ROZDZIAŁ 101
*per. Julii*
Wychodzę podekscytowana z samolotu na lotnisku w Los Angeles. Nie mogę uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. Że naprawdę tu jestem i nie muszę już użerać się z Jadźką i moją starą klasą. Odkąd wynikła cała sytuacja z moją dawną przyjaciółką, to było moje największe marzenie, które właśnie się spełnia.
Kątem oka spoglądam na rodziców, którzy idą obok mnie. Widzę, że oboje cieszą się z awansu taty. Zresztą, tak jak z każdego sukcesu. Pomimo upływu lat, moi rodzice wciąż kochają się tak, jak podczas pierwszego roku swojego związku. Na pierwszy rzut oka widać, że nadal wiele dla siebie znaczą i zauważyły to nawet ktoś, kto kompletnie ich nie zna. To po prostu widać po ich zachowaniu. Pomimo upływu czasu wciąż się wspierają i cieszą się ze swoich wzajemnych sukcesów. Chciałabym mieć w przyszłości tak dobre relacje z moją drugą połówką.
Wsiadam z mamą do samochodu, czekającego już na nas na lotniskowym parkingu. Tata wkłada nasze walizki, odebrane wcześniej z lotniska, do bagażnika, a następnie wsiada za kierownicę i odpala auto.
Podczas drogi do domu moich przyjaciół przeglądam Internet w telefonie, który udało mi się odzyskać na stałe pod warunkiem, że będę dostawać dobre stopnie. Dla mnie to nie kłopot, bo nigdy nie miałam jakichś wielkich problemów z nauką. Wkładam w uszy słuchawki, po czym odpalam swoją ulubioną playlistę i z nudów zaczynam przeglądać portale plotkarskie. Na niemal wszystkich stronach tego typu jest przynajmniej jeden artykuł o odnalezieniu mojej siostry. Z ciekawości czytam pierwsze kilka linijek jednego z tekstów i nie mogę uwierzyć w te bzdury. Niemal nic nie pokrywa się z prawdą. Oprócz linku do postu Kendalla, informującego o zaginięciu Patrycji, wszystko jest wyssane z palca, nawet jej wiek. Nie wiem, jaki imbecyl pisał ten artykuł, ale żeby nie sprawdzić przynajmniej takiej rzeczy, to naprawdę trzeba być genialnym.
Pod domem Big Time Rush parkujemy po mniej więcej trzydziestu minutach jazdy. Wysiadam z samochodu, po czym podchodzę podekscytowana do drzwi i pukam w nie kilka razy. Chwilę później drzwi otwiera moja siostra, do której od razu mocno się przytulam. Patrycja odwzajemnia uścisk ze śmiechem, wpuszczając nas do środka. Rodzice już wczoraj powiedzieli jej o awansie taty i przeprowadzce, więc nie jest zaskoczona naszą wizytą.
Witam się ze wszystkimi moimi przyjaciółmi, dopiero teraz uświadamiając sobie, jak bardzo się za nimi wszystkimi stęskniłam. Nawet za Dustinem, z którym miałam chyba najsłabszy kontakt i z którym najmniej rozmawiałam. Nigdzie jednak nie dostrzegam Henry'ego.
- Yyy... Teri, a gdzie Henry? - postanawiam w końcu zapytać.
- Rodzice zabrali go do Nowego Yorku na rok szkolny, nie napisał Ci? - patrzy na mnie zdziwiona, a z mojej twarzy od razu schodzi uśmiech.
- N-nie wiem, musiałam zmienić numer, bo Jadźka spamowała mi wiadomościami i nie mogłam dokopać się do SMSów od Henry'ego, a na Facebooku nie byłam od nie wiem kiedy. - wyjaśniam smutna.
- Ej, nie martw się. Przecież jest Internet, SMSy, maile, Skype. Będzie dobrze. - stara się pocieszyć mnie, więc udaję, że wszystko jest w porządku, nie chcąc psuć atmosfery.
