URODZINY + ogłoszenie



URODZINY
Hej!
Jak wiecie, dzisiaj nasz Carlito kończy 27 lat! Z tej okazji chciałabym życzyć mu dużo zdrowia, szczęścia, pieniędzy, sukcesów w dalszej karierze, spełnienia marzeń oraz bycia wspaniałym mężem i ojcem :-D

 
__________________________________________________________________________

OGŁOSZENIE:
Rozdział będzie prawdopodobnie jutro, gdyż Blogger usunął mi rozdziały, które miałam napisane do przodu i muszę napisać je od nowa. Mam nadzieję, że się o to nie gniewacie.
Do następnego.
Bay ;***********************


Rozdział 57


PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
_______________________________________________________________

ROZDZIAŁ 57
NEXT DAY
*per. Julki*
Obudziłam się około 12 p.m. Nie chciało mi się wstawać, więc postanowiłam, że przeleżę cały dzień w łóżku. Nie miałam na nic ochoty. Bolał mnie brzuch i było mi niedobrze. W dodatku myśl o rozmowie z Patrycją przyprawiała mnie o dreszcze.
Nie byłam gotowa na tę rozmowę. Wszystko, co chciałam powiedzieć, znajdowało się w tamtym liście. Wybrałam taką formę przekazania wszystkiego, ponieważ według mnie, łatwiej jest pisać niż mówić. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego tak uważam. Już Wam to wyjaśniam. Uważam tak, ponieważ kiedy się pisze, można coś skreślić lub poprawić, a podczas rozmowy nie ma takiej możliwości. Nie umiałabym powiedzieć Pati tego wszystkiego wprost.
Po kilku minutach takich rozmyślań, zorientowałam się, że prawdopodobnie mam gorączkę. Szybko wyjęłam termometr z szafki nocnej, znajdującej się przy moim łóżku i zmierzyłam temperaturę. Po kilku minutach urządzenie wskazywało, że mam 37,9°C. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i poszłam na dół po lek, który zwalczyłby gorączkę.
Na szczęście nikogo nie było. Wzięłam z szafki tabletkę i zażyłam ją, popijając wodą, po czym zrobiłam sobie herbatę i wróciłam na górę. Położyłam się i zasnęłam.

*per. Patrycji*
Od razu po obudzeniu się, czyli około 9:30 a.m. poszłam do pokoju Julki, aby sprawdzić czy znowu nie uciekła. Uchyliłam lekko drzwi. Moja siostra jeszcze spała. Podeszłam i przykryłam ją, bo było zimno, a jej kołdra wylądowała w nocy na podłodze. Odgarnęłam jej włosy z twarzy i wyszłam po cichu, żeby jej nie obudzić.
Poszłam do kuchni, gdzie przyrządziłam sobie płatki z mlekiem i zjadłam je ze smakiem. Następnie pozmywałam i poszłam do pokoju. Jako, że wszyscy jeszcze spali, wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Lektura tak mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam, kiedy Kendall się obudził i zaczął na mnie patrzeć. Zorientowałam się dopiero, kiedy mnie objął. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Już nie śpisz? – zapytałam.
- Już od dobrej godziny. – zaśmiał się.
- Ups. Troszkę się zaczytałam.
- Właśnie widzę. Aż takie to ciekawe? – spytał, biorąc książkę do ręki.
- Nawet nie wiesz, jak. – powiedziałam, opierając głowę o jego ramię. Po przeczytaniu opisu, oddał mi książkę, pocałował mnie w głowę i poszedł do łazienki, a ja dokończyłam czytanie. Kilka minut później skończyłam czytać całą książkę i postanowiłam, że przy najbliższej okazji kupię drugą część, a następnie wstałam i poszłam do mojej siostry.
Kiedy weszłam do jej pokoju, nadal spała. Zdziwiłam się, bo była 1 p.m., a na szafce nocnej stała herbata, której wcześniej nie było. Podeszłam bliżej i zauważyłam, że obok Julki leży termometr. Przyłożyłam jej rękę do czoła. Było rozpalone. Moja siostra drżała z zimna, więc okryłam ją szczelniej kołdrą i zamknęłam uchylone okno. Potem położyłam obok niej paczkę chusteczek higienicznych i wyszłam.
Poszłam do kuchni, gdzie Monika robiła obiad. Pomogłam jej i zawołałyśmy resztę domowników. Zeszli wszyscy oprócz Julki. Posiłek zjedliśmy w milczeniu. Po obiedzie pozmywałam i poszłam zobaczyć, jak się czuje moja siostra.
Gdy tam weszłam, już nie spała. Leżała na łóżku, opatulona kołdrą, drżąc z zimna. Podeszłam do niej.
- Hej. Jak się czujesz?
- Z-zimno. – wyjąkała.
- Zmierz temperaturę. – poprosiłam, podając jej termometr. Zrobiła to. Po kilku minutach urządzenie pokazywało 38,2°C. – Zaraz weźmiesz tabletkę, a jak temperatura nie spadnie, to pojedziemy do szpitala. – powiedziałam, wychodząc. Po chwili wróciłam z lekiem. Moja siostra połknęła tabletkę, po czym skuliła się, nadal drżąc. Nie wiedziałam, co zrobić, bo nie mogłam bardziej jej okryć. Miałam nadzieję, że tabletka zadziała i gorączka spadnie choć trochę.
Po około godzinie, sprawdziłam to. Rzeczywiście, temperatura zmalała, a Julka wyglądała lepiej. Odgrzałam jej obiad i przyniosłam do pokoju. Zjadła tylko połowę, ponieważ nie miała apetytu. Potem znowu poszła spać. Dla niektórych mogłoby wydać się dziwne, że młoda przespała prawie cały dzień, ale ja wolałam, aby przespała chorobę i nie męczyła się.
Kiedy zasnęła, poszłam do pokoju i zaczęłam czytać nową książkę. Czytałam do około 9 p.m. Później poszłam się umyć i przebrać w pidżamę, a następnie położyłam się i zasnęłam.
________________________________________________________________

