Rozdział 25



ROZDZIAŁ 25
*W samolocie, 2h lotu, per. Dagmary*
Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że lecę razem z dziewczynami i BTR do L.A. Na wszelki wypadek uszczypnęłam się w rękę. Ok., teraz już przynajmniej wiem, że to nie sen. A wracając do teraźniejszości, siedziałam w rzędzie z Julką i Kasią. Współczułam Patrycji, bo ona jako jedyna siedziała między chłopakami, a ściślej mówiąc, siedziała między Kendallem i Loganem, którzy co chwila się o cos kłócili. Widać było, że Patrycja ma ich serdecznie dosyć, bo opierała głowę o fotel, zamykała oczy i głęboko oddychała, próbując się uspokoić. Monia i Aga siedziały w rzędzie za nimi i spokojnie o czymś rozmawiały. Natomiast Carlos usiadł za nimi, żeby James nie siedział sam w pustym rzędzie. Ja natomiast, tak jak Kasia i Julka, grzebałam w laptopie. Po chwili jednak zmorzył mnie sen.
*per. Patrycji*
Nie mogłam już wytrzymać w tym samolocie. Myślałam, że zaraz go rozsadzę. Kendall i Logan, co chwila się kłócili. Na początku miałam siedzieć obok Kendalla (pomysł moich BFF) i Julki. Byłoby tak, gdyby Logan w ostatniej chwili nie wepchnął się przed Julkę. Moja siostra natomiast, zamiast zacząć się z nim wykłócać, co normalnie by zrobiła, po prostu usiadła sobie w rzędzie przed nami., zostawiając mnie na pastwę tych dwóch debili. W końcu nie wytrzymałam i walnęłam ich z całej siły w brzuchy, z otwartych dłoni. Chłopacy prawie natychmiast skulili się na siedzeniach i zaczęli rozmasowywać sobie obolałe miejsca. Po chwili Kendall spytał:
- Co ci odbiło? Dlaczego nas uderzyłaś?
- Uderzyłam was, bo już od jakiejś godziny usiłuję posłuchać sobie muzyki, a wy ją zagłuszacie tymi swoimi bezsensownymi kłótniami.
- To podgłoś sobie tą muzykę, a nie od razu nas bijesz. – powiedział Logan. Wtedy ja spojrzałam na niego złowrogo i powiedziałam:
- Mam już ustawioną głośność na maxa.
- No dobra, może trochę za głośno się kłócimy, ale to jest bardzo ważna sprawa. – powiedział Kendall.
- Trochę za głośno? Wy się drzecie na cały samolot. Ja się dziwię, że wy tu jeszcze siedzicie. – powiedziałam, a chłopcy spojrzeli na mnie pytająco.
- Czemu się temu dziwisz? – spytał Kend.
- Dziwię się, bo ja na miejscu pilota już dawno bym was wypchnęła przez okno. – powiedziałam, a oni natychmiast ucichli. Wtedy wreszcie mogłam sobie spokojnie posłuchać muzyki. Jednak nie posłuchałam jej sobie długo, bo po chwili poczułam, jak ktoś mnie szturcha. Był to Kendall. Odwróciłam się do niego z zaciętą miną, a on tylko się do mnie wyszczerzył. Znaczyło to, że coś przeskrobał. Z ciężkim westchnieniem zatrzymałam muzykę i wyjęłam z uszu słuchawki.
- Co chciałeś? – zapytałam oschle.
- Dostałaś sms-a. – powiedział, nadal się szczerząc.
- Tylko tyle? –spytałam.
- Właściwie, to tak. – stwierdził, a ja złapałam za telefon i odczytałam wiadomość:
„ Jesteście już w Los Angeles? Oddzwoń jak najszybciej.
Mama.”
Przestraszyłam się, że coś się stało, więc szybko zadzwoniłam do mamy.
J – ja     M – mama  
ROZMOWA TELEFONICZNA:
M: Halo?
J: Cześć mamo, to ja. Coś się stało? – zapytałam z niepokojem w głosie.
M: Nie. Wszystko dobrze. Po prostu zmartwiłam się, bo ani ty, ani Julka nie odbieracie telefonów.
J: Mamo, błagam cię, nie strasz mnie. Nie odbieram, dlatego że słucham muzyki na laptopie i nie słyszę telefonu, a Julka pewnie zasnęła. – powiedziałam już uspokojona.
