Zwiastun

Hej!
Dzisiaj przychodzę do Was ze zwiastunem mojego nowego bloga. Pierwszy raz w życiu robiłam jakikolwiek zwiastun, więc bardzo przepraszam, jeśli są jakiekolwiek błędy, aczkolwiek mam nadzieję, że wyszedł całkiem dobrze i zachęci Was do wejścia na mojego nowego bloga już niebawem.
P.S. W komentarzu możecie napisać, co sądzicie o tym zwiastunie.
Do następnego.


Rozdział 71

ROZDZIAŁ 71
*per. Patrycji*
Jest 3:30 nad ranem, a ja nadal leżę z otwartymi oczami. Nie mogę zasnąć. Z lewej strony słyszę i czuję umiarkowany oddech Kendalla, który śpi już od dobrych paru godzin. Ja jednak nie potrafię. Wciąż myślę o wczorajszym SMS-ie. Co kilka minut wstaję i wyglądam ze strachem przez okno. Boję się, że ktoś tam jest. Że patrzy. Że obserwuje. Że robi zdjęcia. Kiedy ponownie się kładę, wtulam się w Kendalla. Chcę chociaż przez chwilę czuć, że jestem bezpieczna. Gdy tylko słyszę najmniejszy szelest, mój oddech gwałtownie przyspiesza, a serce próbuje wyrwać się z klatki piersiowej. Drżę ze strachu. Nie potrafię się uspokoić. Mam wrażenie, że ktoś na mnie patrzy, ale boję się odwrócić, aby przekonać się czy to prawda.

Kulę się, przykrywając po uszy kołdrą. Naciągam ją na twarz tak, że wystają mi tylko oczy, które i tak mam skierowane w stronę Kendalla, więc tak naprawdę widać mi tylko czubek głowy. Pociągam cicho nosem i zaciskam oczy, powstrzymując cisnące się na zewnątrz łzy. Nie pozwalam im wypłynąć. Nie chcę potem się tłumaczyć. Nie chcę, żeby pytał, czemu płakałam. Nie chcę, żeby wiedział, co się stało. Nie chcę, żeby się martwił. Chcę tylko, żeby było w porządku. Chcę, żeby było jak dawniej.
Słyszę zegar. Czwarta. Coraz bliżej pobudki Kendalla. Coraz mniej czasu, by zasnąć. Słyszę kroki pod drzwiami. Moje serce przyspiesza. Zaciskam mocniej oczy i modlę się, żeby to się już skończyło. Błagam, żeby wszystko wróciło do normy. Nasłuchuję. Dźwięki ustają. Ciszę mąci tylko ciche tykanie zegara. Normuję oddech i staram się rozluźnić. Chwilę potem wstaję i podchodzę do okna. Odchylam ostrożnie roletę i wyglądam. Słońce wznosi się ku niebu. Pod domem nikogo nie ma. Wracam do łózka. Kładę się i znowu próbuję zasnąć. Bezskutecznie. W mojej głowie kłębi się milion myśli i pytań, na które nie znam odpowiedzi. Wzdycham cicho i leżę. Nie wiem, jak długo.
Z transu wyrywa mnie budzik Kendalla. Zamykam oczy, udając sen. Nie chcę, żeby wiedział, że nie spałam. Nie chcę słyszeć żadnych pytań więcej. Nie chcę rozmawiać. Po chwili czuję jego usta na swoim czole. Uśmiecham się lekko, niby przez sen. Słyszę jak wstaje i idzie do łazienki. Kilka sekund później, ciszę zagłusza dźwięk prysznica. Wzdycham i obracam się na drugi bok. Otwieram oczy i patrzę wprost na, jeszcze zakryte roletą, okno. Słońce przebija się przez osłonę, a ja zaczynam czuć na twarzy ciepło, wywołane promieniami.
Wpatruję się ciągle w to samo miejsce, a w moim umyśle nadal kłębią się pytania. Między innymi kto zrobił to zdjęcie. Po co to zrobił? Dlaczego nie podszedł? Dlaczego woli być w ukryciu? Dlaczego mnie straszy? Czy to ktoś, kogo znam? A może ktoś zupełnie obcy? Czy kiedyś się ujawni? Czy wszystko wróci do normy? Czy pozwoli mi normalnie żyć? Czy odpuści? Tyle pytań i żadnej odpowiedzi.
Po jakimś czasie słyszę dźwięk otwieranych drzwi. Zamykam szybko oczy i powracam do udawania. Kendall krząta się po pokoju. Niedługo potem wychodzi z pomieszczenia, a ja walczę z nieustającym bólem głowy. Czuję, że odpływam. Nie kontroluję już niczego. Zasypiam.
______________________________________________________________

Hej!

