ROZDZIAŁ 118
NEXT DAY
*per. Julii*
Wchodzę niepewnie do szkoły, szukając wzrokiem Jake'a lub kogoś z jego bandy. Chcę oddać im zdjęcia Lilly i spróbować przejść do kolejnego etapu mojego planu. Nie chcę zbyt długo zadawać się z tym mini gangiem.
Nie widząc na korytarzu nikogo z bandy, zmierzam do tylnego wyjścia ze szkoły. Mam nadzieję, że moje podejrzenia mnie nie mylą i moi rówieśnicy stoją za budynkiem. W innym wypadku pewnie będę musiała przejść się do podstawówki.
Wzdycham cicho, znów widząc Jake'a z papierosem w ręce. Gromadka jego przydupasów otacza go, zawzięcie o czymś dyskutując. Przekrzykują siebie nawzajem, przez co nie da się zrozumieć ani słowa z ich rozmowy. Jake jednak wydaje się tym nie przejmować. Jako jedyny stoi cicho, zaciągając się od czasu do czasu trującą nikotyną.
Biorę kilka głębszych oddechów, po czym podchodzę do nich, wchodząc jednocześnie w sam środek chaosu wywołanego krzykami chłopaków. Patrzę przez chwilę na każdego po kolei i zaczynam zastanawiać się, czy jednak nie wrócić do szkoły. Od wrzasków zaczyna boleć mnie głowa, a od zapachu papierosowego dymu robi mi się niedobrze.
- O, nowa, masz coś na tamtą lalunię? - pyta Jake, upuszczając papierosa i depcząc go.
- Mam kilka zdjęć. - mówię zgodnie z prawdą, obserwując jak Parker po raz ostatni wydycha dym z płuc.
- Pokaż. - rozkazuje, uciszając gestem ręki swoich przydupasów. Stawiam plecak na ziemi, po czym kucam obok niego i wyciągam zdjęcia od Lilly, a następnie podaję je Jake'owi i wstaję, czekając na jego reakcję.
- I jak? - pytam po kilkuminutowej ciszy. Chłopak jednak nie odpowiada. Wpatruje się ze skupieniem w fotografie, nie okazując emocji.
Słysząc dzwonek na lekcje wzdycham zniecierpliwiona, po czym zarzucam plecak na ramię i kieruję się do szkoły, nie mając zamiaru opuścić lekcji przez dziwne fanaberie Parkera. Idę pod salę, w której mamy mieć pierwszą lekcję, zastanawiając się, czy Jake przyjdzie na zajęcia. Nie powinien tak wagarować, ani palić... Wiem, że to nie moja sprawa, ale chciałabym mu jakoś pomóc. Nie wiem tylko, jak. Nie wiem nawet, czy jego zachowanie ma jakieś poważniejsze podłoże, czy to po prostu jego kolejne fanaberie.
Wzdycham cicho i wchodzę do jeszcze pustej sali. Teoretycznie lekcja zaczęła się już kilka minut, ale praktycznie nikogo to nie interesuje. W sumie się nie dziwię, zajęciami artystycznymi nikt się za bardzo nie przejmuje, nawet nauczycielka ma to gdzieś.
Siadam w pierwszej lepszej ławce, a następnie wyciągam z plecaka pierwszy lepszy zeszyt oraz piórnik. Otwieram notes na ostatniej stronie, wyciągam z piórnika ołówek i zaczynam szkicować. Jeszcze nie wiem, co chcę narysować, ale wiem, że to mnie uspokaja, a właśnie tego najbardziej teraz potrzebuję - spokoju. To dopiero jeden z moich pierwszych dni w tej szkole, a ja już mam dosyć. Wszystko zaczęło się walić, kiedy poznałam Jake'a. Zastanawiam się tylko, czy wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybym tak o niego nie wypytywała, ani nie wtrącała się w jego sprawy. Czy nie musiałabym udawać, wymyślać planów i ukrywać przed rodzicami, co dzieje się w szkole. Czy mogłabym normalnie zaprzyjaźnić się z Lilly i mieć w końcu kogoś, komu mogę w stu procentach zaufać. Wiem, że mam Patrycję, ale to nie to samo. Ona jest już dorosła, ułożyła sobie życie i znalazła już swoje miejsce. A ja? Ja wciąż się uczę, nadal nie wiem, kim tak naprawdę jestem i nawet nie umiem poradzić sobie z głupim prześladowcą. Poza tym, od kilku dni Patrycja nie dzwoni, nie pisze, ani nie przyjeżdża. Po protu urwał nam się kontakt i boję się, że już go nie odzyskamy.
