ROZDZIAŁ 80 CZ. 2
W jednej chwili cały mój świat rozpada się na milion drobnych kawałeczków. Nie mogę uwierzyć w to, co widzę. Nie mogę uwierzyć, że mi to zrobił. Do oczu napływają mi łzy.
- Ale to ja zdradzam Ciebie, tak? - pytam załamana, przerywając pocałunek Kendalla i Victorii Justice, która zaczyna mierzyć mnie wzrokiem.
- Pati, Pati, Pati. Ty naprawdę myślałaś, że taki ktoś jak Kendall będzie z takim czymś jak Ty? Z taką szarą myszką, która nawet nie umie się ubrać? Ha! Proszę Cię, nie zasługujesz na niego. On jest bogaty, sławny i przystojny, a Tobie nawet makijaż nie pomoże. Naprawdę myślisz, że kiedykolwiek by się w Tobie zakochał? Musisz być naprawdę naiwna skoro w to uwierzyłaś. Poza tym Kendall jest ze mną szczęśliwy, więc nie wchodź nam w drogę dziecko. - mówi Justice, a ja patrzę na Schmidta. Chcę, żeby powiedział, że to tylko głupi żart, ale on milczy, patrząc na mnie pustym wzrokiem.
Odbiegam ze łzami w oczach, które przysłaniają mi drogę. Kiedy jestem już dość daleko uwalniam je, a one zaczynają płynąć po moich policzkach. Dociera do mnie, że Victoria ma rację. Przy Kendallu jestem nikim. Nie jestem sławna ani bogata, nie ubieram się dziewczęco i nie jestem jakoś bardzo atrakcyjna. Nie wiem, jakim cudem uwierzyłam w to, że spodobałam się Kendallowi. Nie wiem, jak mogłam być tak naiwna. Od początku mówiłam, że taka gwiazda jak Schmidt, zakocha się w takiej szarej myszce jak ja, ale oczywiście posłuchałam przyjaciółek. Jak zwykle. I po co? Po to, żeby cierpieć?
Biegnę przez całe miasto, nie zważając na ludzi, których potrącam. Nagle wpadam w czyjeś ramiona. Patrzę na twarz tego człowieka, ale jest ona zasłonięta kominiarką. Blednę i zaczynam drżeć ze strachu, próbując uwolnić się z jego uścisku.
- Witaj Księżniczko. - mówi zachrypniętym głosem i przykłada mi do nosa nasączoną czymś szmatkę, a ja odpływam.
*per. Agaty*
Kiedy tylko zauważam przez okno, co się dzieje, wybiegam z domu i biegnę za załamaną Patrycją. Nie mogę uwierzyć, że Kendall zrobił jej takie świństwo. Dobrze wiedział, że go kocha i ufa mu bezgranicznie. Perfidnie to wykorzystał, tak jak blondynkę. Ona robiła dla niego wszystko. Gotowała mu, sprzątała jego pokój, prała ubrania, a nawet prasowała je i układała w szafie. A on co jakiś czas wychodził, niby do studia, a tak naprawdę pewnie siedział w tym czasie u tej laluni Justice, niczym się nie przejmując.
Podczas biegu Patrycja nagle skręca, a ja nagle potykam się o czyjąś nogę i robię piękne salto wprzód, lądując łokciami i kolanami na twardym betonie. Syczę cicho i, nie zważając na ból, podnoszę się, po czym zaczynam biec dalej. Kiedy pokonuję zakręt jedyne, co zdążam zauważyć, to nieprzytomną Patrycję, wkładaną do samochodu przez jakiegoś mężczyznę. Dobiegam do auta w momencie, kiedy kierowca rusza. Biegnę jeszcze kawałek za samochodem, ale nie jestem w stanie go dogonić.
- Agata! Agata! - ze zszokowania wyrywa mnie głos Carlosa. Odwracam się niepewnie i widzę Latynosa, biegnącego w moją stronę. Patrzy na mnie niepewnie i powoli zwalnia, podchodząc do mnie. Stoję tam, nie mogąc się ruszyć. Po chwili czuję jak chłopak mnie przytula. Dopiero wtedy dociera do mnie, co się stało. Z oczu zaczynają płynąć mi łzy, a moim ciałem wstrząsa szloch. Carlos próbuje mnie uspokajać, ale nie udaje mu się to. Patrzę załamana w stronę, w którą odjechało auto i marzę o tym, aby cofnąć czas.