U BTR i dziewczyn siedzimy do wieczora. Cały czas robię dobrą minę do złej gry, a oni to kupują. No, może oprócz Patrycji, która widzi, że, chociaż się śmieję, do śmiechu wcale mi nie jest. Rodzice około 20 postanawiają jechać już do hotelu, co nawet mnie cieszy ze względu na to, że po pierwsze jestem zmęczona, a po drugie chcę już być sama.
Do naszego tymczasowego miejsca zamieszkania dojeżdżamy niedługo później. Tata odbiera klucz do, zafundowanego przez jego firmę, niewielkiego apartamentu i kieruje się z nami do windy. Wjeżdżamy na drugie piętro, gdzie znajduje się mieszkanie, po czym wchodzimy do niego, a rodzice od razu zaczynają zachwycać się jego wyglądem. Nie mając ochoty tego słuchać mówię tylko ciche "dobranoc", a następnie idę do swojego pokoju. Zamykam drzwi mojej nowej sypialni na klucz i, nawet się nie przebierając, kładę się do łóżka. Narzucam na siebie kołdrę i zamykam oczy, pozwalając dotychczas ukrywanym łzom, wypłynąć na powierzchnię.
______________________________________________________________
Hej!
Od razu na wstępie chcę przeprosić za to, jak wygląda zakończenie rozdziału, bo wyszło trochę chaotycznie, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. A teraz przejdźmy już do odpowiadania na komentarze spod poprzedniego rozdziału.
Marta, zgodzę się z Tobą, że rodzice Julki już dawno powinni wiedzieć o sprawie z Jadzią, ale Julii wystarczyło, że Patrycja wie. Nie sądziła, że jej była przyjaciółka posunie się do takich czynów.
Chętnie powiem Ci, jak na to wpadłam, jeśli tylko napiszesz, na co takiego, bo szczerze mówiąc, nie za bardzo wiem, co Cię tak zdziwiło.
Nie mam pojęcia, czy z tą gangsterką miałaś na myśli Julkę czy Jadźkę, ale podsunęłaś mi niezły pomysł, więc dziękuję, bój się. W sumie wzmianka o farbowaniu ciuchów na czarno też podsunął mi pewien pomysł.
W moim starym gimnazjum zazwyczaj było tak, że nauczyciele najpierw robili lekcję organizacyjną, PSO i wyjaśnienie wymagań na dany rok, a dopiero później startowali z tematami, więc tym się kierowałam.
Jak one to zrobiły? To bardzo proste. Jadźka, przechodząc obok Julki w klasie, wrzucła jej niepostrzeżenie telefon do plecaka i już.
Rose, rozwaliłaś system długością komentarzy. Serio, nie spodziewałam się aż tak obszernego odzewu, ale uwielbiam czytać komentarze, więc możesz rozpisywać się tak częściej.
Ah, wpisywanie prac klasowych i sprawdzianów jako kartkówki, znam to. Najgorsze, co może być. Nienawidziłam, kiedy moi nauczyciele tak robili. No i współczuję aż tylu sprawdzianów.
Wiesz, rodzice Julki chcą mieć pewność, że ich córka na 100% pójdzie do szkoły, a nie na wagary. No i, że nic jej się nie stanie.
Owszem, Jadźka powinna przeprosić Julkę, ale to taki typ człowieka, która nigdy w życiu nie przyzna się do swojego błędu ani nie przeprosi. Jadzia jest na to zbyt dumna.
Szczerze mówiąc, pisząc o zachowaniu dyrektora, wzorowałam się dyrektorze z iCarly. Pomyślałam, że skoro na moim drugim blogu dyrektorka jest potworem, tutaj dyrektor będzie do rany przyłóż.
Starałam się wziąć pod uwagę wszystkie propozycje, które zawarłyście w komentarzach.