Jak widzicie, zgodnie z obietnicą, wrzucam nowy rozdział. Jest on cały z perspektywy Patrycji i, po raz pierwszy, w czasie teraźniejszym. Dajcie znać czy wolicie rozdziały w tym czasie, czy może w czasie przeszłym, pisane jak wspomnienia.
Dzisiaj się nie rozpisuję. Chcę tylko jeszcze wspomnieć, że możecie odpowiedzieć na pytania kłębiące się w umyśle głównej bohaterki, według własnego uznania.
Co do następnego rozdziału, postaram się dodać go za dwa dni.
I to by było na tyle.

Do następnego. 

Wyjaśnienia


WYJAŚNIENIA
Hej!
Wiem, że bardzo dawno się tu nie odzywałam i bardzo Was za to przepraszam. W tym poście chciałabym poruszyć kilka ważnych tematów o blogu, z nadzieją, że ktoś jeszcze tu zagląda. Bez zbędnego przedłużania, zaczynajmy.
Rozpocznijmy może tę notkę od wyjaśnień. Nie dodawałam tak długo postów, ponieważ zwyczajnie nie miałam czasu. Wiem, że to brzmi banalnie, ale taka jest prawda. Mam teraz naprawdę dużo na głowie, ponieważ za niecały miesiąc mam egzaminy, a za dwa Bierzmowanie. Nauczyciele coraz bardziej nas cisną, chcąc zdążyć z materiałem do egzaminu. Praktycznie codziennie jest z czegoś kartkówka lub sprawdzian, do których, chcąc nie chcąc, trzeba się przygotować. Do tego dochodzi jeszcze mnóstwo prac domowych, zajęcia dodatkowe oraz cotygodniowe próby w Kościele, do których też trzeba się przygotować. Może w teorii brzmi to bardzo łatwo, ale w praktyce, jeśli ktoś chce się dobrze do wszystkiego przygotować (jak ja), to ma zawalone wszystkie dni robocze, od rana do nocy. W weekendy natomiast pracuję nad kilkoma projektami, z czego jednym jest nowy blog (do którego zaraz wrócimy). Tak więc, choćbym nie wiem jak chciała, nie wyrabiam się.
Teraz czas na kilka nowych informacji dotyczących bloga. Otóż, jako że w tym tygodniu jest sporo wycieczek, a co za tym idzie, nie mam większości zajęć, udało mi się napisać nowy rozdział, który pojawi się na blogu już jutro. Mam zamiar napisać też przynajmniej kilka rozdziałów na zapas, aby pojawiały się one w miarę regularnie. Ponadto prawdopodobnie w tym tygodniu pojawi się kolejny post z serii "Przemyślenia" oraz pierwsza notka z serii "Recenzje". Planuję także w najbliższej przyszłości zmienić szablon bloga oraz dodać zakładkę "Polecane", więc jeśli prowadzicie swojego bloga bądź znacie fajne blogi, które nadawałyby się do tej zakładki, możecie zostawić w komentarzu link.
A teraz, tak jak obiecałam w pierwszej części postu, wracamy do nowego bloga. Podam Wam teraz kilka ważnych dla niego dat oraz napiszę, co będzie zawierała fabuła. Otóż, tak jak pisałam w poprzednich postach, fabuła będzie bardzo podobna do fabuły "Odnalezionych po latach". Nowy blog będzie opowiadał o parze przyjaciół, która w dzieciństwie była zmuszona się rozdzielić. Opowiadanie będzie zawierało dużo tajemnic, zagadek, zawiłości oraz akcji. Nie będzie to jednak typowe love story. Oczywiście wątków miłosnych będzie sporo, aczkolwiek będą one proporcjonalne do wątków zawierających akcję. Za kilka dni postaram się dodać zwiastun, który przygotowuję. Opublikowanie bloga natomiast, nastąpi 12 kwietnia i od tej pory raz w tygodniu będzie dodawany kolejny rozdział. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie Wam do gustu i będziecie je czytać.
To by było chyba na tyle. I nie, nie dodaję tego postu, aby wyżalić się Wam jak to ja mam dużo zajęć i jak mało czasu, tylko po prostu chcę być z Wami szczera i wyjaśnić, jak sprawy stoją. Jeszcze raz przypominam, że jutro pojawi się nowy rozdział i lecę dalej pisać.
Do następnego.