M: Aha, no dobrze. Zadzwoń, jak już dolecicie. To pa.
J: Pa.
KONIEC ROZMOWY
Kiedy już skończyłam rozmawiać z mamą, zaczęłam na nowo słuchać muzyki. Jednak po godzinie wyłączyłam ją i zasnęłam.
*8h później*
Nagle poczułam, jak ktoś dotyka mój brzuch. Szybko otworzyłam oczy i spojrzałam na ręce, które mnie dotykały. Należały one do Kendalla. Spojrzałam na niego pytająco, a on powiedział:
- O! Hej Pati. Już się obudziłaś?
- Tak, a ty co robisz? – spytałam go.
- Usiłuję zapiąć ci pasy, bo za chwilę lądujemy.
- Oh, ok. Dzięki. To daj mi już te pasy, zapnę je sobie. – powiedziałam i sama zapięłam sobie te nieszczęsne pasy. Po chwili poczułam, że zaczynamy lądować. Kiedy już wylądowaliśmy, odpięliśmy sobie pasy i wyszliśmy z samolotu, po czym poszliśmy po nasze bagaże. Gdy już wszyscy mieli walizki w rękach, poszliśmy do samochodu chłopaków, który stał na parkingu, koło lotniska. Znowu, tak jak w Polsce, okazało się, że Kendall prowadzi, a ja mam siedzieć obok niego. Po kilku minutach byliśmy już pod domem chłopaków, który smiało można było nazwać willą. Byłyśmy z dziewczynami zachwycone, a kiedy weszłyśmy do środka, o mało co nie wyleciały nam oczy z orbit. Chłopcy zaprowadzili nas do salonu. Był śliczny! Po salonie przyszedł czas na kuchnię. Była piękna! Na sam koniec chłopacy zostawili pokoje. Obejrzałyśmy pokój Jamesa, Carlosa, Logana i Kendalla. Kiedy już obejrzałyśmy ich pokoje, chłopcy powiedzieli, że mamy teraz wybrać sobie pokoje. Było 8 wolnych pokoi, więc miałyśmy naprawdę dużo możliwości. Po kilku minutach wybrałyśmy sobie pokoje. Po wyborze pokoi, myślałyśmy że to już wszystko, ale myliłyśmy się. Chłopcy pokazali nam jeszcze ogród z basenem. Po „zwiedzaniu” zdecydowaliśmy, że obejrzymy jeszcze jakiś film. Chłopacy oczywiście uparli się na horrory, ale nas (dziewczyn) było więcej, więc w końcu się poddali i obejrzeliśmy komedię. Po filmie, chłopacy chcieli obejrzeć jeszcze coś, ale byłyśmy już tak padnięte, że niczego nie komentując, poszłyśmy spać.
_______________________________________________________________________
Hejka! Mam dla Was informację. A więc: *tamtararam* założyłam bloga o "Austinie i Ally". Jakby ktoś z Was miał ochotę na niego zajrzeć, to zapraszam: 
auslly-love-forever.blogspot.com 
4 komentarze = nowy rozdział
Do następnego.
Bay ;****************


URODZINKI



URODZINKI
Dzisiaj nie będzie rozdziału. Będzie za to, jak widzicie, notka specjalna, bo nasz Jimmie kończy dzisiaj 24 lata! Także James, wiem że tego nie przeczytasz, ale życzę ci zdrowia, spełnienia marzeń i udanego życia prywatnego oraz zawodowego. Niestety nie umiem za bardzo składać życzeń, więc… 100 lat James!
A dzisiaj na Nickelodeon będzie z tej okazji odcinek serialu „How to rock” z BTR. Odcinek będzie o 10:55 i 16:40.
Do następnego.
Bay ;***********

Rozdział 24



ROZDZIAŁ 24
*per. Dagmary*
Stałam właśnie przed drzwiami Patrycji. Nie wiedziałam, czy zadzwonić, czy nie, ponieważ nie wiedziałam, czy Patrycja jest jeszcze w Polsce. Wreszcie zaryzykowałam i zadzwoniłam do drzwi. Po kilku sekundach zobaczyłam w nich Patrycję. Zaprosiła mnie do środka. Kiedy weszłam Patrycja zaprowadziła mnie do salonu.
- Hej. – przywitali się ze mną chłopcy.
- Hej. – odpowiedziałam.