- Julka? Wszystko w porządku? - słyszę nagle głos Lilly. Podnoszę wzrok znad zeszytu, przenosząc go na dziewczynę. Stoi zmartwiona przy drzwiach od sali, nie wiedząc, czy wejść, czy zostawić mnie w spokoju.
- Powiedzmy, ale może na razie o tym nie rozmawiajmy, bo jeszcze Jake nas zobaczy. - proszę, bojąc się, że nasz plan wyjdzie na jaw.
- Spokojnie, nic się nie stanie. Jake i jego banda wyszli przed chwilą ze szkoły i szli w kierunku centrum handlowego, pewnie nie będzie ich dzisiaj na lekcjach. - Lilly uspokaja mnie, siadając obok.
- Okay, a kiedy zacznie się lekcja? - pytam niepewnie, zauważając, że minęło już 20 minut.
- Przed chwilą dyrektorka powiedziała nam, że nauczycielka się dzisiaj nie zjawi, więc dwie pierwsze lekcje mamy wolne. - informuje mnie Lilly, patrząc kątem oka na mój zeszyt. Szybko zamykam notes, nie chcąc, żeby dziewczyna widziała moje bazgroły.
Przez kilka następnych minut siedzimy w ciszy, przerywanej jedynie hałasami z korytarza. Ciągle myślę o Jake'u i jego zachowaniu. Z jednej strony chciałabym wiedzieć, co nim kieruje, ale z drugiej strony boję się jeszcze bardziej wtrącać się w jego życie. Niepotrzebne mi dodatkowe problemy, a mam wrażenie, że tylko z tym wiąże się życie Parkera.
__________________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie, po długiej przerwie, wreszcie pojawia się nowy rozdział. Bardzo Was przepraszam za tę niespodziewaną, dwutygodniową przerwę. Po prostu te trzy tygodnie temu trochę zawaliło mi się życie prywatne, przez co musiałam ogarnąć kilka rzeczy i trochę się uspokoić. Teraz jednak, mam nadzieję, wracam na stałe z regularnymi rozdziałami. Nowy grafik pojawi się jutro lub pojutrze, a zakładki nadal są w budowie. Przepraszam, że ich budowa tak długo trwa, ale ostatnio w szkole coraz bardziej nas cisną, poza tym ostatnio więcej czasu poświęcam na coś, co nie ma związku z blogami i mam troszeczkę mało czasu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, nie czytałam jeszcze "Diabelskich maszyn", ale mam zamiar zabrać się za to w wakacje, bo z tego, co piszesz, są to całkiem fajne i interesujące książki.
Chomik Matta Daddario? Wyślij mi zdjęcie tego, błagam xD
Może ma, zobaczymy w kolejnych rozdziałach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
Wchodzę niepewnie do szkoły, szukając wzrokiem Jake'a lub kogoś z jego bandy. Chcę oddać im zdjęcia Lilly i spróbować przejść do kolejnego etapu mojego planu. Nie chcę zbyt długo zadawać się z tym mini gangiem.
Nie widząc na korytarzu nikogo z bandy, zmierzam do tylnego wyjścia ze szkoły. Mam nadzieję, że moje podejrzenia mnie nie mylą i moi rówieśnicy stoją za budynkiem. W innym wypadku pewnie będę musiała przejść się do podstawówki.
Wzdycham cicho, znów widząc Jake'a z papierosem w ręce. Gromadka jego przydupasów otacza go, zawzięcie o czymś dyskutując. Przekrzykują siebie nawzajem, przez co nie da się zrozumieć ani słowa z ich rozmowy. Jake jednak wydaje się tym nie przejmować. Jako jedyny stoi cicho, zaciągając się od czasu do czasu trującą nikotyną.
