ROZDZIAŁ 133
*per. Patrycji*
Siedzę przy szpitalnym łóżku Julki, rozmawiając z nią. Odkąd wczoraj wybudziła się ze śpiączki, czuje się już lepiej. Jej wyniki też są bardzo dobre. Jeszcze trochę brakuje im do ideału, ale jest coraz lepiej. Właściwie jest na tyle dobrze, że prawdopodobnie za kilka dni młoda będzie mogła wyjść ze szpitala.
- A tak właściwie, nie powinno być już tu Kendalla? - pyta nagle Julka. - Za parę minut kończy się czas wizyty, a on przecież zawsze po ciebie przyjeżdżał.
- Tak, za chwilę powinien tu być. - uśmiecham się lekko, patrząc na moją siostrę. Tak strasznie się cieszę, że nic jej nie jest. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby operacja się nie udała.
- Fajnie, że nie zostawił cię w tej trudnej sytuacji. To znaczy, że mu na tobie zależy.
- A wiesz, komu zależy na tobie?
- Rodzicom? Tobie?
- Henry'emu. Uciekł z domu, żeby być przy tobie, kiedy byłaś w śpiączce i...
- Nie, błagam. Nie zaczynaj tego tematu, bo naprawdę... Zaraz, zaraz... uciekł z domu? Jak to uciekł z domu? - pyta zdziwiona, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Jego rodzice nie zgodzili się, żeby przyjechał do Los Angeles. Tak bardzo się o ciebie martwił, że po prostu się wymknął. - wyjaśniam, a na twarzy mojej siostry maluje się jeszcze większy szok.
- A-ale dlaczego? Czemu tak się o mnie martwił? Przecież nie jesteśmy już razem. On ma teraz Emmę.
- No właśnie nie bardzo. Podobno rzucił ją zaraz po tym, jak ich przyłapałaś.
- Serio?
- Serio, a ja wcale nie podsłuchiwałem. - mówi Kendall, wchodząc do sali. - Hej kotek, idziemy?
- Tak. - wstaję z niezbyt wygodnego, szpitalnego krzesełka. - Wpadnę jutro, dzwoń jak lekarz powie ci coś nowego.
- I kuruj się nam tutaj, bo ona nie sypia po nocach. - Kend obejmuje mnie, a Julka cicho się śmieje.
- Siostra, powiem ci to, co ty kiedyś mnie. - zaczyna Julka, patrząc mi prosto w oczy. - Jeśli nie pójdziesz dzisiaj spać, to jutro nie będziesz miała sił na zabawę.
- Przecież miałaś wtedy jakieś pięć lat. - wybucham śmiechem. - Nie próbuj bawić się we mnie, bo ci to nie wyjdzie siostrzyczko.
- Niech ci będzie. - młoda przewraca oczami. - Ale proszę, idź dzisiaj spać.
- Dobrze, spróbuję. - uśmiecham się lekko, idąc do drzwi. - I pamiętaj, wracam tu jutro.
Jakiś czas później Kendall parkuje auto pod naszym domem. Światła już są zgaszone, czyli wszyscy już śpią. No tak, w sumie trochę już późno.
Wysiadam z samochodu i wchodzę do mieszkania, idąc prosto do pokoju. Ostatnie dni wymęczyły mnie tak bardzo, że chyba zaraz zasnę na stojąco.
Po dotarciu do sypialni, biorę z szafy piżamę, a następnie idę z nią do łazienki, gdzie szybko myję się i przebieram. Kiedy wracam do pokoju, Kend leży już w łóżku. Widocznie skorzystał z łazienki na dole.
Kładę się obok chłopaka, przytulając się do niego i zamykam oczy. Sytuacja rodzinna ciągle jednak nie daje mi spokoju. Pomimo, że Julka czuje się dobrze, ja wciąż boję się, że jej wyniki nagle się pogorszą. Poza tym czuję, że nie powinnam być teraz w domu, tylko przy niej. Powinnam siedzieć w szpitalu i wspierać ją. Wiem, że jest jej teraz ciężko, zwłaszcza że jest tam zupełnie sama. To znaczy, rodzice siedzą przy niej najdłużej jak mogą, ale im raczej nie zwierzy się ze swoich spraw.
