ROZDZIAŁ 103
*per. Julii*
Otwieram powoli oczy, nie do końca pamiętając, gdzie i dlaczego się znajduję. Dopiero po chwili przypominam sobie maraton komediowy, który zorganizowała Agata. Co prawda nie pocieszyło mnie to, ale przynajmniej na chwilę zapomniałam o tamtej dziewczynie i zdjęciu na profilu Henry'ego.
Zaspana biorę do ręki telefon i sprawdzam portale społecznościowe. Blondyn nadal się nie odezwał, po prostu świetnie. Piszę do niego kolejną wiadomość z prośbą o odpisanie mi, po czym odkładam telefon i idę do łazienki trochę się ogarnąć.
Po wykonaniu porannej toalety wchodzę do kuchni, gdzie panuje iście sielankowa atmosfera. Moja mama i Agata plotkują jak najlepsze przyjaciółeczki, a z ich twarzy nie schodzą uśmiechy. Podchodzę po cichu do lodówki, a następnie biorę z niej jogurt i idę do salonu, nie chcąc przeszkadzać w rozmowie. Siadam na kanapie, po czym uruchamiam telewizor, od razu włączając Nickelodeon, który oglądałam do śniadania, gdy mieszkałam jeszcze w Polsce. Akurat leci "iCarly", więc odrobinę pogłaśniam, skupiając się na kolejnej przygodzie bohaterów sitcomu. Pomimo smutku nawet udaje mi się uśmiechnąć po jednym z tekstów Sam. W sumie chciałabym być taka jak ona. Stanowcza, niezależna, pewna siebie i nieprzejmująca się opinią innych osób. Gdybym też taka była, życie byłoby o wiele prostsze.
Wzdycham cicho, a następnie idę do kuchni, gdzie wyrzucam puste opakowanie po jogurcie i myję po sobie łyżeczkę. Moja mama i Agata nadal rozmawiają i nie zapowiada się na to, żeby szybko skończyły. Wciąż zdają się mnie nie zauważać, więc kieruję się do pokoju, żeby ponownie sprawdzić, czy nie dostałam żadnej wiadomości od mojego chłopaka.
Siadam na łóżku i biorę do ręki telefon, odblokowując go. Ze zdziwieniem dostrzegam, że mam nową wiadomość. Wchodzę w wiadomości z nadzieją, że to SMS od Henry'ego. Niestety tak nie jest. SMS jest od Kasi, ale wywołuje u mnie nie mniejszy uśmiech, niż gdyby był od mojego chłopaka. Idę czym prędzej do kuchni, gdzie nadal siedzi moja mama i siadam obok niej.
- Mamo? - zaczynam niepewnie, zwracając na siebie uwagę także Agaty.
- Tak córeczko? - patrzy na mnie z uśmiechem.
- Mam sprawę. Bo Henry mieszka teraz w Nowym Yorku, a James i Kasia lecą tam jutro, no i Kasia pyta, czy nie chciałabym pojechać z nimi. Wiesz, mogłabym zrobić Henry'emu niespodziankę. To mogę jechać? - pytam, podsuwając mamie pod nos wiadomość z propozycją dziewczyny.
- W sumie do szkoły idziesz dopiero po weekendzie, więc nie widzę przeszkód. - mówi z uśmiechem, oddając mi telefon.
- Tak! Dziękuję! - przytulam ją mocno, po czym biegnę do pokoju, odpisując po drodze Kaśce. Wpadam do pokoju, rzucając telefon na łóżko, a następnie staję przed szafą. Otwieram ją i zaczynam zastanawiać się, w co mam się jutro ubrać. Wyrzucam wszystkie ubrania po kolei, przykładając każdy ciuch do ciała i przeglądam się w lustrze. Wszystko jednak wydaje się nijakie i nieodpowiednie. Zrezygnowana zaczynam sprzątać, raz jeszcze oglądając każde ubranie po kolei. Niestety koniec końców na nic się nie decyduję.
Wracam do kuchni, mając nadzieję, że Agata jeszcze nie wyszła i będzie miała ochotę wybrać się ze mną na te zaległe zakupy. Na szczęście szatynka nadal u nas jest i z chęcią zgadza się na wypad do centrum handlowego. Biegnę więc po pieniądze oraz telefon, a następnie wracam do dziewczyny. Chwilę później kierujemy się do galerii handlowej, snując wyobrażenia na temat mojego jutrzejszego spotkania z Henrym. Tak bardzo wczuwam się w rozmowę, że nawet nie zauważam, kiedy wchodzimy do budynku wypełnionego mnóstwem sklepów.
