Rozdział 70

ROZDZIAŁ 70
NEXT DAY
*per. Patrycji*
Obudziłam się wcześnie, bo około 8 a.m., w objęciach Kendalla. Nie chciało mi się wstawać, więc postanowiłam jeszcze trochę poleżeć, ale oczywiście ktoś musiał pokrzyżować moje plany. Tym kimś była Julka, która wysłała mi SMS-a z prośbą, żebym jak najszybciej do niej przyszła. Niechętnie wyplątałam się z objęć blondyna i podreptałam do pokoju mojej siostry. Zapukałam dwa razy i weszłam. Młoda siedziała na łóżku z laptopem na kolanach, a jej palce śmigały po klawiaturze. Wyraz twarzy szatynki nie wróżył zbyt dobrze. Miała zmarszczone brwi, zaciśnięte zęby i zawzięcie w oczach. Podeszłam do niej niepewnie i usiadłam obok, zaglądając w ekran laptopa. Okazało się, że moja siostra kłóci się na Facebookowym czacie ze swoją byłą przyjaciółką. Kłótnia była dość ostra zważywszy na słowa, których używała Jadzia. Westchnęłam cicho i zamknęłam mojej siostrze laptopa.
- Ej, co Ty robisz?! - krzyknęła oburzona.
- Po pierwsze nie krzycz, bo wszyscy jeszcze śpią, a po drugie nie trać czasu na głupie kłótnie. Lepiej mi powiedz, po co miałam przyjść. - poprosiłam.
- Chciałam, żebyś zobaczyła, co Jadźka wypisuje na mojej tablicy. - burknęła.
- Julka, odpuść. Po co się z nią kłóciłaś? Ona właśnie na to liczy. Liczy na Twoją złość. Proszę Cię, nie wdawaj się z nią w zbędne dyskusje, bo nie warto.
- To co mam zrobić? Patrzeć bezczynnie jak mnie oczernia?
- Nie Julka. Po prostu usuń ją ze znajomych, zablokuj i zgłoś do administracji Facebooka. - doradziłam jej.
- Może masz rację? Mogłam jej nie odpisywać. Pewnie wysyła teraz screeny swoim koleżaneczkom i śmieją się z mojej głupoty. - mruknęła smutna. Przytuliłam ją mocno do siebie. Chciałam, żeby wiedziała, że ma we mnie wsparcie.
- Mam pomysł. - oznajmiłam po chwili.
- Jaki? - spytała wyraźnie zaciekawiona, odrywając się ode mnie.
- Po obiedzie pójdziemy na lody i na zakupy. Co Ty na to?
- Ty i zakupy? Do tego sama mi to zaproponowałaś? Kim jesteś i co zrobiłaś z moją siostrą? - spytała z lekkim uśmiechem.
- Ej no, też czasem mogę tam pójść z własnej woli, wiesz? - zaśmiałam się.
- Tak, tak. Ty i zakupy z własnej woli. To do siebie nie pasuje, ale zgadzam się, bo taka okazja prawdopodobnie zdarzy się tylko ten jeden raz. - zachichotała.
- Jeszcze zobaczysz, na co mnie stać. - uśmiechnęłam się szatańsko, a ona udała przerażenie. Po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem. Cieszyłam się, że humor Julki poprawił się choć trochę. Musiałam dopilnować, żeby uśmiech pojawiał się na jej twarzy jak najczęściej i, żeby zapomniała o ostatnich przykrych wydarzeniach. Chciałam, aby była taka, jak w Polsce. Prawie zawsze uśmiechnięta i radosna.
Moje rozmyślania przerwało donośne burczenie naszych brzuchów. Uśmiechnęłyśmy się do siebie porozumiewawczo i poszłyśmy do kuchni, po czym zaczęłyśmy robić naleśniki. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów. W rezultacie podczas smażenia słodkich placków byłyśmy całe w mące. Po przygotowaniu poszłyśmy się przebrać. Kiedy wróciłyśmy do kuchni, posmarowałyśmy naleśniki Nutellą i zaczęłyśmy zajadać. Po skonsumowaniu kilku porcji, resztę włożyłyśmy do lodówki dla naszych przyjaciół i poszłyśmy oglądać telewizję.
