Rozdział 98

ROZDZIAŁ 98
*per. Patrycji*
Opieram się wystraszona o drzwi łazienki, w której chowają się moi przyjaciele i Kendall. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu są. Z jednej strony bardzo się z tego cieszę, bo strasznie za nimi tęskniłam, no i mam nadzieję, że uwolnią mnie od Malinowskiego. Z drugiej jednak strony zżera mnie strach na myśl o tym, co zrobi Paweł, kiedy dowie się, że tu są. Już kilka razy podczas naszej znajomości mnie uderzył. Między innymi wczoraj, kiedy nie założyłam sukienki na przyjście jego kumpli. Wściekł się i uderzył mnie w twarz. Na szczęście jego atak złości przerwali jego koledzy, którzy przyszli w samą porę. Nawet nie chcę myśleć, co by się ze mną stało, gdyby przyszli kilka minut później. Wyciągnęli Pawła na miasto, a on nie wrócił na noc. Wysłał mi tylko wiadomość, że wróci rano i wtedy się policzymy.
Patrzę z niepokojem na drzwi sypialni, w których staje Paweł. Widać, że poprzedniej nocy nieźle zabalował. Powoli zaczyna kierować się w moją stroną, patrząc na mnie z wyższością. Na jego ustach gości kpiący uśmieszek. Staram się zachować spokój, ale mój oddech z każdą chwilą coraz bardziej przyspiesza z przerażenia.
- Odsuń się. - rozkazuje spokojnym tonem, ale ja nie reaguję. - Ogłuchłaś czy co?! Odsuń się! - wrzeszczy, wyprowadzony z równowagi, a ja zaczynam trząść się ze strachu.
- P-po co? - pytam, spoglądając na niego.
- A po co się chodzi do kibla kretynko?! Won! - krzyczy, po czym łapie mnie za ramiona i popycha na ścianę, w którą z impetem uderzam. Osuwam się po niej i, widząc jak Malinowski podchodzi do mnie z zaciśniętymi pięściami, zamykam przerażona oczy i zakrywam twarz rękoma. Nagle słyszę dźwięk otwieranych drzwi, a chwilę potem huk. Otwieram gwałtownie oczy i od razu dostrzegam Kendalla, szarpiącego się z Pawłem. Słyszę, że coś wrzeszczą, ale przez zdenerwowanie nie jestem nawet w stanie odróżnić słów. Wszystko plącze się w jeden, bezsensowny ciąg. Zrywam się z podłogi i podbiegam do Kendalla, próbując odciągnąć go od psychopaty. Nie mogę dopuścić, żeby blondyn miał przeze mnie kłopoty, albo żeby coś mu się stało.
- Kendall! Dość! Zostaw go! - wrzeszczę, ciągnąc go za rękaw bluzy, ale nic to nie daje. - Carlos, zrób coś! - błagam ze łzami w oczach, wiedząc że nie mam tyle siły, żeby powstrzymać mojego chłopaka. Latynos odsuwa mnie od szarpiących się chłopaków i próbuje uspokoić Kendalla. Jakimś cudem odsuwa go od Pawła, a ten, korzystając z okazji, niespodziewanie uderza blondyna pięścią w twarz. Kendall zatacza się kilka kroków do tyłu, zaskoczony ciosem, a z jego nosa zaczyna lecieć krew. Chcę do niego podbiec, ale Agata łapie mnie za ramiona i trzyma, nie dając mi zrobić kroku. Widzę wściekłość w oczach Pawła i zaczynam wyrywać się z uścisku mojej przyjaciółki, chcąc w jakiś sposób ochronić Kendalla. Wiem jednak, że to niemożliwe. Malinowski jest dla mnie zbyt silny. Powali mnie jednym ciosem, a potem dopadnie blondyna.
Nagle Paweł patrzy na mnie i jakby przytomnieje. Z jego oczu znika wściekłość i szaleństwo, a pojawia się strach i niedowierzanie. Robi krok w moją stronę, ale widząc, że się go boję, cofa się, żeby po chwili wybiec z pokoju, a potem z domu.
*per. Pawła*
Biegnę, nie oglądając się za siebie. Chcę znaleźć się jak najdalej od domu babci i jak najdalej od wydarzeń z ostatnich kilku dni. Nie mogę uwierzyć, że znowu to zrobiłem. Znów skrzywdziłem Patrycję. Kolejny raz podniosłem na nią rękę, pomimo obietnicy złożonej babci i samemu sobie. Nie chciałem tego. Nie chciałem, żeby tak to się skończyło. Chciałem tylko odzyskać osobę, którą kocham. Chciałem mieć normalne życie.
Wbiegam na most i przechodzę przez barierkę. Nie chcę już żyć. Nie chcę żyć z myślą, że zawiodłem osoby, które kocham. Nie chcę żyć ze świadomością, że Patrycja już nigdy w życiu mi nie wybaczy. Patrzę z wysokości na taflę wody, bojąc się zrobić krok. Po moich policzkach płyną łzy, a dłonie zaciskają się na barierce. Chcę skoczyć, ale nie mam tyle odwagi. Zaciskam zęby i puszczam barierkę, robiąc krok do przodu. Czas to skończyć. Biorę głęboki wdech, po czym robię kolejny krok, kiedy nagle czuję na ramieniu czyjąś rękę. Odwracam się niepewnie i zamieram. Osobą, która mnie złapała jest Patrycja. Kilka kroków dalej zauważam jej przyjaciół oraz chłopaka. Wyplątuję ramię z uścisku jej drobnej dłoni i przesuwam moją nogę bliżej krawędzi.
- Nie rób tego. - słyszę w tym samym momencie głos blondynki.
- Co? - pytam cicho, zaskoczony słowami dziewczyny.
- Nie rób tego. - powtarza, ciągnąc mnie lekko w stronę barierki.
- Dlaczego? Skrzywdziłem Cię. Nie powinnaś mnie powstrzymywać. - mówię, odsuwając się.
- Skrzywdziłeś, ale nie zasługujesz na śmierć. Pomogę Ci, tylko nie rób tego. - prosi, wprawiając mnie w coraz większe osłupienie. Widzę, że jej bliscy też są zaskoczeni jej zachowaniem.
- Ty... pomimo tego, co Ci zrobiłem, Ty chcesz mi pomóc? - pytam zszokowany, łapiąc się jedną ręką barierki.
- To właśnie mówię. Paweł, Ty nie potrzebujesz śmierci, tylko leczenia. - twierdzi, patrząc mi prosto w oczy.
- Nie. Ja potrzebuję Ciebie. Kocham Cię, rozumiesz? - wyznaję, a kątem oka dostrzegam jak Schmidt zaciska dłonie w pięści.
- Nie Paweł, nie kochasz mnie. Kochasz to, co dla Ciebie robiłam. Kochasz to, że się Tobą opiekowałam. Kochasz to, że zajmowałam się domem. Właśnie tego potrzebujesz. Opieki i pomocy. Powiedz, kiedy wpadłeś na pomysł odzyskania mnie. - prosi mnie, mając najwidoczniej jakąś teorię na to wszystko.
- Miesiąc temu, kiedy... - blednę, dochodząc do źródła mojego zachowania.
- Kiedy zmarła Twoja babcia. Osoba, która opiekowała się Tobą i pomagała Ci. To dlatego chciałeś mnie z powrotem. Nie dlatego, że mnie kochasz. Dlatego, że nie mogłeś poradzić sobie po stracie tego wszystkiego, co robiła Twoja babcia. - twierdzi, uświadamiając mnie w tym. To prawda. Dopiero teraz widzę, że rzeczywiście nie kocham Patrycji, tylko sposób, w jaki się mną opiekowała. Robiła to dokładnie jak moja babcia. Gotowała mi, sprzątała, rozmawiała ze mną.
- Przepraszam. - szepczę ze skruchą, spuszczając głowę.
- Idź na terapię, dobrze? Ułożysz sobie życie, tylko wylecz się z tego, co zafundowali Ci kiedyś rodzice. No i z tej agresji. Potem zacznij wszystko od nowa. Gwarantuję Ci, że znajdziesz dziewczynę i ustatkujesz się. Jesteś fajnym chłopakiem, tylko zbyt agresywnym i władczym, naprawdę. - mówi, pomagając mi wejść z powrotem na most.
- A... będziesz kiedyś w stanie wybaczyć mi to wszystko? - pytam niepewnie, zerkając na nią.
- Nie wiem Paweł. Na razie chcę o tym zapomnieć i ułożyć sobie wszystko. - twierdzi, odsuwając się odrobinę.
- Jasne, rozumiem. To... powodzenia. Mam nadzieję, że za bardzo nie zrujnowałem Ci psychiki. - uśmiecham się smutno i odchodzę, dając blondynce jej upragnioną wolność.

