ROZDZIAŁ 117
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
*per. Julii*
Siedzę w pokoju, zastanawiając się, co zrobić. Obiecałam Jake'owi, że na jutro zdobędę coś, co skompromituje Lilly, a nie chcę tego robić. Nie chcę, żeby Lilly stała się pośmiewiskiem całej szkoły, a dobrze wiem, że Jake nie zostawi kompromitującej informacji tylko dla siebie. Kompletnie nie wiem, jak to rozegrać.
Siedzę w pokoju, zastanawiając się, co zrobić. Obiecałam Jake'owi, że na jutro zdobędę coś, co skompromituje Lilly, a nie chcę tego robić. Nie chcę, żeby Lilly stała się pośmiewiskiem całej szkoły, a dobrze wiem, że Jake nie zostawi kompromitującej informacji tylko dla siebie. Kompletnie nie wiem, jak to rozegrać.
Wpatruję się tępym wzrokiem w rozłożony przede mną blok rysunkowy, poruszając bezwiednie ręką z ołówkiem po śnieżnobiałej kartce. Jeszcze przedwczoraj rysowanie mnie relaksowało, ale dzisiaj chyba nic mi nie pomoże. Nie mogę nawet porządnie skupić myśli, bo pomiędzy wyborem między upokorzeniem Lilly a wyleceniem z bandy Jake'a, pojawia się sprawa z Henrym. Niby mam świadomość, że nasz związek jest już zakończony, ale mimo to nadal mam nadzieję na naprawienie naszych relacji. Zwariuję...
Z zamyślenia wyrywa mnie dzwonek do drzwi. Nie przejmuję się tym, dopóki nie słyszę głosu mojego mamy, wzywającego mnie do niej. Wychodzę niechętnie z mojej sypialni, po czym kieruję się do mojej rodzicielki. Zaskoczona staję wpół kroku, kiedy w drzwiach zauważam Lilly. Dziewczyna uśmiecha się przyjaźnie do mojej mamy, poprawiając spadający jej z ramienia plecak.
- O, Julcia, dobrze, że już jesteś. - mama przenosi na mnie wzrok, zauważając moją obecność. - Ta dziewczyna twierdzi, że Cię zna. To prawda?
- Tak, mamo, to Lilly. Chodzimy razem do klasy. - wyjaśniam, widząc niepewność w oczach kobiety.
- W takim razie zapraszam. - moja rodzicielka wpuszcza blondynkę do środka. - Chcecie coś do picia, dziewczynki?
- Ja dziękuję. - niebieskooka ponownie poprawia swój plecak, który dzisiaj widocznie się buntuje. Również dziękuję mamie za propozycję, a następnie prowadzę moją rówieśniczkę do swojego królestwa, trochę zdziwiona jej wizytą, chociaż powinnam być świadoma tego, że kiedyś ona nastąpi, zwłaszcza że sama podałam dziewczynie adres.
- Co Cię do mnie sprowadza? - pytam, patrząc rozbawionym wzrokiem, jak Lilly przegrywa ze swoim tornistrem i z ciężkim westchnięciem stawia go na podłodze.
- Wpadłam tylko na chwilę, bo mam coś dla Ciebie. - oznajmia, otwierając plecak.
- Czemu na chwilę? Jeśli chcesz, możesz zostać, i tak nie mam nic ciekawego do roboty. - siadam z powrotem przy biurku, żeby zamknąć nadal otwarty blok.
- Skoro tak, to spoko. O, jest, proszę. - blondynka podaje mi kilka wydrukowanych zdjęć z jej osobą na pierwszym planie. Dziewczyna na większości fotografii robi głupie miny, ale jest też kilka, na których po prostu leży na podłodze, zaśmiewając się do rozpuku. Na sam widok tego na moją twarz wkrada się lekki uśmiech, chociaż nie wiem jeszcze, po co mi te zdjęcia. - Wybierz sobie któreś i daj Jake'owi... albo w sumie możesz dać wszystkie.
- Co? Jesteś tego pewna? - pytam zdziwiona, przestając się uśmiechać.
