ROZDZIAŁ 109
*per. Julii*
Siedzę w sali językowej, starając się słuchać nauczyciela, ale w przeciwieństwie do Lilly siedzącej obok mnie niezbyt mi to wychodzi. Moje myśli cały czas krążą wokół Jake'a i powodu, dla którego będzie lepiej, żebym się z nim nie zadawała. Chcę już dowiedzieć się, o co chodzi, ale wiem, że muszę czekać. Co kilka sekund spoglądam ze zniecierpliwieniem na zegar wiszący nad tablicą, modląc się o koniec lekcji.
Wreszcie, po męczących czterdziestu pięciu minutach słyszę dzwonek na przerwę, więc czym prędzej pakuję książki do torby i wraz z Lilly wychodzę z sali. Ona jednak chyba nie ma zamiaru powiedzieć mi, o co chodzi z rzekomym złym zachowaniem Jake'a, bo pod kolejną salę idziemy w całkowitym milczeniu i nie zapowiada się na to, żeby dziewczyna się odezwała.
- Dobra, powiesz mi wreszcie, o co chodzi? - nie wytrzymuję w końcu. - Miałaś powiedzieć mi, czemu mam nie zadawać się z Jakiem?
- Naprawdę jest Ci to potrzebne? - wzdycha blondynka, nie mając raczej ochoty mi tego wyjaśniać.
- Nie będę unikać go bez powodu, więc tak, jest mi to potrzebne. - mówię i patrzę na nią wyczekująco.
- Dobra, jak sobie chcesz, chodź. - niebieskooka omija mnie, zmierzając w tylko jej znanym kierunku, więc podążam za nią, coraz mniej z tego wszystkiego rozumiejąc.
Kilka minut później wchodzimy na teren podstawówki, starając się ominąć biegające po całym korytarzu dzieci. Trochę nie rozumiem, jaki związek ma podstawówka z Jakiem, ale nie wnikam i dalej daję się prowadzić gdzieś Lilly.
W pewnym momencie dziewczyna staje na zakręcie, nie pokonując go. Za ścianą słychać jakby czyjś płacz, więc dziewczyna każe mi lekko wychylić się zza ściany, żebym mogła zobaczyć, co się dzieje. Robię to zdziwiona i z przerażeniem dostrzegam, jak Jake trzyma w powietrzu jakieś dziecko, potrząsając nim. Maluch płacze, wołając o pomoc, ale nikt nie reaguje, pomimo że na korytarzu jest wielu uczniów. Chowam się z powrotem za ścianę i przenoszę zszokowany wzrok na blondynkę.
- Jake prześladuje uczniów? - pytam, domyślając się, że to nie pierwszy raz, kiedy chłopak się tak zachowuje.
- Niestety tak i niestety głównie dzieciaki z podstawówki. Wiesz, boją się go, bo jest starszy, a on dzięki temu ma nad nimi całkowitą władzę. - wyjaśnia, a ja czuję, że robi mi się słabo.
- No dobra, ale dlaczego nikt nie reaguje? Dlaczego nikt nie pobiegnie po jakiegoś nauczyciela? Dlaczego nie zrobią z tym porządku?
- Boją się go, rozumiesz? Dlatego nic nie robią. Wiedzą, że zemściłby się. Poza tym, nauczyciele nawet by nie zareagowali. Chcą go jakkolwiek przepchnąć przez gimnazjum, żeby mieć już z nim spokój. - twierdzi, szokując mnie jeszcze bardziej. Próbuję poukładać sobie to wszystko w głowie, kiedy nagle daje się słyszeć krzyk dziecka, a zaraz potem huk. Przerażona wybiegam zza ściany, gdzie Jake zaczyna kopać leżącego na ziemi malca. Niewiele myśląc podbiegam do nich, nie zważając na protesty wystraszonej Lilly. Z całą siłą popycham Jake'a w bok, a ten przez niespodziewany atak na niego traci równowagę i upada na podłogę. Wraz z upadkiem chłopaka wszyscy uczniowie zamierają, a na korytarzu robi się kompletnie cicho. Wszyscy patrzą na to zszokowani, a ja kucam obok ofiary Jake'a. Chłopiec jest zapłakany i przerażony, więc pomagam mu wstać, po czym idę z nim do pielęgniarki, kompletnie olewając fakt, że coś mogło stać się po upadku mojemu rówieśnikowi.
