Rozdział 115

ROZDZIAŁ 115
NASTĘPNEGO DNIA
*per. Julii*
Do szkoły wchodzę kilka minut przed dzwonkiem i od razu idę po salę, rozglądając się za Lilly... lub Jakiem. Wczoraj cały wieczór myślałam, jak przekonać chłopaków do zrobienia projektu. Co prawda wpadłam na pewien pomysł, ale nie jestem do końca pewna, czy to najlepsze rozwiązanie. Szczerze mówiąc, wolałabym skonsultować to jeszcze z Lilly, więc mam nadzieję, że będzie dzisiaj w szkole.
- Psst... Julka. To ja, Lilly. - słyszę nagle szept dziewczyny, przechodząc obok toalet. Patrzę w tamtą stronę i rzeczywiście dostrzegam moją rówieśniczkę, chowającą się w łazience.
- Co Ty robisz? - wchodzę do damskiej toalety, patrząc rozbawionym wzrokiem na blondynkę.
- To nie jest śmieszne. Zobaczyłam Jake'a, więc postanowiłam się gdzieś schować, a toaleta była najbliżej. - tłumaczy niebieskooka, a mi, pomimo powagi sytuacji, uśmiech nadal nie może zejść z twarzy. - No nie śmiej się! Wymyśliłaś coś, czy nie?
- Tak, ale na pewno chcesz rozmawiać o tym tutaj? - pytam niepewnie, rozglądając się po niewielkiej łazience, w której znajduje się lustro, trzy kabiny i trzy niewielkie umywalki.
- To chyba najbezpieczniejsze miejsce, jeśli nie chcemy, żeby Jake nas usłyszał. On swoją bandę ma wszędzie. W każdym korytarzu jest przynajmniej jedna osoba z jego paczki, która wszystko mu donosi. - oznajmia Lilly, zadziwiając mnie. Nie sądziłam, że Jake jest tak dobrze zorganizowany. To może trochę utrudnić plan.
- Dobra, słuchaj. Długo o tym myślałam i doszłam do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli... dołączę do jego bandy. - twierdzę zgodnie z prawdą, a dziewczyna automatycznie blednie.
- Chcesz do nich dołączyć? - pyta cicho, nie dowierzając moim słowom. - Chcesz być taka, jak oni?
- Oczywiście, że nie chcę. Chodzi tylko o to, żeby jakoś przekonać ich do zrobienia tego projektu, tak? Posłuchaj, jeśli uda mi się przez jakiś czas z nimi trzymać i udawać, że nie trzymam się z Tobą, to pomyślą, że mam Cię gdzieś, tak? Wtedy będę mogła zaproponować, żebyśmy zrobili ten projekt i "upokorzyli" Cię przed całą klasą. No wiesz, przekonam ich, że będą mogli powiedzieć, że nic przy tym projekcie nie zrobiłaś, przez co dostaniesz jedynkę i rozpłaczesz się, bo jesteś wrażliwa, a tak naprawdę po lekcjach będę robić projekt z Tobą i wyjdzie na to, że chłopcy zrobili swoje części z własnej woli. - wyjaśniam dziewczynie swój plan, mając nadzieję, że się zgodzi.
- No w sumie dobry plan, ale trochę boję się, że staniesz się taka, jak oni. No wiesz, z kim przystajesz, takim się stajesz, i takie tam. - mówi Lilly, patrząc na mnie ze smutkiem.
- Nie stanę się taka, spokojnie. A na wypadek, gdyby jednak coś mi odbiło, daję Ci przyzwolenie na uderzenie mnie i doprowadzenie do porządku, okay? Będziesz mogła nawet zawiadomić moją siostrę, zgoda? - wyciągam do niej rękę, chcąc zawrzeć umowę.
- Zgoda. Jesteś niemożliwa. - blondynka ściska moją rękę, przewracając oczami z lekkim uśmiechem.
Chwilę później wychodzimy z toalety i już razem kierujemy się w stronę sali językowej, gdzie mamy mieć pierwszą lekcję. Po drodze mijamy Jake'a i jego kumpla. Parker, kiedy tylko nas widzi, jest gotowy do ataku, ale nie wiedzieć czemu, jego kumpel go powstrzymuje i coś do niego szepcze, wskazując na mnie. Kątem oka widzę, jak szatyn potakuje i odpuszcza, idąc na tyły szkoły. Okay, nie wiem, co tu się właśnie stało, ale jest to co najmniej dziwne.
Przez całą lekcję angielskiego zastanawiam się, jak dostać się do bandy Jake'a. Chłopaka nie ma na lekcji, więc siadam z Lilly, ale wiem, że niedługo będzie musiało się to zmienić, jeśli moje kłamstwo ma być wiarygodne. Coś czuję, że będzie ciężko. Najbardziej boję się, że po dostaniu się do paczki Parkera będę musiała prześladować innych uczniów, a nie chcę tego robić. Nie chcę ich bić, okradać, czy wyzywać. Nie chcę doprowadzać ich do płaczu. Jake działa głównie w podstawówce, a przecież tam są jeszcze dzieci. Dzieci, którym takie prześladowanie może pozostawić na psychice trwały ślad. Nie chcę udawać, że jestem taka, jak ten dupek. Nie chcę, ale muszę.
Podskakuję na krześle, słysząc dzwonek na przerwę. Rety, tak bardzo się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam, kiedy minęła lekcja. Patrzę na otwarty zeszyt leżący przede mną i dostrzegam w nim tylko niedbale zapisany temat lekcji. No pięknie. Wygląda na to, że będę musiała przepisać tę nieszczęsną notatkę od Lilly.