Wzdycham cicho i przewracam się na drugi bok. Nie zasnę dzisiaj, no nie ma szans. Muszę wiedzieć, co u Julki, bo chyba zwariuję.
- Pati, wszystko w porządku? - Kendall zerka na mnie zaniepokojony.
- Nie do końca. - podnoszę się do pozycji siedzącej. - Chyba... powinnam się przeprowadzić.
- Co?! - Kend patrzy na mnie zszokowany, siadając. - Ale przecież... no wiesz... myślałem, że jest nam razem dobrze. Jeśli zrobiłem coś nie tak, mogłaś mi to po prostu powiedzieć.
- Nie, nie o to mi chodziło. - uspokajam go. - Nie chcę z tobą zrywać, ani wyprowadzać się tak na stałe. Po prostu myślę, że na jakiś czas powinnam zamieszkać w hotelu, z moją rodziną. No wiesz, żeby Julka nie była sama.
- A, rozumiem. Cóż... jeśli naprawdę tego chcesz, to chyba nie mogę ci tego zabronić.
- Jesteś zły? - patrzę na niego niepewnie.
- Nie, to twoja siostra. To normalne, że chcesz przy niej teraz być. - Kendall przytula mnie. - Ale będę codziennie przyjeżdżał, jasne?
- Jasne. - śmieję się cicho. - To jutro się spakuję, a na razie może... zadzwonię do mamy i dam znać o moich planach. - biorę z szafki nocnej telefon, po czym wychodzę z pokoju, wybierając numer mojej rodzicielki.
________________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie, dzisiaj wracamy na chwilę do Patrycji i Kendalla, ale spokojnie, następny rozdział będzie znowu o Julce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, skąd wiedziałaś? Nie powiedziałam tego wprost, a Ty i tak zgadłaś. Wow...
Nie, nie jest. Po prostu nie miała zbytnio siły nic powiedzieć.
Napisz mi na mailu albo na czacie, też chcę się pośmiać.
Wiesz, dziewczyny nie miałyby z Kamilą szans. Wierz mi, zabiłaby je w kilka minut.
No wiem, wiem. Postaram się z tym opanować, ale nie obiecuję, że mi wyjdzie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego!
- A-ale dlaczego? Czemu tak się o mnie martwił? Przecież nie jesteśmy już razem. On ma teraz Emmę.
- No właśnie nie bardzo. Podobno rzucił ją zaraz po tym, jak ich przyłapałaś.
- Serio?
- Serio, a ja wcale nie podsłuchiwałem. - mówi Kendall, wchodząc do sali. - Hej kotek, idziemy?
- Tak. - wstaję z niezbyt wygodnego, szpitalnego krzesełka. - Wpadnę jutro, dzwoń jak lekarz powie ci coś nowego.
- I kuruj się nam tutaj, bo ona nie sypia po nocach. - Kend obejmuje mnie, a Julka cicho się śmieje.
- Siostra, powiem ci to, co ty kiedyś mnie. - zaczyna Julka, patrząc mi prosto w oczy. - Jeśli nie pójdziesz dzisiaj spać, to jutro nie będziesz miała sił na zabawę.
- Przecież miałaś wtedy jakieś pięć lat. - wybucham śmiechem. - Nie próbuj bawić się we mnie, bo ci to nie wyjdzie siostrzyczko.
- Niech ci będzie. - młoda przewraca oczami. - Ale proszę, idź dzisiaj spać.
- Dobrze, spróbuję. - uśmiecham się lekko, idąc do drzwi. - I pamiętaj, wracam tu jutro.
Jakiś czas później Kendall parkuje auto pod naszym domem. Światła już są zgaszone, czyli wszyscy już śpią. No tak, w sumie trochę już późno.
Wysiadam z samochodu i wchodzę do mieszkania, idąc prosto do pokoju. Ostatnie dni wymęczyły mnie tak bardzo, że chyba zaraz zasnę na stojąco.