Najlepsza książka w Internecie? Bardzo mi miło, że tak myślisz, ale nie zgadzam się z tym. Opowiadanie zawsze mogłoby być jeszcze lepsze (do czego dążę), a w Internecie jest wiele znacznie lepszych fanfików o BTR. Niemniej jednak naprawdę bardzo mi miło, że uważasz moją książkę za najlepszą.
Oj tak, uwielbiam dodawać do postów rocznicowych statystyki. Czyli mówisz, że minęły już ponad dwa miesiące, odkąd zaczęłaś czytać mojego bloga? Jak ten czas szybko leci.
Jejku, wzruszyłam się. Bardzo dziękuję za życzenia. Oj, masz rację. Bardzo brakuje mi teraz wolnego czasu. Jeszcze raz dziękuję!
Jeśli chodzi o "Przemyślenia" i "Recenzje" planuję do nich wrócić. Ostatnio zrobiłam sobie listę kilku... dziesięciu filmów, które chcę obejrzeć i chciałabym napisać recenzję każdego z nich, więc mam nadzieję, że uda mi się to i już niedługo seria wróci na bloga. Co do serii "Przemyślenia" troszeczkę się waham, że mogłoby to nie zdać relacji na dłuższą metę, ponieważ nie wiem, o jakich tematach chcielibyście, żebym się wypowiedziała i nie wiem, czy jeśli zaproponujecie tematy, stanę na wysokości zadania i składnie opiszę moje przemyślenia dotyczące ich. Jeszcze pomyślę.
Oj, notka jest chyba dłuższa niż sam rozdział, wybaczcie. Następnym razem postaram się, żeby było na odwrót.
Do następnego.
Wychodzę podekscytowana z samolotu na lotnisku w Los Angeles. Nie mogę uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. Że naprawdę tu jestem i nie muszę już użerać się z Jadźką i moją starą klasą. Odkąd wynikła cała sytuacja z moją dawną przyjaciółką, to było moje największe marzenie, które właśnie się spełnia.
Kątem oka spoglądam na rodziców, którzy idą obok mnie. Widzę, że oboje cieszą się z awansu taty. Zresztą, tak jak z każdego sukcesu. Pomimo upływu lat, moi rodzice wciąż kochają się tak, jak podczas pierwszego roku swojego związku. Na pierwszy rzut oka widać, że nadal wiele dla siebie znaczą i zauważyły to nawet ktoś, kto kompletnie ich nie zna. To po prostu widać po ich zachowaniu. Pomimo upływu czasu wciąż się wspierają i cieszą się ze swoich wzajemnych sukcesów. Chciałabym mieć w przyszłości tak dobre relacje z moją drugą połówką.
Wsiadam z mamą do samochodu, czekającego już na nas na lotniskowym parkingu. Tata wkłada nasze walizki, odebrane wcześniej z lotniska, do bagażnika, a następnie wsiada za kierownicę i odpala auto.
Podczas drogi do domu moich przyjaciół przeglądam Internet w telefonie, który udało mi się odzyskać na stałe pod warunkiem, że będę dostawać dobre stopnie. Dla mnie to nie kłopot, bo nigdy nie miałam jakichś wielkich problemów z nauką. Wkładam w uszy słuchawki, po czym odpalam swoją ulubioną playlistę i z nudów zaczynam przeglądać portale plotkarskie. Na niemal wszystkich stronach tego typu jest przynajmniej jeden artykuł o odnalezieniu mojej siostry. Z ciekawości czytam pierwsze kilka linijek jednego z tekstów i nie mogę uwierzyć w te bzdury. Niemal nic nie pokrywa się z prawdą. Oprócz linku do postu Kendalla, informującego o zaginięciu Patrycji, wszystko jest wyssane z palca, nawet jej wiek. Nie wiem, jaki imbecyl pisał ten artykuł, ale żeby nie sprawdzić przynajmniej takiej rzeczy, to naprawdę trzeba być genialnym.
