Rozdział 84

ROZDZIAŁ 84
*per. Kendalla*
Siedzę załamany w pokoju, patrząc na zdjęcie Patrycji. Jej ostatnie zdjęcie zrobione kilka dni przed porwaniem. Zdjęcie z plaży. Zdjęcie, które sam zrobiłem. Nie mogę uwierzyć, że od tego czasu minęły zaledwie trzy dni, a jej nagle nie ma. Nie mogę pogodzić się z tym, że na to pozwoliłem. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko się stało.
Patrzę na fotografię i przypominam sobie wszystkie chwile spędzone wspólnie z dziewczyną. Koncert, na którym się poznaliśmy, naszą pierwszą rozmowę, pierwszy pobyt w jej domu, pierwszy uścisk, wspólny lot samolotem, gra w butelkę, niedoszły pocałunek, wyznanie miłości, pierwszy pocałunek, wspólne dni spędzone w domu, wypad na plażę i wreszcie naszą pierwszą kłótnię. Nie mogę uwierzyć, że oskarżyłem ją o zdradę. Przecież ona nigdy w życiu by mi tego nie zrobiła. Szkoda tylko, że uświadomiłem to sobie dopiero, kiedy zniknęła.
W oczach mam łzy, które chwilę potem wydostają się na światło dzienne i spływają strumieniami po moich policzkach. Z mojej klatki piersiowej wyrywa się cichy szloch, a zaraz potem następny i kolejny. Nie mogę tego opanować. Nie mogę przestać płakać. Chcę móc przytulić się teraz do Patrycji. Chcę, żeby mnie uspokoiła. Żeby powiedziała, że wszystko jest w porządku.
Nagle słyszę pukanie do drzwi, ale nie mam nawet siły podnieść się z łóżka. Mój niespodziewany gość wchodzi po chwili do środka, korzystając z tego, że nie zamknąłem drzwi na klucz. Patrzę w tamtą stronę i widzę Logana. Odwracam wzrok i wracam do wpatrywania się w zdjęcie. Łzy przysłaniają mi widoczność, ale nie zwracam na to uwagi. Po chwili czuję jak materac ugina się pod ciężarem jeszcze jednej osoby. Siadam powoli, odkładając telefon i ocieram łzy i przez jakiś czas oboje siedzimy w ciszy, ponieważ żaden z nas nie wie, co powiedzieć.
- Wiecie już coś o Patrycji? - pytam w końcu cicho, zachrypniętym od płaczu głosem.
- Nie. Jesteś z Justice? - zadaje nurtujące go pytanie, a ja mam ochotę parsknąć śmiechem.
- Nie. Przecież wiesz, że jej nie kocham. - mówię, patrząc w podłogę.
- Więc dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego ją całowałeś? Dlaczego nie zaprotestowałeś, kiedy mówiła, że się kochacie? Dlaczego nie broniłeś Patrycji, kiedy Victoria ją obrażała? Dlaczego u niej nocowałeś? - zadaje mnóstwo pytań naraz, a ja nie wiem, jak na nie odpowiedzieć.
- Ja... nie wiem, ja nic nie pamiętam z zeszłego wieczoru. - odpowiadam zgodnie z prawdą, a on patrzy na mnie zdziwiony.
- Jak to nie pamiętasz? Przecież nie byłeś pijany, prawda?
- No nie byłem. Wypiłem ledwo jednego drinka, w dodatku słabego.
- Czekaj, od jakiego momentu nic nie pamiętasz?
- Właśnie od wypicia tego drinka. Wziąłem kilka łyków i nic. Pustka. - wyznaję szczerze i zerkam na bruneta.
- I nikt Ci niczego nie dosypał, tak? Nie oddalałeś się od baru?
- Nie. Co prawda nie obserwowałem każdego ruchu barmana, ale raczej zauważyłbym, gdyby coś mi dosypywał. - mówię, mając coraz większy mętlik w głowie.
- Skoro tak twierdzisz. - wzrusza ramionami Henderson i idzie do wyjścia.
- Logan? - pytam nagle, zatrzymując go. - Opowiesz mi, co się wczoraj działo? - proszę niepewnie, mając nadzieję, że chociaż on w jakiś sposób mi pomoże. Widzę, że się waha, jednak już kilka chwil później siada z powrotem obok mnie i zaczyna opowiadać mi wszystko, czego dowiedział się od Carlosa, a czego ten dowiedział się od Agaty po długiej rozmowie. Słucham tego wszystkiego z zaciekawieniem, a jednocześnie przerażeniem i niedowierzaniem.
- A właśnie, Julka kazała przekazać, że jutro będę tu jej rodzice. Podobno chcą z Tobą rozmawiać. - mówi na koniec i wychodzi, zostawiając mnie blednącego i przerażonego perspektywą stanięcia twarzą w twarz z rodzicami Patrycji.
_________________________________________________________________________
Hej!
Tak, jak obiecałam, po małej przerwie, w końcu pojawia się rozdział. Mam nadzieję, że cieszycie się  z tego tak samo, jak ja. Szczerze mówiąc, stęskniłam się za blogowaniem, ale nie będę się na ten temat rozpisywać, bo notka wyjdzie dłuższa niż rozdział (co już kilkakrotnie mi się zdarzało).
Odchodząc troszkę od tematu, mam jeszcze prośbę do Marty. Droga Marto, jeśli to czytasz, to byłabym wdzięczna, gdybyś przesłała mi na maila przynajmniej okrojoną część Twojego komentarza, ponieważ z natury jestem troszkę niecierpliwa, a bardzo zależy mi na Twojej opinii, więc jeśli nie byłby to dla Ciebie problem, to byłabym Ci bardzo wdzięczna.
I na sam koniec, chcę Was zaprosić na mojego drugiego bloga (TUTAJ), na którym rozdział pojawi się już jutro o 16:00.
Do następnego.

1 komentarz:

  1. Dobra, przeczytałam dwa pierwsze zdania i juz nie mogę się powstrzymać od powiedzenia kilku zdań. Kendall zachowuje się jakby Patrycja umarła. Gapi się na zdjecie i rozmyśla jak to z nią było. Zupełnie jakby się spodziewał, że lada dzień zostanie znalezione jej ciało, a on jej nigdy nie zobaczy. Trochę przypomniał mi się ostatni rozdział na blogu Marli, gdzie przypominała sobie co się zdarzyło. Chociaż to chyba nie był ostatni, ale taki rozdział "z pamiętnikiem".
    Jak wszedł Logan, Kendall nadal nie przestawał zachowywać się jak zombie. Chociaż odkąd oglądam "iZombie", to słowo nabrało dla mnie zupełnie innego znaczenia. Dobra, nie ważne. Tak, czy siak, gość jest nie do życia.
    Justice coś knuje. Nie wiem, czy nie za bardzo, ale wcześniej, czy później będzie musiała się z czymś zdradzić. Nie wiem, czy podłożą jej pluskwę, czy ktoś ją po prostu podsłucha. Teraz pozostaje mi tylko na ten błąd czekać. Bo popełni jakiś prędzej, czy później. I nie sprawdzę co to ma być za specyfik. Nie zamierzam tego szukać, bo pozostawiam to Tobie. Zaskocz mnie.
    Jedno jest pewne. Kendall na rozmowie z rodzicami Patrycji na pewno nie będzie miał lekko.
    Rozdział super i czekam... Pa...

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D