Rocznicowa jednorazówka


Tę jednorazówkę dedykuję wszystkim moim czytelniczkom i dziękuję Oliwii (olcia5623.blogspot.com, przeznaczenie-siostr.blogspot.com i zaklinacz-dusz.blogspot.com), która pomogła napisać mi tę jednorazówkę.
_____________________________________________________________________


ROCZNICOWA JEDNORAZÓWKA
Przeżyliście kiedyś najgorsze lato w swoim życiu? Lato, podczas którego w głowie były same smutne piosenki, wiersze, deszcz i wiatr, a czasem nawet lina i jakaś wysoko rosnąca gałąź?
Choć nie wiem czy to cokolwiek by pomogło. Człowiek w swoim życiu umiera kilka razy. Najtrudniej jest zniknąć na początku, potem to już z górki.
Podobno koty mają dziewięć żyć.Za nim umrą mogą zacząć osiem razy od nowa. Nie mam pojęcia czy ta cała gadanina o oddawaniu nam przez nie kilku swoich żyć, pod warunkiem, że odpowiednio będziemy czcili koty to prawda. Nie myślę też, że to całkowite brednie, przecież człowiek też zaczyna kilka razy od nowa. Umiera i się rodzi. Ja umarłem na wiele możliwych sposobów: z tęsknoty, z bólu, ze wstydu, samotności... Ale najgorsza i zarazem najpiękniejsza jest śmierć z miłości .Śmierć z miłości lub strachu, że się ją utraci - pozostanie tylko świadomość „Ona odeszła, do innego”. Można odnosić wrażenie, że cały świat sprzysiągł się przeciwko tobie. Dziewczyna, którą kochałeś ponad życie pewnego dnia przychodzi do waszego wspólnego mieszkania, wyciąga walizkę i zaczyna pakować do wszystkie swoje rzeczy, a potem, gdy się pytasz, co się stało, ona nie obrzuca cię nawet jednym spojrzeniem. Po kilku godzina dźwięk telefonu wyrywa cię z zamyśleń, a na drugim końcu - ona.”Przepraszam, ale nie mogłam tak dłużej. Ja... musiałam. Pociąg fizyczny był zbyt silny. Na imię ma Erik i jest naprawdę bardzo miły, może kiedyś..." i odkładasz słuchawkę zanim skończy swój żałosny wykład.
Przyjaciele od dłuższego czasu pomagają mi zapomnieć o Wendy, ale nie jest tak łatwo zapomnieć kogoś kogo się kochało. Jeśli jest coś gorszego od samotności, to zapomnienie. Ja nie chciałem być zapomniany i nie chciałem też zapomnieć. Mimo, że może tak byłoby dla mnie lepiej...
Spacerując po plaży rozmyślałem o tym co będzie dalej. Zadzwonić? Czy odbierze? Dlaczego to zrobiła? Dlaczego mam takiego cholernego pecha!?
Na tle zachodzącego słońca latają skrzeczące mewy. Patrzę w taflę wody, na której rozciąga się mój cień. Kiedyś stały dwa obok siebie. Ja i śliczna brunetka o roześmianych, zielonych oczach. Mówcie co chcecie, z miłości nie tak łatwo się wyleczyć, można się w niej zagubić, utopić w nadmiarze, można być nią otoczonym, przeżyć najpiękniejsze chwile w życiu, ale... Zapomnieć o niej jest okropnie trudne. Przynajmniej tak myślałem, dopóki nie doświadczyłem odrobiny magii. Nazywam się Kendall Schmidt, a to opowieść o mojej słodkiej zgubie.
*per. Thalii*
Przed chwilą wysiadłam z samolotu na lotnisku w Los Angeles. Przyleciałam tutaj, żeby spełnić moje marzenie o zostaniu profesjonalną tancerką i wystąpieniu w jakimś teledysku. Więcej o mnie, dowiedzie się później.