Wraz z Agatą zaczynamy przeszukiwać każdy sklep po kolei, w poszukiwaniu odpowiedniego ubrania na spotkanie z moim chłopakiem. Niestety nic nie wydaje nam się wystarczająco ładne na taką okazję. Z każdego miejsca wychodzimy z pustymi rękami, coraz bardziej zrezygnowane.
- Dobra, to nie ma sensu. Nigdzie nie jadę. - siadam smutna i zmęczona na jednej z ławek.
- No przestań, nie poddawaj się. - Agata zajmuje sąsiednie miejsce. - Przed nami jeszcze kilka sklepów i mnóstwo czasu, tak? Damy radę, tylko musimy zregenerować siły. Chodź, zjemy coś, a potem pomyślimy co dalej.
- Nie jestem głodna. - mamroczę ponura, jednak w tym samym momencie mój brzuch zaczyna cicho burczeć.
- Julka, o co chodzi? Co Ty kombinujesz? - dziewczyna patrzy na mnie zmartwiona i jakby lekko wystraszona.
- Nic, nieważne. - wzdycham. - Idziemy na dalsze zakupy?
- Nie, nie idziemy. Najpierw powiedz, co się dzieje.
- Jestem gruba i tyle. Możemy już iść? - pytam, wstając.
- Jaka gruba? O czym Ty w ogóle mówisz? - patrzy na mnie zszokowana, nie mając zamiaru opuścić ławki.
- W porównaniu do dziewczyny ze zdjęcia, owszem, jestem. - oznajmiam, po czym zaczynam szybkim krokiem kierować się w stronę kolejnego sklepu.
- Julia, Ty nawet nie widziałaś jej figury. - twierdzi, doganiając mnie.
- Nieprawda, widziałam ją już kiedyś na Facebooku. Wyświetliła mi się w proponowanych znajomych i z ciekawości weszłam na jej profil. Ona wygląda jak supermodelka, a ja? Ciągle chodzę w powyciąganych bluzach i trampkach, jestem gruba i w ogóle cała brzydka. - wchodzę do pierwszego, lepszego sklepu, chcąc skończyć już tę rozmowę.
- Julia, jesteś piękna i szczupła. Sama chciałabym mieć taką figurę jak Ty. A to, że chodzisz w takich, a nie innych ubraniach, świadczy o tym, że masz własny styl, który idealnie do Ciebie pasuje. Poza tym, ta dziewczyna wygląda tak "super" wyłącznie dzięki makijażowi, a Ty tego nie potrzebujesz, bo jesteś śliczna naturalnie. - Agata chodzi za mną krok w krok.
- Ta, jasne. Mówisz tak tylko dlatego, że jesteś przyjaciółką mojej siostry. - wychodzę z kolejnego sklepu, zrezygnowana bardziej niż wcześniej. Siadam załamana na następnej ławce, chowając twarz w dłonie.
- Nie mała. Mówię tak, bo mam oczy. - kuca naprzeciwko mnie, łapiąc mnie za nadgarstki, a następnie odsłania mi twarz. - Okay, może ta dziewczyna bez makijażu też jest ładna, ale ważne jest, żeby być sobą, tak?
- No błagam Cię, takie pogadanki robili mi rodzice, jak wchodziłam w nastoletni wiek. Nie bądź jak swoje koleżanki, nie rób wszystkiego, co inni, bądź sobą i bla bla bla. - przedrzeźniam moją mamę. - Ja chcę tylko trochę schudnąć i czasem założyć coś poza bluzą i trampkami.
- W takim razie zgoda, ale tylko kilka kilogramów i będę Cię kontrolować, jasne? - pyta, na co ochoczo przytakuję. - A teraz idziemy coś zjeść czy dalej będziesz katować swój żołądek?
- Idziemy coś zjeść. - decyduję w trochę lepszym nastroju, więc kierujemy się do baru kanapkowego, znajdującego się w jednej z części centrum handlowego.
