Rozdział 97

ROZDZIAŁ 97
*per. Kendalla*
Po ośmiu godzinach podróży, samolot nareszcie ląduje na warszawskim lotnisku. Wychodzę z Agatą i Carlosem z latającej maszyny, kierując się po nasze walizki. Kiedy mamy już wszystkie nasze rzeczy z powrotem, dziewczyna zaczyna prowadzić nas w stronę najbliższego hotelu, żebyśmy mogli zostawić tam nasze rzeczy i przenocować, bo szczerze wątpię, żeby nasza wizyta w Polsce zajęła tylko jeden dzień. Chociaż, kto wie?
Wchodzimy powoli do hotelowego lobby, a Agata, jako że jedyna zna tutejszy język, idzie nas zameldować, zostawiając mnie i Carlosa obok kilku foteli i kanapy, zajętych przez innych gości hotelu. Z braku lepszego zajęcia, zaczynam przysłuchiwać się rozmowie dziewczyny z recepcjonistą. Muszę przyznać, że już dawno nie słyszałem, jak ktokolwiek mówi po polsku i brzmi to troszeczkę dziwnie, zwłaszcza że nie rozumiem ani słowa z prowadzonego dialogu. Chyba czas zacząć uczyć się polskiego, przynajmniej w mowie. Kiedyś na pewno mi się to przyda. W końcu, moja dziewczyna i jej rodzina są Polakami.
Kilka minut później Agata podchodzi do nas z kluczem do pokoju w ręku. Zaraz, zaraz... przecież ona ma tylko jeden klucz. A ja i Carlos? Patrzymy na nią zdziwieni, żądając wyjaśnień, ale ona nie robi sobie nic z naszego wzroku i, jak gdyby nigdy nic, bierze walizkę, kierując się do windy. Idziemy za nią coraz bardziej zdziwieni, nie mają pojęcia, o co chodzi. Wyjaśnia się to dopiero po otworzeniu przez Agatę drzwi naszego, jak się okazuje, trzyosobowego pokoju. W sumie niezłe rozwiązanie.
Podchodzę powoli do jednego z łóżek, po czym kładę się na nim, wykończony lotem i zmianą strefy czasowej. Mam niesamowitą ochotę zasnąć, ale wiem, że nie mogę. Najpierw muszę znaleźć Patrycję, albo chociaż jakikolwiek ślad, świadczący o tym, że nie przyjechałem do Polski na darmo. W innym wypadku nawet nie mam co próbować zasnąć, bo i tak mi się to nie uda. Nawet, jeśli ułożę się do snu, mój mózg będzie mi podsuwał coraz straszniejsze obrazy tego, co Malinowski może robić Patrycji.
- Gdzie mieszka babcia tego psychola? - pytam w końcu, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Kilka ulic stąd, ale zanim tam pójdziemy, może najpierw się prześpijcie? - proponuje dziewczyna, patrząc to na mnie, to na Carlosa.
- Damy radę, bez przesady. Nieraz umieliśmy dłużej nie spać, na przykład jak mieliśmy koncerty. - twierdzi Carlos, z czym się zgadzam. Rzeczywiście próby czasami trwały tak długo, że spaliśmy dopiero kilka godzin przed koncertem, żeby być w miarę wypoczęci i niczego nie pomylić.
- No to chodźmy. - Agata narzuca na siebie bluzę ze względu na niższą temperaturę niż w Los Angeles i kieruje się w stronę drzwi, więc idziemy za nią. Wychodzimy z hotelu, a szatynka prowadzi nas do odpowiedniego domu. Droga zajmuje nam zaledwie kilka cichych minut, podczas których każde z nas zatopione jest we własnych myślach. Po dotarciu na miejsce Aga bierze głęboki oddech i puka kilka razy do drzwi, ale nikt nie otwiera. Patrzy na nas zdziwiona i ponawia czynność, ale niestety skutek jest taki sam, jak poprzednio. Po kolejnej nieudanej próbie, szatynka kładzie rękę na klamkę, po czym lekko ją naciska i popycha drzwi, które okazują się otwarte.
Patrzymy na siebie zdziwieni i wchodzimy niepewnie do domu. Jest cicho, jak makiem zasiał. Wydaje się, jakby w mieszkaniu nie było żywej duszy. Nagle jednak daje się słyszeć cichy szloch, z jednego z pokoi. Agata każe nam zaczekać na korytarzu, a sama wchodzi po cichu do pomieszczenia, z którego dobiega płacz.
- Boże, Pati. - wzdycha Agata, znikając we wnętrzu pokoju.
- A-Agata? - słyszę nagle łamiący się od płaczu głos Patrycji i nie wiem, czy cieszyć się, że ją znalazłem, czy martwić się, co robił jej ten psychopata, bo bez powodu raczej nie płacze. Podchodzę niepewnie do drzwi i zerkam kątem oka, co się dzieje. Widzę, jak Agata próbuje uspokoić Pati i serce mi się kraje, widząc łzy dziewczyny. Chwilę później blondynka odsuwa się od swojej przyjaciółki, a na jej policzku daje się zauważyć wielki siniak. Patrzę na to z niedowierzaniem i wściekłością jednocześnie. Nie mogę uwierzyć, że Malinowski naprawdę ją uderzył, a zarazem mam ochotę odwdzięczyć mu się tym samym, tylko kilka razy mocniej.
Wchodzę szybko do pokoju i kucam naprzeciwko Patrycji, ostrożnie podnosząc jej głowę do góry tak, aby nasze oczy się spotkały. Widzę, jak w jej oczach mieszają się niedowierzanie, radość i strach, więc zamykam ją stęskniony w szczelnym uścisku, a ona po kilkusekundowym wahaniu wtula się we mnie i daje upust emocjom. Jej łzy moczą mi koszulkę, ale mam to gdzieś. Najważniejsze, że nareszcie mam ją przy sobie. Głaszczę ją delikatnie po głowie, lekko nas kołysząc.
Nie wiem, ile czasu mija, kiedy nagle słyszymy, jak ktoś wchodzi do domu. Patrycja gwałtownie się ode mnie odsuwa, patrząc z przerażeniem na drzwi. Wstaje i podbiega do drzwi łazienki, prosząc, abyśmy się w niej schowali, żeby Paweł nas nie zauważył. Niechętnie zgadzam się na to, widząc przerażenie w jej oczach i wraz z Agatą oraz Carlosem, chowam się w łazience, słuchając, co będzie się działo.