*per. Kendalla*
Właśnie wychodzę od wróżki. Tak, dobrze słyszeliście. Jestem już tak zdesperowany, że musiałem iść do niej po poradę. Wróżka, u której byłem, wyczytała mi z kart, że znajdę miłość, ale najpierw muszę pokonać przeciwwskazania losu. Nie wiem dokładnie, co to znaczy, ale zastanowię się nad tym później, bo chłopacy zadzwonili do mnie, że nie ma nic w lodówce, więc muszę iść do sklepu. Po 10min. Już byłem w sklepie. Chodziłem tak pomiędzy półkami, zastanawiając się, co kupić, ale byłem tak zamyślony, że na kogoś wpadłem.
- Jezu, przepraszam. Nie zauważyłem cię. – powiedziałem, widząc na kogo wpadłem. Mianowicie, wpadłem na pewną dziewczynę. Miała czarne włosy, ścięte przy ramionach, oczy niebieskie tak mocno, że aż były metaliczne, obrysowane czarną kredką. Strój miała lekko gotycki. Na jej twarzy była odrobina piegów. Nie wiedziałem, jak owa dziewczyna ma na imię, ale miałem nadzieję, że zaraz się tego dowiem.
- Dobra, nic się nie stało. – powiedziała i poszła dalej. Ja jednak, pobiegłem za nią i spytałem:
- Jak masz na imię?
- Co cię to obchodzi? – zapytała oschle i poszła w głąb sklepu. Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Kiedy zrobiłem zakupy, poszedłem do domu, nadal rozmyślając. Tym razem jednak, rozmyślałem o tej tajemniczej dziewczynie ze sklepu.
NEXT DAY
*per. Thalii*
Wstałam w dość marnym humorze.  Wszystko przez tego chłopaka ze sklepu. Czego on ode mnie chciał? Po co było mu moje imię? On nie może się przy mnie kręcić, bo spotkają go same złe rzeczy. Większość moich znajomych miała pecha, jak tylko do mnie podeszła. Wszystko dlatego, że………………………… odkąd byłam mała, potrafiłam posługiwać się telekinezą, co zazwyczaj prowadziło do nieszczęśliwych zdarzeń. Było to również powodem śmiertelnego wypadku mojej matki, z czym nigdy się nie pogodziłam. Rozmyślając tak, wychodząc z hotelu, wpadłam na kogoś. Tym kimś, był chłopak ze sklepu.
- Cześć. To ty. Dziewczyna, na którą wczoraj wpadłem, nie? – zapytał.
- Tak, to ja. Hej.
- Mieszkasz w tym hotelu? – spytał. Boże, co on taki ciekawski?
- Tak, mieszkam tu. – odpowiedziałam.
- Fajnie. Ja mieszkam dwie przecznice stąd. Może pójdziemy do mnie, opowiesz mi coś o sobie? Przy okazji, poznałabyś Halston -  dziewczynę mojego kumpla i Alexę - żonę mojego drugiego kumpla. – powiedział. Nie wiedziałam czy mam się zgodzić. Przecież, zawsze może stać się coś złego przez tę moją moc.
- A, jak masz na imię? – zapytałam. Nawet mi się nie przedstawił.
- Całkiem o tym zapomniałem. Jestem Kendall, a ty?
- Thalia. – powiedziałam.
- To, co? Idziemy do mnie? – spytał Kendall. Szczerze mówiąc, zaintrygował mnie ten chłopak. Jego sposób bycia również, więc zgodziłam się. Po niecałych pięciu minutach, byliśmy już u niego. Kendall przedstawił mi swoich kumpli – Logana, Jamesa i Carlosa. Po chwili dołączyły do nas również Halston i Alexa. Wszyscy poprosili mnie, żebym coś o sobie opowiedziała. Zgodziłam się.
- To tak. Jestem Thalia i mam 18 lat. Przyjechałam do Los Angeles, aby spełnić swoje marzenie o zostaniu profesjonalną tancerką i wystapieniu w jakimś teledysku. Mieszkam w hotelu dwie przecznice stąd. To chyba tyle o mnie. – powiedziałam.
- A, gdzie mieszkają twoi rodzice? – zapytał Carlos. Wtedy uaktywniła się moja moc. Nad naszymi głowami zaczęły wybuchać żarówki, wazony i okna. Nie kontrolowałam swojej mocy. Nie mogłam nic zrobić. Byłam bezradna. Po chwili, przerażona tym wszystkim, wybiegłam z domu BTR i pobiegłam do hotelu.