Po najedzeniu się, wraz z Agatą kontynuujemy poszukiwania idealnej stylizacji na jutrzejszy dzień. Do odwiedzenia zostały nam już tylko dwa sklepy, więc po wejściu do jednego z nich zaczynamy rozglądać się uważniej niż wcześniej. Nagle, pomiędzy wieloma wieszakami, dostrzegam piękną sukienkę z lekko pofalowanym dołem. Suknia ma wyrazisty, czerwony kolor i szerokie ramiączka. Jest ostatnią w takim kolorze, dlatego podchodzę do niej szybkim krokiem, a następnie sprawdzam cenę, biorąc ją do przymierzalni. Ubieram na siebie ciuch, po czym przeglądam się w dużym lustrze, wiszącym na ścianie. Sukienka sięga mi kilka centymetrów przed kolano, idealnie się prezentując, a ja po raz pierwszy w życiu nawet się sobie podobam.
Zakładam z powrotem swoje normalne ubrania i wychodzę z przymierzalni, zaczynając szukać Agaty, krążącej gdzieś między ubraniami. Kilka minut później kierujemy się już do kasy, oglądając moją zdobycz. Płacę czym prędzej za zakup, a następnie obieram kurs na sklep z butami.
- To jakich butów szukamy? - pyta Agata, wchodząc ze mną do obuwniczego.
- Baletek, bo w szpilkach nie umiem chodzić, a nie mam czasu na naukę. A, buty muszą być w identycznym kolorze jak sukienka. - zastrzegam, rozglądając się między półkami.
Szukanie baletek zajmuje nam na szczęście mniej czasu, niż szukanie sukienki i już po kilku minutach mam obok siebie kilka par butów do przymierzenia. Zakładam wszystkie po kolei, sprawdzając jak prezentują się na nodze oraz czy są wygodne. Przymierzenie każdej wytypowanej pary i wybranie najlepszej zajmuje mi mniej więcej pół godziny, ale w końcu się udaje. Zadowolona płacę za baletki i wychodzę ze starszą przyjaciółką z galerii.
Na dworze zapada już wieczór. Dopiero teraz orientuję się, jak dużo czasu spędziłyśmy na zakupach. Chyba po raz pierwszy aż tyle. W sumie sama się sobie dziwię, ale najważniejsze jest to, że koniec końców znalazłam idealny strój, w którym mogę pokazać się Henry'emu. Mam tylko nadzieję, że mu się spodoba.
Droga do hotelu zajmuje nam niewiele więcej czasu, jak pobyt w butiku. Zamiast jednak od razu wejść do budynku, czekam jeszcze z Agatą na Carlosa, który ma po nią przyjechać, żeby nie szła sama do domu o tej godzinie. To słodkie, że się tak o nią troszczy. Coś czuję, że niedługo będziemy mieli w paczce nową parę, ale na razie nie mówię szatynce o moich podejrzeniach. Z góry wiem, co by o nich powiedziała.
Carlos podjeżdża pod hotel po kilku minutach. Żegnam się z Agatą uściskiem, a ona wsiada do samochodu, machając mi. Odmachuję, po czym idę z szerokim uśmiechem do apartamentu. Witam się z rodzicami. Szybko pokazuję zaciekawionej mamie moje dzisiejsze zdobycze i idę do pokoju. Odkładam moje zakupy na łóżko, a następnie wchodzę do łazienki, gdzie biorę długi, gorący prysznic. Po wyjściu z kabiny ubieram się w piżamę i wracam do pokoju. Torby z ubraniami przekładam na krzesło biurowe, a chwilę potem kładę się do łóżka i zasypiam, myśląc o jutrzejszym dniu.
______________________________________________________________
Hej!
Dzisiaj ciąg dalszy sytuacji Julki. W następnym rozdziale będzie od niej mała przerwa, ale w kolejnych w temacie siostry Patrycji będzie działo się bardzo dużo, więc mam nadzieję, że lubicie Julkę.
A teraz czas na odpowiedzenie na komentarze spod poprzedniego rozdziału.
Marta, zachowania Dustina wyjaśnię trochę później, kiedy uporządkują sprawy Julki, ale niestety nie wiem, kiedy dokładnie to nastąpi, bo pomysłów mam rozpisane na co najmniej kilka kolejnych rozdziałów.