Pod domem Big Time Rush parkujemy po mniej więcej trzydziestu minutach jazdy. Wysiadam z samochodu, po czym podchodzę podekscytowana do drzwi i pukam w nie kilka razy. Chwilę później drzwi otwiera moja siostra, do której od razu mocno się przytulam. Patrycja odwzajemnia uścisk ze śmiechem, wpuszczając nas do środka. Rodzice już wczoraj powiedzieli jej o awansie taty i przeprowadzce, więc nie jest zaskoczona naszą wizytą.
Witam się ze wszystkimi moimi przyjaciółmi, dopiero teraz uświadamiając sobie, jak bardzo się za nimi wszystkimi stęskniłam. Nawet za Dustinem, z którym miałam chyba najsłabszy kontakt i z którym najmniej rozmawiałam. Nigdzie jednak nie dostrzegam Henry'ego.
- Yyy... Teri, a gdzie Henry? - postanawiam w końcu zapytać.
- Rodzice zabrali go do Nowego Yorku na rok szkolny, nie napisał Ci? - patrzy na mnie zdziwiona, a z mojej twarzy od razu schodzi uśmiech.
- N-nie wiem, musiałam zmienić numer, bo Jadźka spamowała mi wiadomościami i nie mogłam dokopać się do SMSów od Henry'ego, a na Facebooku nie byłam od nie wiem kiedy. - wyjaśniam smutna.
- Ej, nie martw się. Przecież jest Internet, SMSy, maile, Skype. Będzie dobrze. - stara się pocieszyć mnie, więc udaję, że wszystko jest w porządku, nie chcąc psuć atmosfery.
U BTR i dziewczyn siedzimy do wieczora. Cały czas robię dobrą minę do złej gry, a oni to kupują. No, może oprócz Patrycji, która widzi, że, chociaż się śmieję, do śmiechu wcale mi nie jest. Rodzice około 20 postanawiają jechać już do hotelu, co nawet mnie cieszy ze względu na to, że po pierwsze jestem zmęczona, a po drugie chcę już być sama.
Do naszego tymczasowego miejsca zamieszkania dojeżdżamy niedługo później. Tata odbiera klucz do, zafundowanego przez jego firmę, niewielkiego apartamentu i kieruje się z nami do windy. Wjeżdżamy na drugie piętro, gdzie znajduje się mieszkanie, po czym wchodzimy do niego, a rodzice od razu zaczynają zachwycać się jego wyglądem. Nie mając ochoty tego słuchać mówię tylko ciche "dobranoc", a następnie idę do swojego pokoju. Zamykam drzwi mojej nowej sypialni na klucz i, nawet się nie przebierając, kładę się do łóżka. Narzucam na siebie kołdrę i zamykam oczy, pozwalając dotychczas ukrywanym łzom, wypłynąć na powierzchnię.
______________________________________________________________
Hej!
Od razu na wstępie chcę przeprosić za to, jak wygląda zakończenie rozdziału, bo wyszło trochę chaotycznie, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. A teraz przejdźmy już do odpowiadania na komentarze spod poprzedniego rozdziału.
Marta, zgodzę się z Tobą, że rodzice Julki już dawno powinni wiedzieć o sprawie z Jadzią, ale Julii wystarczyło, że Patrycja wie. Nie sądziła, że jej była przyjaciółka posunie się do takich czynów.
Chętnie powiem Ci, jak na to wpadłam, jeśli tylko napiszesz, na co takiego, bo szczerze mówiąc, nie za bardzo wiem, co Cię tak zdziwiło.
Nie mam pojęcia, czy z tą gangsterką miałaś na myśli Julkę czy Jadźkę, ale podsunęłaś mi niezły pomysł, więc dziękuję, bój się. W sumie wzmianka o farbowaniu ciuchów na czarno też podsunął mi pewien pomysł.
W moim starym gimnazjum zazwyczaj było tak, że nauczyciele najpierw robili lekcję organizacyjną, PSO i wyjaśnienie wymagań na dany rok, a dopiero później startowali z tematami, więc tym się kierowałam.
Jak one to zrobiły? To bardzo proste. Jadźka, przechodząc obok Julki w klasie, wrzucła jej niepostrzeżenie telefon do plecaka i już.