_________________________________________________________________________
Hej!
Zgodnie z obietnicą dodaję drugą część wczorajszego rozdziału. Spodziewaliście się takiego zwrotu akcji? Szczerze mówiąc, kiedy to pisałam, chciałam zrobić coś innego, aczkolwiek przemyślałam to i myślę, że ten pomysł jest lepszy.
Chciałabym jeszcze odnieść się do komentarza Marty. Tak, wiem, że nie lubisz jak rozdziały dzielone są na części (już kiedyś o tym wspominałaś), ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Gorsza niż Polsat? To komplement? Hm, wychodzi na to, że jak przerwali serial, to miałam rok... Zresztą, nieważne. Ważne jest, że z moim rozdziałem tak się nie stało, więc spokojnie.
To ten... może ja już skończę, bo trochę mnie nosi. Na następny rozdział zapraszam Was jutro bądź pojutrze (nie wiem, jak się wyrobię), na godzinę 20:00. A jeśli ten rozdział Wam się spodobał, to możecie zostawić komentarz, bądź udostępnić go (chyba po raz pierwszy o to proszę).
Do następnego.
- Ale to ja zdradzam Ciebie, tak? - pytam załamana, przerywając pocałunek Kendalla i Victorii Justice, która zaczyna mierzyć mnie wzrokiem.
- Pati, Pati, Pati. Ty naprawdę myślałaś, że taki ktoś jak Kendall będzie z takim czymś jak Ty? Z taką szarą myszką, która nawet nie umie się ubrać? Ha! Proszę Cię, nie zasługujesz na niego. On jest bogaty, sławny i przystojny, a Tobie nawet makijaż nie pomoże. Naprawdę myślisz, że kiedykolwiek by się w Tobie zakochał? Musisz być naprawdę naiwna skoro w to uwierzyłaś. Poza tym Kendall jest ze mną szczęśliwy, więc nie wchodź nam w drogę dziecko. - mówi Justice, a ja patrzę na Schmidta. Chcę, żeby powiedział, że to tylko głupi żart, ale on milczy, patrząc na mnie pustym wzrokiem.
Odbiegam ze łzami w oczach, które przysłaniają mi drogę. Kiedy jestem już dość daleko uwalniam je, a one zaczynają płynąć po moich policzkach. Dociera do mnie, że Victoria ma rację. Przy Kendallu jestem nikim. Nie jestem sławna ani bogata, nie ubieram się dziewczęco i nie jestem jakoś bardzo atrakcyjna. Nie wiem, jakim cudem uwierzyłam w to, że spodobałam się Kendallowi. Nie wiem, jak mogłam być tak naiwna. Od początku mówiłam, że taka gwiazda jak Schmidt, zakocha się w takiej szarej myszce jak ja, ale oczywiście posłuchałam przyjaciółek. Jak zwykle. I po co? Po to, żeby cierpieć?
Biegnę przez całe miasto, nie zważając na ludzi, których potrącam. Nagle wpadam w czyjeś ramiona. Patrzę na twarz tego człowieka, ale jest ona zasłonięta kominiarką. Blednę i zaczynam drżeć ze strachu, próbując uwolnić się z jego uścisku.
- Witaj Księżniczko. - mówi zachrypniętym głosem i przykłada mi do nosa nasączoną czymś szmatkę, a ja odpływam.
*per. Agaty*
Kiedy tylko zauważam przez okno, co się dzieje, wybiegam z domu i biegnę za załamaną Patrycją. Nie mogę uwierzyć, że Kendall zrobił jej takie świństwo. Dobrze wiedział, że go kocha i ufa mu bezgranicznie. Perfidnie to wykorzystał, tak jak blondynkę. Ona robiła dla niego wszystko. Gotowała mu, sprzątała jego pokój, prała ubrania, a nawet prasowała je i układała w szafie. A on co jakiś czas wychodził, niby do studia, a tak naprawdę pewnie siedział w tym czasie u tej laluni Justice, niczym się nie przejmując.