Po około niecałej godzinie, usłyszałyśmy, że ktoś schodzi po schodach. Obie jak na zawołanie spojrzałyśmy w tamtą stronę i pomachałyśmy Adze. Odmachała nam i, ziewając, poszła do kuchni. Kilka minut później do kuchni zeszła się cała reszta lokatorów, która po zjedzeniu śniadania przyłączyła się do oglądania telewizji. Około 2 p.m. zamówiliśmy na obiad pizzę, bo nikomu nie chciało się robić obiadu. Po zjedzeniu posiłku, razem z Julką wzięłyśmy najważniejsze rzeczy, ubrałyśmy buty, oznajmiłyśmy naszym przyjaciołom, że wychodzimy i poszłyśmy.
Na samym początku skierowałyśmy się w stronę galerii handlowej, w której byłyśmy podczas pierwszych dni pobytu tutaj. Po wejściu do budynku, poszłyśmy do pierwszego sklepu na naszej drodze, aczkolwiek nie znalazłyśmy tam nic, co przypadłoby nam do gustu.
Chodziłyśmy po sklepach kilka godzin, podczas których Julka namówiła mnie na zakupienie dwóch bluz, trzech koszul i jednej pary spodni. Sama natomiast kupiła sobie dwie pary spodni, dwie spódniczki, trzy bluzki na ramiączkach i sukienkę. Mi też chciała wcisnąć coś "dziewczęcego", ale koniec końców nie udało się jej.
Po udanych zakupach poszłyśmy do parku na lody, tak jak wcześniej obiecałam młodej. Było już
dość późno, więc udałyśmy się w stronę domu, zajadając nasze zimne desery. Dotarłyśmy tam około 7 p.m. Byłam padnięta i, szczerze mówiąc, miałam wielką ochotę iść spać, ale musiałam jeszcze porozmawiać z Agatą. Szybko poszłam do pokoju odłożyć do torby z zakupami, po czym skierowałam się w stronę sypialni mojej przyjaciółki. Zapukałam do drzwi, a kiedy usłyszałam standardowe "Proszę", weszłam.
- Hej Aga. Masz chwilkę? - zapytałam.
- O, hej. Pewnie. Co jest?
- Dagmara gdzieś dzisiaj wychodziła? - spytałam szeptem, siadając obok szatynki.
- Nie. Jak tylko poszłyście zamknęła się w pokoju z Dustinem. Do teraz tam siedzą. - stwierdziła.
- Czyli to nie ona. - szepnęłam sama do siebie.
- Ale co? - zapytała zaciekawiona Agata.
- Ehh... No bo jak byłam z Julką na mieście, ciągle miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. - wyznałam.
- Jeśli rzeczywiście tak było, to masz jakieś podejrzenia, kto to mógł być?
- Właśnie nie. Przecież stąd znam tylko BTR, a oni podeszliby normalnie.
- Oni cały dzień byli w domu. - oznajmiła brązowowłosa.
- Ehhh, dobra. Nie przejmuj się. Pewnie tylko wydawało mi się ze zmęczenia czy coś. Pójdę się położyć. - powiedziałam po chwili, wstając.
- Okay, odpocznij. I gdyby coś się działo, to masz przyjść albo zadzwonić. - powiedziała tonem, nie znoszącym sprzeciwu. Przewróciłam lekko oczami i wyszłam z pokoju Agi, po czym podążyłam do pokoju. Wzięłam z szafy pidżamę, a następnie obrałam kurs na toaletę.
Po około pół godzinie wyszłam z łazienki odświeżona i ubrana w swój nocny strój. Kiedy weszłam do pokoju mój wzrok padł na należący do mnie telefon, który mrugał, oznajmiając przyjście nowej wiadomości. Podeszłam do niego i wzięłam go do ręki. Już po chwili odblokowałam go i kliknęłam w ikonkę dymka. Jednak, gdy zaczęłam czytać SMS-a, zbladłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie widziałam.
Zerwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju, pędząc do Agaty. Oczywiście, jak to ja, musiałam na kogoś wpaść. Tym razem był to Kendall. Jak tylko odzyskałam równowagę, utraconą podczas zderzenia, ominęłam go bez słowa i wpadłam do sypialni Agi.
- Co jest? - spytała, patrząc na mnie z lekkim strachem w oczach.
- Masz, czytaj. - nakazałam, podając jej mój telefon z otwartym SMS-em.