- A gdzie zgubiłaś Olę? – kiedy Monia o to zapytała, wszystkie wydarzenie sprzed kilku godzin do mnie wróciły.
„Właśnie szłam do parku, gdzie byłam umówiona z Olą. Miałam dziwne przeczucie, że za chwilę wydarzy się coś złego. Niestety, nie myliłam się. Kiedy doszłam w umówione miejsce, zobaczyłam Olę, całującą się z moim chłopakiem.
- Jak mogłaś mi to zrobić?! Myślałam, że się przyjaźnimy! – krzyknęłam ze łzami w oczach. Ola wstała z ławki, na której przed chwilą siedziała, odwróciła się do mnie i z głupim uśmieszkiem powiedziała:
- My nigdy się nie przyjaźniłyśmy. Trzymałam się z tobą tylko po to, żeby mieć kogoś, kto będzie mi usługiwał. A tak poza tym Jacek nigdy cię nie kochał. On, tak jak i ja, tylko grał. I co poryczysz się teraz? – kiedy to powiedziała, uciekłam z parku, żeby być jak najdalej od tych zdrajców. Potem błąkałam się przez kilka godzin po mieście, aż w końcu przyszłam do Patrycji.”
- Hej! Żyjesz? – dziewczyny zaczęły machać mi ręką przed oczami.
- Tak. – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
- To, gdzie zgubiłaś Olę? – ponowiła pytanie Monia.
- My się już nie przyjaźnimy. – powiedziałam, a Aga prawie zakrztusiła się sokiem.
- Nie chcę być wścibska, ale co się stało? – zapytała Patrycja.
- W dużym skrócie: byłam umówiona z Olą w parku, poszłam tam i zobaczyłam ją, jak całuje się z moim już teraz byłym chłopakiem. Ola powiedziała mi, że nigdy się nie przyjaźniłyśmy, po prostu chciała mieć kogoś na posyłki. Okazało się, że mój były też tylko grał.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
- Nie, spoko. Nic się nie stało.
- A może zostaniesz i obejrzysz z nami jakiś film? – spytała Patrycja.
- Poważnie – nie mogłam uwierzyć, że Patrycja serio mi to zaproponowała.
- Jasne.
- Ok. – zgodziłam się, bo nie chciałam siedzieć sama w domu i użalać się nad sobą.
- Dobra. To ja skoczę po popcorn, a dziewczyny mi pomogą. – powiedziała i zaciągnęła swoje BFF i siostrę do kuchni, a ja zostałam z chłopakami w salonie.
*per. Patrycji*
Kiedy usłyszałam o d Dagmary, co zrobiła Ola, szybko zaciągnęłam dziewczyny do kuchni pod pretekstem przyniesienia popcornu na film.
- Słuchajcie, nie możemy jej tak zostawić. – powiedziałam, jak tylko znalazłyśmy się w kuchni.
- Tak, ale co mamy zrobić? – spytała Kasia.
- Może zabierzemy ją do L.A.? – zapytałam.
- Ty chcesz zabrać swojego wroga do L.A.? – Julka nie wierzyła w to.
- Oj przestań marudzić. Przecież nie można jej tka zostawić. – powiedziałam.
- Ja się zgadzam. – powiedziały wszystkie naraz.
- No to dobra. – powiedziałam i zajęłam się robieniem tego nieszczęsnego popcornu. Kiedy weszłyśmy do salonu chłopacy gadali z Dagą. Musiałyśmy odchrząknąć, żeby nas wreszcie zauważyli. Po chwili stanęłyśmy z dziewczynami naprzeciwko kanapy i zaczęłyśmy mówić:
- Słuchaj, mamy dla ciebie propozycję. – powiedziała Monia.
- Chciałybyśmy…… - zaczęłam
- Żebyś pojechała z nami do Los Angeles! – dokończyły razem ze mną dziewczyny. Daga patrzyła na nas z niedowierzaniem, a po chwili powiedziała:
- Jeśli nie będę sprawiała kłopotu, to chętnie pojadę.
- Nie będziesz. – powiedziałam.
- No to pojadę. – zgodziła się Daga.
- Dobra, to leć się spakować, bo dzisiaj o 22:00 mamy samolot. – powiedziałam.