______________________________________________________________
Hej!
Od razu na wstępie przepraszam, że rozdział pojawia się wcześniej niż zazwyczaj, ponieważ dosłownie za kilka minut wyjeżdżam i nie będę miała jak opublikować tego rozdziału o 20:00. Mam nadzieję, że się na mnie o to nie gniewacie.
Powiem Wam też szczerze, że rozdział ten miałam napisany już jakiś tydzień temu, ale dzisiaj, czytając go raz jeszcze i wprowadzając drobne poprawki, doszłam do wniosku, że nadawałby się on idealnie na rozdział 100, jednak mam już napisane rozdziały na zapas i nie chciałam przesuwać ich, a pomysł z setnego rozdziału wyrzucić do kosza, więc zakończenie sprawy z Pawłem pojawia się właśnie dzisiaj. Oczywiście nie oznacza to, że Malinowski odchodzi z życia naszych bohaterów na zawsze. Co to, to nie. Jeszcze zagości na tym blogu, nie martwcie się.
No to skoro powiedziałam już wszystko, co chciałam, to czas odpowiedzieć na komentarze sprzed tygodnia.
Rose, Kendall niestety nie miał kiedy nauczyć się polskiego, ale chyba powinien zacząć. Jakby rozumiał sekretne rozmowy dziewczyn, to miałyby przekichane, bo wszystko by wiedział.
Marta, przecież w poprzednim rozdziale było napisane, że weszli do samolotu do Polski, więc nie wiem, dlaczego Cię to zdziwiło. Tak, Kendall na pewno to wie, ale Agata, jak to Agata, przejęła inicjatywę. Serio jak na szpilkach? Wow, wreszcie mój rozdział wywołał jakieś emocje. To dla mnie wielki komplement, więc dziękuję.
Do następnego.

