ROZDZIAŁ 135
*per. Agaty*
Ostatnie dni były koszmarne. Najpierw Julka wylądowała w szpitalu, później Henry pokłócił się ze swoimi rodzicami i z powrotem wprowadził się do nas, a na samym końcu Patrycja wyprowadziła się do rodziców. Przez te dni w domu panował chaos, więc teraz, kiedy jest już cicho i spokojnie, wydaje mi się to bardzo dziwne.
Wzdycham i wstaję z łóżka, po czym wychodzę z pokoju. Schodzę na dół, gdzie nie ma zupełnie nikogo. Prawie wszyscy siedzą w pokojach, odpoczywając po ostatnich wydarzeniach. Tylko Henry'emu chciało się dzisiaj wyjść z domu. Uparł się, że właśnie dziś musi pogadać z Julką i dopiął swego. Mam tylko nadzieję, że nie pokłócą się jeszcze bardziej.
Wchodzę do kuchni, gdzie natykam się na Carlosa. Chłopak ze słuchawkami w uszach przygotowuje obiad. Po cichu podchodzę do lodówki i wyciągam z niej sok gruszkowy. Widzę, jak Carlos kątem oka obserwuje moje ruchy. Uśmiecham się do niego lekko, a następnie sięgam po szklankę, do której wlewam sok.
Odkładam napój z powrotem do lodówki, cały czas czując na sobie wzrok chłopaka. Biorę łyk soku, zauważając jak Carlos wyciąga z uszu słuchawki. Na mojej twarzy cały czas gości lekki uśmiech, który znika jednak zaraz po wyjściu z kuchni.
Wchodzę do swojego pokoju i siadam na łóżku, stawiając szklankę z sokiem na szafce nocnej. Biorę do ręki laptopa, po czym stawiam go na łóżku, otwierając go. Uruchamiam urządzenie i loguję się na Facebooka, przez co zalewa mnie fala powiadomień. No tak, dość dawno nie było mnie na tym portalu.
Klikam w pierwsze lepsze powiadomienie, które przekierowuje mnie na fanpage jednej z plotkarskich stron. Tytuł linku załączonego w poście mówi o pobycie Big Time Rush w szpitalu. Zdziwiona klikam w link, wchodząc na stronę plotkarską. Nie zdążam nawet przeczytać kawałka artykułu, kiedy na ekranie laptopa wyskakuje zdjęcie, przedstawiające chłopców z BTR, wychodzących z auta zaparkowanego pod szpitalem. Fotografia zajmuje prawie pół strony, podczas gdy tekst jest jedynie na kilkanaście linijek. Przelatuję go wzrokiem, podejrzewając, że są tam jedynie jakieś bzdury. Tak, jak myślałam, autorowi artykułu nie chciało się nawet sprawdzić, o co dokładnie chodziło. Według niego któryś z chłopaków prawdopodobnie ma problemy zdrowotne, a reszta zespołu pojechała z nim do szpitala, chcąc wspierać go po usłyszeniu diagnozy, która na pewno była druzgocąca.
Śmieję się cicho pod nosem, a następnie piszę komentarz, sugerujący "dziennikarzom" lepsze sprawdzenie źródeł i nie wprowadzanie ludzi w błąd. Publikuję moją opinię o tym czymś, co miało być artykułem, jak i o całej tej nieudanej stronie, żerującej jedynie na kłamstwach. Wyłączam tekst, a następnie wylogowuję się z Facebooka i zamykam laptop, kiedy nagle słyszę pukanie do drzwi.
Chwilę później do mojego pokoju zagląda Carlos. Odkładam laptop na biurko, podczas gdy chłopak rozgaszcza się w sypialni, siadając na łóżku. Mina Losa jest dość niepewna i jakby speszona, ale chyba nie chcę w to wnikać. Znaczy, chciałabym, ale nie chcę wyjść na natrętną, więc postanawiam t przemilczeć, dopóki chłopak sam nie postanowi powiedzieć mi, co się dzieje.
- Aga? - zaczyna niepewnie Carlos. - Możemy porozmawiać?
- Jasne. Co jest? - siadam obok chłopaka, patrząc na niego uważnie.
- Potrzebuję twojej rady w kwestii uczuciowej.
- Okay... Co się dzieje? - wpatruję się w Losa, czując jak moje serce zaczyna szybciej bić.
- Ja... jakiś czas temu poznałem pewną dziewczynę i chyba tak jakby się w niej zakochałem. Nie wiem tylko, jak jej to powiedzieć. Boję się, że zepsuję przez to naszą relację i nie mam pojęcia, co zrobić. Masz jakiś pomysł?