Niekoniecznie wszystkie nastolatki padają nad ranem. Wiem, że zegar biologiczny jest ustawiony po swojemu, ale ja na przykład, w wieku czternastu lat nie miałam problemu z nieprzespaniem nocki czy dwóch. Wydaje mi się, że trochę zależy to też od nawyków i trybu życia danego człowieka, ale nie znam się na tych sprawach, więc nie mówię nic więcej, żeby nie palnąć jakiejś głupoty.
Ta paniusia sporo namiesza w związku Julki i Henry'ego, tego możesz być pewna. I nie, nie jest starsza. Specjalnie szukałam aktorki, która będzie miała czternaście lat, żeby dopasować ją do wieku najmłodszych bohaterów. Mam jednak świadomość, że wygląda na starszą, ale wydaje mi się, że to przez makijaż. Niestety to (według mnie) było najlepsze zdjęcie tej aktorki i najbardziej pasowało do charakteru, który jej wymyśliłam, więc byłam zmuszona je wziąć.
W sumie ciekawy pomysł z tymi siostrami. Może kiedyś rzeczywiście to zrobię, tyko musiałabym dłużej nad tym posiedzieć i wymyślić, jak to możliwe. No nie wiem, zobaczy się.
Do następnego.
Otwieram powoli oczy, nie do końca pamiętając, gdzie i dlaczego się znajduję. Dopiero po chwili przypominam sobie maraton komediowy, który zorganizowała Agata. Co prawda nie pocieszyło mnie to, ale przynajmniej na chwilę zapomniałam o tamtej dziewczynie i zdjęciu na profilu Henry'ego.
Zaspana biorę do ręki telefon i sprawdzam portale społecznościowe. Blondyn nadal się nie odezwał, po prostu świetnie. Piszę do niego kolejną wiadomość z prośbą o odpisanie mi, po czym odkładam telefon i idę do łazienki trochę się ogarnąć.
Po wykonaniu porannej toalety wchodzę do kuchni, gdzie panuje iście sielankowa atmosfera. Moja mama i Agata plotkują jak najlepsze przyjaciółeczki, a z ich twarzy nie schodzą uśmiechy. Podchodzę po cichu do lodówki, a następnie biorę z niej jogurt i idę do salonu, nie chcąc przeszkadzać w rozmowie. Siadam na kanapie, po czym uruchamiam telewizor, od razu włączając Nickelodeon, który oglądałam do śniadania, gdy mieszkałam jeszcze w Polsce. Akurat leci "iCarly", więc odrobinę pogłaśniam, skupiając się na kolejnej przygodzie bohaterów sitcomu. Pomimo smutku nawet udaje mi się uśmiechnąć po jednym z tekstów Sam. W sumie chciałabym być taka jak ona. Stanowcza, niezależna, pewna siebie i nieprzejmująca się opinią innych osób. Gdybym też taka była, życie byłoby o wiele prostsze.
Wzdycham cicho, a następnie idę do kuchni, gdzie wyrzucam puste opakowanie po jogurcie i myję po sobie łyżeczkę. Moja mama i Agata nadal rozmawiają i nie zapowiada się na to, żeby szybko skończyły. Wciąż zdają się mnie nie zauważać, więc kieruję się do pokoju, żeby ponownie sprawdzić, czy nie dostałam żadnej wiadomości od mojego chłopaka.
Siadam na łóżku i biorę do ręki telefon, odblokowując go. Ze zdziwieniem dostrzegam, że mam nową wiadomość. Wchodzę w wiadomości z nadzieją, że to SMS od Henry'ego. Niestety tak nie jest. SMS jest od Kasi, ale wywołuje u mnie nie mniejszy uśmiech, niż gdyby był od mojego chłopaka. Idę czym prędzej do kuchni, gdzie nadal siedzi moja mama i siadam obok niej.
- Mamo? - zaczynam niepewnie, zwracając na siebie uwagę także Agaty.
- Tak córeczko? - patrzy na mnie z uśmiechem.
- Mam sprawę. Bo Henry mieszka teraz w Nowym Yorku, a James i Kasia lecą tam jutro, no i Kasia pyta, czy nie chciałabym pojechać z nimi. Wiesz, mogłabym zrobić Henry'emu niespodziankę. To mogę jechać? - pytam, podsuwając mamie pod nos wiadomość z propozycją dziewczyny.
- W sumie do szkoły idziesz dopiero po weekendzie, więc nie widzę przeszkód. - mówi z uśmiechem, oddając mi telefon.