2 komentarze:

  1. Hej. Nowy rozdział Twojej książki bardzo mnie zaskoczył. Najpierw Paweł chce mścić się na Patrycji,potem bójka Kendalla i Pawła. Byłam zszokowana tym,że Paweł chciał popełnić samobójstwo. Szczerze mówiąc, bardziej spodziewałam się,że zacznie się szarpać z przyjaciółmi Patrycji albo że zamknie ich w pomieszczeniu. Cóż, negatywny wpływ otoczenia i rodziców, złe wychowanie i tęsknota za babcią wszystko tłumaczy. Powiem ci że Paweł był bohaterem, którego najmniej lubiłam, ale znając mnie gdyby się zabił płakałabym. To dobrze, że Patrycja i jej przyjaciele pomogą Pawłowi wrócić do normalnego życia, jakim już dawno powinien żyć.
    Myślami jestem w Ameryce, gdzie przebywa reszta paczki. Ciekawe co u nich.
    No oczywiście że się nie gniewam, wręcz przeciwnie. Wchodzę na fb i patrzę: nowy rozdział w książce o Patrycji- przed chwilą. Jak ja się ucieszyłam!
    Sorki,że piszę teraz takie nijakie i zdawkowe komentarze,ale nauka i własna książka, więc sama rozumiesz. Od teraz postaram się pisać trochę więcej i dzisiejszy kom jest chyba tego dowodem.
    Rozdział porywający ! Pozdrawiam i czekam na następny.
    Rose

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że to była jedna z tych „wyniosłych chwil”, ale wyszło bardzo groteskowo. Po co do łazienki... kurde, geniusz... W końcu w łazience można robić różne rzeczy.
    Raju, Kendall jaki odważny. Kurcze, jeszcze by tego brakowało, żeby zrobił mu jakąś większa krzywdę, niż tylko zakrwawiony nos.
    Co do... Nie rozumiem tego kolesia. On na serio musi się wybrać do psychiatry. „Znowu skrzywdził Patrycję”. No łał... weźcie go ode mnie, bo zaraz podrasuję „Malarza” i będę wysyłać do Ciebie tyle maili, że w końcu go zabije. Nie wiedział, że ją krzywdzi? On ma w ogóle jakiś instynkt samozachowawczy? Jakie hamulce? Czy on już wcale nad sobą nie panuje? No ogarniam, jak można być takim skurwysynem, za przeproszeniem.
    I Ty miałaś pretensje do Clover, że jest zbyt łagodna? No, a Patrycja to co? Ona jeszcze bardziej. No dobra, może częściowo ma rację, ale skoro zrobił coś takiego dwa razy, może i zrobić drugi raz. Niekoniecznie z Patrycją.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!
    I teraz dopiero się martwię.

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D