*per. Kendalla*
Co się tutaj stało?! Kiedy Carlos zapytał Thalię o jej rodziców, nagle zaczęły wybuchać żarówki, wazony i okna. Thalia natomiast wybiegła z domu i pobiegła do hotelu. Pobiegliśmy za nią, bo chcieliśmy wiedzieć, co się stało. Kiedy dobiegliśmy za nią do jej pokoju hotelowego, ona zatrzasnęła nam drzwi przed nosem.
-Thalia, otwórz drzwi. – powiedziałem, pukając w nie.
- Nie ma mowy. – powiedziała nasza znajoma.
- Dlaczego? – zapytałem.
- Bo nie. Nie możecie ze mną przebywać. Jestem potworem. – stwierdziła Thalia.
- Nieprawda. Otwórz drzwi, to porozmawiamy. – poprosiłem ją.
- Nie. – Thalia nadal upierała się przy swoim. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Wiedziałem jednak, że nie mogę jej tak zostawić. Może to głupie, ale….…………… zakochałem się w niej. Musiałem dowiedzieć się, co się dzieje.
- Thalia, proszę otwórz. Thalia! – krzyknąłem. Zaczynałem mieć tego dosyć. Najchętniej wywarzyłbym te drzwi i zmusiłbym ją, żeby powiedziała, o co chodzi. Nie mogłem jednak tego zrobić. Nie umiałbym. Wiedziałem, że mógłbym ją zranić, a nie chciałem tego. Po kilku minutach mojego walenia w drzwi, Thalia wreszcie zdecydowała się otworzyć.
- Czego chcesz? – zapytał oschle.
- Chcę wiedzieć, co się stało. Chcę z tobą porozmawiać. – powiedziałem.
- Dobra, wejdźcie. – powiedziała po chwili wahania. Weszliśmy do środka. Usiedliśmy na kanapie.
- Powiedz nam proszę, co się stało. – powiedziałem.
- Posłuchajcie, ja……………… to dla mnie bardzo trudne. Kiedy Carlos zapytał mnie o moich rodziców, uruchomiła się moja, taka jakby moc. Ja…………… jestem sierotą. Przez tę moją moc, zginęła moja matka, a kiedy moja macocha mnie nie chciała. Ojciec natomiast, nie potrafił się sprzeciwić. Wylądowałam na ulicy. Podróżowałam samotnie od rodziny zastępczej do mojej prawdziwej rodziny. Kiedy ukończyłam 18 lat, postanowiłam się tutaj przeprowadzić. Wczoraj przyjechałam i……………………… jestem. – powiedziała. Nie mogłem w to uwierzyć. Już wiem, dlaczego wtedy w sklepie była dla mnie taka oschła. Po prostu się bała. Życie tak ją doświadczyło, że bała się mi zaufać. Nurtowała mnie jednak, jeszcze jedna rzecz.
- Thalia, a co to za moc? – spytałem niepewnie.
- Odkąd byłam mała potrafiłam posługiwać się telekinezą. To prowadziło do różnych wypadków i doprowadziło także do wypadku mojej mamy. – powiedziała Thalia. Wtedy wstałem i chciałem ją przytulić, ale kiedy się do niej zbliżyłem, ona odepchnęła mnie swoją mocą. Wtedy zauważyłem, że moi przyjaciele wychodzą z apartamentu Thalii i zostawiają nas samych.
- Thalia, co się dzieje? – zapytałem ją, bo miałem przeczucie, że to nie wszystko.
- Kendall, jeszcze jest za wcześnie. Znam cię dopiero od wczoraj. Nie potrafię ci jeszcze zaufać. – stwierdziła.
- Thalia, rozumiem cię, ale ty też spróbuj zrozumieć mnie. Ja………………………… kocham cię Thalia. – powiedziałem.
- Co? – spytała z niedowierzaniem.
