jej minę, jak uświadomi sobie, że została kompletnie sama. Podobno jej siostra zostaje na stałe za granicą, więc nawet ją straci. Dobrze jej tak. Nie chciała mi pomagać i zostawiła mnie? Niech cierpi. Zasłużyła sobie. Nikt nie będzie jej współczuł. Każdy będzie trzymał moją stronę. Już nie mogę doczekać się szkoły.
*per. Jadzi*
Siedziałam właśnie w salonie, oglądając film, kiedy dostałam SMS-a. Spojrzałam, kto napisał. Okazało się, że była to wiadomość od mojej „przyjaciółki” Julki. Z ciekawości sprawdziłam, co napisała, po czym odpisałam jej wściekła. Jeśli myślała, że po tym, co zrobiła, nadal będziemy się przyjaźnić, to grubo się myliła! Wyjechała bez słowa i jeszcze miała czelność prosić mnie o pomoc! Za kogo ona się uważała?! Za pępek świata?!
Zresztą, nawet dobrze, że tak się stało. Od dawna chciałam zakończyć tę „przyjaźń”. Krajewska była naiwna. Myślała, że naprawdę się przyjaźnimy, podczas gdy ja potrzebowałam tylko kogoś, przy kim wypadnę lepiej i kto jest w miarę rozgarnięty, aby mi doradzić. Nieraz szatynka chciała mi się z czegoś zwierzyć, ale od razu jej przerywałam. Miałam dość własnych zmartwień, żeby wysłuchiwać jej „problemików”. Nasza znajomość polegała na tym, że ja się jej zwierzam, a ona doradza mi, chwali mnie (na przykład jak byłyśmy na zakupach) i wszędzie ze mną chodzi, żebym wypadła dobrze na jej tle w oczach innych ludzi, a zwłaszcza chłopaków. Właściwie, jakby tak pomyśleć, to przy takim brzydkim kaczątku, każdy wypadłby świetnie, a zwłaszcza ja.
W pewnym momencie rozmyślań, postanowiłam dodać na FB post, w którym „poskarżę się” na Julię. W końcu, trzeba poudawać ofiarę, żeby ludzie znienawidzili ją, a zaczęli wspierać mnie. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Dodałam post i oznaczyłam w nich Krajewską. Już po chwili posypały się współczujące komentarze. Uświadomiłam sobie wtedy, że ludzie są naiwni. Uwierzą, cokolwiek powiesz lub napiszesz.
Zaśmiałam się cicho pod nosem. Już nie mogłam się doczekać roku szkolnego. Ta ciamajda nie będzie miała tu nikogo, za to ja będę miała przyjaciół na pęczki. Wyobrażam sobie jej minę, jak uświadomi sobie, że została kompletnie sama. Podobno jej siostra zostaje na stałe za granicą, więc nawet ją straci. Dobrze jej tak. Nie chciała mi pomagać i zostawiła mnie? Niech cierpi. Zasłużyła sobie. Nikt nie będzie jej współczuł. Każdy będzie trzymał moją stronę. Już nie mogę doczekać się szkoły.
*per. Henry’ego*
Obudziłem się dość wcześnie, bo o 9 am. Powoli wstałem, po czym poszedłem do łazienki i ogarnąłem się. Następnie poszedłem do kuchni, aby coś zjeść, bo byłem naprawdę głodny. Zrobiłem sobie talerz kanapek oraz herbatę i poszedłem do pokoju. Usiadłem na łóżku, po czym wziąłem do ręki telefon i wszedłem na Facebook’a. Jak zwykle, nie było tam nic ciekawego, więc wszedłem na YouTube i zjadłem posiłek, oglądając filmiki. Oczywiście miałem na uszach słuchawki, aby nie obudzić reszty domowników.
Po zjedzeniu śniadania, ściągnąłem słuchawki i wtedy usłyszałem cichy płacz, dobiegający z pokoju Julki. Zdziwiłem się, ponieważ myślałem, że wszyscy jeszcze śpią. Wstałem i poszedłem pod drzwi, prowadzące do królestwa mojej przyjaciółki. Kiedy zapukałem, płacz ucichł. Tak jakby Julia próbowała udawać, że się przesłyszałem, a ona spokojnie śpi. Po chwili jednak, otworzyła i zobaczyłem jej zapłakaną twarz.
Czym prędzej wszedłem do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Usiadłem z młodszą Krajewską na jej łóżku. Siedzieliśmy w ciszy. Po kilku minutach jednak, moja wrodzona ciekawość dała o sobie znać i zapytałem:
- Dlaczego płakałaś? – niestety, nie uzyskałem odpowiedzi. Byłem naprawdę ciekaw, co się stało, więc ponowiłem pytanie. Dopiero wtedy moja BFF zaczęła mi się zwierzać. Opowiedziała, co zrobiła swojej byłej przyjaciółce i o poście na Facebook’u. Nie mogłem uwierzyć w to, że ludzie są tak podli. Owszem, Julia popełniła ogromny błąd, ale to nie powód, aby nastawiać wszystkich przeciwko niej. Przecież to była sprawa jej i tamtej dziewczyny, a nie ludzi z ich klasy. Zanim powiedziała mi o tym poście, myślałem, że jest jeszcze szansa, aby uratować ich przyjaźń. Wierzyłem, że zwykła rozmowa, w której wszystko by sobie wyjaśniły, załatwiłaby sprawę, ale gdy usłyszałem o facebook’owym incydencie, od razu przestałem w to wierzyć. To było po prostu podłe.
