Przypominam o moim drugim blogu - Odnalezieni po latach
_________________________________________________________
_________________________________________________________
ROZDZIAŁ 54
NEXT DAY
*per. Julki*
Obudziłam się dość późno, bo o 11:30. Nie dziwiłam się temu. W nocy zupełnie nie mogłam spać. Cały czas myślałam o tym wszystkim. Między innymi o mnie i Henrym. Teraz byłam już pewna, że go kocham. Z jednej strony chciałam, żeby on czuł to samo, a drugiej strony, jeśli poprosiłby mnie o chodzenie, nie wiem czy bym się zgodziła. Przede wszystkim dlatego, że za miesiąc wracam do Polski, do szkoły. Rodzice co prawda zgodzili się, żebym tu zamieszkała, ale tylko na wakacje. Wątpię, aby pozwolili mi zamieszkać tu na stałe. Związek na odległość natomiast, nie ma dla mnie sensu. Te moje nocne rozmyślania poskutkowały moim dzisiejszym zmęczeniem.
Westchnęłam cicho i wstałam. Wykonałam wszystkie poranne czynności, po czym zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było, co o tej porze dnia było bardzo dziwne.
Poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Kiedy tam weszłam, w oczy rzuciła mi się przyczepiona do lodówki karteczka. Zdjęłam ją i przeczytałam.
*per. Julki*
Obudziłam się dość późno, bo o 11:30. Nie dziwiłam się temu. W nocy zupełnie nie mogłam spać. Cały czas myślałam o tym wszystkim. Między innymi o mnie i Henrym. Teraz byłam już pewna, że go kocham. Z jednej strony chciałam, żeby on czuł to samo, a drugiej strony, jeśli poprosiłby mnie o chodzenie, nie wiem czy bym się zgodziła. Przede wszystkim dlatego, że za miesiąc wracam do Polski, do szkoły. Rodzice co prawda zgodzili się, żebym tu zamieszkała, ale tylko na wakacje. Wątpię, aby pozwolili mi zamieszkać tu na stałe. Związek na odległość natomiast, nie ma dla mnie sensu. Te moje nocne rozmyślania poskutkowały moim dzisiejszym zmęczeniem.
Westchnęłam cicho i wstałam. Wykonałam wszystkie poranne czynności, po czym zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było, co o tej porze dnia było bardzo dziwne.
Poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Kiedy tam weszłam, w oczy rzuciła mi się przyczepiona do lodówki karteczka. Zdjęłam ją i przeczytałam.
- Świetnie. – westchnęłam cicho.
- Co „świetnie”? – usłyszałam za plecami i aż podskoczyłam ze strachu. Szybko się odwróciłam. Przede mną stał Henry.
- Co Wy macie z tym straszeniem nas? Jak nie Logan, to Ty.
- Ups. – zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
- Tak w ogóle, czemu nie jesteś z załogą w mieście? – zapytałam, idąc do salonu.
- Jestem leniem. Poza tym, założę się, że chłopacy wrócą obładowani torbami. – powiedział, idąc ze mną.
- W sumie… po dziewczynach wszystkiego można się spodziewać. – przyznałam mu rację. Usiedliśmy na kanapie. Włączyłam TV. Niestety nic ciekawego nie było, więc wyłączyłam urządzenie.
- Konsola? – zaproponował blondyn.
- Spoko. – włączyłam sprzęt, po czym podałam chłopakowi pada i zaczęliśmy grać.
Skończyliśmy dopiero, kiedy usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi. Popatrzyliśmy na siebie zdziwieni. Żadne z nas nie zorientowało się, że minęła już godzina.
- Jesteśmy! – usłyszałam moją siostrę.
- Dobra! Siedzimy w salonie! – odkrzyknęłam. Po chwili przyszły do nas dziewczyny.
- Niech zgadnę. Chłopaki targają zakupy? – zapytał Henry.
- Tak. – powiedziały chórkiem.
- Wiedziałem. – zaśmiał się, a one się wyszczerzyły. Po chwili dołączyli do nas zmęczeni chłopacy.
- Nigdy więcej. – powiedzieli, padając na kanapę. Siedzieliśmy kilka minut w ciszy. Po tym czasie wstałam i poszłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Po kilku godzinach, zasnęłam.
*per. Patrycji*
Zdziwiliśmy się, kiedy Julka wstała i bez słowa poszła do pokoju. Nie wiedzieliśmy, dlaczego to zrobiła. Nigdy tak nie było. Coś musiało się stać.
- Henry? – zaczęłam.
- Tak?
- Czy jak byliście sami w domu, Julka zachowywała się jakoś dziwnie? – zapytałam.
- Nie. Była taka, jak zawsze. – stwierdził. Zastanawiałam się, co mogło się wydarzyć. Przecież bez powodu by nie poszła. Zaczynałam się o nią martwić.
Około 2 p.m. poszłyśmy z dziewczynami robić obiad. Gdy był gotowy, zawołałyśmy wszystkich, ale moja siostra nadal nie wychodziła z pokoju.
Wiedziałam, że coś się dzieje i prędzej czy później będę musiała z nią o tym porozmawiać. Nie wiedziałam jednak, jak zacząć rozmowę.