______________________________________________________________
Hej!
Jak widzicie, przyjaciele Patrycji nareszcie ją znaleźli, tylko co na to Paweł? Tego dowiecie się za tydzień w poniedziałek, a ja chcę tylko powiedzieć, że mam już pomysł na setny rozdział, więc będzie ciekawie.
Do następnego.

2 komentarze:

  1. Hej.Jak widzę Kendall nie mówi po polsku. W sumie wiadomo ze jest Amerykaninem a jednak fajnie,gdyby pouczyl się naszego języka. Zrozumiałby wtedy sekretne rozmowy dziewczyn. Ciesze się ze Kendall Carlos i Agata znaleźli Patrycje ale niepokoi mnie fakt, że Pati ma siniaka na twarzy . Trzymam kciuki za naszych bohaterów w starciu z Pawłem .
    Rozdział mega. Pozdrawiam i czekam na następny.
    Rose

    OdpowiedzUsuń
  2. Na serio przylecieli do Polski? O mamuniu, tego się nie spodziewałam.
    Ale wiesz, Kendall, że w hotelach potrafią się dogadać po angielsku?
    O, Bogu dzięki... A właściwie to Tobie. Cały czas, jak to opisywałaś, siedziałam jak na szpilkach. Jak ją znaleźli taką zapłakaną... Jeju, to było takie ładne i takie smutne... Tylko trochę mnie niepokoi, czemu tak łatwo weszli do środka. Coś tu jest nie tak. Strach pomyśleć, co będzie jak ten gość ich zobaczy.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia przedstawione w opowiadaniu są jedynie wytworem mojej wyobraźni i nie miały miejsca w realnym świecie.
Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.
Niektóre informacje zostały zmienione na potrzeby opowiadania.
Enjoy! :D