Wstaję i szybkim krokiem wychodzę z sali, zostawiając w niej wszystkie rzeczy na godzinę wychowawczą, którą mam mieć za chwilę. Zmierzam pewnym krokiem w stronę tylnego wyjścia ze szkoły, wiedząc, że jeśli nie zrobię tego teraz, to nie zrobię tego nigdy. Z każdą chwilą jednak mój chód jest coraz bardziej niepewny, a ja coraz bardziej boję się spotkania z Jakiem. Niestety nim się orientuję, stoję już przed drzwiami ewakuacyjnymi, ściskając w dłoni klamkę. Nie ma już odwrotu.
Naciskam klamkę i popycham lekko drzwi, które z łatwością się otwierają, a do szkoły wlatuje lekki, ciepły wiaterek. Wychodzę za szkołę, chowając ręce do kieszeni bluzy, a następnie zaczynam rozglądać się za bandą Jake'a. Dostrzegam ich po chwili, dosłownie kilkanaście kroków przede mną. Zawzięcie o czymś dyskutują, paląc papierosy. Zbieram się na odwagę, po czym podchodzę do nich i odkaszluję, chcąc zwrócić ich uwagę. Mój sposób działa, już po chwili kilka par oczu wpatruje się we mnie ze zdziwieniem, zerkając na swojego przywódcę.
- A Ty tu czego? - pyta Parker, wydmuchując z płuc dym.
- Chcę do Was dołączyć. - mówię pewnym głosem, patrząc wprost na szatyna.
- Chcesz co? Dołączyć do nas? - chłopak patrzy na mnie rozbawiony. - Dziewczynko, nie przyjmujemy kujonek, ani grzecznych panienek, zapomnij.
- Kto powiedział, że jestem grzeczna? Już nie pamiętasz, jak Cię wczoraj obiłam? Pamięć zawodzi, czy po prostu to wyparłeś, bo wstyd Ci, że pokonała Cię dwa razy mniejsza od Ciebie laska? - podchodzę do niego z kpiącym uśmieszkiem. Chłopak patrzy na mnie z zamyśleniem, jakby zastanawiał się, czy mówię prawdę, czy ściemniam.
- Okay, ale musisz udowodnić, że naprawdę chcesz do nas dołączyć i nie jesteś taka grzeczna, jaka się wydajesz. Masz, zapal. - chłopak podaje mi papierosa i zapalniczkę, wziętą od jednego ze swoich kumpli. O kurczę, tego się nie spodziewałam. No i co ja mam teraz zrobić? Ja w życiu nie paliłam! Od samego smrodu dymu robi mi się niedobrze. Nawet nie chcę wiedzieć, co stanie się, kiedy wezmę to świństwo do ust. Wiem jednak, że nie mam wyjścia. Wszyscy patrzą na mnie wyczekująco, więc muszę grać. Nie mogę pozwolić, żeby Jake poznał mój plan.
Biorę od przywódcy bandy papierosa i zapalniczkę, po czym wkładam do ust to świństwo i podpalam je, a następnie po raz pierwszy w życiu wciągam dym do płuc. Od razu jednak czuję, że coś jest nie tak. W gardle zaczyna mnie okropnie drapać i chce mi się wymiotować. Szybko wyciągam papierosa z ust, a z moich płuc wydobywa się lawina kaszlu, którą udaje mi się opanować dopiero po kilku minutach.
- No nieźle mała, nie sądziłem, że serio to zrobisz. - mówi Jake, a w jego głosie słyszę coś na kształt podziwu.
- To jak? Jestem już w Waszej paczce? - pytam niepewnie, zrzucając papierosa na ziemię i depczę go.
- Niech Ci będzie, ale nie próbuj wywijać żadnych numerów. Wiem o wszystkim, co dzieje się w tej szkole, więc dobrze Ci radzę, nic nie kombinuj, bo źle się to dla Ciebie skończy. - grozi chłopak, po czym bierze swoją bandę i wchodzi mnie do szkoły, zostawiając mnie za szkołą z mdłościami i wewnętrzną satysfakcją, pomieszaną z obrzydzeniem.
______________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie akcja się rozkręca, a rozdziały są coraz dłuższe. Mam nadzieję, że taka długość Wam odpowiada.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marta, od razu, jak przeczytałam o wuefiście, skojarzyło mi się to z nauczycielem z TVNowskiej "Szkoły". Ostatnio oglądam zdecydowanie zbyt dużo paradokumentów.
No cóż, Jake nie cofnie się przed niczym, żeby postawić na swoim.
Tak, wiem, jak to zabrzmiało. Po prostu nie wiedziałam, jak to inaczej sformułować.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego!

1 komentarz:

  1. Dobra, na początku zapomniałam, ale teraz już jestem. Czytałam wczoraj przed snem i nie miałam już siły komentować, dlatego będzie węźle.
    Nie posiedziałam się, że Julka zapali tego papierosa. Na początku myślałam, że przełamie tego papierosa na pół i rzuci mu pod nogi. Jednak taka misja to nie jest hop siup. Teraz dziewczyny muszą się pilnować.
    Tylko co potem? Po projekcie ten pożal się Boże gangster w pieluchach na bank nie odpuści.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D