- Wiesz... - mówię, starając się nie okazywać tego, że moje serce rozpadło się właśnie na drobne kawałeczki. - ... myślę, że powinieneś posłuchać swoich uczuć i powiedzieć tej dziewczynie, co do niej czujesz. Jestem pewna, że nic między wami się nie zmieni, a nawet jeśli, to będzie to jej strata.
- Naprawdę tak myślisz?
- Oczywiście. Jesteś świetnym facetem i miliony dziewczyn marzą, żeby z tobą być. Czytałeś kiedyś posty swoich fanek? Szaleją za tobą, dałyby się pokroić choćby za możliwość porozmawiania z tobą. Za związek pewnie byłyby w stanie oddać swoją duszę diabłu. - śmieję się lekko, co Carlos odwzajemnia. - Proszę cię, trochę więcej pewności siebie. Jesteś naprawdę super i jeśli ta dziewczyna nie doceni twoich uczuć i odrzuci je, to będzie zwykłą idiotką.
- A jak jej to powiedzieć? Bo wiesz, nie chciałbym tak po prostu podejść do niej i tak z niczego wyznać jej uczucia. Chciałbym zrobić coś specjalnego.
- Nie wiem, może kup kwiaty albo czekoladki? Tylko najpierw upewnij się, że nie jest uczulona ani na diecie. - radzę mu. - Chociaż w sumie, zależy jaka ona jest. Jeśli wiesz, że to jej wystarczy, to masz rozwiązanie. A jeśli nie, to musisz wymyślić coś, co ona lubi.
- Na przykład?
- Nie wiem, zrób romantyczną kolację?
- Okay... dziękuję. - Carlos uśmiecha się lekko i wstaje z łóżka. - Jesteś super przyjaciółką.
- Do usług. Jeśli będziesz potrzebował czegoś jeszcze, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.
Chłopak wychodzi z pokoju, zostawiając mnie samą. Padam na łóżko, czując napływające do oczu łzy. Nie wierzę, że to tak się skończy. Przecież... jak tylko działo się coś złego, Carlos przy mnie był. Pilnował mnie, pomagał mi i pocieszał. Myślałam, że to znak, że mu na mnie zależy. Myślałam, że może chociaż trochę mu się podobam. Myślałam, że może coś do mnie poczuł, choć odrobinkę. Boże, jaka ja byłam głupia...
Zwijam się w kłębek na środku łóżka, próbując powstrzymać lecące łzy. Nie daję rady. To zbyt boli, a kiedy pomyślę sobie, że Carlos pewnie niedługo przyprowadzi tu dziewczynę, w której się zakochał, zaczyna boleć dwa razy mocniej. Z jednej strony chcę jego szczęścia, a z drugiej strony wiem, że nie wytrzymam widoku Losa z inną dziewczyną. Nie wiem, co zrobić. Może lepiej by było, gdybym po prostu zniknęła? Może bolałoby mniej?
________________________________________________________________
Hej!
Jako, że rozwiązałam na razie wątek Julki, postanowiłam wrócić do innych postaci. Szczerze mówiąc, brakowało mi ich. A Wam? Cieszycie się, że wrócili?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Raspberry, Julka wybaczyła Henry'emu tylko dlatego, że nadal coś do niego czuje i nie chciała dłużej się z nim kłócić.
"Marvin Marvin" był naprawdę fajnym serialem, a najlepszy odcinek, to według mnie ten z Big Time Rush. Kurczę, chyba obejrzę sobie cały serial jeszcze raz. W ogóle ostatnio mam ochotę na oglądanie seriali z dzieciństwa. Chyba zrobię sobie taki mały sentymentalny maraton. Znaczy, jak tylko znajdę czas.
Jakoś sobie poradzi. W zasadzie, to będzie dobra próba dla ich związku. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Doczekałaś się.
Marta, szczerze mówiąc, bardzo wątpię, że Patrycja olałaby Julkę po takim wydarzeniu.
Pewnie trochę tak.
Wiesz, zawsze mogli rozstać się w przyjaźni.
Tak teoretycznie, Julka nie zerwała wtedy z Henrym. Po prostu uciekła, więc tak jakby jeszcze ze sobą byli.
Marie, wydaje mi się, że jest coś na kształt odpowiednika gimnazjum. Z tego, co wiem, nazywa się to Junior Secondary.