Biorę kilka głębszych oddechów, po czym podchodzę do nich, wchodząc jednocześnie w sam środek chaosu wywołanego krzykami chłopaków. Patrzę przez chwilę na każdego po kolei i zaczynam zastanawiać się, czy jednak nie wrócić do szkoły. Od wrzasków zaczyna boleć mnie głowa, a od zapachu papierosowego dymu robi mi się niedobrze.
- O, nowa, masz coś na tamtą lalunię? - pyta Jake, upuszczając papierosa i depcząc go.
- Mam kilka zdjęć. - mówię zgodnie z prawdą, obserwując jak Parker po raz ostatni wydycha dym z płuc.
- Pokaż. - rozkazuje, uciszając gestem ręki swoich przydupasów. Stawiam plecak na ziemi, po czym kucam obok niego i wyciągam zdjęcia od Lilly, a następnie podaję je Jake'owi i wstaję, czekając na jego reakcję.
- I jak? - pytam po kilkuminutowej ciszy. Chłopak jednak nie odpowiada. Wpatruje się ze skupieniem w fotografie, nie okazując emocji.
Słysząc dzwonek na lekcje wzdycham zniecierpliwiona, po czym zarzucam plecak na ramię i kieruję się do szkoły, nie mając zamiaru opuścić lekcji przez dziwne fanaberie Parkera. Idę pod salę, w której mamy mieć pierwszą lekcję, zastanawiając się, czy Jake przyjdzie na zajęcia. Nie powinien tak wagarować, ani palić... Wiem, że to nie moja sprawa, ale chciałabym mu jakoś pomóc. Nie wiem tylko, jak. Nie wiem nawet, czy jego zachowanie ma jakieś poważniejsze podłoże, czy to po prostu jego kolejne fanaberie.
Wzdycham cicho i wchodzę do jeszcze pustej sali. Teoretycznie lekcja zaczęła się już kilka minut, ale praktycznie nikogo to nie interesuje. W sumie się nie dziwię, zajęciami artystycznymi nikt się za bardzo nie przejmuje, nawet nauczycielka ma to gdzieś.
Siadam w pierwszej lepszej ławce, a następnie wyciągam z plecaka pierwszy lepszy zeszyt oraz piórnik. Otwieram notes na ostatniej stronie, wyciągam z piórnika ołówek i zaczynam szkicować. Jeszcze nie wiem, co chcę narysować, ale wiem, że to mnie uspokaja, a właśnie tego najbardziej teraz potrzebuję - spokoju. To dopiero jeden z moich pierwszych dni w tej szkole, a ja już mam dosyć. Wszystko zaczęło się walić, kiedy poznałam Jake'a. Zastanawiam się tylko, czy wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybym tak o niego nie wypytywała, ani nie wtrącała się w jego sprawy. Czy nie musiałabym udawać, wymyślać planów i ukrywać przed rodzicami, co dzieje się w szkole. Czy mogłabym normalnie zaprzyjaźnić się z Lilly i mieć w końcu kogoś, komu mogę w stu procentach zaufać. Wiem, że mam Patrycję, ale to nie to samo. Ona jest już dorosła, ułożyła sobie życie i znalazła już swoje miejsce. A ja? Ja wciąż się uczę, nadal nie wiem, kim tak naprawdę jestem i nawet nie umiem poradzić sobie z głupim prześladowcą. Poza tym, od kilku dni Patrycja nie dzwoni, nie pisze, ani nie przyjeżdża. Po protu urwał nam się kontakt i boję się, że już go nie odzyskamy.
- Julka? Wszystko w porządku? - słyszę nagle głos Lilly. Podnoszę wzrok znad zeszytu, przenosząc go na dziewczynę. Stoi zmartwiona przy drzwiach od sali, nie wiedząc, czy wejść, czy zostawić mnie w spokoju.
- Powiedzmy, ale może na razie o tym nie rozmawiajmy, bo jeszcze Jake nas zobaczy. - proszę, bojąc się, że nasz plan wyjdzie na jaw.