Hej!
Bardzo Was przepraszam za to, że ostatnio nie było rozdziału, ale Blogger odmówił mi posłuszeństwa. W ramach rekompensaty, jutro dodam jeszcze jeden rozdział, a jeśli będziecie chcieli, to niedługo możemy zrobić maraton rozdziałów.
Zmieniłam niektóre zdjęcia w zakładce „Bohaterowie”, więc zachęcamy do zapoznania się z postaciami.
Przypominam również o zakładce „Zapytaj bohatera”, gdzie otrzymacie odpowiedzi na nurtujące Was pytania, dotyczące bloga.
Do następnego.
Bay ;**********************

Rozdział 56



ROZDZIAŁ 56
*per. Henry’ego*
Po kilkugodzinnym, bezowocnym szukaniu Julki, wróciłem z Teri do domu. Byłem załamany. Bałem się o nią. Bałem się, że coś stanie się szatynce. Nie wiedziałem, co zrobić. Dopiero, kiedy uświadomiłem sobie, że Julce może stać się krzywda, dotarło do mnie, jak bardzo ją kocham. Nie mogłem pozwolić, żeby błąkała się sama po mieście. Musiałem coś zrobić.
Po powrocie do domu, poszedłem zrezygnowany do pokoju. Rzuciłem telefon na łóżko i poszedłem do łazienki. Kiedy wróciłem, mój telefon zakomunikował, że dostałem wiadomość. Odczytałem ją.


Przeraziłem się. Pędem pobiegłem do salonu, gdzie siedziała reszta domowników. Pokazałem SMS-a Patrycji. Natychmiast napisała do Julki, ale ta nie odpisała. Blondynka zaczęła spamować jej wiadomościami.


Niestety nie dostała odpowiedzi. Nie mieliśmy pojęcia, co zrobić. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że policja nie zrobi nic, dopóki nie miną dwadzieścia cztery godziny od zaginięcia. W tamtym momencie byliśmy bezradni. Objechaliśmy Los Angeles kilka razy i nigdzie jej nie było.
Nie spaliśmy całą noc. Mieliśmy nadzieję, że Julka jednak wróci i wszystko się ułoży. Niestety, nie stało się tak. Byliśmy załamani.