Wiesz, dla nich obojga był to pierwszy poważny związek, więc jeszcze nie do końca wiedzieli, jak się zachować i dlatego są tacy niepewni i niezdecydowani.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
Ostatnie dni były koszmarne. Najpierw Julka wylądowała w szpitalu, później Henry pokłócił się ze swoimi rodzicami i z powrotem wprowadził się do nas, a na samym końcu Patrycja wyprowadziła się do rodziców. Przez te dni w domu panował chaos, więc teraz, kiedy jest już cicho i spokojnie, wydaje mi się to bardzo dziwne.
Wzdycham i wstaję z łóżka, po czym wychodzę z pokoju. Schodzę na dół, gdzie nie ma zupełnie nikogo. Prawie wszyscy siedzą w pokojach, odpoczywając po ostatnich wydarzeniach. Tylko Henry'emu chciało się dzisiaj wyjść z domu. Uparł się, że właśnie dziś musi pogadać z Julką i dopiął swego. Mam tylko nadzieję, że nie pokłócą się jeszcze bardziej.
Wchodzę do kuchni, gdzie natykam się na Carlosa. Chłopak ze słuchawkami w uszach przygotowuje obiad. Po cichu podchodzę do lodówki i wyciągam z niej sok gruszkowy. Widzę, jak Carlos kątem oka obserwuje moje ruchy. Uśmiecham się do niego lekko, a następnie sięgam po szklankę, do której wlewam sok.
Odkładam napój z powrotem do lodówki, cały czas czując na sobie wzrok chłopaka. Biorę łyk soku, zauważając jak Carlos wyciąga z uszu słuchawki. Na mojej twarzy cały czas gości lekki uśmiech, który znika jednak zaraz po wyjściu z kuchni.
Wchodzę do swojego pokoju i siadam na łóżku, stawiając szklankę z sokiem na szafce nocnej. Biorę do ręki laptopa, po czym stawiam go na łóżku, otwierając go. Uruchamiam urządzenie i loguję się na Facebooka, przez co zalewa mnie fala powiadomień. No tak, dość dawno nie było mnie na tym portalu.
Klikam w pierwsze lepsze powiadomienie, które przekierowuje mnie na fanpage jednej z plotkarskich stron. Tytuł linku załączonego w poście mówi o pobycie Big Time Rush w szpitalu. Zdziwiona klikam w link, wchodząc na stronę plotkarską. Nie zdążam nawet przeczytać kawałka artykułu, kiedy na ekranie laptopa wyskakuje zdjęcie, przedstawiające chłopców z BTR, wychodzących z auta zaparkowanego pod szpitalem. Fotografia zajmuje prawie pół strony, podczas gdy tekst jest jedynie na kilkanaście linijek. Przelatuję go wzrokiem, podejrzewając, że są tam jedynie jakieś bzdury. Tak, jak myślałam, autorowi artykułu nie chciało się nawet sprawdzić, o co dokładnie chodziło. Według niego któryś z chłopaków prawdopodobnie ma problemy zdrowotne, a reszta zespołu pojechała z nim do szpitala, chcąc wspierać go po usłyszeniu diagnozy, która na pewno była druzgocąca.
Śmieję się cicho pod nosem, a następnie piszę komentarz, sugerujący "dziennikarzom" lepsze sprawdzenie źródeł i nie wprowadzanie ludzi w błąd. Publikuję moją opinię o tym czymś, co miało być artykułem, jak i o całej tej nieudanej stronie, żerującej jedynie na kłamstwach. Wyłączam tekst, a następnie wylogowuję się z Facebooka i zamykam laptop, kiedy nagle słyszę pukanie do drzwi.
Chwilę później do mojego pokoju zagląda Carlos. Odkładam laptop na biurko, podczas gdy chłopak rozgaszcza się w sypialni, siadając na łóżku. Mina Losa jest dość niepewna i jakby speszona, ale chyba nie chcę w to wnikać. Znaczy, chciałabym, ale nie chcę wyjść na natrętną, więc postanawiam t przemilczeć, dopóki chłopak sam nie postanowi powiedzieć mi, co się dzieje.
- Aga? - zaczyna niepewnie Carlos. - Możemy porozmawiać?
- Jasne. Co jest? - siadam obok chłopaka, patrząc na niego uważnie.
- Potrzebuję twojej rady w kwestii uczuciowej.
- Okay... Co się dzieje? - wpatruję się w Losa, czując jak moje serce zaczyna szybciej bić.
- Ja... jakiś czas temu poznałem pewną dziewczynę i chyba tak jakby się w niej zakochałem. Nie wiem tylko, jak jej to powiedzieć. Boję się, że zepsuję przez to naszą relację i nie mam pojęcia, co zrobić. Masz jakiś pomysł?