Rose, rozwaliłaś system długością komentarzy. Serio, nie spodziewałam się aż tak obszernego odzewu, ale uwielbiam czytać komentarze, więc możesz rozpisywać się tak częściej.
Ah, wpisywanie prac klasowych i sprawdzianów jako kartkówki, znam to. Najgorsze, co może być. Nienawidziłam, kiedy moi nauczyciele tak robili. No i współczuję aż tylu sprawdzianów.
Wiesz, rodzice Julki chcą mieć pewność, że ich córka na 100% pójdzie do szkoły, a nie na wagary. No i, że nic jej się nie stanie.
Owszem, Jadźka powinna przeprosić Julkę, ale to taki typ człowieka, która nigdy w życiu nie przyzna się do swojego błędu ani nie przeprosi. Jadzia jest na to zbyt dumna.
Szczerze mówiąc, pisząc o zachowaniu dyrektora, wzorowałam się dyrektorze z iCarly. Pomyślałam, że skoro na moim drugim blogu dyrektorka jest potworem, tutaj dyrektor będzie do rany przyłóż.
Starałam się wziąć pod uwagę wszystkie propozycje, które zawarłyście w komentarzach.
Najlepsza książka w Internecie? Bardzo mi miło, że tak myślisz, ale nie zgadzam się z tym. Opowiadanie zawsze mogłoby być jeszcze lepsze (do czego dążę), a w Internecie jest wiele znacznie lepszych fanfików o BTR. Niemniej jednak naprawdę bardzo mi miło, że uważasz moją książkę za najlepszą.
Oj tak, uwielbiam dodawać do postów rocznicowych statystyki. Czyli mówisz, że minęły już ponad dwa miesiące, odkąd zaczęłaś czytać mojego bloga? Jak ten czas szybko leci.
Jejku, wzruszyłam się. Bardzo dziękuję za życzenia. Oj, masz rację. Bardzo brakuje mi teraz wolnego czasu. Jeszcze raz dziękuję!
Jeśli chodzi o "Przemyślenia" i "Recenzje" planuję do nich wrócić. Ostatnio zrobiłam sobie listę kilku... dziesięciu filmów, które chcę obejrzeć i chciałabym napisać recenzję każdego z nich, więc mam nadzieję, że uda mi się to i już niedługo seria wróci na bloga. Co do serii "Przemyślenia" troszeczkę się waham, że mogłoby to nie zdać relacji na dłuższą metę, ponieważ nie wiem, o jakich tematach chcielibyście, żebym się wypowiedziała i nie wiem, czy jeśli zaproponujecie tematy, stanę na wysokości zadania i składnie opiszę moje przemyślenia dotyczące ich. Jeszcze pomyślę.
Oj, notka jest chyba dłuższa niż sam rozdział, wybaczcie. Następnym razem postaram się, żeby było na odwrót.
Do następnego.
Hej.
OdpowiedzUsuńPisząc ten komentarz,siedzę w pociągu do Poznania. Ta wycieczka miała być juz wczoraj,ale nauczycielka od geografii poprosiła naszą wychowawczynię o przełożenie terminu wycieczki,bo lekcje geografii mamy w poniedziałki i w piątki, a w piątki mamy lekcje z jakimś tam magistrem geografii dwujęzycznej ( mówiłam Ci już, że jestem w klasie z rozszerzonym hiszpańskim ?) i nie możemy przegapić takiej okazji rozwoju. Okej, kocham hiszpański, ale geografii nie lubię. Zresztą nieważne jaki to przedmiot,ale po co przekładać wycieczkę zaplanowaną wcześniej!
Teraz wymieniamy się z przyjaciółkami ulubionymi piosenkami i jedzeniem. Mam niezły zapas jedzenia,bo chrupki,krakersy moja ulubiona czekoladę karmelowa z orzechami.
Plan wycieczki jest następujący : gra miejska po hiszpańsku, wystawa obrazów meksykańskiej artystki Fridy Kahlo i tradycyjnie McDonald.