- Właśnie miałam się zapytać, kiedy wylatujemy.  – powiedziała Daga i wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Jednak po chwili zauważyłyśmy, że w salonie nie ma chłopaków. Wtedy Daga oznajmiła nam, że idzie do domu się spakować. My natomiast poszłyśmy szukać chłopaków. Szukałyśmy ich po całym domu. Znalazłyśmy ich dopiero po 10 min. No i gdzie byli? W moim pokoju. Gadali sobie w najlepsze, a my po cichu weszłyśmy do środka, żeby ich przestraszyć. Po chwili wydarłam się na cały głos:
- Jakim prawem włazicie do mojego pokoju bez mojej wiedzy?!? – chłopacy aż podskoczyli, kiedy usłyszeli mój głos.
- Czemu się na nas wydzierasz? – zapytał Carlos.
- Wydzieram się na was, bo weszliście do mojego pokoju bez mojej zgody, czy chociażby wiedzy.
- Oj no, sorki. Po prostu nie wiedzieliśmy, gdzie mamy pójść, żeby spokojnie pogadać. – powiedział Logan.
- A innych pokoi to w tym domu nie ma? – zapytałam retorycznie.
- Nie no są, ale jakbyśmy weszli do pokoju Julki, to ona by nas zabiła. – powiedział James, a my od razu spojrzałyśmy na Julkę.
- Mają rację. – powiedziała moja siostra.
- No dobra, a w kuchni nie da się gadać?
- Nie!!! – krzyknęli chłopacy równocześnie, a ja spojrzałam na nich złowrogo. Po chwili odezwałam się:
- Dobra, tym razem wam odpuszczę, ale następnym razem macie mi mówić, jak włazicie mi do pokoju. Jasne?
- Jasne. – odpowiedzieli mi chłopcy.
- Ok. To skoro już skończyliście tą jakże „ciekawą” dyskusję, to o czym gadaliście? – spytała Monia.
- Gadaliśmy o tym, czy by nie wziąć Dagi do Los Angeles. – powiedział Kendall.
- Dobra, to mam takie pytanie: kiedy wy wyszliście z salonu? – spytała Aga.
- Wyszliśmy, kiedy zaczęłyście rozmawiać z Dagą. – powiedziać Carlos.
- My już wtedy zaproponowałyśmy jej, żeby poleciała z nami – oświeciła ich Kasia.
- No to po co my tu przyszliśmy? – zapytał James.
- Przyszliście tu, bo jesteście głupi. – powiedziała Monia. Chłopcy spojrzeli na nią złowrogo, a potem powiedzieli wszyscy razem:
- Mamy na was focha!!! – i odwrócili się do nas plecami z założonymi rękami i zaciętymi minami. Jednak my nie zwróciłyśmy na nich uwagi i poszłyśmy do kuchni. Po chwili jednak przybiegli za nami i spytali:
- Co na kolację? – wtedy Julka spytała:
- Ej, a tak właściwie, która jest godzina?
- 20:00. – powiedziała Monia obojętnie ,ale po chwili spojrzała jeszcze raz na zegarek i wszystkie zaczęłyśmy krzyczeć. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Julka poszła otworzyć, a po chwili do kuchni weszła Daga. My natomiast zaczęłyśmy drzeć się na chłopaków, żeby szybko poszli po swoje walizki. My miałyśmy swoje w salonie pod ścianą, więc nie miałyśmy z tym większego problemu. Jak tylko chłopcy poszli po swoje bagaże, ja i dziewczyny zaczęłyśmy odłączać wszystko z prądu. Kiedy skończyłyśmy, chłopacy czekali na nas przy drzwiach wyjściowych i patrzyli się na nas jak na wariatki. Nie komentując, wzięłyśmy swoje walizki i razem z chłopakami poszliśmy do samochodu. Ja jeszcze zamknęłam drzwi, więc byłam ostatnia w samochodzie. I co się okazało? Mianowicie okazało się to, że Kendall miał prowadzić, a ja musiałam usiąść obok niego, bo moje „kochane” przyjaciółki specjalnie usiadły z tyłu. Myślałam, że je uduszę gołymi rękami. Po chwili ruszyliśmy, a ja poprosiłam Kendalla, żebyśmy wjechali jeszcze do moich rodziców, bo musiałam zostawić im klucze do mojego mieszkania. Kiedy już wykonałam tą czynność i wsiadłam z powrotem do samochodu, pojechaliśmy na lotnisko. Tam spokojnie przeszliśmy przez odprawę i wsiedliśmy do samolotu.
______________________________________________________________________

4 komcie = nowy rozdział
Do następnego.
Bay ;***********