*per. Julki*
Chodziłam przerażona po mieście. Nie miałam pojęcia, gdzie się znajduję. Mój telefon wyłączył się kilka sekund po wysłaniu SMS-a. Nie miałam najmniejszego kontaktu z przyjaciółmi i siostrą. Nie wiedziałam nawet, gdzie jest najbliższy komisariat policji, ani jakiś hotel. Nie wiedziałam kompletnie nic.
Szłam ze spuszczoną głową. Po moich policzkach płynęły łzy. Nigdy w życiu nie bałam się tak bardzo, jak wtedy. Na dodatek było okropnie zimno i padał deszcz. Nieliczni ludzie, których mijałam, uciekali do domów, aby schować się przed ulewą.
Nie wiem nawet, ile tak szłam, ale w pewnym momencie poczułam, że nie dam rady dalej wędrować. Usiadłam na chodniku, opierając plecy o ścianę nieczynnego sklepu. Podciągnęłam nogi pod brodę, po czym objęłam je ramionami i schowałam w nie głowę , cicho szlochając. Chciałam wrócić do domu, usiąść z przyjaciółmi na kanapie i obejrzeć jakiś nudny film. Chciałam, żeby było jak kilka godzin temu.
Zaczęło się ściemniać, a ja nadal tam siedziałam. Trochę się uspokoiłam i zaczęłam racjonalnie myśleć. Zastanawiałam się, co mama teraz zrobić. Kiedy byłam mała, rodzice zawsze mówili mi, że jeśli kiedykolwiek się zgubię, mam poszukać funkcjonariusza policji lub wejść do jakiegoś sklepu i poprosić o pomoc. Jako, że żadnego policjanta nie było w pobliżu, a jedyny sklep, na jaki natrafiłam w ciągu ostatnich dwóch godzin był zamknięty, postanowiłam poczekać do rana. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Czekałam pod sklepem do samego rana.
Kiedy wzeszło słońce, wstałam i przeszłam się kawałek, aby rozprostować kości, jednakże nie oddalałam się za bardzo od sklepu. Po jakimś czasie zauważyłam, że jakaś kobieta otwiera sklep. Podeszłam do niej niepewnie.
- Dzień dobry. – powiedziałam cicho.
- O, dzień dobry. Co robisz tu o tak wczesnej porze? Sklep będzie czynny dopiero za godzinę. – stwierdziła.
- Tak, wiem. Chodzi o to, że chciałam poprosić o pomoc. – w moim głosie czuć było niepewność.
- Dobrze, wejdź. Nie będziemy rozmawiać na ulicy. – powiedziała lekko zdziwiona, wpuszczając mnie do budynku. Weszłam pierwsza, a ona za mną. – No dobrze. Pomogę Ci, ale musisz powiedzieć mi, co się stało.
- Chodzi o to, że wczoraj popołudniu poszłam na spacer, ale niestety nie znam za dobrze miasta i trochę się zgubiłam. Mój telefon natomiast, rozładował się. – wyjaśniłam.
- Dobrze, znasz numer do któregoś ze swoich rodziców?
- Nie mieszkam z rodzicami, tylko z siostrą. – powiedziałam.
- Masz, zadzwoń do niej, bo pewnie się zamartwia. – powiedziała kobieta, podając mi telefon.
- Dziękuję. – szybko wybrałam numer Patrycji i zadzwoniłam do niej.
J – Ja          P – Patrycja
ROZMOWA TELEFONICZNA
J: Halo? Patrycja?
P: Julka?! Gdzie jesteś?! Co się stało?! Dlaczego nie odpisujesz?!
J: Tak. Jestem w jakimś sklepie. Zgubiłam się. Bo rozładował mi się telefon.
P: Zapytaj właściciela telefonu, gdzie jesteś. Przyjedziemy po Ciebie.
J: Na obrzeżach miasta. Szukajcie jedynego sklepu w pobliżu.
P: Dobra, już jedziemy.
KONIEC ROZMOWY
Oddałam telefon właścicielce i podziękowałam, po czym wyszłam przed sklep.

*per. Henry’ego*
Siedzieliśmy w salonie, czekając na jakikolwiek znak od Julki. Pomimo nieprzespanej nocy, żadne z nas nie odczuwało zmęczenia. Najważniejsza była dla nas Julka.
Ciszę, w której siedzieliśmy, przerwał dzwoniący telefon Patrycji. Odebrała odrobinę zdziwiona. Przysłuchiwaliśmy się rozmowie. Z każdym słowem Pati, byliśmy coraz bardziej zdziwieni.
Po kilkuminutowej rozmowie, blondynka rozłączyła się i oznajmiła nam, że dzwoniła Julka. Ja, Kendall, Patrycja i Bartek poszliśmy do samochodu Schmidta i pojechaliśmy po szatynkę.
Po mniej więcej godzinie byliśmy już na miejscu. Julia stała przed sklepem, czekając na nas. Kiedy Kendall zatrzymał samochód, Pati wybiegła z auta i pobiegła do swojej siostry. Przytuliła ją i obejrzała z każdej strony, aby upewnić się, że młodszej Krajewskiej nic nie jest. Kilka minut później, wsiadły do samochodu i pojechaliśmy z powrotem do domu. Widziałem, że Julka jest zmęczona. Właściwie, trudno byłoby tego nie zauważyć, zważywszy na to, że Julia zasypiała na siedząco. Chciała jednak pokazać, że wszystko jest w porządku i starała się nie zasnąć.
Po kolejnej godzinie, byliśmy już w domu. Patrycja kazała Julce iść spać, na co ta chętnie przystała. Poszła zmęczona na górę. Nie zeszła już do końca dnia. My też poszliśmy spać, gdyż nieprzespana noc dała nam się we znaki.

__________________________________________________________
 
Hejka!
Dzisiaj nie ma „Pytania do rozdziału”. Jest natomiast nagroda dla Marty Gadomskiej za udzielenie poprawnej odpowiedzi na pytanie do rozdziału 54. Mam nadzieję, że kolaż Ci się podoba.


Do następnego.
Bay ;***************