______________________________________________________________
Hej!
Tak, jak obiecałam, wracam na bloga wraz z rozdziałami i seriami. Powiem Wam, że strasznie tęskniłam za pisaniem i blogowaniem, ale nie będę się teraz na ten temat rozpisywać, bo notka wyjdzie dłuższa niż rozdział. Powiem jeszcze tylko, że pierwsza w tym roku recenzja powinna pojawić się jakoś w przyszłym tygodniu, a potem ustalimy, co ile będą pojawiać się posty z tej serii.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Maria, jestem na Wattpadzie, jednak na razie nic tam nie dodaję i nie wiem niestety, kiedy się to zmieni, ale jeśli się zmieni, na pewno napiszę o tym na blogu.
Marta, szczerze Ci powiem, że ja też nie mogę się przyzwyczaić, że zrobiłam z Parkera Jake'a i często, kiedy piszę pomysły na kolejne rozdziały kompie, albo w specjalnym zeszycie nadal piszę "Parker", zamiast "Jake", więc nie jesteś sama.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
Siedzę w sali językowej, starając się słuchać nauczyciela, ale w przeciwieństwie do Lilly siedzącej obok mnie niezbyt mi to wychodzi. Moje myśli cały czas krążą wokół Jake'a i powodu, dla którego będzie lepiej, żebym się z nim nie zadawała. Chcę już dowiedzieć się, o co chodzi, ale wiem, że muszę czekać. Co kilka sekund spoglądam ze zniecierpliwieniem na zegar wiszący nad tablicą, modląc się o koniec lekcji.
Wreszcie, po męczących czterdziestu pięciu minutach słyszę dzwonek na przerwę, więc czym prędzej pakuję książki do torby i wraz z Lilly wychodzę z sali. Ona jednak chyba nie ma zamiaru powiedzieć mi, o co chodzi z rzekomym złym zachowaniem Jake'a, bo pod kolejną salę idziemy w całkowitym milczeniu i nie zapowiada się na to, żeby dziewczyna się odezwała.
- Dobra, powiesz mi wreszcie, o co chodzi? - nie wytrzymuję w końcu. - Miałaś powiedzieć mi, czemu mam nie zadawać się z Jakiem?
- Naprawdę jest Ci to potrzebne? - wzdycha blondynka, nie mając raczej ochoty mi tego wyjaśniać.
- Nie będę unikać go bez powodu, więc tak, jest mi to potrzebne. - mówię i patrzę na nią wyczekująco.
- Dobra, jak sobie chcesz, chodź. - niebieskooka omija mnie, zmierzając w tylko jej znanym kierunku, więc podążam za nią, coraz mniej z tego wszystkiego rozumiejąc.
Kilka minut później wchodzimy na teren podstawówki, starając się ominąć biegające po całym korytarzu dzieci. Trochę nie rozumiem, jaki związek ma podstawówka z Jakiem, ale nie wnikam i dalej daję się prowadzić gdzieś Lilly.
W pewnym momencie dziewczyna staje na zakręcie, nie pokonując go. Za ścianą słychać jakby czyjś płacz, więc dziewczyna każe mi lekko wychylić się zza ściany, żebym mogła zobaczyć, co się dzieje. Robię to zdziwiona i z przerażeniem dostrzegam, jak Jake trzyma w powietrzu jakieś dziecko, potrząsając nim. Maluch płacze, wołając o pomoc, ale nikt nie reaguje, pomimo że na korytarzu jest wielu uczniów. Chowam się z powrotem za ścianę i przenoszę zszokowany wzrok na blondynkę.
