Rozdział 88

ROZDZIAŁ 88
*per. Julki*
- Julka, poczekaj! - słyszę Henry'ego w momencie, kiedy mam wsiąść do samochodu. Odwracam się do niego przodem, jeszcze nieświadoma tego, co zaraz ma się stać. - Nie możesz wyjechać. - twierdzi, patrząc na mnie ze smutkiem.
- Muszę, zrozum to. Też tego nie chcę, ale nie mam wyboru. Dobrze wiesz, że gdybym miała cokolwiek do powiedzenia, to zostałabym tutaj, z Wami. - mówię załamana.
- W takim razie... muszę Ci coś powiedzieć. - oznajmia, podchodząc bliżej. Widzę, że jest mu ciężko to powiedzieć i nie wie, jak się do tego zabrać.
- Henry, posłuchaj. Jeśli nie jesteś jeszcze gotowy, żeby powiedzieć mi to coś, to nie mów. Przemyśl to na spokojnie i...
- Podobasz mi się. - mówi nagle, przerywając mi wpół zdania. Patrzę na niego zszokowana, nie wiedząc, co odpowiedzieć. - Od dawna mi się podobasz i naprawdę mi na Tobie zależy. Wiem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi i, że pewnie nie czujesz tego samego, co ja, ale nie chcę Cię stracić. Nawet jeśli miałbym siedzieć do końca życia we friendzone, wolę to niż pozwolić Ci odejść. Chciałem Ci to powiedzieć od dawna, ale nigdy nie miałem wystarczająco dużo odwagi. A teraz, kiedy wyjeżdżasz i prawdopodobnie już nigdy Cię nie zobaczę, uznałem że to jedyna okazja, żebyś się dowiedziała. - wyznaje, po czym uśmiecha się smutno i idzie w stronę domu, a ja nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Mam wrażenie, że serce chce wyskoczyć mi z piersi, a w żołądku czuję taki sam ucisk, jak w dniu, kiedy zobaczyłam go w galerii handlowej. Biegnę za nim i zatrzymuję go chwilę przed wejściem do domu.
- Henry, ja... czuję to samo. - mówię niepewnie, patrząc na jego reakcję. Widzę, że jest w szoku.
- J-jak to? - pyta, nie dowierzając.
- Wybacz, że nie powiedziałam Ci wcześniej. Po prostu nie miałam odwagi, tak jak Ty, ale nie chcę, żebyś myślał, że jesteś mi obojętny, bo nie jesteś. - wyznaję, czując niesamowitą ulgę i szczęście. Jednocześnie jednak czuję też smutek, bo wiem, że przez mój wyjazd nie możemy być razem.
- Więc może, skoro oboje czujemy to samo, spróbujemy być razem? - pyta z nadzieją, łapiąc mnie za rękę.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, patrząc na to, co się teraz dzieje. - zabieram dłoń, a on automatycznie smutnieje. - Naprawdę bym chciała, ale moi rodzice tak czy siak nie zgodzą się, żebym tu została, a nie wiem czy najlepszym pomysłem jest związek na odległość. - dzielę się z nim moimi obawami, mając nadzieję, że to zrozumie.
- Poradzimy sobie. Porozmawiam z Twoimi rodzicami, a nawet, jeśli to nic nie da, to poradzimy sobie też w związku na odległość. Ufam Ci, a Ty ufasz mi, prawda? - pyta niepewnie, na co przytakuję. - Więc daj nam szansę. Wiesz przecież, że nie zrobię nic, co mogłoby Cię zranić.
- No... dobrze. - zgadzam się, wiedząc, że mówi prawdę. Ufam mu i wiem, że nie zrobi mi nic złego. Poza tym, zauważyłabym, gdyby kłamał. Znam go nie od dziś. Przytula mnie szczęśliwy, a ja wtulam się w niego z uśmiechem. Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć, ale jeśli to sen, to nie chcę się z niego budzić.
- Julia! Chodź, bo się spóźnimy! - słyszę nagle głos mojej mamy, więc odrywam się z niechęcią do blondyna i idę z nim w stronę samochodu.
