ROZDZIAŁ 80 CZ.1
*per. Patrycji*
Jest mi źle. Jest mi tak okropnie źle. Nie mogę uspokoić płaczu. Leżę skulona na łóżku, tuląc się do poduszki. Nikogo do siebie nie dopuszczam. Chcę tylko Kendalla, ale jego nie ma. Wyszedł po naszej kłótni. Naszej pierwszej kłótni. Nie wiadomo, kiedy wróci. Nie odbiera telefonu ani nie odpisuje na SMS-y, a ja umieram ze strachu. Do głowy przychodzą mi same czarne myśli. Że miał wypadek, że ktoś go pobił, że ten psychol go dopadł, że nie żyje. Z każdą myślą mój płacz nasila się. Nie mogę dopuścić do siebie myśli, że coś mogło stać się blondynowi.
Po jakimś czasie słyszę, że ktoś wchodzi do pokoju. Patrzę w stronę drzwi z nadzieją, że zobaczę w nich Kendalla. Stoi tam jednak Agata. Odwracam wzrok i kulę się jeszcze mocniej. Dziewczyna zamyka drzwi i podchodzi do mnie. Po chwili czuję jak materac ugina się pod ciężarem jeszcze jednej osoby. Nie patrzę na nią.
- O co się pokłóciliście? - pyta nagle cicho. Patrzę na nią i powoli siadam.
- Ja... chciałam mu powiedzieć. - wyznaję z płaczem.
- Wściekł się, że nie powiedziałaś mu od razu? - próbuje niepewnie zgadnąć.
- Nie. Przypomniałam sobie, co napisał ten psychol. Wycofałam się, nie chcąc narażać Kendalla. Zaczął mnie namawiać, żebym powiedziała. Że co by to nie było, poradzimy sobie z tym. Dostałam kolejnego SMS-a. Kendall uznał wtedy, że często wychodzę z telefonem do osobnego pokoju i nie chcę mu powiedzieć, co się dzieje, bo... bo go zdradzam. Nie wiem z kim i nie wiem po co, ale uznał, że to musi być to. Wściekł się. Powiedział... powiedział że nie spodziewał się tego po mnie. Krzyczał, że miał mnie za inną, uczciwą. Że wolałby wiedzieć od razu zamiast być oszukiwanym. Zaprzeczałam, ale nie wierzył mi. Stwierdził... stwierdził że musi przemyśleć czy nadal coś do mnie czuje i... wyszedł. - opowiadam, łkając cicho. Nie mam już nawet siły płakać. Po chwili czuję uścisk mojej przyjaciółki, dzięki któremu biorę się w garść, bo wiem, że mam wsparcie.
Szybko chowam do kieszeni telefon i idę szukać Schmidta. Agata chce pójść ze mną, ale nie pozwalam jej. To zbyt niebezpieczne, a ja nie zamierzam jej narażać. Już wystarczająco wciągnęłam ją w to, mówiąc jej o wszystkim. Każę jej zostać w domu z resztą, w razie gdyby Kendall wrócił, po czym wybiegam z domu i biegnę szukać blondyna.
Chodzę przerażona po całym mieście, rozglądając się za nim. Wchodzę do niemal każdego budynku, ale jego nigdzie nie ma. Nie wiem, co robić. Mijają sekundy, minuty, godziny, a ja nadal szukam. Tracę poczucie czasu. Jedynym jego wyznacznikiem jest zachodzące z każdą chwilą Słońce. Wieczór. Pociągam cicho nosem i wracam powoli do domu. Nadal jednak się rozglądam. Nadal nic. Jakby zapadł się pod ziemię.
Dochodzę powoli do odpowiedniego budynku. Z oddali widzę stojące przy nim dwie postaci. Podchodzę niepewnie bliżej, zastanawiając się, kto to. Jednak to, co widzę, przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. W jednej chwili cały mój świat rozpada się na milion drobnych kawałeczków.
__________________________________________________________________
Hej!
Tak, jak obiecałam, przychodzę dzisiaj do Was z pierwszą częścią rozdziału 80. W komentarzach możecie napisać mi swoje domysły, dotyczące tego, co zobaczyła Patrycja.
Na następną część zapraszam Was na jutro na godzinę 20:00.
Do następnego.
Jest mi źle. Jest mi tak okropnie źle. Nie mogę uspokoić płaczu. Leżę skulona na łóżku, tuląc się do poduszki. Nikogo do siebie nie dopuszczam. Chcę tylko Kendalla, ale jego nie ma. Wyszedł po naszej kłótni. Naszej pierwszej kłótni. Nie wiadomo, kiedy wróci. Nie odbiera telefonu ani nie odpisuje na SMS-y, a ja umieram ze strachu. Do głowy przychodzą mi same czarne myśli. Że miał wypadek, że ktoś go pobił, że ten psychol go dopadł, że nie żyje. Z każdą myślą mój płacz nasila się. Nie mogę dopuścić do siebie myśli, że coś mogło stać się blondynowi.