- Jasne, że tak. W klasie i tak mają mnie za wariatkę, więc kilka zdjęć potwierdzających to, w żadnym stopniu mi nie zaszkodzi. I, zanim zapytasz, jeszcze nie widziałam, żeby ktokolwiek w naszym wieku dzielił się publicznie takimi niepoważnymi zdjęciami, więc to idealny materiał na "upokorzenie" mnie. - dziewczyna siada na moim łóżku, wciąż się uśmiechając.
- Wow, odważna jesteś. - twierdzę, patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Czemu odważna? Po prostu jestem sobą i nie boję się tego pokazywać. Poza tym założę się, że co najmniej 90% dziewczyn w naszym wieku, a nawet starszych ma takie głupie zdjęcia. - blondynka wzrusza obojętnie ramionami, traktując to jak coś zupełnie normalnego.
- W sumie masz rację, nawet moja siostra je ma. Tylko nie mów jej, że wiem, bo zabije mnie za grzebanie w jej rzeczach. - śmieję się wspomnienie tamtych fotek Patrycji.
- Twoje tajemnice są u mnie zupełnie bezpieczne. - oznajmia Lilly śmiertelnie poważnym tonem, ale już po chwili nie wytrzymuje i wybucha śmiechem. - Nie umiem być aż tak poważna, wybacz.
- Nie dziwię się, że mają Cię za wariatkę. - chichoczę, a dziewczyna udaje obrazę i rzuca we mnie poduszką, nieświadomie rozpoczynając walkę na poduszki.
__________________________________________________________________
Hej!
Tak, jak obiecałam, wstawiam dzisiaj kolejny rozdział. Jeśli ktoś nie pamięta, jak skończyła się poprzednia część, odsyłam do jej przeczytania (TUTAJ).
Mam do Was jeszcze pytanie. Otóż, ostatnio piszę rozdziały tylko podczas słuchania muzyki, więc pomyślałam, że fajnie byłoby dzielić się z Wami tymi utworami. Myślałam nad zrobieniem playlisty na blogu lub pisaniem pod każdym rozdziałem, przy jakiej piosence dana część powstała. Co Wy na to? Chcielibyście? Która opcja jest lepsza?
Mam do Was jeszcze pytanie. Otóż, ostatnio piszę rozdziały tylko podczas słuchania muzyki, więc pomyślałam, że fajnie byłoby dzielić się z Wami tymi utworami. Myślałam nad zrobieniem playlisty na blogu lub pisaniem pod każdym rozdziałem, przy jakiej piosence dana część powstała. Co Wy na to? Chcielibyście? Która opcja jest lepsza?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, Parker to nazwisko Jake'a. I nie, nie dałam go specjalnie. Po prostu to połączenie fajnie brzmiało.
Wiesz, jeśli chodzi o Lilly, to dzięki jej charakterowi, nie upokorzy jej chyba nic, bo ona niczego się nie wstydzi, serio.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.
No witam Cię od wczoraj. Wiem, piszę późno, ale wczoraj już mi się nie chciało siedzieć przed komputerem. No, ale już jestem.
OdpowiedzUsuńWiesz co… W „Diabelskich maszynach” było coś takiego, ze Gabriel i Gideon mieli szpiegować Charlotte dla konsula. Mieli za zadanie czytać jej listy i przekazywać mu z kim pisze i co. No i oni rzeczywiście czytali jej listy, ale tylko dlatego, żeby przez przypadek prawdy nie napisać. No to może Julka zrobi coś podobnego. Sprzeda mu jakąś ściemę o Lily, bo w końcu coś co nie miało miejsca nie jest żadną kompromitacją.
Niech mówi co zamierza, ma najlepszą okazję. No dalej…
Sama jej dała. No tego się nie spodziewałam. Pewnie dała jej coś w rodzaju chomika Matta Daddario (ostatnio mi się podoba), chociaż nie wiem, ja tak mówię na tę minę. I to się dopiero nazywa optymizm! A może jednak Lily ma więcej wspólnego z Kelly niż mi się wydaje?
Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!
Właściwie, to odkryłam ostatnio jedną odlotową piosenkę. Nie jest zbyt nowa, ale jest super. Wyślę Ci plik na pocztę, jak skończę czytać tego fanfica, który ostatnio znalazłam. Pa!