- Kocham cię. Kiedy wpadłem na ciebie, wtedy w sklepie, poczułem coś, czego jeszcze nigdy dotąd nie czułem. Poczułem, że to ty jesteś tą jedyną, ale nie chcę cię do niczego zmuszać. Dlatego, poczekam na ciebie. Choćbym miał czekać całą wieczność, poczekam. – powiedziałem i wyszedłem. Wiedziałem, że Thali potrzebuje teraz samotności. Nie wiem nawet, dlaczego jej to powiedziałem. Chociaż było to prawdą, chciałem jej to powiedzieć w jakieś innej atmosferze. Bardzie romantycznej. Nie mogłem się jednak powstrzymać. Musiałem jej to powiedzieć. Tak rozmyślając, szedłem do domu, ale kiedy byłem już przy drzwiach mojego mieszkania, ktoś mnie zatrzymał.
*per. Thalii*
Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam od Kendalla. On mnie kochał. Szczerze mówiąc, ja też coś do niego poczułam, ale bałam się, że on skrzywdzi mnie, tak jak wszyscy. Z jednej strony, chciałam posłuchać rozumu i nie zbliżać się do więcej do niego, żeby nie miał kłopotów. Z drugiej strony, odezwało się moje serce, które mówiło mi, żebym go nie odrzucała. Przez chwilę wahałam się, co mam zrobić, ale w końcu serce zwyciężyło i pobiegłam za nim. Dogoniłam go, kiedy już miał wejść do swojego domu.
- Kendall, ja………………… - nie mogłam się wysłowić. Chciałam mu wszystko powiedzieć, ale nie mogłam. Bałam się.
- Thalia, coś się stało? – zapytał.
- Ja………… też cię kocham. – szepnęłam i spuściłam wzrok.
- Ty………………… też mnie kochasz? – spytał z niedowierzaniem.
- Tak Kendall. Po prostu, boję się, że po raz kolejny się na kimś zawiodę. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Przysięgam, że nigdy cię nie zawiodę ani nie skrzywdzę. Proszę, daj mi szansę i bądź moją dziewczyną. – powiedział Kend.
- Dobrze. – powiedziałam i już po chwili, pocałowaliśmy się. Przy nim czułam się bezpiecznie i niczego się nie bałam.
*per. Kendalla*
Nareszcie. Wróżka miała rację. Przezwyciężyłem wszystkie przeciwności losu i w końcu znalazłem tę jedyną dziewczynę.
ROK PÓŹNIEJ
*per. Kendalla*
Jesteśmy z Thalią po ślubie i spodziewamy się dziecka. Miesiąc po naszym związaniu się, jej moc jeszcze trochę dawała nam się we znaki, ale moja ukochana nauczyła się panować nad telekinezą i teraz wszystko jest dobrze. Ta sytuacja dowodzi tego, że wszystko jest możliwe, jeśli bardzo staramy się do tego dążyć i mocno w to wierzymy.
Nazywam się Kendall Schmidt, a to była opowieść o mojej słodkiej zgubie.
______________________________________________________________________

Tak, dobrze przeczytaliście. Dzisiaj mija pełen rok, od kiedy na tym blogu pojawił się pierwszy post. Bardzo dziękuję Wam za to, że wytrwaliście ze mną tak długo. Przez ten rok dobiliśmy do:
- 7062 wyświetleń,
- 52 postów,
- 5 obserwatorów,
- 185 komentarzy
Bardzo Wam za to dziękuję, bo to tylko i wyłącznie Wasza zasługa. Gdyby nie Wy, pewnie już dawno przestałabym pisać tego bloga i trzymałabym wszystko na komputerze. Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję.
Do następnego.
Bay ;********************************

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna jednorazówka :* Wiem,że nawet przy pomocy Oliwii było ciężko to stworzyć,ale się udało czekam na więcej.Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super jednorazowka, ale nie za dużo tych kropek? Do niczego innego się nie mogę przyczepić, chociaż wątpię, że ktoś się mógł zakochać po paru godzinach znajomości. Ja poznałam mojego chłopaka 5 lat temu, a jesteśmy razem od miesiąca. Ale cóż zdarzają się takie przypadki. Gratuluję rocznicy bloga i czekam na rozdział, którego dawno nie było.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie! Tylko Thalia jest takie imię? No ale cóż, nie mi do oceniania imion.... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest!Ja tak wymyśliłam i ma być ;) A tak serio to jest lub było... Wzięłam to imię z mitologii greckiej.

      Usuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D