Niewiele myśląc, przytuliłem Julkę, a ona zaczęła się wypłakiwać. Wiedziałem, że jest jej to teraz potrzebne.
- Julka? Wiesz, że musisz powiedzieć o tym Patrycji, prawda? – zapytałem, kiedy trochę się uspokoiła.
- Nie. To była moja wina. Gdybym powiedziała o moim wyjeździe…
- Ale to nie jest powód, żeby robić takie rzeczy! – przerwałem jej.
- Wiem to, ale wiem też, że popełniłam błąd i muszę ponieść jego konsekwencje.
- Dobrze, ale to nie usprawiedliwia tego, co zrobiła ta cała Jadzia.
- Zrobiła to w przypływie złości i smutku. – Julia cały czas ślepo broniła dziewczyny.
- Nawet jeśli, to nie miała prawa wyciągać Waszych brudów na forum. – próbowałem przemówić szatynce do rozsądku.
- Musiała się komuś wygadać. – stwierdziła, a ja nie wytrzymałem.
- Wiesz co? Pogadamy, jak jeszcze raz to wszystko przemyślisz, bo na razie nie mamy o czym rozmawiać. – powiedziałem i wyszedłem. Wiem, że może nie zrobiłem dobrze, ale nie mogłem słuchać, jak Julka broni jej byłej przyjaciółki.
Resztę dnia spędziłem w pokoju, zastanawiając się, w jaki sposób mogę pomóc mojej BFF.
________________________________________________________________
Hejo!
Jak widzicie, jest już kolejny rozdział, a w nim perspektywa Jadzi. Do tej pory nie wierzę, że jednak to napisałam. Myślałam, że nie zabraknie mi weny, ale na szczęście, wraz z rozpoczęciem pisania, przypłynęło jej jeszcze więcej.
Koniecznie napiszcie w komentarzu, co wcześniej myśleliście o Jadzi, a co myślicie o niej po przeczytaniu tego rozdziału.
Dodatkowo mam ogłoszenie. Jak wiecie, zaczął się już rok szkolny. Jeśli chcecie, na pocieszenie, możemy zrobić niedługo maraton rozdziałów. Dodałam na ten temat ankietę, więc możecie głosować. Jeżeli będzie sporo głosów na „Tak”, ustalimy, kiedy zrobimy ten maraton.
Zachęcam do wyrażania swojej opinii w komentarzu. Nie musicie być nawet zarejestrowani, możecie komentować anonimowo. Dla Was jest to tylko kilka minut, a dla mnie dodatkowa motywacja do dalszego pisania.
Nowy rozdział pojawi się za dwa dni!
Do następnego.
Bay ;******************
Jak widzicie, jest już kolejny rozdział, a w nim perspektywa Jadzi. Do tej pory nie wierzę, że jednak to napisałam. Myślałam, że nie zabraknie mi weny, ale na szczęście, wraz z rozpoczęciem pisania, przypłynęło jej jeszcze więcej.
Koniecznie napiszcie w komentarzu, co wcześniej myśleliście o Jadzi, a co myślicie o niej po przeczytaniu tego rozdziału.
Dodatkowo mam ogłoszenie. Jak wiecie, zaczął się już rok szkolny. Jeśli chcecie, na pocieszenie, możemy zrobić niedługo maraton rozdziałów. Dodałam na ten temat ankietę, więc możecie głosować. Jeżeli będzie sporo głosów na „Tak”, ustalimy, kiedy zrobimy ten maraton.
Zachęcam do wyrażania swojej opinii w komentarzu. Nie musicie być nawet zarejestrowani, możecie komentować anonimowo. Dla Was jest to tylko kilka minut, a dla mnie dodatkowa motywacja do dalszego pisania.
Nowy rozdział pojawi się za dwa dni!
Do następnego.
Bay ;******************
Czyli to zwykła pozerka. jak by nie było... Julka i tak źle dobiera sobie przyjaciół. Może Henry jest w porządku, ale na pewno nie zna się na ludziach. To nie zmienia faktu, że powinna jej powiedzieć, albo napisać, że wyjeżdża. Możliwe, że te dwie nigdy tak na prawdę się nie przyjaźniły. jestem tylko ciekawa, co tak na prawdę Jadzia z tego ma.
OdpowiedzUsuńZ resztą, po co Julce przychylność ludzi z klasy, kiedy ma kogoś takiego jak Henry?
Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
Oj, coś długie te Twoje dwa dni.
OdpowiedzUsuń