- Wsiadaj i jedziemy. - rozkazuje tata, otwierając mi tylne drzwi auta.
- A... muszę jechać? - pytam niepewnie, mając nadzieję, że odpuszczą.
- Co to za pytanie? Oczywiście, że musisz. Nie zostawimy Cię tu samej. Dalej, wsiadaj. - mówi już zniecierpliwiony.
- Proszę Pana, Julka nie będzie tu sama. Przecież mieszają tu dziewczyny i jej ulubiony zespół. Nic jej się nie stanie. - Henry zaczyna przekonywać mojego ojca do zmiany zdania.
- Chłopcze, rozumiem, że lubisz moją córkę i przyjaźnisz się z nią, ale nie możemy jej tu zostawić. - tata jest nieugięty, ale chłopak się nie poddaje.
- Nie proszę Pana. Nie lubię Pana córki, ani nie przyjaźnię się z nią. Kocham pańską córkę i jestem jej chłopakiem. Zaopiekuję się nią, obiecuję. Przysięgam, że nie spadnie jej włos z głowy, tylko błagam, niech Pan jej nie zabiera. - prosi, łapiąc mnie za rękę. Patrzymy z nadzieją na moich rodziców, nie chcąc się rozstawać.
- Natychmiast wsiadaj do samochodu. - rozkazuje mój ojciec, odciągając ode mnie Henry'ego.
- Nie! - protestuję, a do oczu napływają mi łzy.
- Julka, nie kłóć się z tatą. - do dyskusji dołącza moja mama, stając po stronie swojego męża.
- Nie możecie mi tego zrobić. - chcę podejść do blondyna, ale tata zagradza mi drogę i wsadza do samochodu, po czym zamyka drzwi i wsiada za kierownicę, blokując je od środka. Szarpię za klamkę i uderzam otwartą dłonią w szybę, próbując wydostać się z pojazdu w jakikolwiek sposób. Chłopak podbiega do drzwi i próbuje mi w jakiś sposób pomóc, ale tata odpala nagle silnik i rusza, zmuszając Henry'ego do odskoczenia od auta.
Klękam na tylnym siedzeniu, patrząc przez tylną szybę, a po policzkach płyną mi łzy. Widzę, jak Henry biegnie za pojazdem, próbując nas dogonić, ale nie potrafi. Po ruchu jego ust rozpoznaję, że mnie woła, ale nie mogę nic zrobić. Jestem uwięziona w samochodzie z własnymi rodzicami, jadąc na lotnisko, z którego nie wrócę już do przyjaciół ani do chłopaka.
_________________________________________________________________________
Hej!
Spodziewaliście się, że właśnie tego nie przewidziała Julka? A może myśleliście, że chodzi o coś zupełnie innego? Myślicie, że ojciec sióstr ugnie się i pozwoli młodszej zostać w Los Angeles czy jednak zabierze ją do Polski? Koniecznie napiszcie mi to w komentarzu.
Do następnego.

1 komentarz:

  1. Ale zajechało klasycyzmem... Może i spodziewałam się wiele po Julce, ale na pewno nie tego. Czy oni nie są na to odrobinę za młodzi? Teraz świat się dla nich kończy, ale jak dorosną, na pewno mogą się nawzajem odnaleźć. Wystarczyłoby, żeby mieli ze sobą jakikolwiek kontakt. Przez internet, czy cokolwiek... Wiam, że to nie to samo, ale czasami musi wystarczyć. Może i lekko przesadzam, ale nie jestem pewna, czy taka Teenage Drama jest w tej chwili odpowiednia. Ostatna chwila i tak dalej, ale mówiżc najprościej, okoliczności nie sprzyjają.
    Mowy nie ma. Nawet jeśli pomysł rozmowy z Rodzicami Julki jest równie uroczy, co odważny, to i tak się nie uda. I ta się nie zgodzą.
    Dobra, nie spodziewałam się, że będze aż tak ostro.
    Rozdział super!

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D