Podczas biegu Patrycja nagle skręca, a ja nagle potykam się o czyjąś nogę i robię piękne salto wprzód, lądując łokciami i kolanami na twardym betonie. Syczę cicho i, nie zważając na ból, podnoszę się, po czym zaczynam biec dalej. Kiedy pokonuję zakręt jedyne, co zdążam zauważyć, to nieprzytomną Patrycję, wkładaną do samochodu przez jakiegoś mężczyznę. Dobiegam do auta w momencie, kiedy kierowca rusza. Biegnę jeszcze kawałek za samochodem, ale nie jestem w stanie go dogonić.
- Agata! Agata! - ze zszokowania wyrywa mnie głos Carlosa. Odwracam się niepewnie i widzę Latynosa, biegnącego w moją stronę. Patrzy na mnie niepewnie i powoli zwalnia, podchodząc do mnie. Stoję tam, nie mogąc się ruszyć. Po chwili czuję jak chłopak mnie przytula. Dopiero wtedy dociera do mnie, co się stało. Z oczu zaczynają płynąć mi łzy, a moim ciałem wstrząsa szloch. Carlos próbuje mnie uspokajać, ale nie udaje mu się to. Patrzę załamana w stronę, w którą odjechało auto i marzę o tym, aby cofnąć czas.
_________________________________________________________________________
Hej!
Zgodnie z obietnicą dodaję drugą część wczorajszego rozdziału. Spodziewaliście się takiego zwrotu akcji? Szczerze mówiąc, kiedy to pisałam, chciałam zrobić coś innego, aczkolwiek przemyślałam to i myślę, że ten pomysł jest lepszy.
Chciałabym jeszcze odnieść się do komentarza Marty. Tak, wiem, że nie lubisz jak rozdziały dzielone są na części (już kiedyś o tym wspominałaś), ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Gorsza niż Polsat? To komplement? Hm, wychodzi na to, że jak przerwali serial, to miałam rok... Zresztą, nieważne. Ważne jest, że z moim rozdziałem tak się nie stało, więc spokojnie.
To ten... może ja już skończę, bo trochę mnie nosi. Na następny rozdział zapraszam Was jutro bądź pojutrze (nie wiem, jak się wyrobię), na godzinę 20:00. A jeśli ten rozdział Wam się spodobał, to możecie zostawić komentarz, bądź udostępnić go (chyba po raz pierwszy o to proszę).
Do następnego.
O ja nie mogę... To on z nią? Ja pierniczę, przecież przez cały ten czas zachowywał się tak... normalnie. Jeju, co to ma być? Cały czas liczę, że to jakiś szok, czy coś w tym rodzaju, że to jakaś gierka tej wyrafinowanej dziewuchy... Cały czas mam nadzieję, że to jakieś nieporozumienie. Bo on nic nie powiedział, a nie powiedziałaś nic o wyrazie jego twarzy.
OdpowiedzUsuńI jeszcze ten baran ją porywa? No ja nie mogę... Ręce opadają.
Wystarczy Ci, jeśli powiem, że cały ten fragment Agaty przeczyłam z warkoczem w buzi? Jezu, czuję się jak rano, kiedy tak piła miała przeciąć Yugi'ego na pół, ale wygrał pojedynek i nie przecięła... Jejciu, niezły mam rozkład dnia. Gotowanie, oglądanie japońskiej kreskówki (ze sto pięćdziesiąt odcinków mi jeszcze zostało, więc się zejdzie). I tak, to jest ten serial, a ja go oglądam, jakbym była jakimś świrem anime, chociaż nie jestem. Ale ten egipski klimat... perełka.
Dobra, niech spiszą numery i będzie po sprawie. Może uda się namierzyć tego gnoja, bo jak Carly nie raz tłumaczyła Sam: Porywanie jest nielegalne i złe.
Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!
Wiem, spora przerwa. Problemy z połączeniem. Dwa razy przywracałam system, ale niewiele pomogło.