Rozdział 70

ROZDZIAŁ 70
NEXT DAY
*per. Patrycji*
Obudziłam się wcześnie, bo około 8 a.m., w objęciach Kendalla. Nie chciało mi się wstawać, więc postanowiłam jeszcze trochę poleżeć, ale oczywiście ktoś musiał pokrzyżować moje plany. Tym kimś była Julka, która wysłała mi SMS-a z prośbą, żebym jak najszybciej do niej przyszła. Niechętnie wyplątałam się z objęć blondyna i podreptałam do pokoju mojej siostry. Zapukałam dwa razy i weszłam. Młoda siedziała na łóżku z laptopem na kolanach, a jej palce śmigały po klawiaturze. Wyraz twarzy szatynki nie wróżył zbyt dobrze. Miała zmarszczone brwi, zaciśnięte zęby i zawzięcie w oczach. Podeszłam do niej niepewnie i usiadłam obok, zaglądając w ekran laptopa. Okazało się, że moja siostra kłóci się na Facebookowym czacie ze swoją byłą przyjaciółką. Kłótnia była dość ostra zważywszy na słowa, których używała Jadzia. Westchnęłam cicho i zamknęłam mojej siostrze laptopa.
- Ej, co Ty robisz?! - krzyknęła oburzona.
- Po pierwsze nie krzycz, bo wszyscy jeszcze śpią, a po drugie nie trać czasu na głupie kłótnie. Lepiej mi powiedz, po co miałam przyjść. - poprosiłam.
- Chciałam, żebyś zobaczyła, co Jadźka wypisuje na mojej tablicy. - burknęła.
- Julka, odpuść. Po co się z nią kłóciłaś? Ona właśnie na to liczy. Liczy na Twoją złość. Proszę Cię, nie wdawaj się z nią w zbędne dyskusje, bo nie warto.
- To co mam zrobić? Patrzeć bezczynnie jak mnie oczernia?
- Nie Julka. Po prostu usuń ją ze znajomych, zablokuj i zgłoś do administracji Facebooka. - doradziłam jej.
- Może masz rację? Mogłam jej nie odpisywać. Pewnie wysyła teraz screeny swoim koleżaneczkom i śmieją się z mojej głupoty. - mruknęła smutna. Przytuliłam ją mocno do siebie. Chciałam, żeby wiedziała, że ma we mnie wsparcie.
- Mam pomysł. - oznajmiłam po chwili.
- Jaki? - spytała wyraźnie zaciekawiona, odrywając się ode mnie.
- Po obiedzie pójdziemy na lody i na zakupy. Co Ty na to?
- Ty i zakupy? Do tego sama mi to zaproponowałaś? Kim jesteś i co zrobiłaś z moją siostrą? - spytała z lekkim uśmiechem.
- Ej no, też czasem mogę tam pójść z własnej woli, wiesz? - zaśmiałam się.
- Tak, tak. Ty i zakupy z własnej woli. To do siebie nie pasuje, ale zgadzam się, bo taka okazja prawdopodobnie zdarzy się tylko ten jeden raz. - zachichotała.
- Jeszcze zobaczysz, na co mnie stać. - uśmiechnęłam się szatańsko, a ona udała przerażenie. Po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem. Cieszyłam się, że humor Julki poprawił się choć trochę. Musiałam dopilnować, żeby uśmiech pojawiał się na jej twarzy jak najczęściej i, żeby zapomniała o ostatnich przykrych wydarzeniach. Chciałam, aby była taka, jak w Polsce. Prawie zawsze uśmiechnięta i radosna.
Moje rozmyślania przerwało donośne burczenie naszych brzuchów. Uśmiechnęłyśmy się do siebie porozumiewawczo i poszłyśmy do kuchni, po czym zaczęłyśmy robić naleśniki. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów. W rezultacie podczas smażenia słodkich placków byłyśmy całe w mące. Po przygotowaniu poszłyśmy się przebrać. Kiedy wróciłyśmy do kuchni, posmarowałyśmy naleśniki Nutellą i zaczęłyśmy zajadać. Po skonsumowaniu kilku porcji, resztę włożyłyśmy do lodówki dla naszych przyjaciół i poszłyśmy oglądać telewizję.