- Tak! Dziękuję! - przytulam ją mocno, po czym biegnę do pokoju, odpisując po drodze Kaśce. Wpadam do pokoju, rzucając telefon na łóżko, a następnie staję przed szafą. Otwieram ją i zaczynam zastanawiać się, w co mam się jutro ubrać. Wyrzucam wszystkie ubrania po kolei, przykładając każdy ciuch do ciała i przeglądam się w lustrze. Wszystko jednak wydaje się nijakie i nieodpowiednie. Zrezygnowana zaczynam sprzątać, raz jeszcze oglądając każde ubranie po kolei. Niestety koniec końców na nic się nie decyduję.
Wracam do kuchni, mając nadzieję, że Agata jeszcze nie wyszła i będzie miała ochotę wybrać się ze mną na te zaległe zakupy. Na szczęście szatynka nadal u nas jest i z chęcią zgadza się na wypad do centrum handlowego. Biegnę więc po pieniądze oraz telefon, a następnie wracam do dziewczyny. Chwilę później kierujemy się do galerii handlowej, snując wyobrażenia na temat mojego jutrzejszego spotkania z Henrym. Tak bardzo wczuwam się w rozmowę, że nawet nie zauważam, kiedy wchodzimy do budynku wypełnionego mnóstwem sklepów.
Wraz z Agatą zaczynamy przeszukiwać każdy sklep po kolei, w poszukiwaniu odpowiedniego ubrania na spotkanie z moim chłopakiem. Niestety nic nie wydaje nam się wystarczająco ładne na taką okazję. Z każdego miejsca wychodzimy z pustymi rękami, coraz bardziej zrezygnowane.
- Dobra, to nie ma sensu. Nigdzie nie jadę. - siadam smutna i zmęczona na jednej z ławek.
- No przestań, nie poddawaj się. - Agata zajmuje sąsiednie miejsce. - Przed nami jeszcze kilka sklepów i mnóstwo czasu, tak? Damy radę, tylko musimy zregenerować siły. Chodź, zjemy coś, a potem pomyślimy co dalej.
- Nie jestem głodna. - mamroczę ponura, jednak w tym samym momencie mój brzuch zaczyna cicho burczeć.
- Julka, o co chodzi? Co Ty kombinujesz? - dziewczyna patrzy na mnie zmartwiona i jakby lekko wystraszona.
- Nic, nieważne. - wzdycham. - Idziemy na dalsze zakupy?
- Nie, nie idziemy. Najpierw powiedz, co się dzieje.
- Jestem gruba i tyle. Możemy już iść? - pytam, wstając.
- Jaka gruba? O czym Ty w ogóle mówisz? - patrzy na mnie zszokowana, nie mając zamiaru opuścić ławki.
- W porównaniu do dziewczyny ze zdjęcia, owszem, jestem. - oznajmiam, po czym zaczynam szybkim krokiem kierować się w stronę kolejnego sklepu.
- Julia, Ty nawet nie widziałaś jej figury. - twierdzi, doganiając mnie.
- Nieprawda, widziałam ją już kiedyś na Facebooku. Wyświetliła mi się w proponowanych znajomych i z ciekawości weszłam na jej profil. Ona wygląda jak supermodelka, a ja? Ciągle chodzę w powyciąganych bluzach i trampkach, jestem gruba i w ogóle cała brzydka. - wchodzę do pierwszego, lepszego sklepu, chcąc skończyć już tę rozmowę.
- Julia, jesteś piękna i szczupła. Sama chciałabym mieć taką figurę jak Ty. A to, że chodzisz w takich, a nie innych ubraniach, świadczy o tym, że masz własny styl, który idealnie do Ciebie pasuje. Poza tym, ta dziewczyna wygląda tak "super" wyłącznie dzięki makijażowi, a Ty tego nie potrzebujesz, bo jesteś śliczna naturalnie. - Agata chodzi za mną krok w krok.
- Ta, jasne. Mówisz tak tylko dlatego, że jesteś przyjaciółką mojej siostry. - wychodzę z kolejnego sklepu, zrezygnowana bardziej niż wcześniej. Siadam załamana na następnej ławce, chowając twarz w dłonie.
- Nie mała. Mówię tak, bo mam oczy. - kuca naprzeciwko mnie, łapiąc mnie za nadgarstki, a następnie odsłania mi twarz. - Okay, może ta dziewczyna bez makijażu też jest ładna, ale ważne jest, żeby być sobą, tak?