- Spokojnie, nic się nie stanie. Jake i jego banda wyszli przed chwilą ze szkoły i szli w kierunku centrum handlowego, pewnie nie będzie ich dzisiaj na lekcjach. - Lilly uspokaja mnie, siadając obok.
- Okay, a kiedy zacznie się lekcja? - pytam niepewnie, zauważając, że minęło już 20 minut.
- Przed chwilą dyrektorka powiedziała nam, że nauczycielka się dzisiaj nie zjawi, więc dwie pierwsze lekcje mamy wolne. - informuje mnie Lilly, patrząc kątem oka na mój zeszyt. Szybko zamykam notes, nie chcąc, żeby dziewczyna widziała moje bazgroły.
Przez kilka następnych minut siedzimy w ciszy, przerywanej jedynie hałasami z korytarza. Ciągle myślę o Jake'u i jego zachowaniu. Z jednej strony chciałabym wiedzieć, co nim kieruje, ale z drugiej strony boję się jeszcze bardziej wtrącać się w jego życie. Niepotrzebne mi dodatkowe problemy, a mam wrażenie, że tylko z tym wiąże się życie Parkera.
__________________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie, po długiej przerwie, wreszcie pojawia się nowy rozdział. Bardzo Was przepraszam za tę niespodziewaną, dwutygodniową przerwę. Po prostu te trzy tygodnie temu trochę zawaliło mi się życie prywatne, przez co musiałam ogarnąć kilka rzeczy i trochę się uspokoić. Teraz jednak, mam nadzieję, wracam na stałe z regularnymi rozdziałami. Nowy grafik pojawi się jutro lub pojutrze, a zakładki nadal są w budowie. Przepraszam, że ich budowa tak długo trwa, ale ostatnio w szkole coraz bardziej nas cisną, poza tym ostatnio więcej czasu poświęcam na coś, co nie ma związku z blogami i mam troszeczkę mało czasu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, nie czytałam jeszcze "Diabelskich maszyn", ale mam zamiar zabrać się za to w wakacje, bo z tego, co piszesz, są to całkiem fajne i interesujące książki.
Chomik Matta Daddario? Wyślij mi zdjęcie tego, błagam xD
Może ma, zobaczymy w kolejnych rozdziałach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
A nich sobie pali… serio, nie mam pojęcia, co ona sobie myśli. Ma plan, okey… ale co jeśli plan diabli wezmą? Ma jakieś zabezpieczenie, czy coś? Nie pamiętam, żeby kiedyś przewidywała, że coś może cię nie udać? A jeśli na serio coś pójdzie nie tak? A ona nie będzie na to przygotowana i cały plan się rypnie?
OdpowiedzUsuńDobra… bierze kilka głębszych oddechów, bo się denerwuje, czy dlatego, żeby przez te kilka ostatnich sekund jeszcze pooddychać świeżym powietrzem?
Chłopaków? To ona jest tam jedyną panienką?
Coś mi się widzi, że te fotki, to będzie dla niego za mało. On chce coś wielkiego.
Co, znowu wyjdzie jej Henry? Coś za bardzo wbił się jej w mózg.
Dwie pierwsze lekcje wolne? I po co było tak wcześnie przychodzić do szkoły?
Kurde, już konie? No weź… Komentowanie Jake’a i jego zachowania i ewentualnych pobudek na razie sobie daruję.
Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!
Ale pamiętaj, że zaraz po „Diabelskich Maszynach” są jeszcze inne książki z tego świata. Trochę jest tego towaru, ale zapewniam, że warto, o ile lubisz fantasy. Roi się tam od czarodziejów, wampirów i wilkołaków, a Instytut to baza potomków pół-aniołów, którzy zabijają demony.
Ale on na tym zdjęciu tylko lekko nadymał policzki i wytrzeszczył oczy (które i bez tego są duże). Po prostu takie było moje pierwsze wrażenie, kiedy zobaczyłam to zdjęcie. Teraz to wrażenie jest nieco inne. I oczywiście, wyślę Ci je za jakiś czas (nie wiem, czy za godzinę, albo nawet po południu, bo najpierw muszę tę fotkę znaleźć.
Trzymaj się! Cześć!