Po około niecałej godzinie, usłyszałyśmy, że ktoś schodzi po schodach. Obie jak na zawołanie spojrzałyśmy w tamtą stronę i pomachałyśmy Adze. Odmachała nam i, ziewając, poszła do kuchni. Kilka minut później do kuchni zeszła się cała reszta lokatorów, która po zjedzeniu śniadania przyłączyła się do oglądania telewizji. Około 2 p.m. zamówiliśmy na obiad pizzę, bo nikomu nie chciało się robić obiadu. Po zjedzeniu posiłku, razem z Julką wzięłyśmy najważniejsze rzeczy, ubrałyśmy buty, oznajmiłyśmy naszym przyjaciołom, że wychodzimy i poszłyśmy.
Na samym początku skierowałyśmy się w stronę galerii handlowej, w której byłyśmy podczas pierwszych dni pobytu tutaj. Po wejściu do budynku, poszłyśmy do pierwszego sklepu na naszej drodze, aczkolwiek nie znalazłyśmy tam nic, co przypadłoby nam do gustu.
Chodziłyśmy po sklepach kilka godzin, podczas których Julka namówiła mnie na zakupienie dwóch bluz, trzech koszul i jednej pary spodni. Sama natomiast kupiła sobie dwie pary spodni, dwie spódniczki, trzy bluzki na ramiączkach i sukienkę. Mi też chciała wcisnąć coś "dziewczęcego", ale koniec końców nie udało się jej.
Po udanych zakupach poszłyśmy do parku na lody, tak jak wcześniej obiecałam młodej. Było już
dość późno, więc udałyśmy się w stronę domu, zajadając nasze zimne desery. Dotarłyśmy tam około 7 p.m. Byłam padnięta i, szczerze mówiąc, miałam wielką ochotę iść spać, ale musiałam jeszcze porozmawiać z Agatą. Szybko poszłam do pokoju odłożyć do torby z zakupami, po czym skierowałam się w stronę sypialni mojej przyjaciółki. Zapukałam do drzwi, a kiedy usłyszałam standardowe "Proszę", weszłam.
- Hej Aga. Masz chwilkę? - zapytałam.
- O, hej. Pewnie. Co jest?
- Dagmara gdzieś dzisiaj wychodziła? - spytałam szeptem, siadając obok szatynki.
- Nie. Jak tylko poszłyście zamknęła się w pokoju z Dustinem. Do teraz tam siedzą. - stwierdziła.
- Czyli to nie ona. - szepnęłam sama do siebie.
- Ale co? - zapytała zaciekawiona Agata.
- Ehh... No bo jak byłam z Julką na mieście, ciągle miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. - wyznałam.
- Jeśli rzeczywiście tak było, to masz jakieś podejrzenia, kto to mógł być?
- Właśnie nie. Przecież stąd znam tylko BTR, a oni podeszliby normalnie.
- Oni cały dzień byli w domu. - oznajmiła brązowowłosa.
- Ehhh, dobra. Nie przejmuj się. Pewnie tylko wydawało mi się ze zmęczenia czy coś. Pójdę się położyć. - powiedziałam po chwili, wstając.
- Okay, odpocznij. I gdyby coś się działo, to masz przyjść albo zadzwonić. - powiedziała tonem, nie znoszącym sprzeciwu. Przewróciłam lekko oczami i wyszłam z pokoju Agi, po czym podążyłam do pokoju. Wzięłam z szafy pidżamę, a następnie obrałam kurs na toaletę.
Po około pół godzinie wyszłam z łazienki odświeżona i ubrana w swój nocny strój. Kiedy weszłam do pokoju mój wzrok padł na należący do mnie telefon, który mrugał, oznajmiając przyjście nowej wiadomości. Podeszłam do niego i wzięłam go do ręki. Już po chwili odblokowałam go i kliknęłam w ikonkę dymka. Jednak, gdy zaczęłam czytać SMS-a, zbladłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie widziałam.
Zerwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju, pędząc do Agaty. Oczywiście, jak to ja, musiałam na kogoś wpaść. Tym razem był to Kendall. Jak tylko odzyskałam równowagę, utraconą podczas zderzenia, ominęłam go bez słowa i wpadłam do sypialni Agi.
- Co jest? - spytała, patrząc na mnie z lekkim strachem w oczach.
- Masz, czytaj. - nakazałam, podając jej mój telefon z otwartym SMS-em.