Po jakimś czasie słyszę, że ktoś wchodzi do pokoju. Patrzę w stronę drzwi z nadzieją, że zobaczę w nich Kendalla. Stoi tam jednak Agata. Odwracam wzrok i kulę się jeszcze mocniej. Dziewczyna zamyka drzwi i podchodzi do mnie. Po chwili czuję jak materac ugina się pod ciężarem jeszcze jednej osoby. Nie patrzę na nią.
- O co się pokłóciliście? - pyta nagle cicho. Patrzę na nią i powoli siadam.
- Ja... chciałam mu powiedzieć. - wyznaję z płaczem.
- Wściekł się, że nie powiedziałaś mu od razu? - próbuje niepewnie zgadnąć.
- Nie. Przypomniałam sobie, co napisał ten psychol. Wycofałam się, nie chcąc narażać Kendalla. Zaczął mnie namawiać, żebym powiedziała. Że co by to nie było, poradzimy sobie z tym. Dostałam kolejnego SMS-a. Kendall uznał wtedy, że często wychodzę z telefonem do osobnego pokoju i nie chcę mu powiedzieć, co się dzieje, bo... bo go zdradzam. Nie wiem z kim i nie wiem po co, ale uznał, że to musi być to. Wściekł się. Powiedział... powiedział że nie spodziewał się tego po mnie. Krzyczał, że miał mnie za inną, uczciwą. Że wolałby wiedzieć od razu zamiast być oszukiwanym. Zaprzeczałam, ale nie wierzył mi. Stwierdził... stwierdził że musi przemyśleć czy nadal coś do mnie czuje i... wyszedł. - opowiadam, łkając cicho. Nie mam już nawet siły płakać. Po chwili czuję uścisk mojej przyjaciółki, dzięki któremu biorę się w garść, bo wiem, że mam wsparcie.
Szybko chowam do kieszeni telefon i idę szukać Schmidta. Agata chce pójść ze mną, ale nie pozwalam jej. To zbyt niebezpieczne, a ja nie zamierzam jej narażać. Już wystarczająco wciągnęłam ją w to, mówiąc jej o wszystkim. Każę jej zostać w domu z resztą, w razie gdyby Kendall wrócił, po czym wybiegam z domu i biegnę szukać blondyna.
Chodzę przerażona po całym mieście, rozglądając się za nim. Wchodzę do niemal każdego budynku, ale jego nigdzie nie ma. Nie wiem, co robić. Mijają sekundy, minuty, godziny, a ja nadal szukam. Tracę poczucie czasu. Jedynym jego wyznacznikiem jest zachodzące z każdą chwilą Słońce. Wieczór. Pociągam cicho nosem i wracam powoli do domu. Nadal jednak się rozglądam. Nadal nic. Jakby zapadł się pod ziemię.
Dochodzę powoli do odpowiedniego budynku. Z oddali widzę stojące przy nim dwie postaci. Podchodzę niepewnie bliżej, zastanawiając się, kto to. Jednak to, co widzę, przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. W jednej chwili cały mój świat rozpada się na milion drobnych kawałeczków.
__________________________________________________________________
Hej!
Tak, jak obiecałam, przychodzę dzisiaj do Was z pierwszą częścią rozdziału 80. W komentarzach możecie napisać mi swoje domysły, dotyczące tego, co zobaczyła Patrycja.
Na następną część zapraszam Was na jutro na godzinę 20:00.
Do następnego.
Wycofała się? Jezu, pewnie pomyślał, że go zdradza, czy coś takiego. Powinna mu powiedzieć. Teraz i tak jest wytrząśnięty, to fakt, ale jak trochę ochłonie, na pewno jakoś się ogarnie.
OdpowiedzUsuńEj, no.... tak się nie kończy. Jesteś gorsza niż Polsat. Piętnaście lat temu przerwali serial w środku pojedynku i nie wyemitowali następnego do tej pory. A ja wiem, jak się skończyło, tylko dlatego, że tydzień temu znalazłam w sieci odcinki po japońsku z polskimi napisami. W sumie to jeszcze nie wiem, jak się skończyło, bo zostało mi jeszcze ponad sto pięćdziesiąt odcinków... NIEISTOTNE!
Tak, czy owak, tak się nie robi. Po prostu się nie robi.
Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam i nie dziel więcej, bo tego nie lubię.
Wczoraj mi się nie chciało, to teraz piszę komentarze. Jak już przy tym jestem, to napiszę odpowiedzi. A zaraz potem wskakuje nowa notka na tlenie.