Co do tej wystawy, to bardzo pasuje ona do naszej klasy :malarka jest z Meksyku,a nasza wychowawczyni jest artystką.
Słyszałam,że w telewizji pokazywali,ze te jej obrazy byly po specjalnym nadzorem,gdy leciały do Polski. W sumie wcale się nie dziwię,gdyż podobno podczas pobytu w Polsce jakiś obraz był skradziony.
Ja i moje przyjaciółki w czasie wolnym mamy zamiar iść do Biedronki i poprosić o przeterminowane jedzenie. Zapewnie brzmi to dziwnie,ale tak wygląda idea freeganizmu, którego zamierzamy spróbować. Wiesz,ze jedna trzecia wyprodukowanego jedzenia marnuje się. Nasz pomysł ma na celu oszczędzanie pożywienia
Dobra, to zabieram się za czytanie rozdziału.
Ona i Julka jest w LA. I odzyskała internet. Boże, te portale plotkarskie sa rzeczywiście nie do zniesienia. Kiedyś moja przyjaciółka podesłała mi link do jednego z artykułów na Pomponiku o moich idolach. Ale sie uśmiałam! No i spotkanie Julki z przyjaciółmi. Tylko czemu jak juz Julka, to nie ma Herniego ? Mam nadzieje,ze spotkają się i porozmawiają o swoich uczuciach. Biedna Julka, jak nie problemy z Jadźką, drogi jej się rozmminęły z Henrym. Swoją drogą, co z tą Jadźka? Julki nie ma już w szkole a jeszcze jej przeszkadza. Niech ona sie od niej wreszcie odczepi.
Masz rację, rzeczywiście Blogger nie umiał przyjąć mojego komentarza, bo stwierdził że jest za długi i mam zły kod HTML.
Cieszę się;że wrócisz do Przemyśleń i Recenzji.
Rozdział mega. Pozdrawiam i czekam na następny.
Rose
* No i Julka jest w LA
UsuńNo i Julka jest szczęśliwa... Wspaniale. Cieszę się, że wróciła do LA, tak jak chciała, bo wiem, że wtedy będzie szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać ten artykuł, poważnie. To mogłoby być nawet śmieszne.
Gdzie jest Henry? To teraz henry zaginął? No ja Cię przepraszam! Jeden problem zniknął, pojawia się kolejny! Skąd ja to znam!
Ej no, ale ogarnąć na noc by się mogła, wiesz?
Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!
Dobra, już nie ważne! Ej, ja żartowałam! Na serio.
Wiesz, kogo mi przypomina Julka? Violettę. Tak, obejrzałam wszystkie trzy sezony po osiemdziesiąt odcinków. Możesz się zacząć śmiać, ale nie o to chodzi. Każdy, kto to oglądał, z większym lub mniejszym entuzjazmem mógł zauważyć, ze główna-tytułowa bohaterka ma problemy z komunikacją. Już mówię w czym rzecz, poczekaj. Kiedy pojawiały się jakieś problemy, ona miała tajemnice. Zamiast porozmawiać otwarcie z samymi zainteresowanymi (a już w szczególności z Leonem), ona czekała Bóg raczy wiedzieć na co. A kiedy w końcu się zdobyła na odwagę, pojawiała się przeszkoda i nie tylko rezygnowała, a na dodatek dokładała jeszcze do pieca, co tyko pogłębiało jej problem. A w rzeczywistości mogła go rozwiązać jedna, szczera rozmowa.
Co prawda wiem, że Julka jeszcze nie jest tak skomplikowanym przypadkiem, ale zapewniam, że jest na najlepszej drodze i wiem, że zacznę żałować, że to wszystko napisałam zaraz po opublikowaniu, ale postaram się być silna i nie usunę tego tekstu, nawet jeśli mogłabyś go przeczytać z poczty.
Dobra, dość!
Pozdrawiam!
PS. To może ranking?