- Kto Ci to przysłał? - spytała zszokowana.
- Skąd mam wiedzieć? Mówiłam Ci, że ktoś mnie obserwował. - odpowiedziałam zdenerwowana.
- Wiesz, że musisz zgłosić to na policję, prawda?
- Ta, pójdę na komisariat i co niby powiem? Złapcie kogoś, kogo nawet nie znam? - trajkotałam, chodząc w kółko po pokoju.
- Uspokój się. Idź spać, a jutro coś wymyślimy. - poradziła mi szatynka.
- Spróbuję, ale proszę Cię, nie mów o tym nikomu.
- Prędzej czy później i tak się dowiedzą, ale dobra. Nie powiem. - oddała mi telefon, a ja wyszłam i poszłam do pokoju. Kendall leżał na łóżku. Widziałam, że chce mnie zapytać o to na korytarzu, ale nie miałam ochoty na rozmowę, więc położyłam się bez słowa i starałam się zasnąć.

*per. Aleksandry*
Pisząc z moją współpracowniczką, przestałam wierzyć w ludzi. Nie wiedziałam, że są aż tak naiwni, ale najwidoczniej tak. No, przynajmniej ten chłopak. Zresztą, co się dziwić? Oni wszyscy tam są ufni, ale to dobrze. Dobrze dla nas i dla naszego planu. Przynajmniej łatwo pójdzie i nie będziemy musiały się z tym męczyć. Mam tylko nadzieję, że z resztą pójdzie nam równi łatwo, bo chcę to już skończyć. Chcę dostać pieniądze i wyjechać stąd.
Westchnęłam i przewróciłam się na drugi bok. Mimo że było już późno, nie mogłam zasnąć. Miałam coraz większe wątpliwości związane z powodzeniem tej akcji, ale jeśli chcę zarobić, muszę zrobić wszystko bez narzekania. Najgorsze jest to, że tylko ja i Czarna coś robimy, a Paweł tylko czeka na rezultaty. No ale taki już jest i niestety nic na to nie poradzimy, ale trudno. Zrobimy, co chce, a potem raz na zawsze się od niego odetniemy. Już nie mogę się doczekać.

_______________________________________________________________

Hej!
Jak widzicie, nareszcie jest nowy rozdział, a to oznacza, że odzyskałam już laptopa! Tak, odzyskałam laptopa ze wszystkimi ważnymi dla mnie plikami, więc postaram się dodawać rozdziały regularnie, czyli co dwa dni.
Zanim jednak się pożegnam, mam do Was jedno, bardzo Ważne pytanie. Ci, którzy czytają oprócz rozdziałów również ogłoszenia i informacje, które dodaję, wiedzą że mam w planach założenie bloga, który byłby zastępstwem za mojego innego bloga, pt.: "Odnalezieni po latach". Nowy blog miałby taką samą fabułę, jak "Odnalezieni", aczkolwiek byłby napisany mniej chaotycznie i byłoby w nim zawarte więcej ważnych dla czytelnika informacji. I tu właśnie pojawia się pytanie. Czy gdybym założyła takiego bloga, czytalibyście go? Możecie napisać swoje zdanie w komentarzu lub zagłosować w ankiecie, która znajduje się z prawej strony bloga.
Na dzisiaj to tyle. Zapraszam Was za dwa dni, czyli w niedzielę na nowy rozdział.
Do następnego. 

Koniec bloga?!

Hej!
Dzisiaj przychodzę do Was z dość... trudną dla mnie decyzją. Jak pewnie widzicie po tytule, najprawdopodobniej jest to koniec bloga... aczkolwiek nie tego. Chodzi tu o mojego drugiego bloga, czyli o bloga "Odnalezieni po latach".