Po dotarciu do sypialni, biorę z szafy piżamę, a następnie idę z nią do łazienki, gdzie szybko myję się i przebieram. Kiedy wracam do pokoju, Kend leży już w łóżku. Widocznie skorzystał z łazienki na dole.
Kładę się obok chłopaka, przytulając się do niego i zamykam oczy. Sytuacja rodzinna ciągle jednak nie daje mi spokoju. Pomimo, że Julka czuje się dobrze, ja wciąż boję się, że jej wyniki nagle się pogorszą. Poza tym czuję, że nie powinnam być teraz w domu, tylko przy niej. Powinnam siedzieć w szpitalu i wspierać ją. Wiem, że jest jej teraz ciężko, zwłaszcza że jest tam zupełnie sama. To znaczy, rodzice siedzą przy niej najdłużej jak mogą, ale im raczej nie zwierzy się ze swoich spraw.
Wzdycham cicho i przewracam się na drugi bok. Nie zasnę dzisiaj, no nie ma szans. Muszę wiedzieć, co u Julki, bo chyba zwariuję.
- Pati, wszystko w porządku? - Kendall zerka na mnie zaniepokojony.
- Nie do końca. - podnoszę się do pozycji siedzącej. - Chyba... powinnam się przeprowadzić.
- Co?! - Kend patrzy na mnie zszokowany, siadając. - Ale przecież... no wiesz... myślałem, że jest nam razem dobrze. Jeśli zrobiłem coś nie tak, mogłaś mi to po prostu powiedzieć.
- Nie, nie o to mi chodziło. - uspokajam go. - Nie chcę z tobą zrywać, ani wyprowadzać się tak na stałe. Po prostu myślę, że na jakiś czas powinnam zamieszkać w hotelu, z moją rodziną. No wiesz, żeby Julka nie była sama.
- A, rozumiem. Cóż... jeśli naprawdę tego chcesz, to chyba nie mogę ci tego zabronić.
- Jesteś zły? - patrzę na niego niepewnie.
- Nie, to twoja siostra. To normalne, że chcesz przy niej teraz być. - Kendall przytula mnie. - Ale będę codziennie przyjeżdżał, jasne?
- Jasne. - śmieję się cicho. - To jutro się spakuję, a na razie może... zadzwonię do mamy i dam znać o moich planach. - biorę z szafki nocnej telefon, po czym wychodzę z pokoju, wybierając numer mojej rodzicielki.
________________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie, dzisiaj wracamy na chwilę do Patrycji i Kendalla, ale spokojnie, następny rozdział będzie znowu o Julce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, skąd wiedziałaś? Nie powiedziałam tego wprost, a Ty i tak zgadłaś. Wow...
Nie, nie jest. Po prostu nie miała zbytnio siły nic powiedzieć.
Napisz mi na mailu albo na czacie, też chcę się pośmiać.
Wiesz, dziewczyny nie miałyby z Kamilą szans. Wierz mi, zabiłaby je w kilka minut.
No wiem, wiem. Postaram się z tym opanować, ale nie obiecuję, że mi wyjdzie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego!
Henry'emu... A komuż by innemu?
OdpowiedzUsuńOjej... Kendall jest taki pocieszny... Trochę przypominał mi Luisa pod tymi drzwi. Ta sama energia. Albo Neda. Jak wolisz.
I znowu... Myśli, że coś zrobił źle.
Z jednej strony, chcę powiedzieć "Nie", ale z drugiej to ma trochę sensu.
Okey, rozdział super, czekam na nn! Pozdrawiam!
Bo to jedyna mądra w tym towarzystwie.
Szkoda, a miałoby to sens. No co? Przez sześć lat oglądałam "Ostry Dyżur". Nie pamiętam wszystkich odcinków, ale...
I o to chodzi. Kamila jest jak... Natasha. I nie mogłam jej sprawić większego komplementu (patrz "Iron Man II".
Patrycja wpadła na dobry pomysł. Czekam na konfrontacje Juli i Henrego.
OdpowiedzUsuńKendall wydaje mi się czasami dziecinny.
Czekam xo