Po kolacji, poszłam zmartwiona do pokoju Kendalla, gdzie wczoraj przeniosłam swoje rzeczy. Usiadłam na łóżku, myśląc, co zrobić. Postanowiłam, że jutro pogadam z młodą. Może gdzieś ją wyciągnę? Mniej więcej znam już Los Angeles, więc nie będzie problemu.
Z takimi planami, poszłam się wykąpać i przebrać w pidżamę. Kiedy wróciłam do sypialni, Kendall już słodko spał. W zasadzie, nie dziwiłam mu się. Było po 10 p.m., wstał dzisiaj o 6 a.m., a chłopcy musieli rano jechać do studia. Westchnęłam smutno, po czym położyłam się obok blondyna. Wtuliłam się w niego lekko i zasnęłam, myśląc o czekającej mnie rozmowie. __________________________________________________________
- Co „świetnie”? – usłyszałam za plecami i aż podskoczyłam ze strachu. Szybko się odwróciłam. Przede mną stał Henry.
- Co Wy macie z tym straszeniem nas? Jak nie Logan, to Ty.
- Ups. – zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
- Tak w ogóle, czemu nie jesteś z załogą w mieście? – zapytałam, idąc do salonu.
- Jestem leniem. Poza tym, założę się, że chłopacy wrócą obładowani torbami. – powiedział, idąc ze mną.
- W sumie… po dziewczynach wszystkiego można się spodziewać. – przyznałam mu rację. Usiedliśmy na kanapie. Włączyłam TV. Niestety nic ciekawego nie było, więc wyłączyłam urządzenie.
- Konsola? – zaproponował blondyn.
- Spoko. – włączyłam sprzęt, po czym podałam chłopakowi pada i zaczęliśmy grać.
Skończyliśmy dopiero, kiedy usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi. Popatrzyliśmy na siebie zdziwieni. Żadne z nas nie zorientowało się, że minęła już godzina.
- Jesteśmy! – usłyszałam moją siostrę.
- Dobra! Siedzimy w salonie! – odkrzyknęłam. Po chwili przyszły do nas dziewczyny.
- Niech zgadnę. Chłopaki targają zakupy? – zapytał Henry.
- Tak. – powiedziały chórkiem.
- Wiedziałem. – zaśmiał się, a one się wyszczerzyły. Po chwili dołączyli do nas zmęczeni chłopacy.
- Nigdy więcej. – powiedzieli, padając na kanapę. Siedzieliśmy kilka minut w ciszy. Po tym czasie wstałam i poszłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Po kilku godzinach, zasnęłam.
*per. Patrycji*
Zdziwiliśmy się, kiedy Julka wstała i bez słowa poszła do pokoju. Nie wiedzieliśmy, dlaczego to zrobiła. Nigdy tak nie było. Coś musiało się stać.
- Henry? – zaczęłam.
- Tak?
- Czy jak byliście sami w domu, Julka zachowywała się jakoś dziwnie? – zapytałam.
- Nie. Była taka, jak zawsze. – stwierdził. Zastanawiałam się, co mogło się wydarzyć. Przecież bez powodu by nie poszła. Zaczynałam się o nią martwić.
Około 2 p.m. poszłyśmy z dziewczynami robić obiad. Gdy był gotowy, zawołałyśmy wszystkich, ale moja siostra nadal nie wychodziła z pokoju.
Wiedziałam, że coś się dzieje i prędzej czy później będę musiała z nią o tym porozmawiać. Nie wiedziałam jednak, jak zacząć rozmowę.
Po kolacji, poszłam zmartwiona do pokoju Kendalla, gdzie wczoraj przeniosłam swoje rzeczy. Usiadłam na łóżku, myśląc, co zrobić. Postanowiłam, że jutro pogadam z młodą. Może gdzieś ją wyciągnę? Mniej więcej znam już Los Angeles, więc nie będzie problemu.
Z takimi planami, poszłam się wykąpać i przebrać w pidżamę. Kiedy wróciłam do sypialni, Kendall już słodko spał. W zasadzie, nie dziwiłam mu się. Było po 10 p.m., wstał dzisiaj o 6 a.m., a chłopcy musieli rano jechać do studia. Westchnęłam smutno, po czym położyłam się obok blondyna. Wtuliłam się w niego lekko i zasnęłam, myśląc o czekającej mnie rozmowie. __________________________________________________________
Hejka!
Tak, jak obiecałam, dodaję rozdział po dwóch dniach.
PYTANIE DO ROZDZIAŁU:
Co się dzieje z Julką?
NAGRODA ZA UDZIELENIE POPRAWNEJ ODPOWIEDZI:
Kolaż z wybranym chłopakiem z zespołu.
Do następnego.
Bay ;*******************************
Tak, jak obiecałam, dodaję rozdział po dwóch dniach.
PYTANIE DO ROZDZIAŁU:
Co się dzieje z Julką?
NAGRODA ZA UDZIELENIE POPRAWNEJ ODPOWIEDZI:
Kolaż z wybranym chłopakiem z zespołu.
Do następnego.
Bay ;*******************************