Ostatnio dość długo i intensywnie rozmyślałam nad tamtym blogiem. Tak naprawdę nikt go nie czyta, a ja również się tam nie udzielam. Spowodowane jest to tym, że próby napisania kolejnych rozdziałów, kończą się fiaskiem. Czytając rozdziały z Odnalezionych uświadomiłam sobie, że kiedy w mojej głowie rodził się pomysł na tamto opowiadanie, nie tak miało ono wyglądać. Akcja dzieje się o wiele za szybko niż chciałam. Rozdziały są według mnie chaotycznie napisane i często nie można się połapać, kto jest kim.
Tak więc najprawdopodobniej blog zostanie usunięty, a w jego miejsce (oczywiście, jeśli będziecie chcieli) pojawi się nowy, bardziej przemyślany.
Zaczęłam już pracę nad pierwszymi rozdziałami. Fabuła jest dość podobna, ale tym razem napisana moim zdaniem bardziej czytelnie i interesująco. Jednak to, że piszę tamte rozdziały, nie oznacza, że kiedykolwiek je opublikuję. To zależy tylko i wyłącznie od Was, więc zagłosujcie w ankiecie czy chcecie zastępstwo Odnalezionych, czy też nie.
A co z tym blogiem? Nie mam zamiaru go na razie kończyć, ani tym bardziej usuwać. Co z rozdziałami? Spokojnie, będą. Niedługo odzyskam mojego laptopa wraz z plikami, które się na nim znajdowały, więc myślę, że nie będzie już problemu.
I jeszcze jedno. Nawet, jeśli założyłabym drugiego bloga, to nie bójcie się, nie zaniedbam tego. Chcę wreszcie zacząć blogować "na poważnie" i dodawać regularnie notki, a drugi blog nie będzie żadną przeszkodą.
To na razie na tyle. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam, że tak rzadko teraz coś tu dodaję, a rozdziały w ogóle się nie pojawiają, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Do następnego!

OGŁOSZENIE

UWAGA!
Przez cały styczeń oraz kawałek lutego rozdziały raz inne posty będą dodawane nieregularnie. Spowodowane jest to awarią mojego laptopa. Wszystko, co miałam przygotowane na zapas, miałam zapisane w specjalnym folderze, a nie na stronie Bloggera. W dzień, w którym miałam przekopiować to wszystko właśnie na Bloggera, laptop odmówił mi posłuszeństwa. W tej chwili jestem w trakcie odzyskiwania plików z laptopa, a w przyszłym tygodniu oddaję komputer do naprawy, jednak jeśli nie będzie dało się go naprawić, będę musiała czekać do końca stycznia, aby móc zakupić nowy sprzęt.
Na razie będę pisać i dodawać posty z komputera mojego brata, aczkolwiek też nie zawsze mam do niego dostęp, dlatego posty na 100% nie będą pojawiały się co dwa dni.
Wiem, że to moja wina, bo mogłam pisać od razu na Bloggerze, ale cóż. Czasu nie cofnę. Jedyne, co mogę zrobić to przeprosić Was i obiecać, że jakoś Wam to wynagrodzę.


Przemyślenia #1 - internetowy hejt

Hej!
Obiecałam, że dokładnie 1 stycznia 2017 roku napiszę pierwszy post z jednej z nowych serii. Postanowiłam, że skoro wypowiadam się w Internecie, to zacznę od Przemyśleń o internetowym hejcie, więc zaczynajmy.
Czym jest internetowy hejt?
Internetowy hejt jest w tych czasach często spotykanym zjawiskiem. Znaleźć go możemy na każdej stronie internetowej, na której można dodawać komentarze. Internetowe hejty najczęściej charakteryzują się tym, że jest to nieuzasadniona krytyka lub obraza czy nawet groźba.
Hejterzy piszą najczęściej takie zdania, jak: "Zabij się", "Powieś się", "Znajdę Cię i zabiję", "Jesteś [masa przekleństw i wyzwisk]".
Dlaczego ludzie hejtują? 
Prawdopodobnie dlatego, że nie rozumieją tego, co drugi człowiek miał na myśli, chcą się dowartościować, mają problemy w domu bądź nie radzą sobie z życiem.
Hejterzy myślą, że są bezkarni, jeśli piszą komentarze ukryci pod nickiem. Jednakże, nie jest tak. W bardzo łatwy sposób można dowiedzieć się, kim oni są, sprawdzając numer IP ich komputera. Takie zabiegi często stosuje policja, kiedy ściga takie osoby.
Co jest skutkiem hejtu?
Często depresja hejtowanego człowieka, a czasami nawet jego śmierć. Ból psychiczny jest często większy niż ból fizyczny. Ludzie hejtowani często nie wytrzymują presji i okaleczają się, aby następnie popełnić samobójstwo.
Co zrobić, jeśli jesteście hejtowani? 
Przede wszystkim zgłoście to komuś dorosłemu. On zadecyduje czy iść z tą sprawą na policję, czy nie. Nie działajcie sami, bo nic nie zdziałacie, a tylko możecie pogorszyć sytuację.
I pamiętajcie: pomyślcie dwa razy zanim coś napiszecie, bo słowa naprawdę mogą zranić.
Dziękuję, jeśli przeczytaliście ten post do końca. Zachęcam do kulturalnej dyskusji na ten temat w komentarzach. Chcę poznać Wasze zdanie, co do hejtu internetowego.