- Wiesz... - mówię, starając się nie okazywać tego, że moje serce rozpadło się właśnie na drobne kawałeczki. - ... myślę, że powinieneś posłuchać swoich uczuć i powiedzieć tej dziewczynie, co do niej czujesz. Jestem pewna, że nic między wami się nie zmieni, a nawet jeśli, to będzie to jej strata.
- Naprawdę tak myślisz?
- Oczywiście. Jesteś świetnym facetem i miliony dziewczyn marzą, żeby z tobą być. Czytałeś kiedyś posty swoich fanek? Szaleją za tobą, dałyby się pokroić choćby za możliwość porozmawiania z tobą. Za związek pewnie byłyby w stanie oddać swoją duszę diabłu. - śmieję się lekko, co Carlos odwzajemnia. - Proszę cię, trochę więcej pewności siebie. Jesteś naprawdę super i jeśli ta dziewczyna nie doceni twoich uczuć i odrzuci je, to będzie zwykłą idiotką.
- A jak jej to powiedzieć? Bo wiesz, nie chciałbym tak po prostu podejść do niej i tak z niczego wyznać jej uczucia. Chciałbym zrobić coś specjalnego.
- Nie wiem, może kup kwiaty albo czekoladki? Tylko najpierw upewnij się, że nie jest uczulona ani na diecie. - radzę mu. - Chociaż w sumie, zależy jaka ona jest. Jeśli wiesz, że to jej wystarczy, to masz rozwiązanie. A jeśli nie, to musisz wymyślić coś, co ona lubi.
- Na przykład?
- Nie wiem, zrób romantyczną kolację?
- Okay... dziękuję. - Carlos uśmiecha się lekko i wstaje z łóżka. - Jesteś super przyjaciółką.
- Do usług. Jeśli będziesz potrzebował czegoś jeszcze, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.
Chłopak wychodzi z pokoju, zostawiając mnie samą. Padam na łóżko, czując napływające do oczu łzy. Nie wierzę, że to tak się skończy. Przecież... jak tylko działo się coś złego, Carlos przy mnie był. Pilnował mnie, pomagał mi i pocieszał. Myślałam, że to znak, że mu na mnie zależy. Myślałam, że może chociaż trochę mu się podobam. Myślałam, że może coś do mnie poczuł, choć odrobinkę. Boże, jaka ja byłam głupia...
Zwijam się w kłębek na środku łóżka, próbując powstrzymać lecące łzy. Nie daję rady. To zbyt boli, a kiedy pomyślę sobie, że Carlos pewnie niedługo przyprowadzi tu dziewczynę, w której się zakochał, zaczyna boleć dwa razy mocniej. Z jednej strony chcę jego szczęścia, a z drugiej strony wiem, że nie wytrzymam widoku Losa z inną dziewczyną. Nie wiem, co zrobić. Może lepiej by było, gdybym po prostu zniknęła? Może bolałoby mniej?
________________________________________________________________
Hej!
Jako, że rozwiązałam na razie wątek Julki, postanowiłam wrócić do innych postaci. Szczerze mówiąc, brakowało mi ich. A Wam? Cieszycie się, że wrócili?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Raspberry, Julka wybaczyła Henry'emu tylko dlatego, że nadal coś do niego czuje i nie chciała dłużej się z nim kłócić.
"Marvin Marvin" był naprawdę fajnym serialem, a najlepszy odcinek, to według mnie ten z Big Time Rush. Kurczę, chyba obejrzę sobie cały serial jeszcze raz. W ogóle ostatnio mam ochotę na oglądanie seriali z dzieciństwa. Chyba zrobię sobie taki mały sentymentalny maraton. Znaczy, jak tylko znajdę czas.
Jakoś sobie poradzi. W zasadzie, to będzie dobra próba dla ich związku. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Doczekałaś się.
Marta, szczerze mówiąc, bardzo wątpię, że Patrycja olałaby Julkę po takim wydarzeniu.
Pewnie trochę tak.
Wiesz, zawsze mogli rozstać się w przyjaźni.
Tak teoretycznie, Julka nie zerwała wtedy z Henrym. Po prostu uciekła, więc tak jakby jeszcze ze sobą byli.
Marie, wydaje mi się, że jest coś na kształt odpowiednika gimnazjum. Z tego, co wiem, nazywa się to Junior Secondary.
Wiesz, dla nich obojga był to pierwszy poważny związek, więc jeszcze nie do końca wiedzieli, jak się zachować i dlatego są tacy niepewni i niezdecydowani.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.