- Kto Ci to przysłał? - spytała zszokowana.
- Skąd mam wiedzieć? Mówiłam Ci, że ktoś mnie obserwował. - odpowiedziałam zdenerwowana.
- Wiesz, że musisz zgłosić to na policję, prawda?
- Ta, pójdę na komisariat i co niby powiem? Złapcie kogoś, kogo nawet nie znam? - trajkotałam, chodząc w kółko po pokoju.
- Uspokój się. Idź spać, a jutro coś wymyślimy. - poradziła mi szatynka.
- Spróbuję, ale proszę Cię, nie mów o tym nikomu.
- Prędzej czy później i tak się dowiedzą, ale dobra. Nie powiem. - oddała mi telefon, a ja wyszłam i poszłam do pokoju. Kendall leżał na łóżku. Widziałam, że chce mnie zapytać o to na korytarzu, ale nie miałam ochoty na rozmowę, więc położyłam się bez słowa i starałam się zasnąć.

*per. Aleksandry*
Pisząc z moją współpracowniczką, przestałam wierzyć w ludzi. Nie wiedziałam, że są aż tak naiwni, ale najwidoczniej tak. No, przynajmniej ten chłopak. Zresztą, co się dziwić? Oni wszyscy tam są ufni, ale to dobrze. Dobrze dla nas i dla naszego planu. Przynajmniej łatwo pójdzie i nie będziemy musiały się z tym męczyć. Mam tylko nadzieję, że z resztą pójdzie nam równi łatwo, bo chcę to już skończyć. Chcę dostać pieniądze i wyjechać stąd.
Westchnęłam i przewróciłam się na drugi bok. Mimo że było już późno, nie mogłam zasnąć. Miałam coraz większe wątpliwości związane z powodzeniem tej akcji, ale jeśli chcę zarobić, muszę zrobić wszystko bez narzekania. Najgorsze jest to, że tylko ja i Czarna coś robimy, a Paweł tylko czeka na rezultaty. No ale taki już jest i niestety nic na to nie poradzimy, ale trudno. Zrobimy, co chce, a potem raz na zawsze się od niego odetniemy. Już nie mogę się doczekać.

_______________________________________________________________

Hej!
Jak widzicie, nareszcie jest nowy rozdział, a to oznacza, że odzyskałam już laptopa! Tak, odzyskałam laptopa ze wszystkimi ważnymi dla mnie plikami, więc postaram się dodawać rozdziały regularnie, czyli co dwa dni.
Zanim jednak się pożegnam, mam do Was jedno, bardzo Ważne pytanie. Ci, którzy czytają oprócz rozdziałów również ogłoszenia i informacje, które dodaję, wiedzą że mam w planach założenie bloga, który byłby zastępstwem za mojego innego bloga, pt.: "Odnalezieni po latach". Nowy blog miałby taką samą fabułę, jak "Odnalezieni", aczkolwiek byłby napisany mniej chaotycznie i byłoby w nim zawarte więcej ważnych dla czytelnika informacji. I tu właśnie pojawia się pytanie. Czy gdybym założyła takiego bloga, czytalibyście go? Możecie napisać swoje zdanie w komentarzu lub zagłosować w ankiecie, która znajduje się z prawej strony bloga.
Na dzisiaj to tyle. Zapraszam Was za dwa dni, czyli w niedzielę na nowy rozdział.
Do następnego. 

3 komentarze:

  1. Biedna Julka... Chociaż mam pomysł. Może ona po prostu tą Jadzię zablokuje i będzie spokój? Chociaż wtedy wypisywałaby głupoty na swojej tablicy. Wiem, na początku myślałam, że ona jest okey, ale okazało się, że to zwykła szuja. Tak, szuja. Teraz zwyczajnie robi z siebie ofiarę, bo chce być popularna. Facebook to jedno, a co powie znajomym twarzą w twarz to co innego. Jeśli jej się uda, to Julka nie będzie miała życia, kiedy wróci, bo będą ją gnębić. Wiem, jakie dzieciaki są okrutne. Szczególnie te, w wieku gimnazjalnym.
    Fajnie, że Julka ma taką siostrę. To spore wsparcie, szczególnie, że teraz przeżywa takie chwile ze swoja niby-przyjaciółką. Wiem, że bez przyjaciół jest ciężko, szczególnie, że ktoś jest tak wrażliwy jak Julka. Takie smażenie naleśników na pewno pomaga, ale nie na długo.
    Widzę, że „Girls Detective Agency” działa na zmiany. Wiem, że z Dagmarą jest coś nie tak, odkrycie to nie jest, ale wiem, że prędzej, czy później się z czymś zdradzi. A Agata i Patrycja na pewno tego dopilnują.
    Czyli nic jej się nie zdawało. Czyżby Patrycja miała stalkera? Wiem, na razie to nawet nie jest złośliwe nękanie, ale pierwszy krok zrobiony i strach pomyśleć, co będzie dalej.
    Ciekawe kim jest ten tajemniczy ktoś od MMSa. Może to jakiś kolega z grupy, którego nie zauważa? Jedyne, co jestem w stanie teraz wymyślić, to to, że trzeba poczekać na rozwój wydarzeń.
    Nawet, jeśli Patrycja pójdzie na policję z tym MMSem, to oni nic z tym nie zrobią, bo to tylko jeden MMS. Incydent, który nie jest nawet wykroczeniem. Jeden to jeszcze nie dowód. Powinno ich być więcej, żeby władze miały jakiekolwiek pole manewru.
    Zastanawiam się nad tym, co pomyślała Aleksandra. Powiedziała, że oni są zbyt ufni. Wiem jak to jest, bo oglądam Teen Wolfa, a tam Scott jest strasznie ufny. Nawet za bardzo ufny i już nie raz sam się na tym przejechał, bo przynajmniej trzy razy zaufał komuś, komu nie powinien i to omal nie doprowadziło do tragedii. Jednak w parze z tą jego ufnością idzie bardzo dobre serce.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!
    I nie wiem, czy będę czytać. To zależy od bardzo wielu czynników. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od jakich czynników, jeśli mogłabym wiedzieć?
      P.S. Dziękuję za komentarz. Nawet nie wiesz, z jak wielką niecierpliwością czekałam na Twoją opinię ;-)
      Pozdrawiam, Domi.

      Usuń
  2. Okej, ponieważ mniej więcej pamiętam co było dalej, na ten moment przerywam zapisywanie całej treści offline. Trzym się ;)

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D