- No błagam Cię, takie pogadanki robili mi rodzice, jak wchodziłam w nastoletni wiek. Nie bądź jak swoje koleżanki, nie rób wszystkiego, co inni, bądź sobą i bla bla bla. - przedrzeźniam moją mamę. - Ja chcę tylko trochę schudnąć i czasem założyć coś poza bluzą i trampkami.
- W takim razie zgoda, ale tylko kilka kilogramów i będę Cię kontrolować, jasne? - pyta, na co ochoczo przytakuję. - A teraz idziemy coś zjeść czy dalej będziesz katować swój żołądek?
- Idziemy coś zjeść. - decyduję w trochę lepszym nastroju, więc kierujemy się do baru kanapkowego, znajdującego się w jednej z części centrum handlowego.
Po najedzeniu się, wraz z Agatą kontynuujemy poszukiwania idealnej stylizacji na jutrzejszy dzień. Do odwiedzenia zostały nam już tylko dwa sklepy, więc po wejściu do jednego z nich zaczynamy rozglądać się uważniej niż wcześniej. Nagle, pomiędzy wieloma wieszakami, dostrzegam piękną sukienkę z lekko pofalowanym dołem. Suknia ma wyrazisty, czerwony kolor i szerokie ramiączka. Jest ostatnią w takim kolorze, dlatego podchodzę do niej szybkim krokiem, a następnie sprawdzam cenę, biorąc ją do przymierzalni. Ubieram na siebie ciuch, po czym przeglądam się w dużym lustrze, wiszącym na ścianie. Sukienka sięga mi kilka centymetrów przed kolano, idealnie się prezentując, a ja po raz pierwszy w życiu nawet się sobie podobam.
Zakładam z powrotem swoje normalne ubrania i wychodzę z przymierzalni, zaczynając szukać Agaty, krążącej gdzieś między ubraniami. Kilka minut później kierujemy się już do kasy, oglądając moją zdobycz. Płacę czym prędzej za zakup, a następnie obieram kurs na sklep z butami.
- To jakich butów szukamy? - pyta Agata, wchodząc ze mną do obuwniczego.
- Baletek, bo w szpilkach nie umiem chodzić, a nie mam czasu na naukę. A, buty muszą być w identycznym kolorze jak sukienka. - zastrzegam, rozglądając się między półkami.
Szukanie baletek zajmuje nam na szczęście mniej czasu, niż szukanie sukienki i już po kilku minutach mam obok siebie kilka par butów do przymierzenia. Zakładam wszystkie po kolei, sprawdzając jak prezentują się na nodze oraz czy są wygodne. Przymierzenie każdej wytypowanej pary i wybranie najlepszej zajmuje mi mniej więcej pół godziny, ale w końcu się udaje. Zadowolona płacę za baletki i wychodzę ze starszą przyjaciółką z galerii.
Na dworze zapada już wieczór. Dopiero teraz orientuję się, jak dużo czasu spędziłyśmy na zakupach. Chyba po raz pierwszy aż tyle. W sumie sama się sobie dziwię, ale najważniejsze jest to, że koniec końców znalazłam idealny strój, w którym mogę pokazać się Henry'emu. Mam tylko nadzieję, że mu się spodoba.
Droga do hotelu zajmuje nam niewiele więcej czasu, jak pobyt w butiku. Zamiast jednak od razu wejść do budynku, czekam jeszcze z Agatą na Carlosa, który ma po nią przyjechać, żeby nie szła sama do domu o tej godzinie. To słodkie, że się tak o nią troszczy. Coś czuję, że niedługo będziemy mieli w paczce nową parę, ale na razie nie mówię szatynce o moich podejrzeniach. Z góry wiem, co by o nich powiedziała.
Carlos podjeżdża pod hotel po kilku minutach. Żegnam się z Agatą uściskiem, a ona wsiada do samochodu, machając mi. Odmachuję, po czym idę z szerokim uśmiechem do apartamentu. Witam się z rodzicami. Szybko pokazuję zaciekawionej mamie moje dzisiejsze zdobycze i idę do pokoju. Odkładam moje zakupy na łóżko, a następnie wchodzę do łazienki, gdzie biorę długi, gorący prysznic. Po wyjściu z kabiny ubieram się w piżamę i wracam do pokoju. Torby z ubraniami przekładam na krzesło biurowe, a chwilę potem kładę się do łóżka i zasypiam, myśląc o jutrzejszym dniu.