- Jake prześladuje uczniów? - pytam, domyślając się, że to nie pierwszy raz, kiedy chłopak się tak zachowuje.
- Niestety tak i niestety głównie dzieciaki z podstawówki. Wiesz, boją się go, bo jest starszy, a on dzięki temu ma nad nimi całkowitą władzę. - wyjaśnia, a ja czuję, że robi mi się słabo.
- No dobra, ale dlaczego nikt nie reaguje? Dlaczego nikt nie pobiegnie po jakiegoś nauczyciela? Dlaczego nie zrobią z tym porządku?
- Boją się go, rozumiesz? Dlatego nic nie robią. Wiedzą, że zemściłby się. Poza tym, nauczyciele nawet by nie zareagowali. Chcą go jakkolwiek przepchnąć przez gimnazjum, żeby mieć już z nim spokój. - twierdzi, szokując mnie jeszcze bardziej. Próbuję poukładać sobie to wszystko w głowie, kiedy nagle daje się słyszeć krzyk dziecka, a zaraz potem huk. Przerażona wybiegam zza ściany, gdzie Jake zaczyna kopać leżącego na ziemi malca. Niewiele myśląc podbiegam do nich, nie zważając na protesty wystraszonej Lilly. Z całą siłą popycham Jake'a w bok, a ten przez niespodziewany atak na niego traci równowagę i upada na podłogę. Wraz z upadkiem chłopaka wszyscy uczniowie zamierają, a na korytarzu robi się kompletnie cicho. Wszyscy patrzą na to zszokowani, a ja kucam obok ofiary Jake'a. Chłopiec jest zapłakany i przerażony, więc pomagam mu wstać, po czym idę z nim do pielęgniarki, kompletnie olewając fakt, że coś mogło stać się po upadku mojemu rówieśnikowi.
______________________________________________________________
Hej!
Tak, jak obiecałam, wracam na bloga wraz z rozdziałami i seriami. Powiem Wam, że strasznie tęskniłam za pisaniem i blogowaniem, ale nie będę się teraz na ten temat rozpisywać, bo notka wyjdzie dłuższa niż rozdział. Powiem jeszcze tylko, że pierwsza w tym roku recenzja powinna pojawić się jakoś w przyszłym tygodniu, a potem ustalimy, co ile będą pojawiać się posty z tej serii.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Maria, jestem na Wattpadzie, jednak na razie nic tam nie dodaję i nie wiem niestety, kiedy się to zmieni, ale jeśli się zmieni, na pewno napiszę o tym na blogu.
Marta, szczerze Ci powiem, że ja też nie mogę się przyzwyczaić, że zrobiłam z Parkera Jake'a i często, kiedy piszę pomysły na kolejne rozdziały kompie, albo w specjalnym zeszycie nadal piszę "Parker", zamiast "Jake", więc nie jesteś sama.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
No to może lepiej trochę poczekać. Jemu też Julka najwyraźniej wpadła w oko.
OdpowiedzUsuńPotrząsa jakimś dzieckiem? Co do...
Dobra, to w jakim wieku było to dziecko?
Dobra, nie wiem, co Ci się urodziło w tej Twojej głowie, ale zaczynasz mnie przerażać. A ja wiem, że Lilly nie jest nawet w połowie tak zwariowana, jak Kelly, więc już chyba zostawię ten wątek.
Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam! I lecę słuchać „Łowcy”.
Jejuuuu jak dobrze jest znaleźć coś nowego! Myślałam, że już wszyscy zapomnieli o BTR ale jak widać prawdziwi Fani są nadal! Jak dobrze, że nie jestem sama! Masz nową stałą czytelniczkę! Zapraszam do mnie, gdzie już niebawem pojawi się prolog :)
OdpowiedzUsuńwelcome-in-brutal-place.blogspot.com
Pozdrawiam!
Viv