______________________________________________________________
Hej!
Dzisiaj ciąg dalszy sytuacji Julki. W następnym rozdziale będzie od niej mała przerwa, ale w kolejnych w temacie siostry Patrycji będzie działo się bardzo dużo, więc mam nadzieję, że lubicie Julkę.
A teraz czas na odpowiedzenie na komentarze spod poprzedniego rozdziału.
Marta, zachowania Dustina wyjaśnię trochę później, kiedy uporządkują sprawy Julki, ale niestety nie wiem, kiedy dokładnie to nastąpi, bo pomysłów mam rozpisane na co najmniej kilka kolejnych rozdziałów.
Niekoniecznie wszystkie nastolatki padają nad ranem. Wiem, że zegar biologiczny jest ustawiony po swojemu, ale ja na przykład, w wieku czternastu lat nie miałam problemu z nieprzespaniem nocki czy dwóch. Wydaje mi się, że trochę zależy to też od nawyków i trybu życia danego człowieka, ale nie znam się na tych sprawach, więc nie mówię nic więcej, żeby nie palnąć jakiejś głupoty.
Ta paniusia sporo namiesza w związku Julki i Henry'ego, tego możesz być pewna. I nie, nie jest starsza. Specjalnie szukałam aktorki, która będzie miała czternaście lat, żeby dopasować ją do wieku najmłodszych bohaterów. Mam jednak świadomość, że wygląda na starszą, ale wydaje mi się, że to przez makijaż. Niestety to (według mnie) było najlepsze zdjęcie tej aktorki i najbardziej pasowało do charakteru, który jej wymyśliłam, więc byłam zmuszona je wziąć.
W sumie ciekawy pomysł z tymi siostrami. Może kiedyś rzeczywiście to zrobię, tyko musiałabym dłużej nad tym posiedzieć i wymyślić, jak to możliwe. No nie wiem, zobaczy się.
Do następnego.
Czasami brak wiadomości to dobra wiadomość. Przynajmniej nie dostała jakichś bzdur od tej niuni.
OdpowiedzUsuńFakt, Sam z iCarly jest rozbrajająca. Pamiętam, jak zaczynałam to oglądać na jedynce. Zapytałam wtedy swojej przyjaciółki, czy Sam ciągle rozrabia. Oj, to były czasy... Teraz róbowałam odtworzyć ten ofekt zaczynając oglądać "Nadzdolnych", ale się nie udało. Trzeba znaleźć coś innego. Niby przy "100 rzeczy do przeżycia przed liceum" coś tam się udało, ale to tylko przez score.
Nie jestem do końca pewna, czy Sam jest dobrym przykładem do naśladowania dla Julki.
Mama się zgodziła. Tak! (teraz wyobraź sobie Jamesa i tekst "Przyjacielnia, tak!" z drugiego sezonu).
Juka wcale nie jest gruba. Ja jestem gruba.
tylko nie dowal jej teraz anoreksji.
Rozdział super!
Ona ma czternaście lat? Pierniczysz!
Mówię, że pasowałyby na siostry. Bo by pasowały. Chyba, że wymyślisz jakąś tragedię, na przykład ukatrupisz rodziców julki i Patrycji w jakimś kretyńskim wypadku, Patrycja się załamie, a Julką ktoś się będzie musiał zająć i Agata ją adoptuje. Oj, wiesz, że jestem uzależniona od seriali medycznych. Nie moja wina, że takie pomysły same rzucają mi się na mózg, kiedy nie mam czasu na pisanie własnego.
Czekam na nn! Pa! I lecę czytać gazetę z kościoła na dobranoc. Kupiłam jeszcze Kaczora Donalda, ale komiks zostawiam na później. Pa! A i jeszcze sprawdzę, czy są już napisy do nowego odcinka "Jane the virgin". Oglądam to dla Posey'a. Uwielbiam tego gościa. I tak... Oglądam serial od czwartego sezonu. Tylko dla niego.
I obczaj sobie ten kawałek: https://www.youtube.com/watch?v=fJobwk6lNnE Jest super, nie tylko dlatego, że mam fazę na "Strażników Galaktyki".
JA JESTEM GROOD! To znaczy, że pozdrawiam i czekam na nn!